Byłam wtedy 22-letnią studentką i miałam już uregulowane życie seksualne, ale nie odważyłam się o tym powiedzieć rodzicom. Pewnie myśleli, że nadal jestem dziewicą... Mój chłopak, z którym regularnie sypiałam, zaspokajał całkowicie moje potrzeby seksualne. No, prawie całkowicie. Nie wiem dlaczego, ale jakoś pociągała mnie myśl o seksie ze znacznie młodszym chłopakiem. Nie szukałam specjalnie okazji ku temu, ale gdy pewnego dnia taka się nadarzyła, wykorzystałam ją. Chociaż lepiej byłoby powiedzieć „wykorzystałam go”. A może to on mnie wykorzystał?
Tak czy inaczej, moja bliska koleżanka ze studiów miała młodszego brata, lat prawie szesnaście. Pewnego razu zaszłam do niej, ale ku mojemu zdziwieniu nie zastałam jej, chociaż byłyśmy umówione. Zastałam tylko wspomnianego młodszego brata i od niego dowiedziałam się, że będzie gdzieś za godzinę, może półtorej. Postanowiłam zaczekać. Usiadłam grzecznie na takim dość niskim fotelu, ze złączonymi nogami, a to dlatego, że miałam na sobie mini spódniczkę, ale taką naprawdę mini, z trudem przykrywającą mój ponętny tyłeczek. Siedzieliśmy mniej więcej naprzeciwko siebie, ale tak, że chłopak mógłby mi pod tą spódniczkę zajrzeć, gdybym usiadła mniej obyczajnie.
Niewiele ze sobą rozmawialiśmy. Rozmowa się nie kleiła, trudno było znaleźć jakiś wspólny temat, za to chłopak cały niemal czas gapił się na mnie. Nie dziwiło mnie to. Będę nieskromna, ale wtedy miałam nienaganną figurę. Naturalne długie blond włosy, szare, a właściwie szaroniebieskie oczy i co prawda niezbyt duże, ale doskonale pasujące do figury piersi oraz nogi „do samej ziemi” dopełniały całości obrazu. Krótko mówiąc, byłam „zdrową laską” i doskonale wiedziałam, jak działam na chłopaków, czasami zresztą świadomie to wykorzystując. Teraz ten wzrok młodszego brata koleżanki ze studiów, spoczywający na mnie, podsunął mi podstępny plan, który natychmiast wdrożyłam w życie.
Mam godzinę, można by skorzystać z okazji, pomyślałam. Było mi głupio tak bez powodu rozchylić nogi, więc wstałam i pod pozorem obejrzenia jakieś figurki podeszłam do szafki, po czym ponownie usiadłam, tym razem oczywiście z rozchylonymi nogami. Nie za bardzo, ale wystarczająco, by małolat zobaczył moje białe majtki. Zgodnie z przewidywaniem chłopak natychmiast zwrócił uwagę na tę część garderoby, co chwilę zerkając mi między nogi. Ja, rzecz jasna, udawałam zupełnie nieświadomą tego, co się dzieje. Sama też zerknęłam mu na rozporek, gdy moje czujne kobiece oko dostrzegło niewielki ruch w tym miejscu. Działa – pomyślałam nie bez satysfakcji. Zresztą byłam pewna, że przy mojej urodzie inaczej być nie mogło. Działało, nie ukrywam, również w drugą stronę. Te jego obmacywanie mnie gorącym z pożądania młodzieńczym wzrokiem, zaglądanie pod spódniczkę, było ekscytujące, wręcz podniecające i to coraz bardziej, do tego stopnia, że przyjemny ucisk w podbrzuszu, zaczął ustępować jeszcze bardziej przyjemnemu mrowieniu, wywołując fale ciepła.
W końcu chłopak nie wytrzymał i pod pretekstem pokazania mi jakichś zdjęć przysiadł się tuż obok na bliźniaczym fotelu. Ledwo rzuciłam okiem na pierwsze zdjęcie, udając zainteresowanie, a już poczułam na kolanie jego rękę. Przy drugim zdjęciu zaczął ją wolno przesuwać po mojej gołej nodze w wiadomym kierunku. Ja oczywiście nadal udaję głupią, że tego nie widzę, tylko uparcie podziwiam jakieś zdjęcie. A on już wsuwa mi ją pod spódniczkę. Jeszcze trochę i czuję przez majtki, jak dotyka mojej piczki. Jego palce przesuwały się powoli, acz podniecająco w górę i w dół, tak że ledwo udawało mi się ukryć podniecenie. Tyle że nic więcej się nie działo. Niestety, wyglądało na to, że małolat nie ma odwagi, aby się posunąć dalej. Musiałam przejąć inicjatywę.
– Chodźmy do twojego pokoju – szepnęłam mu do ucha.
Na szczęście tę sugestię złapał w lot i dwa razy nie musiałam powtarzać. Gdy dotarliśmy do pokoju na pięterku, ten o dziwo nie przypominał chlewu. Stanęliśmy naprzeciwko siebie i wtedy lubieżnie oblizując wargi, przesunęłam ręką po rozporku jego spodni, aby nie miał wątpliwości, po co przyszliśmy. Następnie powoli, żeby się nie wystraszył, niemal cały czas patrząc mu w oczy, z wprawą rozpięłam pasek spodni, rozporek i wsunęłam rękę, aby go odpowiednio podniecić. Okazało się to jednak zbędne, bo miał już sztywnego fiuta, że hej.
– Rozbieraj się – syknęłam rozkazująco i zarazem ponaglająco.
Byłam już tak roznamiętniona świadomością nieuchronnego seksu z małolatem, spełnieniem mojego marzenia, a może tylko zachcianki, że aż bałam się, czy za chwilę nie zacznie ze mnie wypływać „soczek”, czyniąc moje nieskazitelnie białe majtki mokrymi.
Wypełnił polecenie bez ociągania, zdejmując z siebie spodnie, majtki i całą resztę, a ja tylko majteczki i opadliśmy na łóżko z baldachimem. Dobrze, trochę się zapędziłam. Baldachimu nie było, tylko zwykłe, normalne wyrko, ale czyż „łóżko z baldachimem” nie brzmi romantyczniej?
Podciągnęłam nieco spódniczkę, żeby miał łatwiejszy dostęp, chociaż z tak króciutką właściwie nic nie musiałam robić. Był tak napalony, że dosłownie rzucił się na mnie, aż zaczęłam chichotać rozbawiona jego zapałem. Mile połechtało to moją kobiecą próżność. No, no, aż tak mu się podobam... Co prawda musiałam pomóc trafić w dziurkę, ale potem wziął się z ogromnym zapałem do roboty. Na początku robił to trochę nieśmiało, ale wkrótce zaczął całkiem ostro mnie posuwać, co bardzo mi odpowiadało. Nie ma co ukrywać, też byłam rozgrzana do czerwoności... dlatego rychło zrobiło mi się tak dobrze, że nie mogłam się powstrzymać przed choćby cichym pojękiwaniem. Trochę się hamowałam, aby małolat za dużo sobie nie pomyślał. Jednak i te moje ciche pojękiwania, a czasami popiskiwania wystarczyły, żeby chłopak jeszcze bardziej zintensyfikował swoje ruchy. Jejku, ale mi było ekstra. Mógłby tak mi robić dłużej, ale nie miał doświadczenia i zabawa dość szybko się skończyła. Tuż po tym, gdy miał wytrysk, ja miałam orgazm. W tym momencie nie dałam rady powstrzymać głośniejszego krzyku. Zaraz potem chciał wyjąć ze mnie fiuta, ale było mi tak dobrze, że przytrzymałam go, aby jeszcze dłużej poczuć w sobie. Wówczas położył ręce na moich piersiach. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, sprawiało przyjemność, jak tak leżał na mnie i we mnie, obejmując ciepłymi dłońmi cycuszki.
Właśnie spełniło się moje pragnienie. Dopadł mnie i przeleciał małolat. I to na wylot! Było lepiej, niż sobie wyobrażałam. Naprawdę potrafił mi dogodzić. Chociaż pewnie nie było to takie trudne. Byłam wtedy strasznie napalona na seks z młodszym ode mnie.
Leżeliśmy, nie wiem, może dziesięć minut, zanim zaczęliśmy się ubierać. W mojej sytuacji to może za dużo powiedziane, bo miałam do założenia tylko majtki. Widziałam, jak siedząc nago na łóżku, łapczywie przyglądał się, gdy to robiłam. Postanowiłam go trochę podrażnić i pod pretekstem, że coś poprawiam, podniosłam spódniczkę i powoli przesunęłam palcami dłoni z góry do dołu po majteczkach, aż wsunęłam palce między nogi. Najwyraźniej podziałało to na niego jak płachta na byka. Zerwał się z łóżka, podbiegł do mnie i znów zaczął się dobierać, a właściwie to znów rzucił się na mnie. Chichocząc i oganiając się od niego jak od natrętnego owada, próbowałam się bronić, ale widząc, jak strasznie jest napalony, szybko dałam za wygraną i zaraz poczułam, jak majtki zjeżdżają mi w dół. W obawie przed nadmiernym wygnieceniem zdjęłam też spódniczkę. Po krótkim namyśle ściągnęłam też pozostałe dwa ciuszki, czyli bluzkę i biustonosz. Uznałam, iż tak będzie mi przyjemniej, po czym z okrzykiem „nuże!” wpadłam do łóżka wprost w ramiona mojego nieletniego kochanka. A on? No cóż, dmuchnął mnie drugi raz. Tym razem puściłam się na całego, jeśli tak mogę to ująć. Zupełnie nie hamowałam się, pojękując, a w miarę zbliżania się do finału popiskując i aż wreszcie krzycząc coraz głośniej, kusicielsko prężąc moje pozbawione ubrania ciało. Gdy ponownie miałam orgazm, wydałam z siebie wręcz dziki pisk rozkoszy. Orgazm był o jeden, a może dwa stopnie silniejszy niż poprzednio. Po wszystkim było mi tak dobrze, byłam tak szczęśliwa, jak... Trudno właściwie to ubrać w słowa... Jakbym na nowo się narodziła.
Małolat wyraźnie też był zadowolony, wręcz dumny, że tak mi zdołał dogodzić. Muszę przyznać, że miał ku temu powody. Ja też miałam powody do zadowolenia. Nie spodziewałam się podwójnego „numerku” i podwójnego orgazmu, było lepiej, niż na początku sobie wyobrażałam. Co ja mówię! Było doskonale! Może tylko odrobinę za krótko. Cóż, chłopak nie miał jeszcze doświadczenia.
Czas nieubłaganie płynął, a nie chciałam być przyłapana przez koleżankę z jej młodszym bratem, rozebrana do rosołu, w jednym łóżku, w dwuznacznej sytuacji, a właściwie całkowicie jednoznacznej.
Po wszystkim poszłam do łazienki, aby doprowadzić się do porządku i gdy wróciłam na parter do salonu, usiadłam już jak grzeczna dziewczynka, ze złożonymi nogami. Bałam się, że jak rozchylę nogi, to będę musiała trzeci raz dać małolatowi.
Wiem, to było trochę głupie i ryzykowne z mojej strony. Musiałam jednak zakosztować seksu z małolatem, za bardzo mnie ciągnęło do tego. Na szczęście chłopak okazał się dyskretny i nikomu nic nie powiedział, a przecież mógł się chwalić, że dwa razy z rzędu przeleciał taką laskę, o której normalnie mógłby tylko pomarzyć i to w dodatku koleżankę siostry ze studiów. Nie powiedział nawet siostrze. Gdy kilka lat potem przyznałam się, że przespałam z jej bratem, zrobiła wielkie oczy...
– Zdeprawowałaś mi brata! – zawołała żartem, niezmiernie zdziwiona. – No, no, nie spodziewałam się, że jesteś do tego zdolna – dodała, nie mogąc wyjść ze zdziwienia.
A ja? A ja więcej tego z nim już nie zrobiłam ani z innym małolatem. Zaspokoiłam swoją ciekawość. Ten jeden raz, a właściwie dwa razy z rzędu wystarczyły mi.
Tak czy inaczej, moja bliska koleżanka ze studiów miała młodszego brata, lat prawie szesnaście. Pewnego razu zaszłam do niej, ale ku mojemu zdziwieniu nie zastałam jej, chociaż byłyśmy umówione. Zastałam tylko wspomnianego młodszego brata i od niego dowiedziałam się, że będzie gdzieś za godzinę, może półtorej. Postanowiłam zaczekać. Usiadłam grzecznie na takim dość niskim fotelu, ze złączonymi nogami, a to dlatego, że miałam na sobie mini spódniczkę, ale taką naprawdę mini, z trudem przykrywającą mój ponętny tyłeczek. Siedzieliśmy mniej więcej naprzeciwko siebie, ale tak, że chłopak mógłby mi pod tą spódniczkę zajrzeć, gdybym usiadła mniej obyczajnie.
Niewiele ze sobą rozmawialiśmy. Rozmowa się nie kleiła, trudno było znaleźć jakiś wspólny temat, za to chłopak cały niemal czas gapił się na mnie. Nie dziwiło mnie to. Będę nieskromna, ale wtedy miałam nienaganną figurę. Naturalne długie blond włosy, szare, a właściwie szaroniebieskie oczy i co prawda niezbyt duże, ale doskonale pasujące do figury piersi oraz nogi „do samej ziemi” dopełniały całości obrazu. Krótko mówiąc, byłam „zdrową laską” i doskonale wiedziałam, jak działam na chłopaków, czasami zresztą świadomie to wykorzystując. Teraz ten wzrok młodszego brata koleżanki ze studiów, spoczywający na mnie, podsunął mi podstępny plan, który natychmiast wdrożyłam w życie.
Mam godzinę, można by skorzystać z okazji, pomyślałam. Było mi głupio tak bez powodu rozchylić nogi, więc wstałam i pod pozorem obejrzenia jakieś figurki podeszłam do szafki, po czym ponownie usiadłam, tym razem oczywiście z rozchylonymi nogami. Nie za bardzo, ale wystarczająco, by małolat zobaczył moje białe majtki. Zgodnie z przewidywaniem chłopak natychmiast zwrócił uwagę na tę część garderoby, co chwilę zerkając mi między nogi. Ja, rzecz jasna, udawałam zupełnie nieświadomą tego, co się dzieje. Sama też zerknęłam mu na rozporek, gdy moje czujne kobiece oko dostrzegło niewielki ruch w tym miejscu. Działa – pomyślałam nie bez satysfakcji. Zresztą byłam pewna, że przy mojej urodzie inaczej być nie mogło. Działało, nie ukrywam, również w drugą stronę. Te jego obmacywanie mnie gorącym z pożądania młodzieńczym wzrokiem, zaglądanie pod spódniczkę, było ekscytujące, wręcz podniecające i to coraz bardziej, do tego stopnia, że przyjemny ucisk w podbrzuszu, zaczął ustępować jeszcze bardziej przyjemnemu mrowieniu, wywołując fale ciepła.
W końcu chłopak nie wytrzymał i pod pretekstem pokazania mi jakichś zdjęć przysiadł się tuż obok na bliźniaczym fotelu. Ledwo rzuciłam okiem na pierwsze zdjęcie, udając zainteresowanie, a już poczułam na kolanie jego rękę. Przy drugim zdjęciu zaczął ją wolno przesuwać po mojej gołej nodze w wiadomym kierunku. Ja oczywiście nadal udaję głupią, że tego nie widzę, tylko uparcie podziwiam jakieś zdjęcie. A on już wsuwa mi ją pod spódniczkę. Jeszcze trochę i czuję przez majtki, jak dotyka mojej piczki. Jego palce przesuwały się powoli, acz podniecająco w górę i w dół, tak że ledwo udawało mi się ukryć podniecenie. Tyle że nic więcej się nie działo. Niestety, wyglądało na to, że małolat nie ma odwagi, aby się posunąć dalej. Musiałam przejąć inicjatywę.
– Chodźmy do twojego pokoju – szepnęłam mu do ucha.
Na szczęście tę sugestię złapał w lot i dwa razy nie musiałam powtarzać. Gdy dotarliśmy do pokoju na pięterku, ten o dziwo nie przypominał chlewu. Stanęliśmy naprzeciwko siebie i wtedy lubieżnie oblizując wargi, przesunęłam ręką po rozporku jego spodni, aby nie miał wątpliwości, po co przyszliśmy. Następnie powoli, żeby się nie wystraszył, niemal cały czas patrząc mu w oczy, z wprawą rozpięłam pasek spodni, rozporek i wsunęłam rękę, aby go odpowiednio podniecić. Okazało się to jednak zbędne, bo miał już sztywnego fiuta, że hej.
– Rozbieraj się – syknęłam rozkazująco i zarazem ponaglająco.
Byłam już tak roznamiętniona świadomością nieuchronnego seksu z małolatem, spełnieniem mojego marzenia, a może tylko zachcianki, że aż bałam się, czy za chwilę nie zacznie ze mnie wypływać „soczek”, czyniąc moje nieskazitelnie białe majtki mokrymi.
Wypełnił polecenie bez ociągania, zdejmując z siebie spodnie, majtki i całą resztę, a ja tylko majteczki i opadliśmy na łóżko z baldachimem. Dobrze, trochę się zapędziłam. Baldachimu nie było, tylko zwykłe, normalne wyrko, ale czyż „łóżko z baldachimem” nie brzmi romantyczniej?
Podciągnęłam nieco spódniczkę, żeby miał łatwiejszy dostęp, chociaż z tak króciutką właściwie nic nie musiałam robić. Był tak napalony, że dosłownie rzucił się na mnie, aż zaczęłam chichotać rozbawiona jego zapałem. Mile połechtało to moją kobiecą próżność. No, no, aż tak mu się podobam... Co prawda musiałam pomóc trafić w dziurkę, ale potem wziął się z ogromnym zapałem do roboty. Na początku robił to trochę nieśmiało, ale wkrótce zaczął całkiem ostro mnie posuwać, co bardzo mi odpowiadało. Nie ma co ukrywać, też byłam rozgrzana do czerwoności... dlatego rychło zrobiło mi się tak dobrze, że nie mogłam się powstrzymać przed choćby cichym pojękiwaniem. Trochę się hamowałam, aby małolat za dużo sobie nie pomyślał. Jednak i te moje ciche pojękiwania, a czasami popiskiwania wystarczyły, żeby chłopak jeszcze bardziej zintensyfikował swoje ruchy. Jejku, ale mi było ekstra. Mógłby tak mi robić dłużej, ale nie miał doświadczenia i zabawa dość szybko się skończyła. Tuż po tym, gdy miał wytrysk, ja miałam orgazm. W tym momencie nie dałam rady powstrzymać głośniejszego krzyku. Zaraz potem chciał wyjąć ze mnie fiuta, ale było mi tak dobrze, że przytrzymałam go, aby jeszcze dłużej poczuć w sobie. Wówczas położył ręce na moich piersiach. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, sprawiało przyjemność, jak tak leżał na mnie i we mnie, obejmując ciepłymi dłońmi cycuszki.
Właśnie spełniło się moje pragnienie. Dopadł mnie i przeleciał małolat. I to na wylot! Było lepiej, niż sobie wyobrażałam. Naprawdę potrafił mi dogodzić. Chociaż pewnie nie było to takie trudne. Byłam wtedy strasznie napalona na seks z młodszym ode mnie.
Leżeliśmy, nie wiem, może dziesięć minut, zanim zaczęliśmy się ubierać. W mojej sytuacji to może za dużo powiedziane, bo miałam do założenia tylko majtki. Widziałam, jak siedząc nago na łóżku, łapczywie przyglądał się, gdy to robiłam. Postanowiłam go trochę podrażnić i pod pretekstem, że coś poprawiam, podniosłam spódniczkę i powoli przesunęłam palcami dłoni z góry do dołu po majteczkach, aż wsunęłam palce między nogi. Najwyraźniej podziałało to na niego jak płachta na byka. Zerwał się z łóżka, podbiegł do mnie i znów zaczął się dobierać, a właściwie to znów rzucił się na mnie. Chichocząc i oganiając się od niego jak od natrętnego owada, próbowałam się bronić, ale widząc, jak strasznie jest napalony, szybko dałam za wygraną i zaraz poczułam, jak majtki zjeżdżają mi w dół. W obawie przed nadmiernym wygnieceniem zdjęłam też spódniczkę. Po krótkim namyśle ściągnęłam też pozostałe dwa ciuszki, czyli bluzkę i biustonosz. Uznałam, iż tak będzie mi przyjemniej, po czym z okrzykiem „nuże!” wpadłam do łóżka wprost w ramiona mojego nieletniego kochanka. A on? No cóż, dmuchnął mnie drugi raz. Tym razem puściłam się na całego, jeśli tak mogę to ująć. Zupełnie nie hamowałam się, pojękując, a w miarę zbliżania się do finału popiskując i aż wreszcie krzycząc coraz głośniej, kusicielsko prężąc moje pozbawione ubrania ciało. Gdy ponownie miałam orgazm, wydałam z siebie wręcz dziki pisk rozkoszy. Orgazm był o jeden, a może dwa stopnie silniejszy niż poprzednio. Po wszystkim było mi tak dobrze, byłam tak szczęśliwa, jak... Trudno właściwie to ubrać w słowa... Jakbym na nowo się narodziła.
Małolat wyraźnie też był zadowolony, wręcz dumny, że tak mi zdołał dogodzić. Muszę przyznać, że miał ku temu powody. Ja też miałam powody do zadowolenia. Nie spodziewałam się podwójnego „numerku” i podwójnego orgazmu, było lepiej, niż na początku sobie wyobrażałam. Co ja mówię! Było doskonale! Może tylko odrobinę za krótko. Cóż, chłopak nie miał jeszcze doświadczenia.
Czas nieubłaganie płynął, a nie chciałam być przyłapana przez koleżankę z jej młodszym bratem, rozebrana do rosołu, w jednym łóżku, w dwuznacznej sytuacji, a właściwie całkowicie jednoznacznej.
Po wszystkim poszłam do łazienki, aby doprowadzić się do porządku i gdy wróciłam na parter do salonu, usiadłam już jak grzeczna dziewczynka, ze złożonymi nogami. Bałam się, że jak rozchylę nogi, to będę musiała trzeci raz dać małolatowi.
Wiem, to było trochę głupie i ryzykowne z mojej strony. Musiałam jednak zakosztować seksu z małolatem, za bardzo mnie ciągnęło do tego. Na szczęście chłopak okazał się dyskretny i nikomu nic nie powiedział, a przecież mógł się chwalić, że dwa razy z rzędu przeleciał taką laskę, o której normalnie mógłby tylko pomarzyć i to w dodatku koleżankę siostry ze studiów. Nie powiedział nawet siostrze. Gdy kilka lat potem przyznałam się, że przespałam z jej bratem, zrobiła wielkie oczy...
– Zdeprawowałaś mi brata! – zawołała żartem, niezmiernie zdziwiona. – No, no, nie spodziewałam się, że jesteś do tego zdolna – dodała, nie mogąc wyjść ze zdziwienia.
A ja? A ja więcej tego z nim już nie zrobiłam ani z innym małolatem. Zaspokoiłam swoją ciekawość. Ten jeden raz, a właściwie dwa razy z rzędu wystarczyły mi.
Grudzień 2011