Klasyczna z lewą nogą opartą na klacie. Wspaniale rozciąga stawy i jest miejsce na hece robione prawą ręką
Druga to na siedząco, tylko chętnych brak bo fotel skrzypi
O trzeciej czytałam w "Pamiętnikach Fanny Hill", to moja ulubiona z niewypróbowanych. Polega na siedzeniu w rozkroku w fotelu, z samcem napierającym z odległości dwóch metrów. Wspaniale trenuje koordynację oko/fiuuuutttt

To ostatnie to żart (oczywiście), chociaż ten obraz siedzi mi w głowie od tylu lat. Ktoś może próbował i się pochwali?
