Cześć wszystkim,
chciałabym poruszyć temat, który często wywołuje mieszane uczucia: czy doświadczenie seksualne jest pożądane, czy może lepiej go nie mieć – szczególnie w kontekście związków i oczekiwań społecznych.
Z jednej strony mówi się, że doświadczenie seksualne pomaga lepiej poznać siebie, swoje potrzeby i sprawia, że jesteśmy bardziej "świadomi" w relacjach. Umówmy się - związek bez seksu nie jest niemozliwy, ale bardzo trudny, a szczególnie wieloletni, gdy nie jesteśmy osobami aseksualnymi.
Są osoby, które dyskwalifikują kogoś z materiału "na związek" tylko dlatego że ktoś miał zbyt wielu partnerów (zbyt łatwy) lub nie miał ich wcale (coś jest z nim/z nią nie tak).
Właśnie, wiele osób kręci nosem gdy słyszy od drugiej strony, że miała w ich mniemaniu zbyt wielu partnerów seksualnych. Że nie czekała, że nie traktowała tej sfery poważnie. Czasem ludzie boją się, że będą porównywani z poprzednimi partnerami seksualnymi swoich wybranków, co może, a pewnie nie musi wynikać z ich własnych kompleksów. Tylko jak wyleczyć je inaczej, niż praktykowaniem, co stoi w sprzeczności z ideami opisanymi w tym akapicie?
Abstrahując od wszelkich onsów, fwb; czy w związku doświadczenie - bądź też jego brak - jest ważniejsze od uczucia, że ludzie Tak często przyjmują je jako kryterium wyboru partnera do poważnej relacji? Czy dziewictwo to przeżytek, czy też jakaś odmiana w dzisiejszym świecie? Czy macie jakieś preferencje w tym temacie?
chciałabym poruszyć temat, który często wywołuje mieszane uczucia: czy doświadczenie seksualne jest pożądane, czy może lepiej go nie mieć – szczególnie w kontekście związków i oczekiwań społecznych.
Z jednej strony mówi się, że doświadczenie seksualne pomaga lepiej poznać siebie, swoje potrzeby i sprawia, że jesteśmy bardziej "świadomi" w relacjach. Umówmy się - związek bez seksu nie jest niemozliwy, ale bardzo trudny, a szczególnie wieloletni, gdy nie jesteśmy osobami aseksualnymi.
Są osoby, które dyskwalifikują kogoś z materiału "na związek" tylko dlatego że ktoś miał zbyt wielu partnerów (zbyt łatwy) lub nie miał ich wcale (coś jest z nim/z nią nie tak).
Właśnie, wiele osób kręci nosem gdy słyszy od drugiej strony, że miała w ich mniemaniu zbyt wielu partnerów seksualnych. Że nie czekała, że nie traktowała tej sfery poważnie. Czasem ludzie boją się, że będą porównywani z poprzednimi partnerami seksualnymi swoich wybranków, co może, a pewnie nie musi wynikać z ich własnych kompleksów. Tylko jak wyleczyć je inaczej, niż praktykowaniem, co stoi w sprzeczności z ideami opisanymi w tym akapicie?
Abstrahując od wszelkich onsów, fwb; czy w związku doświadczenie - bądź też jego brak - jest ważniejsze od uczucia, że ludzie Tak często przyjmują je jako kryterium wyboru partnera do poważnej relacji? Czy dziewictwo to przeżytek, czy też jakaś odmiana w dzisiejszym świecie? Czy macie jakieś preferencje w tym temacie?