W dobie nazywania wszystkiego jednym słowem, przyznam się do mojej niewiedzy i nieśmiało zapytam:
Czy istnieje taka perwersja?
Fetysz w którym partner, świadomy naszych potrzeb i rządzy, permanentnie ogranicza seks poprzez niezważanie na nasze zaloty oraz bezpośrednie prośby. Kiedy odmawia śmiejąc się "nie bo nie". Kiedy podniecony przerywa akcję mówiąc "idę, radź sobie sama" i faktycznie wychodzi.
A na codzień jest idealnym partnerem, wyrozumiały, czułym, dbającym o nasze potrzeby.
Czy istnieje taka perwersja?
Fetysz w którym partner, świadomy naszych potrzeb i rządzy, permanentnie ogranicza seks poprzez niezważanie na nasze zaloty oraz bezpośrednie prośby. Kiedy odmawia śmiejąc się "nie bo nie". Kiedy podniecony przerywa akcję mówiąc "idę, radź sobie sama" i faktycznie wychodzi.
A na codzień jest idealnym partnerem, wyrozumiały, czułym, dbającym o nasze potrzeby.