Faktycznie, nawypisywałem głupoty. Powinno się usunąć co drugi mój post.
Pozdrowienia.
Krzysiek.
PS. Co do szukania kobiety, to: powinienem i bardzo chcę i pragnę być sobą- a to jest właśnie najtrudniejsze, bo kompletnie nie wiem, czym mogę kobietę przyciągnąć ja jako ja. Uważam siebie za osobę kompletnie bezwartościową i nienawidzę siebie. Tym bardziej, że jestem dobry technicznie w łóżku i jestem dobrym kochankiem, ale brak mi [od początku!!!] pewności siebie w kontaktach z kobietami. Moja rodzina i była żona złamały mi psychikę i to jest straszna klęska. Kompletnie nie wierzę w siebie jako mężczyzna. Kompletnie. Nie wierzę w siebie. A to odstrasza kobiety bardzo- one lubią mieć się na kim oprzeć, wiedzieć, że zapewnię im poczucie bezpieczeństwa. A na co im zestresowany, zmęczony, wypalony koleś, na dodatek strasznie niepewny siebie?!Takiemu trzeba matkować, a tego żadna młoda kobieta nie lubi.
Poza tym boję się kochać z kimkolwiek, bo się bardzo wstydzę, że jak na naprawdę sensownego faceta- z temperamentem, raz delikatnego a raz zdecydowanego, czułego, zmysłowego, romantycznego,wrażliwego na potrzeby kobiety- jestem niepewny siebie jako kochanek. Jestem potwornie zmęczony. I bardzo chciałbym przeżyć bliskość z kobietą, najlepiej ukochaną- ale się wstydzę, boję, krępuję....
Bo co będzie, gdy znowu wyląduję z taką, która będzie leżała podczas seksu cicho , drętwo, i oczekiwała, że bez słów zgadnę jej pragnienia, marzenia, fantazje, doznania, odczucia...?!Takie coś może zrobić bardzo dojrzały, doświadczony, pewny siebie kochanek....ale nie ja!!!Ja nie umiem i nie chcę. Ja lubię, kiedy ukochana coś jednak do mnie mówi. I kiedy mniej więcej wiem, jak Ją dotykać, całować, pieścić, przytulać; jak w Nią wchodzić, żeby Jej było dobrze. Bez tego po prostu nie da rady!!!No, może kiedyś....Ale nieprędko.
PPS. Przepraszam za to chrzanienie o sprawach naukowych.