To moje pierwsze wypociny. Proszę o szczere recenzje.
Witajcie. Mam na imię Ewelina. Opowiem Wam o mojej przygodzie, z której może nie jestem do końca dumna... ale na pewno jestem dzięki niej bardzo zadowolona i nie zmieniłabym absolutnie nic wiedząc jak to wszystko się potoczy.
Mam 21 lat, mieszkam i studiuję w Warszawie, ale pochodzę spod Łodzi. Mieszkam z moim chłopakiem, w sumie od niedawna narzeczonym, z którym jestem już 3 lata. Może nie jest ideałem ale mimo wszystko go kocham... A przynajmniej tak mi się wydaje. Studiuję ekonomię i pracuję w banku.
Myślę i czuję, że podobam się facetom. Jestem niewysoka, 160 cm wzrostu, drobna, szczupła, ale zgrabna. Uwagę zwraca moja okrągła pupa i biust 70C, który będąc jędrnym i sterczącym, przy mojej drobnej budowie wydaje się znacznie większy niż jest. Mam dziewczęcą urodę, ludzie dają mi 17-18 lat maksymalnie. Moje długie włosy w głębokim miedzianym kolorze (tak, jestem ruda, ale lubię podrasować kolor, lepiej się tak czuję) kontrastują z bladą karnacją. Ta natomiast podkreśla bardzo ciemne oczy, niemalże czarne, tak że trzeba się mocno przyglądać żeby dostrzec żeniće. Lubię swoje ciało i siebie. Dobrze się że sobą czuję. Nie mam problemu z założeniem krótkich spódnic, wyciętych szortów, czy kostiumu kąpielowego ze skąpymi stringami.
Ale do rzeczy!
W zeszłe wakacje, w lipcu, jak co roku zgraną ekipą wynajęliśmy na trzy tygodnie żaglówkę w Giżycku. I to nie byle jaką, a ogromne i luksusowe jak na łódź Tango 30. Przestronne, świetnie pływające, doskonale... Urlop zapowiadał się wyśmienicie.
W poczet załogi wchodziłam ją, mój Karol jako kapitan, dwóch wspólnych kolegów, moja przyjaciółka Ola z chłopakiem - Markiem i najlepszy kumpel mojego Karola. Na nim skupimy więcej uwagi. Ogólnie chyba go lubiłam... ogólnie nie dało się go nie lubić, ale szczerze mnie wkurzał i wprost mu to mówiłam. Marcin miał 25 lat, był od trzech lat policjantem śródmiejskiej patrolowi. Bardzo inteligentny i błyskotliwy, że sztywnymi zasadami, dowcipny o charakterze duszy towarzystwa, imprezowicz i kobieciarz... a do tego przystojny. Może nie za wysoki - 185 cm wzrostu, wysportowany i dbający o formę, wąska talia, szerokie ramiona, wyrzeźbiony ładnie brzuch. Zawsze idealnie ostrzyżony z zadbaną brodą i mocno niebieskimi oczami, w których miał coś co jedni nazwą kurwikami, inni "pierdolcem w oczach", ja nazywałam to hipnozą. Pomimo sympatii do szału doprowadzał mnie jego charakter. Był zbyt pewny siebie, bezczelny i bezkompromisowy. Podobal się kobietom, co skrzętnie wykorzystywał... Rzadko widziałam go dwa razy w towarzystwie tej samej dziewczyny... Lekkoduch, który nie traktował nic poważnie. Swoim podjeściem do życia doprowadzał mnie do szału... A do tego w trakcie sylwestra, który odbywał się w domu rodziców Karola przyłapałam go przypadkiem w łóżku... A raczej na pralce z jedną z moich najlepszych koleżanek - Martynę ... Co mnie zbulwersowało... Jak mógł polować na moje bliskie psiapsi... Uhhhhhh. Co za typ...
Pierwszego dnia zaokrętowaliśmy się, przygotowaliśmy łódź i zajeloy kajuty. Ja z Karolem mieliśmy największą - dziobową, w dwóch tylnich, które przypominały kształtem trumnę, ale przynajmniej byly zamykane spali Ola z Markiem, w drugiej Marcin, a koledzy - Radek I Łukasz spali na rozkładanych łóżkach w messie.
Jak każdego wieczoru na Mazurach suto poimprezoealismy, mimo to wypłynęliśmy z samego rana. Pogoda była doskonałą. Ciepło, słonecznie i lekki wiatr idealny do zabawy na żaglach. Ruszyliśmy do Mikołajek. Dzień minął szybko. Chłopcy silowali się z łodzią, my z Olą przygotowywałyśmy im posiłki, opalałyśmy się na pokładzie i relaksowałyśmy. Ideał.
Wieczorem w Mikołajkach poszliśmy wszyscy do dużego namiotu obok portu, gdzie grała muzyka, można było potańczyć i napić się czegoś.
Ok północy Karol stwierdził, że źle się czuje, może że zmęczenia, może od słońca i chciał wracać na łódź. Ja chciałam zostać więc bez żadnego problemu powiedział, żebyśmy zostali a on wróci sam. Na koniec rzucił do Marcina - opiekuj się nią!
Pfff jakbym sama nie potrafiła się sobą zająć...
Mimo to Marcin popkazal się z bardzo dobrej strony, dbał o to żebym się dobrze bawiła. Tańczył ze mną i nawet miło nam się rozmawiało.
Kiedy mocniej się podpiłam pozwalałam sobie w tańcu na śmielsze niż zwykle ruchy. Znacznie mocniej się ocierałam i przytulałam, błądziłam dłońmi po jego silnych ramionach i torsie albo kładłam jego dłonie bardzo blisko moich piersi, bioder, pupy czy ud.
Gdy w pewnym momencie ocierałam się o niego pupą poczułam dotyk twardego, pokaźnych rozmiarów penisa... (Matko... przez taniec że mną dostał wzwodu! Ale numer!). Od razu pomyślałam o tym, co mówiła koleżanka, którą zbałamucił w sylwestra, że jest chojnie obdarzony, dość długi i bardzo gruby, a do tego w łóżku robi cuda, bo myśli i stara się dla partnerki a nie myśli o sobie... Szybko odgoniłam te mysli... O czym ja w ogóle myślałam! Wróciliśmy do stolika i niedługo później wróciliśmy na łódź. Przed zaśnięciem znów, mimowolnie myślałam o tym, co mówiła koleżanka, o tym jak poczułam jego stercza i... aż byłam na siebie zła, bo czułam że mnie to podnieca. Że podnieca mnie ten wkurzający typ... Fuj!
Następne dwa dni płynęliśmy na południe, przez Ruciane. Czwartego dnia zacumowalismy na dziko przy malowniczej polanie. Wszystko byłoby ok, ale Marcin stwierdził, że w jego kajucie nie da się wytrzymać przez smród benzyny. Rzeczywiście fetor był koszmarny. Chłopcy doszli do tego, że jest wyciek paliwa, ale nie mogli usunąć tego na miejscu (czegoś tam nie mieli. Załóżmy, że bulbulatora... Nie wiem. Nie znam się).
Zbliżała się noc. Marcin nie mógł spać u siebie więc stwierdził, że rozbije sobie namiot, który zawsze mieliśmy na takie ewentualności. Pomysł dobry, gdyby ok 22:00 nie rozpętała się potężna burza. Namiot szybko zmienił się w basen przez co sen w nim raczej nie wchodził w rachubę. Karol i ja zaproponowaliśmy żeby spał u nas. W kajucie było dużo miejsca, wystarczająco dla trzech osób. Jak powiedziałam o naszej propozycji Marcinowi spojrzał się na mnie w taki sposób... z wdzięcznością... pierwszy raz dostrzegłam w nim człowieka...
Położyliśmy się więc we trójkę - Marcin pod cienkim kocem w samych bokserkach (jemu nigdy nie było zimno, taki typ), ja po środku i Karol obok, przykryci grubym, rozkładanym śpiworem. Było chłodno. Spałam w bluzie Karola i majtkach - "bokserkach damskich.
Kiedy obudziłam się w środku nocy i zaświeciłam sobie telefonem szukając wody, zobaczyłam że Marcin leży blisko mnie, na plecach, odkryty... Patrzyłam na jego ładnie wyrzeźbiony brzuch, owlosiony tors... I na wielki namiot w luźnych bokserkach sterczący tuż obok mnie... robił wrażenie. Ciekawe co my się śniło, że był aż tak podniecony?
Położyłam się, ale nie mogłam spać, głupoty mi chodziły po głowie. Położyłam się na boku i odwroclam plecami do Marcina. Podkuliłam nogi wypinając pupę tak żeby niby niechcący dotykała jego dłoni. Nie wiem co mi strzeliło do głowy i po co to robiłam. Jak nie reagował to delikatnie się podsuwałam tyłkiem tak, żeby go poczuł... kiedy przez sen położył mi rękę na pośladku aż podskoczyłam... Nie spodziewałam się tego... mimo że chyba tego chciałam... Nie odsunęłam się, przeciwnie pozwoliłam mu pomacać przez sen mój pośladek... Po chwili przewalił się na bok, objął mnie ramieniem, przyciągnął do siebie i przytulił mocno... Patzyalsm na Karola jak śpi... A będąc w objęciu kolegi dupka, policjanta czułam jak w pośladek kłuje mnie twardy jak skala i duży kutasek... Czułam jak robię się mokra... Delikatnie położyłam rękę między nogami i dotykałam się, ale bałam się, że mogę obudzić Karola i będzie awantura. Pomyślałam, że jakby się obudził i zobaczył mnie jedynie wtuloną w Marcina to uznałby, że przytuliliśmy się przez sen, bezwiednie i nic by się nie stało. Starając się zasnąć myślałam o tym jak Marcin posuwał na pralce Martynę... Ona leżała na plecach, on trzymał jej nogi na ramionach i wbijał się w nią z taką siłą, w miarowym tempie... pamiętam doskonale jak otworzyłam drzwi łazienki i moim oczom ukazał się jego bądź, co bądź zgrabny tylek wykonujący ruchy frykcyjne, a jęki Martyny potwierdzały fakt, że te ruchy były idealnie mocne, wyczucte i doprowadzały ją do szaleństwa... Czułam wyrzuty sumienia wobec Karola...ale z drugiej strony... niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nigdy nie fantazjował!
Następnego dnia Karol obudził się w złym humorze. Miał takie swoje humory, loty, zachowania. Panicz wstał lewą nogą, był warczący, burczący, najlepiej było omijać go z daleka. Wściekał się całą drogę powrotną do portu w Rucianem, że musi wracać żeby usunąć usterkę. Wszystkich nas to wkurzało i wpływało negatywnie na nasze nastoje. Żeby nie kłócić się z Kapitanem Gburem schowałam się pod pokład. Siedział tam Marcin, który czytał w spokoju książkę. Zaczęlismy rozmawiac... ale tak inaczej niż zawsze. Bez śmieszkowania, jego strony i bagatelizowania wszystkiego. Rozmowa była szczera i luźna, sama nie wiem w jaki sposób zeszliśmy na tematy byłych partnerów i partnerek, pierwszych razów i śmiesznych lub w jakiś sposób wyjątkowych przygód lozkowo-miłosnych... Po pierwsze ta rozmowa mnie podniecała... czułam jak. Robię się mokra... Jak mimowolnie mówiąc dotykam się dyskretnie po popiersiach, udach, szyji... Nawet z Karolem nie rozmawiałam swobodnie o tych rzeczach... A z "sierżantem dupkiem" nie wstydziłam się przyznać, że robiłam pijana loda kuzynowi na weselu i że doszedł dwa razy, raz w moich ustach, a raz na włosy... Nie rozumiem dlaczego... jakim cudem mu ufałam i czułam się tak swobodnie... I dlaczego byłam tak bardzo podniecona...
W porcie w Rucianem zastał nas wieczór. Jak każdego wieczoru zaczynała się impreza, raczej spokojna posiadówa na łódce niż balet na mieście. Chciałam poprawić humor Karolowi. Wyszykowałam się jak na imprezę, umalowałam mocno oczy i zaznaczyłam usta jaskrawą szminką w kolorze fuksji. Założyłam coś, co uwielbiał - białe body na ramiączka z dużym dekoltem, bardzo mocno wycięte na biodrach, dobrze dobrany biustonosz push up, który sprawiał, że moje piersi sterczały bardziej niż dobrej klasy implanty, ściśnięte prezentowlay się doskonale z mocno zarysowanym rowkiem między nimi. Nie sposób było nie zwrócić na nie uwagi. Założyłam jeansowe shorty, mocno wycięte na pupie, białe wysokie trampki.
Czasem lubiliśmy we dwójkę wyluzować się i zapalić trochę zioła, więc przygotowałam sobie fifkę i torebeczkę z trawą... ale nie wiedziałam gdzie to schować... Bałam się, że z kieszeni szortów może mi to wypaść, albo fifka się potłucze... Myślałam sobie, że Marcin jest policjantem i jakby to zobaczył przypadkiem, to miałabym kłopoty... Także starym kobiecym sposobem wcisnęłam to w biustonosz, między piersi.
Jak się tak pokazałam Karolowi to nie był zachwycony.... Stwierdził, że to nie strój na żagle... Widać Panu Kapitanowi Gburowi zły humor nie minął przez cały dzień. Było mi przykro. Humor troszkę poprawił mi Marcin w miły sposób komplementując mój wygląd. To było budujące.
Podczas posiadówy Karol wypił znacznie za dużo.... niestety w takich chwilach wychodził z niego straszny cham... Sama nie wiem o co zrobił mi awanturę, taką bez sensu, ładu i składu. Krzyczał coś o moim byłym chłopaku, o tym że na pewno go z nim zdradzam i że w ogóle jestem najgorsza. Kiedy płakałam usłyszałam, że jestem dziwką i że mam "wypierdalać z jego łodzi".
Nie wytrzymałam. Mimo że była 1:00 w nocy wybiegłam z łodzi i poszłam przed siebie. Po kilku minutach zobaczyłam, że idzie za mną Marcin. Dołączył do mnie mówiąc, że nie mógł pozwolić, żebym sama po nocy kręciła się po obcym mieście albo gdzieś po lesie nad jeziorem.
Zrobiło mi się miło. Poczułam się bezpiecznie i uspokoiłam się. Mimo to nie chciałam wracać na łódź, do Karola. Wtedy Marcin zaproponowal spacer wzdłuż brzegu jeziora. Bylo bardzo miło. Nie myślałam o Karolu, dobrze bawiłam się rozmową, byłam tak zajęta spacerem, że nie zauważyłam jak wyszlismy daleko poza miasto i siedzieliśmy na zwalonej kłodzie, gdzieś nad brzegiem jeziora, pod murem jakiegoś pensjonatu wczasowego, a wokół nie było żywej duszy.
Karolowi niestety często po alkoholu zdarzały się takie zachowania... miałam tego powoli dość...
Nawet nie zauważyłam, że Marcin całą drogę niósł butelkę wina.
Napijemy się? Zaproponował
Jasne!
Nie mieliśmy kieliszków więc pociągaliśmy winko z butelki rozmawiając szczerze i otwarcie. Bardzo dużo pytałam go o jego pracę, a on dużo opowiadał. Miał gadkę... Uwielbiałam go słuchać.
Meandry rozmowy zboczyły i nagle zadał mi pytanie - Ale co takiego szalonego, ale realnego, do spełnienia chodzi Ci po głowie? Jakieś dziwne pragnienie? "
Pomyślałam i wypaliłam -" Zapalić jointa z poivjamtem!"
-" Serio? " zapytał, a ja potwierdziłam. Zapytał wprost czym mam" coś" przy sobie. Przestraszyłam się... Dziwnie się czułam i zwlekałam z odpowiedzią, wtedy on powiedział poważnym tonem - Jak się nie przyznasz to będę zmuszony Cię przeszukać! Poczułam dzikie zainteresowanie, podniecenie i zaczęłam się lekko droczyć - Nikt mnie nigdy nie przeszukiwał... pokażesz mi jsk to jest? - Chcesz zobaczyć? Zapytał. Kiwnełam głową.
-Wstań i podejdź do ogrodzenia. Wykonałam polecenie. Byłam trochę podniecona, przestraszona, podekscytowana... - Oprzyj ręce o ogrodzenie i stan w rozkroku. Podszedł od tylu, złapał mnie za nadgarstek i nogą lekko kopnął moje pięty przesuwając je w bok. Stałam oparta o płot. W szerokim rozkroku. On podszedł bardzo blisko. Docisnął mnie biodrem do ogrodzenia i powiedział - Teraz sprawdzę czy nie masz przedmiotów niebezpiecznych. Przejechał obydwoma dłońmi po jednej i drugiej ręce, mimo, że nie miałam rękawów, potem powoli sunął dłońmi po obcisłym białym body. Czułam jego dłonie na ramionach, plecach, brzuchu, piersiach, biodrach. W końcu wjechał na pośladki, sprawdził tyle kieszenie szortów, przesunął dłonie na przód, poczułam je w pachwinach, blisko mojej cipki, która robiła się co raz bardziej wilgotna.... sprawdził dokładnie kieszenie, oraz gołe nogi... najprzyjemniej sprawdzał wewnętrzne strony ud...
Wstał i powiedział -Ok. Jeśli masz coś zskazanego to wydaj to teraz. Spojrzałam mu w oczy, uśmiechnęłam się i powiedziałam zalotnie - Chyba będzie musiał mnie Pan jednak przeszukać... ale chyba Pan nie może... Tylko kobieta może przeszukać kobietę. - W wyjątkowych sytuacjach można ominąć ten przepis. A teraz proszę wykonywać polecenia. Po pierwsze zdjąć buty.
Marcin rozłożył swoją koszulę na ziemi żebym nie stała gołymi stopami na trawie. Patrzyłam jak seksowne wygląda w białym podkoszulku.
- Co dalej?
-Proszę zdjąć szorty - powiedział stanowczo.
Zsunęłam je i podałam mu. Udawał, że sprawdza kieszenie, ale nie mógł oderwać wzroku od obcislego, seksownego białego body.
-Teraz proszę zdjąć kostium.
-To body Panie władzo.
Przejechałam ręką po piersiach, brzuchu, wsunęłam dłoń między nogi i rozpiełam haftki. Powoli przez głowę zdjęłam bodziaka... Stałam przed nim w białych, skąpych stringach (z przodu trójkąt z materiału, z tyłu dwa cieniutkie paseczki z małym trójkącikiem) i w staniku, który był stworzony dla moich piersi.
- Co teraz Panie władzo?
Podszedł bliżej, oczy mu płonęły z podniecenie, widziałam jak penis zaczyna wypychać spodnie...
-Teraz biustonosz - szepnął cicho.
Rozpiełam go i przytrzymałam z przodu. Wyjęłam fifkę i torebkę z ziołem i mu podałam w jednym ręku trawę, w drugim biustonosz. Był tak zapatrzony w moje piersi, że chwilę mu zajęło zanim zrozumiał co mu daję. Od lekkiego wiatru sutki błyskawicznie mi stwardniały i wyglądały bardzo kusząco.
-Ma Pan to, czego szukał. Może już wystarczy?
-Skoro to Pani ukryła, to może ukrywać więcej. Proszę położyć ręce za głowę.
Splotłam ręce na karku. Marcin podszedl bardzo blisko, przejechał dłońmi po moich biodrach, zahaczył palce o sznurku majtek i powoli sunął w dół. Stringi opadły na ziemię, a ja stałam naga i tak podniecona jak nigdy. Pragnęłam go... Pragnęłam przygody. Chciałam zrobić na złość Karolowi.
Marcin nabił fifkę, zapalił i głęboko się zaciągnął, poczym przyłożył usta do moich ust i wdmuchnął do nich dym.
-Czy takie palenie z Policjantem jest wystarczająco satysfajcjonujące?
-Pokiwalam głową patrząc mu w oczy.
Poczułam jak palce jego dłoni muskają mi brzuch i łono... Delikatnie wślizgują się między nogi. - A tam coś ukrywasz? - Musi Pan sprawdzić...
Poczułam jak palec przesuwa się po łechtaczce, delikatnie inne palce ocierają mokre wargi sromowe. Zgrabna, doświadczona dłoń rozchyliła szparkę i powoli wsunęła do środka palec. Jęknęłam w aż podskoczyłam... Patrzyłam mu cały czas w oczy.
-I co mam z Tobą zrobić mała ćpunko? Masz jakiś pomysł?
Podobała mi się ta zabawa w odgrywanie ról, która spontanicznie się zawiązała.
-Może mogę jakoś się wykupić!?
-A masz pieniądze?
-Niee, ale mogę coś dla Pana zrobić...
Cały czas masował mi szparkę, a drugą dłonią gładził plecy i pośladki...
-A co dla mnie zrobisz?
-Wszystko, czego Pan zarząda... teraz... I jutro... i po jutrze... I kiedy Pan będzie tylko chciał...
-Wszystko...? Hmm? Zobaczymy... Jak wszystko, to wszystko. Oprzyj się o kłodę na początek, wypnij, rozchyl pośladki i pokaż co masz do zaoferowania...
Podeszłam zalotnie kręcąc pupą do kłody, na której wcześniej siedzieliśmy. Nachyliłam się, mocno wypięłam pupę i rozchyliałam pośladki... Czułam się taka wolna... Taka dzika... Taka podniecona...
-Czy Pana przyjaciel mówił, co lubię? Zdradzał nasze sekrety?
-Mówił, że lubisz zabawy dupką.. Jeśli to prawda to chcę zobaczyć jak wkładasz do środka palec. Podszedl, wziął moją dłoń, ssał i ślinił mi palec, a potem nakierował go na dziurkę. Patrzył uważnie jak masuję dziurkę, naciskam co raz mocniej, az opór dziurki ustępuje, a palec zanurza się w pupie. Patrzyłam czy się przygląda i powoli ruszałam palcem w środku. Marcin podszedl, zaczął mnie dotykać po plecach, pupie, wyprostował mnie i pocalował mocno. Oddawałam mu się w całości...
-Bardzo długo na to czekałem... Szepnął
-Warto było czekać... Powiedziałam, poczym zaczęłam całować jego szyję, podwinelam podkoszulek i całowałam tors, brzuch, kucnęłam i znalazłam się twarzą idealnie na wysokości jego bardzo wypchanych spodni... Patrzyłam mu w oczy rozpinając pasek i rozporek. Jednym ruchem zdjęłam mu spodnie i bokserki, z których wyskoczył bardzo twardy, piękny kutasek... Był jeszcze większy niż myślałam. Bardzo gruby, długi na ok 20 cm...gkadko ogolone łono i gładziutkie jądra... Grube żyły prężyły się po bokach. Myślałam jak ten wielki kutas wbija się we mnie i czułam strach i podniecenie...
Zblizylam usta do czubka i zaczęłam powoli i delikatnie go pieścić ustami i językiem. Lizalam i wsuwałam go z każdą chwilą głębiej i głębiej. Czułam, że jest mu bardzo dobrze. Trzymał mnie za włosy i lekko dociskał głowę pomagając wcisnąć go jak najgłębiej. Nie było łatwo, ślina Kapała mi po brodzie i szyji. Oderwałam się od niego i zapytałam - Czy to wystarczy Panie władzo?
Parsknął śmiechem. Podniósł mnie i oparł znowu o kłodę. Poczułam jego dłonie na biodrach i pośladkach... Marzyłam żeby poczuć jak pieści mnie językiem... Nagle poczułam jego przyjemnie drapiącą brodę między pośladkami, czułam że zaraz oszaleje z podniecenia. Czułam jak liże moją cipkę, krąży językiem dookoła stymulując wszystkie możliwe czułe miejsca mojej cipki. Nie mówię, że Karol jest slabyw te klocki, ale nie czułam przy nim tak dzikiej namiętności i podniecenia... nigdy wcześniej nie czułam...
Marzyłam żeby Marcin już mi wepchnął od tylu swojego twardego kutaska, pomiędzy pojękiwaniem cicho prosiłam - Wejdź we mnie... Włóż mi... Włóż...
aż poczułam jak opiera jedną rękę o moje biodro. Odruchowo jeszcze mocniej się wypięłam... chciałam wypiąć się dla niego najlepiej jak umiałam, specjalnie dla niego. Poczułam jak jeździł żołędziem po wejściu do szparki, nawilżał go jeszcze, poczym powoli zaczął go we mnie wpychać. Czułam dziką przyjemność, ale i lekki bardzo przyjemny ból. Myśl, że właśnie ktoś wkłada we mnie największego penisa jakiego w życiu, do tej pory widziałam dodatkowo mnie nakręcała.
Marcin wchodził powoli, ale zdecydowanie. Czułam jak rozpycha mnie w środku i jak mnie rozciąga, jak mnie idealnie wypełnia. Jeczalam - Taaak, taaak, tak... O takk...
A on powoli miarowo zaczynał nim we mnie ruszać wbijając się przy tym głębiej głębiej...
-Włóż całego - błagałam, - Chcę całego... Jak wepchnął go do końca, a ja na pośladkach poczułam jego łono to aż jęknęłam z bólu, ale nie chciałam żeby wyszedł, złapałam go za pośladek i przytrzymałam. Chciałam czuć w sobie całego. Głęboko i mocno. Marcin rżnął mnie jak opętany. Czułam jak bada moje ciało, bada co sprawa mi przyjemność i rozkosz, sprawdza reakcję, mimikę, gesty i dzięki temu doskonale czuje jak mnie brać żeby było jak najlepiej... Martyna mówila prawdę, pomyślałam i zaśmiałam się do siebie.
Czułam, że dochodzę, zbliżał się na prawdę silny orgazm. Cała się spielam, naprezylam ciało, zacisnęłam wypchaną po brzegi cipkę i głośno krzyknęłam. Byłam w niebie. Po tym jak Marcin zobaczył mój orgazm nie przestał nawet na chwilę, przez co po chwili był drugi i trzeci. Nie miałem chwilowo sił. Wyszedł że mnie, a ja opadalm na kolana i zaczęłam lizać go po jądrach i kutasku...
Połóż się powiedziałam. Weszłam na Marcina, położyłam się na nim żeby czuł na sobie moje piersi, przywarłam do jego ust i powoli zaczęłam znowu wsuwać w siebie jego twardego kutaska... Ależ on głęboko wchodził. Czułam jak moje soki ciekną dosłownie że mnie. Ciągle było mi mało. Skakałam po nim, ukezdzałam go, a on mocno ściskał moje piersi. Czułam, że zaraz dojdę. Jak dochodziłam znowu się w niego wtulilam, chciałam żeby trzymał mnie naoncniej jak się da. Chciałam ciągle więcej i więcej, wciąż mi było mało. Wstałam i odwróciłam się pupą w stronę Marcina. Wsunelam go w siebie wypinając w jego kierunku dupkę. Macał mnie po pośladkach, udach... Chciałam dać mu sygnał czego pragnę. Ukezdżając kutaska cipką zaczęłam pieścić palcem wejście do pupci, masowalam dookoła, powoli, aż palec zanużyl się w dupce, potem drugi. Uwielbiałam to uczucie.
Pomyśleć, że kiedyś nie wyobrażalam sobie jak można uprawiać seks analny... Do czasu jak miałam 16 lat i na imprezie u koleżanki wylądowałam w łóżku z chłopakiem, w którym kochałam się od podstawówki. Byliśmy pijani i napaleni, ale żadne z nas nie miało gumek. Bałam się dać mu bez zabezpieczenia. Bałam się ciąży, ale tak chciałam żeby mnie pieprzył, że dałam się namówić na pierwszy w życiu anal. Pamiętam go jak dzisiaj. Czułam się skrępowana jak mi wpychał palce w pupę, potem bardzo długo nie mógł wejść, a mnie na początku bolało. Kiedy mu się udało, wepchnął mi na siłę całego kutasa w tylek, dosłownie po chwili doszedł. Leżał na mnie, z moimi nogami na ramionach wypełniając moją dupkę i zlewał się do środka. Byłam dziko podniecona. Strasznie. Kiedy czułam, że nie opada poprosiłam o jeszcze... Posuwal mnie najpierw powoli, s potem szybko mocno. Ze mnie wyciekało jego nasienie. Potem na nim usiadłam i skakałam aż doszedł znowu. Ogólnie tej nocy sześć razy spuścił się we mnie, a ja pokochałam być ruchaną w dupkę.
Chciałam żeby Marcin wziął mnie jak tamtemu chłopak kilka lat wcześniej. Położyłam się na plecach, podniosłam wysoko nogi i rozchyliałam pośladki. Marcin ukleknął przede mną, przymierzył się do dziurki i zaczął we mnie wchodzić. Nie było łatwo wepchnąć tego grubasa w moją ciasną dupkę. Jak mu się udało i zaczęłam czuć jak wchodzi co raz głębiej to odpłynęłam. Nie wiedziałam co się dzieje, a on mnie po prostu ruchał bez opamiętania.
Zaczelam czuć jak sapie, próbuje wydusić "dochodzę", złapałam go za szyję i krzyczałam "Dojdź, chcę żebyś doszedł we mnie. W mojej dupie. Supsc się we mnie! Słyszysz! Zrób to!"" i wtedy Marcin cały się spiął, jego twarz wykrzywił grymas a ja poczułam jak w mojej pupie pulsuje jego kutas i zalewa mnie ciepłą spermą. Tryskał bardzo długo. To było cudowne. Myślałam jak wielkie ilości jego spermy spływają w mojej dziurce. Marcin opadł na mnie, ale kutasek został w środku. Mocno go przytuliłam. Byliśmy bardzo spoceni i zmachani.
Położylismy się obok siebie pod gołym niebem i odpoczywaliśmy w ciszy. Słychać było tylko nasze ciężkie oddechy. Położyłam się na boku, zbliżyłam do Marcina. Wciąż byłam mega podniecona. Seks z nim uruchomił we mnie rządze. Chciałam być jego dziwką i mogłam robić wszystko, co sprośne, co kiedyś by mi nie przyszło do głowy.
-Lubisz zbiczone suczki? Spytałam.
-Uwielbiam. A co? Jesteś zbocxoną suczką?
-Twoją zbocxoną suczką... Uśmiechnęłam się, poczym lubieżnie wsunelam dwa palce w dupkę, zebrałam resztki jego spermy wokół dziurki i na jego oczach oblizalaam je dokładnie...
-Mniam... Chciałabym żebyś mi tym przysmakiem zalał usteczka... Marzę żebyś tej nocy spuścił się w każdej mojej dziurce i wszędzie gdzie tylko chcesz... Proszę Pana o to...
Marcin milcząco się uśmiechnął, pchnął mnie na plecy i usiadł okrakiem na wysokości mojej klatki piersiowej.
-Chcesz ssać kutaska suczkio, to proszę. I zaczął mi wpychać penisa do ust, ruszać mocno biodrami aż się dlawilam. Czułam jak robi się co raz twardszy w moich ustach. Sztywnieje, a on co raz mocniejszych go wpycha. Ślina Kapała mi p brodzie i spływała na szyję. Czułam się jak jego kurwa do ruchania i było mi cudownie
Jak już przeleciał moje usta, położył mnie na brzuchu, złączył moje nogi i wszedł od tylu w cipkę... Myślałam, że oszaleję w tej pozycji. Przeżywałam orgazm za orgazmem, piszczałam, jęczałam, krzyczałam, z mojej cipki dosłownie chlapalo na boki, czułam na sobie jego słodki ciężar. Potem w tej samej pozycji poczułam go w dupce. Tutaj znów działała cuda. Cudowne było jak wyjmował na chwilę całego penisa i silnym uchem całego wpychał w pupcię. Dochodziłam, a moja dupka chciała jeszcze... Dlaczego on nie ma brata bliźniaka... Dwóch takich to byłby cud! Po ok pół godzinie maltretowania na zmianę moich dziurek, mój bohater wstał i szybko ukleknął przede mną. Wiedziałam doskonale o co chodzi. Byłam tak spragniona tego, co zaraz miało się stać, że dosłownie rzuciłam się na jego kutasa biorąc go najgłębiej jak umiem. Właśnie jak czułam go w środku, w gardle trysnął. Zlał się głównie głęboko w gardle, nie w ustach. Marcin usiadł, a ja powoli i delikatnie bawiłam się liżąc kutaska....
-Nie dostałam finału w buzi.
-Jak nie?
-To był finał w gardle... Będziesz musiał mi się spuścić w ustach jeszcze raz.... Uśmiechnęłam się i zaczęłam mocniej obciagać, lizać jajka i ssać. Marcin był w raju, ale prawdziwy szok i rozkosz poczuł jak z jajeczek zjechałam języczkiem na dupkę. Wylizałam mu dziurkę bardzo dokładnie. Widać było, że to lubi, a potem zaczęłam mocno i energicznie obciagać, a żeby mu pomóc i jeszcze dać więcej powoli wsuwałam palec w dupkę czekając czy relacja będzie pozytywna czy nie. Kiedy czułam, że wszedł już prawie cały palec, to znów wzielam penisa głęboko do gardła, tak żeby poczuł silnie jedno i drugie. Marcin szalał, jak wpychałam mu dwa palce w dupkę i mocno ciągnęłam aż dostawał drgawek. Bardzo długo musiałam go pieścić, ale w końcu dostałam to, czego tak pragnelam. Obfity, gorący, piękny wytrysk w ustach. Marcin zalał moje usta, były pełne spermy. Podniosłam głowę, otworzyłam szeroko buzię żeby mu pokazać kałużę naaienia w środku, poczym połknęłam każdą, nawet najmniejszą kropelkę.
-Jesteś szalona... Sapał...
-Może jestem, ale przy Tobie. Ty aktywujesz to szaleństwo. I chcę być szalona cały czas... Ruchaj mnie kiedy chcesz, nagle, z nienacka. Przyjedź na uczelnię bez zapowiedzi tylko po to żebym Ci obcisgnęła w kiblu na przerwie... Chcesz mieć takie prywatne ruchadełko? Nie chcę uczuć, miłości i teskonty.... Chcę czuć się zerżnięta jak teraz. Chcę realozowc Twoje i moje pojebane fantazje...
-Wchodzę w to wydukał zdziwiony Marcin...
-W to? Przygotuj się, bo zaraz znów wejdziesz we mnie...
Odpręż się i popatrz. Usiadłam na przeciwko, rozłożyłam szeroko nogi i zaczęłam powoli masować cipkę, a drugą ręką pieścić piersi. Robiłam sobie dobrze na różne sposoby. Wkładałam paluszki, masowałam, klepałam cipkę, wkładałam paluszki w cipkę i w dupkę i patrzyłam jak Marcin na przeciwko bawi się penisem. Mimo, że był już bardzo wymęczony to twardniał w oczach. Kiedy zrobił się znów sztywny i twardy jak kamień, uklęknęła na czworaka, wypięłam się do niego mocno i czekałam jak kotka aż mnie weźmie jeszcze raz. Za każdym razem jak we mnie wchodził było to równie cudowne uczucie. Jak mnie brał mocno od tylu, już zaczynała mnie boleć szparka, ale nie mogłam się powstrzymać przed przyjęciem tam jego finału. Brał mnie od tylu, na boku, na misjonarza, od tylu na stojąco, z nogami na ramionach, robił cuda, nie mogłam złapać tchu, kąpały ze mnie soki, a on wciąż mi go wpychał i wpychał. Doszedł kiedy leżał na mnie, a ja go oplotłam nogami. Czułam jak pulsuje i strzela w szparce. Zmęczony znowu padł na mnie, a ja nie chciałam go puścić. Nie chciałam żeby że mnie wychodził. Było mi dudownie. Tej nocy jak wracaliśmy do portu to zrobiliśmy to jeszcze cztery razy. Marcu nie miał już czym dochodzic.
Mówimy do siebie, że musimy się ogarnąć i wracamy, tak żeby nic się nie wyszło. Po drodze jesteśmy grzeczni! - Umowa?
-Umowa!
I tyle z umowy, że po jakiś 200 metrach spaceru kucałam oparta o drzewo a on pieprzył moje usta i oscentscyjnie zlał mi się na twarz... Spermą ściekała mi po nosie, policzkach i ustach i nie miałam nawet czym się wytrzeć...
Kolejne kilkaset metrów... Nie wiem nawet jak do tego doszło, że opoerałam się o jakiś samochód na parkingu a Marcin demolował mój tylek. Za trzecim razem przy porcie spłoszył nas ktoś i musieliśmy uciekać.i tacy byliśmy grzeczni, że na pomoce, już obok łódki tak nie mogliśmy się od siebie oderwać, że Marcin mnie noklonil żebym zrobiła mu dyskretnie dobrze ręką... Całą dłoń miałam w jego nasieniu... I znów nie miałam nawet jak tego wytrzeć... skoro tak to żeby się umyć dokładnie oblizałam łapkę i paluszki patrząc mojemu Panu w oczy.
Jak wróciliśmy już światało. Bolała mnie każda dziurka, z cipki i pupy co jakiś czas wypływała sperma Marcina, gdzieś zgubiłam majtki i miałam grzywkę poskejaną spermą.
-Boże. Wyglądam jak kurwa... Jestem kurwą powiedziałam...
-Moją kurwą... zdejmij jeszcze spodnie to pokażę Ci jak straszną. I uśmiechnął się...
- Już daj spokój.
Wrócilimy na łódź. Karol pijany spał, a ja po cichu brałam kosmetyki i wymykałam się pod prysznic... Na kilometr było widać co się działo w nocy..
I. Jak intensywne to było.... Nigdy nie było mi tak dobrze, nie doszłam tyle razy i nie przyjęłam tyle spermy... Szłam się umyć i marzyłam kiedy, gdzie i jak dam znowu Marcinowi dupy!
Koniec części pierwszej.
Witajcie. Mam na imię Ewelina. Opowiem Wam o mojej przygodzie, z której może nie jestem do końca dumna... ale na pewno jestem dzięki niej bardzo zadowolona i nie zmieniłabym absolutnie nic wiedząc jak to wszystko się potoczy.
Mam 21 lat, mieszkam i studiuję w Warszawie, ale pochodzę spod Łodzi. Mieszkam z moim chłopakiem, w sumie od niedawna narzeczonym, z którym jestem już 3 lata. Może nie jest ideałem ale mimo wszystko go kocham... A przynajmniej tak mi się wydaje. Studiuję ekonomię i pracuję w banku.
Myślę i czuję, że podobam się facetom. Jestem niewysoka, 160 cm wzrostu, drobna, szczupła, ale zgrabna. Uwagę zwraca moja okrągła pupa i biust 70C, który będąc jędrnym i sterczącym, przy mojej drobnej budowie wydaje się znacznie większy niż jest. Mam dziewczęcą urodę, ludzie dają mi 17-18 lat maksymalnie. Moje długie włosy w głębokim miedzianym kolorze (tak, jestem ruda, ale lubię podrasować kolor, lepiej się tak czuję) kontrastują z bladą karnacją. Ta natomiast podkreśla bardzo ciemne oczy, niemalże czarne, tak że trzeba się mocno przyglądać żeby dostrzec żeniće. Lubię swoje ciało i siebie. Dobrze się że sobą czuję. Nie mam problemu z założeniem krótkich spódnic, wyciętych szortów, czy kostiumu kąpielowego ze skąpymi stringami.
Ale do rzeczy!
W zeszłe wakacje, w lipcu, jak co roku zgraną ekipą wynajęliśmy na trzy tygodnie żaglówkę w Giżycku. I to nie byle jaką, a ogromne i luksusowe jak na łódź Tango 30. Przestronne, świetnie pływające, doskonale... Urlop zapowiadał się wyśmienicie.
W poczet załogi wchodziłam ją, mój Karol jako kapitan, dwóch wspólnych kolegów, moja przyjaciółka Ola z chłopakiem - Markiem i najlepszy kumpel mojego Karola. Na nim skupimy więcej uwagi. Ogólnie chyba go lubiłam... ogólnie nie dało się go nie lubić, ale szczerze mnie wkurzał i wprost mu to mówiłam. Marcin miał 25 lat, był od trzech lat policjantem śródmiejskiej patrolowi. Bardzo inteligentny i błyskotliwy, że sztywnymi zasadami, dowcipny o charakterze duszy towarzystwa, imprezowicz i kobieciarz... a do tego przystojny. Może nie za wysoki - 185 cm wzrostu, wysportowany i dbający o formę, wąska talia, szerokie ramiona, wyrzeźbiony ładnie brzuch. Zawsze idealnie ostrzyżony z zadbaną brodą i mocno niebieskimi oczami, w których miał coś co jedni nazwą kurwikami, inni "pierdolcem w oczach", ja nazywałam to hipnozą. Pomimo sympatii do szału doprowadzał mnie jego charakter. Był zbyt pewny siebie, bezczelny i bezkompromisowy. Podobal się kobietom, co skrzętnie wykorzystywał... Rzadko widziałam go dwa razy w towarzystwie tej samej dziewczyny... Lekkoduch, który nie traktował nic poważnie. Swoim podjeściem do życia doprowadzał mnie do szału... A do tego w trakcie sylwestra, który odbywał się w domu rodziców Karola przyłapałam go przypadkiem w łóżku... A raczej na pralce z jedną z moich najlepszych koleżanek - Martynę ... Co mnie zbulwersowało... Jak mógł polować na moje bliskie psiapsi... Uhhhhhh. Co za typ...
Pierwszego dnia zaokrętowaliśmy się, przygotowaliśmy łódź i zajeloy kajuty. Ja z Karolem mieliśmy największą - dziobową, w dwóch tylnich, które przypominały kształtem trumnę, ale przynajmniej byly zamykane spali Ola z Markiem, w drugiej Marcin, a koledzy - Radek I Łukasz spali na rozkładanych łóżkach w messie.
Jak każdego wieczoru na Mazurach suto poimprezoealismy, mimo to wypłynęliśmy z samego rana. Pogoda była doskonałą. Ciepło, słonecznie i lekki wiatr idealny do zabawy na żaglach. Ruszyliśmy do Mikołajek. Dzień minął szybko. Chłopcy silowali się z łodzią, my z Olą przygotowywałyśmy im posiłki, opalałyśmy się na pokładzie i relaksowałyśmy. Ideał.
Wieczorem w Mikołajkach poszliśmy wszyscy do dużego namiotu obok portu, gdzie grała muzyka, można było potańczyć i napić się czegoś.
Ok północy Karol stwierdził, że źle się czuje, może że zmęczenia, może od słońca i chciał wracać na łódź. Ja chciałam zostać więc bez żadnego problemu powiedział, żebyśmy zostali a on wróci sam. Na koniec rzucił do Marcina - opiekuj się nią!
Pfff jakbym sama nie potrafiła się sobą zająć...
Mimo to Marcin popkazal się z bardzo dobrej strony, dbał o to żebym się dobrze bawiła. Tańczył ze mną i nawet miło nam się rozmawiało.
Kiedy mocniej się podpiłam pozwalałam sobie w tańcu na śmielsze niż zwykle ruchy. Znacznie mocniej się ocierałam i przytulałam, błądziłam dłońmi po jego silnych ramionach i torsie albo kładłam jego dłonie bardzo blisko moich piersi, bioder, pupy czy ud.
Gdy w pewnym momencie ocierałam się o niego pupą poczułam dotyk twardego, pokaźnych rozmiarów penisa... (Matko... przez taniec że mną dostał wzwodu! Ale numer!). Od razu pomyślałam o tym, co mówiła koleżanka, którą zbałamucił w sylwestra, że jest chojnie obdarzony, dość długi i bardzo gruby, a do tego w łóżku robi cuda, bo myśli i stara się dla partnerki a nie myśli o sobie... Szybko odgoniłam te mysli... O czym ja w ogóle myślałam! Wróciliśmy do stolika i niedługo później wróciliśmy na łódź. Przed zaśnięciem znów, mimowolnie myślałam o tym, co mówiła koleżanka, o tym jak poczułam jego stercza i... aż byłam na siebie zła, bo czułam że mnie to podnieca. Że podnieca mnie ten wkurzający typ... Fuj!
Następne dwa dni płynęliśmy na południe, przez Ruciane. Czwartego dnia zacumowalismy na dziko przy malowniczej polanie. Wszystko byłoby ok, ale Marcin stwierdził, że w jego kajucie nie da się wytrzymać przez smród benzyny. Rzeczywiście fetor był koszmarny. Chłopcy doszli do tego, że jest wyciek paliwa, ale nie mogli usunąć tego na miejscu (czegoś tam nie mieli. Załóżmy, że bulbulatora... Nie wiem. Nie znam się).
Zbliżała się noc. Marcin nie mógł spać u siebie więc stwierdził, że rozbije sobie namiot, który zawsze mieliśmy na takie ewentualności. Pomysł dobry, gdyby ok 22:00 nie rozpętała się potężna burza. Namiot szybko zmienił się w basen przez co sen w nim raczej nie wchodził w rachubę. Karol i ja zaproponowaliśmy żeby spał u nas. W kajucie było dużo miejsca, wystarczająco dla trzech osób. Jak powiedziałam o naszej propozycji Marcinowi spojrzał się na mnie w taki sposób... z wdzięcznością... pierwszy raz dostrzegłam w nim człowieka...
Położyliśmy się więc we trójkę - Marcin pod cienkim kocem w samych bokserkach (jemu nigdy nie było zimno, taki typ), ja po środku i Karol obok, przykryci grubym, rozkładanym śpiworem. Było chłodno. Spałam w bluzie Karola i majtkach - "bokserkach damskich.
Kiedy obudziłam się w środku nocy i zaświeciłam sobie telefonem szukając wody, zobaczyłam że Marcin leży blisko mnie, na plecach, odkryty... Patrzyłam na jego ładnie wyrzeźbiony brzuch, owlosiony tors... I na wielki namiot w luźnych bokserkach sterczący tuż obok mnie... robił wrażenie. Ciekawe co my się śniło, że był aż tak podniecony?
Położyłam się, ale nie mogłam spać, głupoty mi chodziły po głowie. Położyłam się na boku i odwroclam plecami do Marcina. Podkuliłam nogi wypinając pupę tak żeby niby niechcący dotykała jego dłoni. Nie wiem co mi strzeliło do głowy i po co to robiłam. Jak nie reagował to delikatnie się podsuwałam tyłkiem tak, żeby go poczuł... kiedy przez sen położył mi rękę na pośladku aż podskoczyłam... Nie spodziewałam się tego... mimo że chyba tego chciałam... Nie odsunęłam się, przeciwnie pozwoliłam mu pomacać przez sen mój pośladek... Po chwili przewalił się na bok, objął mnie ramieniem, przyciągnął do siebie i przytulił mocno... Patzyalsm na Karola jak śpi... A będąc w objęciu kolegi dupka, policjanta czułam jak w pośladek kłuje mnie twardy jak skala i duży kutasek... Czułam jak robię się mokra... Delikatnie położyłam rękę między nogami i dotykałam się, ale bałam się, że mogę obudzić Karola i będzie awantura. Pomyślałam, że jakby się obudził i zobaczył mnie jedynie wtuloną w Marcina to uznałby, że przytuliliśmy się przez sen, bezwiednie i nic by się nie stało. Starając się zasnąć myślałam o tym jak Marcin posuwał na pralce Martynę... Ona leżała na plecach, on trzymał jej nogi na ramionach i wbijał się w nią z taką siłą, w miarowym tempie... pamiętam doskonale jak otworzyłam drzwi łazienki i moim oczom ukazał się jego bądź, co bądź zgrabny tylek wykonujący ruchy frykcyjne, a jęki Martyny potwierdzały fakt, że te ruchy były idealnie mocne, wyczucte i doprowadzały ją do szaleństwa... Czułam wyrzuty sumienia wobec Karola...ale z drugiej strony... niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nigdy nie fantazjował!
Następnego dnia Karol obudził się w złym humorze. Miał takie swoje humory, loty, zachowania. Panicz wstał lewą nogą, był warczący, burczący, najlepiej było omijać go z daleka. Wściekał się całą drogę powrotną do portu w Rucianem, że musi wracać żeby usunąć usterkę. Wszystkich nas to wkurzało i wpływało negatywnie na nasze nastoje. Żeby nie kłócić się z Kapitanem Gburem schowałam się pod pokład. Siedział tam Marcin, który czytał w spokoju książkę. Zaczęlismy rozmawiac... ale tak inaczej niż zawsze. Bez śmieszkowania, jego strony i bagatelizowania wszystkiego. Rozmowa była szczera i luźna, sama nie wiem w jaki sposób zeszliśmy na tematy byłych partnerów i partnerek, pierwszych razów i śmiesznych lub w jakiś sposób wyjątkowych przygód lozkowo-miłosnych... Po pierwsze ta rozmowa mnie podniecała... czułam jak. Robię się mokra... Jak mimowolnie mówiąc dotykam się dyskretnie po popiersiach, udach, szyji... Nawet z Karolem nie rozmawiałam swobodnie o tych rzeczach... A z "sierżantem dupkiem" nie wstydziłam się przyznać, że robiłam pijana loda kuzynowi na weselu i że doszedł dwa razy, raz w moich ustach, a raz na włosy... Nie rozumiem dlaczego... jakim cudem mu ufałam i czułam się tak swobodnie... I dlaczego byłam tak bardzo podniecona...
W porcie w Rucianem zastał nas wieczór. Jak każdego wieczoru zaczynała się impreza, raczej spokojna posiadówa na łódce niż balet na mieście. Chciałam poprawić humor Karolowi. Wyszykowałam się jak na imprezę, umalowałam mocno oczy i zaznaczyłam usta jaskrawą szminką w kolorze fuksji. Założyłam coś, co uwielbiał - białe body na ramiączka z dużym dekoltem, bardzo mocno wycięte na biodrach, dobrze dobrany biustonosz push up, który sprawiał, że moje piersi sterczały bardziej niż dobrej klasy implanty, ściśnięte prezentowlay się doskonale z mocno zarysowanym rowkiem między nimi. Nie sposób było nie zwrócić na nie uwagi. Założyłam jeansowe shorty, mocno wycięte na pupie, białe wysokie trampki.
Czasem lubiliśmy we dwójkę wyluzować się i zapalić trochę zioła, więc przygotowałam sobie fifkę i torebeczkę z trawą... ale nie wiedziałam gdzie to schować... Bałam się, że z kieszeni szortów może mi to wypaść, albo fifka się potłucze... Myślałam sobie, że Marcin jest policjantem i jakby to zobaczył przypadkiem, to miałabym kłopoty... Także starym kobiecym sposobem wcisnęłam to w biustonosz, między piersi.
Jak się tak pokazałam Karolowi to nie był zachwycony.... Stwierdził, że to nie strój na żagle... Widać Panu Kapitanowi Gburowi zły humor nie minął przez cały dzień. Było mi przykro. Humor troszkę poprawił mi Marcin w miły sposób komplementując mój wygląd. To było budujące.
Podczas posiadówy Karol wypił znacznie za dużo.... niestety w takich chwilach wychodził z niego straszny cham... Sama nie wiem o co zrobił mi awanturę, taką bez sensu, ładu i składu. Krzyczał coś o moim byłym chłopaku, o tym że na pewno go z nim zdradzam i że w ogóle jestem najgorsza. Kiedy płakałam usłyszałam, że jestem dziwką i że mam "wypierdalać z jego łodzi".
Nie wytrzymałam. Mimo że była 1:00 w nocy wybiegłam z łodzi i poszłam przed siebie. Po kilku minutach zobaczyłam, że idzie za mną Marcin. Dołączył do mnie mówiąc, że nie mógł pozwolić, żebym sama po nocy kręciła się po obcym mieście albo gdzieś po lesie nad jeziorem.
Zrobiło mi się miło. Poczułam się bezpiecznie i uspokoiłam się. Mimo to nie chciałam wracać na łódź, do Karola. Wtedy Marcin zaproponowal spacer wzdłuż brzegu jeziora. Bylo bardzo miło. Nie myślałam o Karolu, dobrze bawiłam się rozmową, byłam tak zajęta spacerem, że nie zauważyłam jak wyszlismy daleko poza miasto i siedzieliśmy na zwalonej kłodzie, gdzieś nad brzegiem jeziora, pod murem jakiegoś pensjonatu wczasowego, a wokół nie było żywej duszy.
Karolowi niestety często po alkoholu zdarzały się takie zachowania... miałam tego powoli dość...
Nawet nie zauważyłam, że Marcin całą drogę niósł butelkę wina.
Napijemy się? Zaproponował
Jasne!
Nie mieliśmy kieliszków więc pociągaliśmy winko z butelki rozmawiając szczerze i otwarcie. Bardzo dużo pytałam go o jego pracę, a on dużo opowiadał. Miał gadkę... Uwielbiałam go słuchać.
Meandry rozmowy zboczyły i nagle zadał mi pytanie - Ale co takiego szalonego, ale realnego, do spełnienia chodzi Ci po głowie? Jakieś dziwne pragnienie? "
Pomyślałam i wypaliłam -" Zapalić jointa z poivjamtem!"
-" Serio? " zapytał, a ja potwierdziłam. Zapytał wprost czym mam" coś" przy sobie. Przestraszyłam się... Dziwnie się czułam i zwlekałam z odpowiedzią, wtedy on powiedział poważnym tonem - Jak się nie przyznasz to będę zmuszony Cię przeszukać! Poczułam dzikie zainteresowanie, podniecenie i zaczęłam się lekko droczyć - Nikt mnie nigdy nie przeszukiwał... pokażesz mi jsk to jest? - Chcesz zobaczyć? Zapytał. Kiwnełam głową.
-Wstań i podejdź do ogrodzenia. Wykonałam polecenie. Byłam trochę podniecona, przestraszona, podekscytowana... - Oprzyj ręce o ogrodzenie i stan w rozkroku. Podszedł od tylu, złapał mnie za nadgarstek i nogą lekko kopnął moje pięty przesuwając je w bok. Stałam oparta o płot. W szerokim rozkroku. On podszedł bardzo blisko. Docisnął mnie biodrem do ogrodzenia i powiedział - Teraz sprawdzę czy nie masz przedmiotów niebezpiecznych. Przejechał obydwoma dłońmi po jednej i drugiej ręce, mimo, że nie miałam rękawów, potem powoli sunął dłońmi po obcisłym białym body. Czułam jego dłonie na ramionach, plecach, brzuchu, piersiach, biodrach. W końcu wjechał na pośladki, sprawdził tyle kieszenie szortów, przesunął dłonie na przód, poczułam je w pachwinach, blisko mojej cipki, która robiła się co raz bardziej wilgotna.... sprawdził dokładnie kieszenie, oraz gołe nogi... najprzyjemniej sprawdzał wewnętrzne strony ud...
Wstał i powiedział -Ok. Jeśli masz coś zskazanego to wydaj to teraz. Spojrzałam mu w oczy, uśmiechnęłam się i powiedziałam zalotnie - Chyba będzie musiał mnie Pan jednak przeszukać... ale chyba Pan nie może... Tylko kobieta może przeszukać kobietę. - W wyjątkowych sytuacjach można ominąć ten przepis. A teraz proszę wykonywać polecenia. Po pierwsze zdjąć buty.
Marcin rozłożył swoją koszulę na ziemi żebym nie stała gołymi stopami na trawie. Patrzyłam jak seksowne wygląda w białym podkoszulku.
- Co dalej?
-Proszę zdjąć szorty - powiedział stanowczo.
Zsunęłam je i podałam mu. Udawał, że sprawdza kieszenie, ale nie mógł oderwać wzroku od obcislego, seksownego białego body.
-Teraz proszę zdjąć kostium.
-To body Panie władzo.
Przejechałam ręką po piersiach, brzuchu, wsunęłam dłoń między nogi i rozpiełam haftki. Powoli przez głowę zdjęłam bodziaka... Stałam przed nim w białych, skąpych stringach (z przodu trójkąt z materiału, z tyłu dwa cieniutkie paseczki z małym trójkącikiem) i w staniku, który był stworzony dla moich piersi.
- Co teraz Panie władzo?
Podszedł bliżej, oczy mu płonęły z podniecenie, widziałam jak penis zaczyna wypychać spodnie...
-Teraz biustonosz - szepnął cicho.
Rozpiełam go i przytrzymałam z przodu. Wyjęłam fifkę i torebkę z ziołem i mu podałam w jednym ręku trawę, w drugim biustonosz. Był tak zapatrzony w moje piersi, że chwilę mu zajęło zanim zrozumiał co mu daję. Od lekkiego wiatru sutki błyskawicznie mi stwardniały i wyglądały bardzo kusząco.
-Ma Pan to, czego szukał. Może już wystarczy?
-Skoro to Pani ukryła, to może ukrywać więcej. Proszę położyć ręce za głowę.
Splotłam ręce na karku. Marcin podszedl bardzo blisko, przejechał dłońmi po moich biodrach, zahaczył palce o sznurku majtek i powoli sunął w dół. Stringi opadły na ziemię, a ja stałam naga i tak podniecona jak nigdy. Pragnęłam go... Pragnęłam przygody. Chciałam zrobić na złość Karolowi.
Marcin nabił fifkę, zapalił i głęboko się zaciągnął, poczym przyłożył usta do moich ust i wdmuchnął do nich dym.
-Czy takie palenie z Policjantem jest wystarczająco satysfajcjonujące?
-Pokiwalam głową patrząc mu w oczy.
Poczułam jak palce jego dłoni muskają mi brzuch i łono... Delikatnie wślizgują się między nogi. - A tam coś ukrywasz? - Musi Pan sprawdzić...
Poczułam jak palec przesuwa się po łechtaczce, delikatnie inne palce ocierają mokre wargi sromowe. Zgrabna, doświadczona dłoń rozchyliła szparkę i powoli wsunęła do środka palec. Jęknęłam w aż podskoczyłam... Patrzyłam mu cały czas w oczy.
-I co mam z Tobą zrobić mała ćpunko? Masz jakiś pomysł?
Podobała mi się ta zabawa w odgrywanie ról, która spontanicznie się zawiązała.
-Może mogę jakoś się wykupić!?
-A masz pieniądze?
-Niee, ale mogę coś dla Pana zrobić...
Cały czas masował mi szparkę, a drugą dłonią gładził plecy i pośladki...
-A co dla mnie zrobisz?
-Wszystko, czego Pan zarząda... teraz... I jutro... i po jutrze... I kiedy Pan będzie tylko chciał...
-Wszystko...? Hmm? Zobaczymy... Jak wszystko, to wszystko. Oprzyj się o kłodę na początek, wypnij, rozchyl pośladki i pokaż co masz do zaoferowania...
Podeszłam zalotnie kręcąc pupą do kłody, na której wcześniej siedzieliśmy. Nachyliłam się, mocno wypięłam pupę i rozchyliałam pośladki... Czułam się taka wolna... Taka dzika... Taka podniecona...
-Czy Pana przyjaciel mówił, co lubię? Zdradzał nasze sekrety?
-Mówił, że lubisz zabawy dupką.. Jeśli to prawda to chcę zobaczyć jak wkładasz do środka palec. Podszedl, wziął moją dłoń, ssał i ślinił mi palec, a potem nakierował go na dziurkę. Patrzył uważnie jak masuję dziurkę, naciskam co raz mocniej, az opór dziurki ustępuje, a palec zanurza się w pupie. Patrzyłam czy się przygląda i powoli ruszałam palcem w środku. Marcin podszedl, zaczął mnie dotykać po plecach, pupie, wyprostował mnie i pocalował mocno. Oddawałam mu się w całości...
-Bardzo długo na to czekałem... Szepnął
-Warto było czekać... Powiedziałam, poczym zaczęłam całować jego szyję, podwinelam podkoszulek i całowałam tors, brzuch, kucnęłam i znalazłam się twarzą idealnie na wysokości jego bardzo wypchanych spodni... Patrzyłam mu w oczy rozpinając pasek i rozporek. Jednym ruchem zdjęłam mu spodnie i bokserki, z których wyskoczył bardzo twardy, piękny kutasek... Był jeszcze większy niż myślałam. Bardzo gruby, długi na ok 20 cm...gkadko ogolone łono i gładziutkie jądra... Grube żyły prężyły się po bokach. Myślałam jak ten wielki kutas wbija się we mnie i czułam strach i podniecenie...
Zblizylam usta do czubka i zaczęłam powoli i delikatnie go pieścić ustami i językiem. Lizalam i wsuwałam go z każdą chwilą głębiej i głębiej. Czułam, że jest mu bardzo dobrze. Trzymał mnie za włosy i lekko dociskał głowę pomagając wcisnąć go jak najgłębiej. Nie było łatwo, ślina Kapała mi po brodzie i szyji. Oderwałam się od niego i zapytałam - Czy to wystarczy Panie władzo?
Parsknął śmiechem. Podniósł mnie i oparł znowu o kłodę. Poczułam jego dłonie na biodrach i pośladkach... Marzyłam żeby poczuć jak pieści mnie językiem... Nagle poczułam jego przyjemnie drapiącą brodę między pośladkami, czułam że zaraz oszaleje z podniecenia. Czułam jak liże moją cipkę, krąży językiem dookoła stymulując wszystkie możliwe czułe miejsca mojej cipki. Nie mówię, że Karol jest slabyw te klocki, ale nie czułam przy nim tak dzikiej namiętności i podniecenia... nigdy wcześniej nie czułam...
Marzyłam żeby Marcin już mi wepchnął od tylu swojego twardego kutaska, pomiędzy pojękiwaniem cicho prosiłam - Wejdź we mnie... Włóż mi... Włóż...
aż poczułam jak opiera jedną rękę o moje biodro. Odruchowo jeszcze mocniej się wypięłam... chciałam wypiąć się dla niego najlepiej jak umiałam, specjalnie dla niego. Poczułam jak jeździł żołędziem po wejściu do szparki, nawilżał go jeszcze, poczym powoli zaczął go we mnie wpychać. Czułam dziką przyjemność, ale i lekki bardzo przyjemny ból. Myśl, że właśnie ktoś wkłada we mnie największego penisa jakiego w życiu, do tej pory widziałam dodatkowo mnie nakręcała.
Marcin wchodził powoli, ale zdecydowanie. Czułam jak rozpycha mnie w środku i jak mnie rozciąga, jak mnie idealnie wypełnia. Jeczalam - Taaak, taaak, tak... O takk...
A on powoli miarowo zaczynał nim we mnie ruszać wbijając się przy tym głębiej głębiej...
-Włóż całego - błagałam, - Chcę całego... Jak wepchnął go do końca, a ja na pośladkach poczułam jego łono to aż jęknęłam z bólu, ale nie chciałam żeby wyszedł, złapałam go za pośladek i przytrzymałam. Chciałam czuć w sobie całego. Głęboko i mocno. Marcin rżnął mnie jak opętany. Czułam jak bada moje ciało, bada co sprawa mi przyjemność i rozkosz, sprawdza reakcję, mimikę, gesty i dzięki temu doskonale czuje jak mnie brać żeby było jak najlepiej... Martyna mówila prawdę, pomyślałam i zaśmiałam się do siebie.
Czułam, że dochodzę, zbliżał się na prawdę silny orgazm. Cała się spielam, naprezylam ciało, zacisnęłam wypchaną po brzegi cipkę i głośno krzyknęłam. Byłam w niebie. Po tym jak Marcin zobaczył mój orgazm nie przestał nawet na chwilę, przez co po chwili był drugi i trzeci. Nie miałem chwilowo sił. Wyszedł że mnie, a ja opadalm na kolana i zaczęłam lizać go po jądrach i kutasku...
Połóż się powiedziałam. Weszłam na Marcina, położyłam się na nim żeby czuł na sobie moje piersi, przywarłam do jego ust i powoli zaczęłam znowu wsuwać w siebie jego twardego kutaska... Ależ on głęboko wchodził. Czułam jak moje soki ciekną dosłownie że mnie. Ciągle było mi mało. Skakałam po nim, ukezdzałam go, a on mocno ściskał moje piersi. Czułam, że zaraz dojdę. Jak dochodziłam znowu się w niego wtulilam, chciałam żeby trzymał mnie naoncniej jak się da. Chciałam ciągle więcej i więcej, wciąż mi było mało. Wstałam i odwróciłam się pupą w stronę Marcina. Wsunelam go w siebie wypinając w jego kierunku dupkę. Macał mnie po pośladkach, udach... Chciałam dać mu sygnał czego pragnę. Ukezdżając kutaska cipką zaczęłam pieścić palcem wejście do pupci, masowalam dookoła, powoli, aż palec zanużyl się w dupce, potem drugi. Uwielbiałam to uczucie.
Pomyśleć, że kiedyś nie wyobrażalam sobie jak można uprawiać seks analny... Do czasu jak miałam 16 lat i na imprezie u koleżanki wylądowałam w łóżku z chłopakiem, w którym kochałam się od podstawówki. Byliśmy pijani i napaleni, ale żadne z nas nie miało gumek. Bałam się dać mu bez zabezpieczenia. Bałam się ciąży, ale tak chciałam żeby mnie pieprzył, że dałam się namówić na pierwszy w życiu anal. Pamiętam go jak dzisiaj. Czułam się skrępowana jak mi wpychał palce w pupę, potem bardzo długo nie mógł wejść, a mnie na początku bolało. Kiedy mu się udało, wepchnął mi na siłę całego kutasa w tylek, dosłownie po chwili doszedł. Leżał na mnie, z moimi nogami na ramionach wypełniając moją dupkę i zlewał się do środka. Byłam dziko podniecona. Strasznie. Kiedy czułam, że nie opada poprosiłam o jeszcze... Posuwal mnie najpierw powoli, s potem szybko mocno. Ze mnie wyciekało jego nasienie. Potem na nim usiadłam i skakałam aż doszedł znowu. Ogólnie tej nocy sześć razy spuścił się we mnie, a ja pokochałam być ruchaną w dupkę.
Chciałam żeby Marcin wziął mnie jak tamtemu chłopak kilka lat wcześniej. Położyłam się na plecach, podniosłam wysoko nogi i rozchyliałam pośladki. Marcin ukleknął przede mną, przymierzył się do dziurki i zaczął we mnie wchodzić. Nie było łatwo wepchnąć tego grubasa w moją ciasną dupkę. Jak mu się udało i zaczęłam czuć jak wchodzi co raz głębiej to odpłynęłam. Nie wiedziałam co się dzieje, a on mnie po prostu ruchał bez opamiętania.
Zaczelam czuć jak sapie, próbuje wydusić "dochodzę", złapałam go za szyję i krzyczałam "Dojdź, chcę żebyś doszedł we mnie. W mojej dupie. Supsc się we mnie! Słyszysz! Zrób to!"" i wtedy Marcin cały się spiął, jego twarz wykrzywił grymas a ja poczułam jak w mojej pupie pulsuje jego kutas i zalewa mnie ciepłą spermą. Tryskał bardzo długo. To było cudowne. Myślałam jak wielkie ilości jego spermy spływają w mojej dziurce. Marcin opadł na mnie, ale kutasek został w środku. Mocno go przytuliłam. Byliśmy bardzo spoceni i zmachani.
Położylismy się obok siebie pod gołym niebem i odpoczywaliśmy w ciszy. Słychać było tylko nasze ciężkie oddechy. Położyłam się na boku, zbliżyłam do Marcina. Wciąż byłam mega podniecona. Seks z nim uruchomił we mnie rządze. Chciałam być jego dziwką i mogłam robić wszystko, co sprośne, co kiedyś by mi nie przyszło do głowy.
-Lubisz zbiczone suczki? Spytałam.
-Uwielbiam. A co? Jesteś zbocxoną suczką?
-Twoją zbocxoną suczką... Uśmiechnęłam się, poczym lubieżnie wsunelam dwa palce w dupkę, zebrałam resztki jego spermy wokół dziurki i na jego oczach oblizalaam je dokładnie...
-Mniam... Chciałabym żebyś mi tym przysmakiem zalał usteczka... Marzę żebyś tej nocy spuścił się w każdej mojej dziurce i wszędzie gdzie tylko chcesz... Proszę Pana o to...
Marcin milcząco się uśmiechnął, pchnął mnie na plecy i usiadł okrakiem na wysokości mojej klatki piersiowej.
-Chcesz ssać kutaska suczkio, to proszę. I zaczął mi wpychać penisa do ust, ruszać mocno biodrami aż się dlawilam. Czułam jak robi się co raz twardszy w moich ustach. Sztywnieje, a on co raz mocniejszych go wpycha. Ślina Kapała mi p brodzie i spływała na szyję. Czułam się jak jego kurwa do ruchania i było mi cudownie
Jak już przeleciał moje usta, położył mnie na brzuchu, złączył moje nogi i wszedł od tylu w cipkę... Myślałam, że oszaleję w tej pozycji. Przeżywałam orgazm za orgazmem, piszczałam, jęczałam, krzyczałam, z mojej cipki dosłownie chlapalo na boki, czułam na sobie jego słodki ciężar. Potem w tej samej pozycji poczułam go w dupce. Tutaj znów działała cuda. Cudowne było jak wyjmował na chwilę całego penisa i silnym uchem całego wpychał w pupcię. Dochodziłam, a moja dupka chciała jeszcze... Dlaczego on nie ma brata bliźniaka... Dwóch takich to byłby cud! Po ok pół godzinie maltretowania na zmianę moich dziurek, mój bohater wstał i szybko ukleknął przede mną. Wiedziałam doskonale o co chodzi. Byłam tak spragniona tego, co zaraz miało się stać, że dosłownie rzuciłam się na jego kutasa biorąc go najgłębiej jak umiem. Właśnie jak czułam go w środku, w gardle trysnął. Zlał się głównie głęboko w gardle, nie w ustach. Marcin usiadł, a ja powoli i delikatnie bawiłam się liżąc kutaska....
-Nie dostałam finału w buzi.
-Jak nie?
-To był finał w gardle... Będziesz musiał mi się spuścić w ustach jeszcze raz.... Uśmiechnęłam się i zaczęłam mocniej obciagać, lizać jajka i ssać. Marcin był w raju, ale prawdziwy szok i rozkosz poczuł jak z jajeczek zjechałam języczkiem na dupkę. Wylizałam mu dziurkę bardzo dokładnie. Widać było, że to lubi, a potem zaczęłam mocno i energicznie obciagać, a żeby mu pomóc i jeszcze dać więcej powoli wsuwałam palec w dupkę czekając czy relacja będzie pozytywna czy nie. Kiedy czułam, że wszedł już prawie cały palec, to znów wzielam penisa głęboko do gardła, tak żeby poczuł silnie jedno i drugie. Marcin szalał, jak wpychałam mu dwa palce w dupkę i mocno ciągnęłam aż dostawał drgawek. Bardzo długo musiałam go pieścić, ale w końcu dostałam to, czego tak pragnelam. Obfity, gorący, piękny wytrysk w ustach. Marcin zalał moje usta, były pełne spermy. Podniosłam głowę, otworzyłam szeroko buzię żeby mu pokazać kałużę naaienia w środku, poczym połknęłam każdą, nawet najmniejszą kropelkę.
-Jesteś szalona... Sapał...
-Może jestem, ale przy Tobie. Ty aktywujesz to szaleństwo. I chcę być szalona cały czas... Ruchaj mnie kiedy chcesz, nagle, z nienacka. Przyjedź na uczelnię bez zapowiedzi tylko po to żebym Ci obcisgnęła w kiblu na przerwie... Chcesz mieć takie prywatne ruchadełko? Nie chcę uczuć, miłości i teskonty.... Chcę czuć się zerżnięta jak teraz. Chcę realozowc Twoje i moje pojebane fantazje...
-Wchodzę w to wydukał zdziwiony Marcin...
-W to? Przygotuj się, bo zaraz znów wejdziesz we mnie...
Odpręż się i popatrz. Usiadłam na przeciwko, rozłożyłam szeroko nogi i zaczęłam powoli masować cipkę, a drugą ręką pieścić piersi. Robiłam sobie dobrze na różne sposoby. Wkładałam paluszki, masowałam, klepałam cipkę, wkładałam paluszki w cipkę i w dupkę i patrzyłam jak Marcin na przeciwko bawi się penisem. Mimo, że był już bardzo wymęczony to twardniał w oczach. Kiedy zrobił się znów sztywny i twardy jak kamień, uklęknęła na czworaka, wypięłam się do niego mocno i czekałam jak kotka aż mnie weźmie jeszcze raz. Za każdym razem jak we mnie wchodził było to równie cudowne uczucie. Jak mnie brał mocno od tylu, już zaczynała mnie boleć szparka, ale nie mogłam się powstrzymać przed przyjęciem tam jego finału. Brał mnie od tylu, na boku, na misjonarza, od tylu na stojąco, z nogami na ramionach, robił cuda, nie mogłam złapać tchu, kąpały ze mnie soki, a on wciąż mi go wpychał i wpychał. Doszedł kiedy leżał na mnie, a ja go oplotłam nogami. Czułam jak pulsuje i strzela w szparce. Zmęczony znowu padł na mnie, a ja nie chciałam go puścić. Nie chciałam żeby że mnie wychodził. Było mi dudownie. Tej nocy jak wracaliśmy do portu to zrobiliśmy to jeszcze cztery razy. Marcu nie miał już czym dochodzic.
Mówimy do siebie, że musimy się ogarnąć i wracamy, tak żeby nic się nie wyszło. Po drodze jesteśmy grzeczni! - Umowa?
-Umowa!
I tyle z umowy, że po jakiś 200 metrach spaceru kucałam oparta o drzewo a on pieprzył moje usta i oscentscyjnie zlał mi się na twarz... Spermą ściekała mi po nosie, policzkach i ustach i nie miałam nawet czym się wytrzeć...
Kolejne kilkaset metrów... Nie wiem nawet jak do tego doszło, że opoerałam się o jakiś samochód na parkingu a Marcin demolował mój tylek. Za trzecim razem przy porcie spłoszył nas ktoś i musieliśmy uciekać.i tacy byliśmy grzeczni, że na pomoce, już obok łódki tak nie mogliśmy się od siebie oderwać, że Marcin mnie noklonil żebym zrobiła mu dyskretnie dobrze ręką... Całą dłoń miałam w jego nasieniu... I znów nie miałam nawet jak tego wytrzeć... skoro tak to żeby się umyć dokładnie oblizałam łapkę i paluszki patrząc mojemu Panu w oczy.
Jak wróciliśmy już światało. Bolała mnie każda dziurka, z cipki i pupy co jakiś czas wypływała sperma Marcina, gdzieś zgubiłam majtki i miałam grzywkę poskejaną spermą.
-Boże. Wyglądam jak kurwa... Jestem kurwą powiedziałam...
-Moją kurwą... zdejmij jeszcze spodnie to pokażę Ci jak straszną. I uśmiechnął się...
- Już daj spokój.
Wrócilimy na łódź. Karol pijany spał, a ja po cichu brałam kosmetyki i wymykałam się pod prysznic... Na kilometr było widać co się działo w nocy..
I. Jak intensywne to było.... Nigdy nie było mi tak dobrze, nie doszłam tyle razy i nie przyjęłam tyle spermy... Szłam się umyć i marzyłam kiedy, gdzie i jak dam znowu Marcinowi dupy!
Koniec części pierwszej.