• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Część siedemnasta: Wiktoria part 2.

Mężczyzna

michal.story

Nowicjusz
Ciąg dalszy tego wątku:


Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy wyjeżdżałem służbowo do Warszawy. Kontraktów przybywało, więc takie wyjazdy nikogo nie dziwiły.
Jeśli tylko był czas i sposobność korzystałem z usług opisywanej już w części dziewiątej Wiktorii. Na rynku oferowanych przez nią usług oczywiście nie można narzekać na brak ofert, ale jak pisałem - po sprawdzeniu kilku innych zostałem przy Wiktorii, pasowała mi podejściem. No i wyglądem. Kto by nie chciał sypiać z fotomodelką, która ma poukładane w głowie i wie o co chodzi w łóżku? Nie była tania, ale w pełni rekompensowała ubytek w portfelu podejściem. Doszło do tego, że Wiki miała mnie zapisanego w numerach stałych klientów. Oczywiście nie wiedziała, że karta SIM z tym numerem telefonu ukryta jest głęboko w moim biurku. Dzięki temu nawet jakby zachowała się nieprofesjonalnie i napisała lub zadzwoniła to nic by się nie stało. Ale Wiktoria była w pełni profesjonalistką i nie dzwoniła.


Dwa dni przed kolejnym wyjazdem siedząc za biurkiem i popijając świeżą kawę włożyłem wspomnianą kartę do telefonu.
"Będę od piątku w Warszawie, masz ochotę na spotkanie?" - wystukałem na ekranie. Prawda była taka, że spotkanie miałem dopiero w sobotę w południe, ale chciałem pojechać wcześniej. Odpowiedź nadeszła po kilku minutach.
"Oczywiście kociaku, kiedy dokładnie?"
"Zależy ile mnie będzie kosztować cały wieczór i noc z Tobą" - odpisałem natychmiast nie siląc się na kurtuazję.
Do tej pory korzystałem z jej usług na godziny, z czasem zyskałem sobie u niej renomę i kasowała za godzinę, ale spędzaliśmy ze sobą więcej czasu i to niekoniecznie w łóżku, okazywała się być świetną rozmówczynią ze znajomością wielu tematów.
"Dzień spędzę z Tobą za darmo, noc już płatna" - na końcu podała kwotę, jak na jej stawki zaskakująco niewielką. Poprawił mi się humor, myślałem, że zaboli mnie w kieszeń a tu taka miła niespodzianka. Zaboli ale mniej.
"OK, przyjadę po Ciebie o osiemnastej, zapraszam na kolację. Adres ten sam?"
"Ten sam."

W piątek Beata rano chciała się do mnie dobrać, ale wyłgałem się koniecznością szybkiego wyjścia. Nie miałem po prostu na nią ochoty. Od czasu spotkania z Magdą przyłapuję się na niechęci do Beaty, owszem, jest świetna w łóżku, ale czegoś mi brakuje. Tego dreszczyku emocji towarzyszącego skokom w bok? A może mam jej już po prostu dość i to co łączyło nas kiedyś uleciało? A może coś jeszcze?
Szybko się spakowałem, pojechałem na kilka godzin do firmy. Tego dnia Małgosia znów pokazała klasę w kwestii ubioru i makijażu. Czasem żałowałem, że nie zabieram jej ze sobą, moglibyśmy spędzić rozkosznie pobyt w innym mieście, praktycznie bez ryzyka wpadki. Może kiedyś?
Poprosiłem o kawę i kilka chwil później zjawiła się w moim gabinecie zgrabnie niosąc małą tacę. Miło mi się na nią patrzyło - czerwony komplet spódnicy z żakietem współgrał z czernią zamszowych botków. Włosy luźno opadające łagodną falą, wielkie koła kolczyków i łagodna czerwień uwydatniająca usta wyglądały jak milion dolarów. Całość zamknięta była dwiema czarnymi bransoletami wokół nadgarstków. Ile ona spędza przed lustrem zanim wyjdzie z domu? Przyłapałem się, że myślę o niej cieplej od jakiegoś czasu, zresztą i ona jak spostrzegła, że nie traktuję jej wyłącznie jako obiektu seksualnego okazała się całkiem inna niż się spodziewałem. Owszem - kiedy wiedziała, że może sobie pozwolić to potrafiła być wyuzdana i sprośna. Ale zazwyczaj była po prostu elegancka i profesjonalna a jednocześnie luzacka i ciepła, bardzo fajne połączenie.
- Kiedy jedziesz? - zapytała.
- Koło dwunastej się zbieram.
- Dwunastej? Przecież spotkanie masz jutro chyba.
- Tak, ale dziś chcę spotkać się jeszcze z kimś.
- Uuuuu, z kim?
- Jem kolację z babką, która może zostać naszym przedstawicielem.
- Eche, akurat - zadrwiła Gośka i wykonała gest jakby brała członka od ust jednocześnie wypychając językiem środek policzka.
- No i dobra - podjąłem tę grę - ty nie chcesz to sobie jakoś muszę radzić.
- Kto mówi, że nie chcę? Zapraszam cię do siebie i tylko nie i nie. A tu nie ma jak. I nie chcesz.
Poczułem, że krew zaczyna szybciej krążyć.
- Nie kuś nie kuś, bo faktycznie cię odwiedzę.
Stanęła tyłem do drzwi i się o nie oparła. Wyglądała naprawdę fajnie.
- A chciałbyś? - spytała niespodziewanie poważnie.
- Chciałbym - odparłem po chwili zastanowienia.
- Mogłoby być miło... - zawiesiła głos.
Machnąłem od niechcenia ręką.
- Może tak a może nie. Przyjdę i na drugi dzień złożysz wypowiedzenie.
Zamyśliła się.
- Dlaczego ty taki jesteś?
- Jaki?
- Nie pracuję tu dla pieniędzy. Jestem tu dla ciebie - odrzekła smutno.
Zaskoczyła mnie kompletnie, nie spodziewałem się takiego wyznania.
- Przecież wiesz, że nie jestem singlem?
- No i? To zawsze możesz zmienić, nie macie dzieci, zobowiązań, nawet psa nie macie, tak ją kochasz?
Co miałem odpowiedzieć na tak zadane pytanie? Spojrzałem w oczy Gosi, ewidentnie widziałem w nich smutek i nadzieję. A uwaga o psie mnie zabolała, bo bardzo chciałbym go mieć.
- Sam nie wiem - zdobyłem się na szczerość - nie układa się nam ostatnio.
- Czyli mam szansę - pisnęła i klasnęła w dłonie jak mała dziewczynka i już jej nie było. Co to miało być? Umie grać na emocjach, albo po prostu droczy się ze mną. Lubię to w niej. I siebie w niej też lubię, ha!

W południe wsunąłem "lewą" kartę sim do telefonu.
Zalogowałem się do sieci i wysłałem do Wiktorii SMS.
"Przypominam - o osiemnastej jestem".
"Pamiętam i czekam :-*" - przyszło od razu.
"Ubierz się w coś szykownego, zabiorę Cię na kolację, zjemy w dobrej restauracji"
"Oczywiście"
Na tym wymiana SMSów się urwała. Mijając Gosię, jak zwykle wyprostowaną za biurkiem jak struna, uśmiechnąłem się tylko do niej. Odwzajemniła się jadowitym "baw się dobrze" i powtórzyła gest robienia laski. Ale w jej oczach nie widziałem żartu...

Zameldowałem się w warszawskim hotelu kilka godzin później. Czas przyjazdu skalkulowałem tak, aby mieć czas na przygotowanie się do spotkania z Wiktorią. Tym razem hotel również był o klasę wyżej niż zazwyczaj, mogłem sobie na to pozwolić, dodatkowo nie wiedziałem, gdzie skończymy - u niej czy u mnie. Wolałem w hotelu mimo wszystko i chciałem zrobić wrażenie.
Wyjątkowo długi czas poświęciłem na przygotowania do spotkania, z jednej strony z chęci dopięcia wszystkiego na ostatni guzik, z drugiej z braku lepszego zajęcia. Może to głupie, ale chciałem na prostytutce zrobić jak najlepsze wrażenie. Pretty Woman mi się zachciało. Tyle, że Richard Gere pomykał zdaje się Ferrari, a ja tu zwykłym autem niemieckiej produkcji...
Niemniej pół godziny przed umówionym spotkaniem stałem czysty, pachnący i ubrany w drogi garnitur przed hotelowym lustrem. W odbiciu widziałem dobrze ubranego, pewnego siebie faceta. Obiektywnie (jak tylko mogłem) oceniłem, że niejedna by się na ulicy obejrzała. Może nie za twarzą, ale za ogólnym wyglądam na pewno.
W hotelowym garażu wsiadłem do samochodu i niecałe pół godziny później zjawiłem się pod jej apartamentowcem, zdążyłem jeszcze zajechać do kwiaciarni.
Adres już dobrze znałem, wcisnąłem guzik domofonu, niemal natychmiast usłyszałem "chodź na górę" i rozległ się dźwięk zwalnianego zamka.
Tuż za mną weszło do budynku jakieś małżeństwo, przynajmniej tak wyglądali. Otaksowali mnie wzrokiem jakby próbując wydedukować do kogo jedzie taki wymuskany goguś z bukietem. Ich ciekawość została niezaspokojona, bo wysiedli kilka pięter szybciej niż ja.

Prawie punktualnie o umówionej godzinie stanąłem przed drzwiami numer 54 i wcisnąłem klawisz dzwonka.
Usłyszałem szybkie kroki, dźwięk przekręcanego zamka i drzwi się uchyliły.
- Nosz kurwa - padło w moją stronę, nie było to coś co chciałem usłyszeć.
Za drzwiami stała Wiktoria, totalnie zaskoczona.
- Wchodź - rzuciła krótko, posłusznie wykonałem polecenie.
- Nie spodziewałam się - otwartą dłonią wskazała na mnie z góry na dół.
Fakt - wyglądaliśmy zupełnie odmiennie. Ja odwalony jak na galę Oscarów, ona elegancko ale bardziej luzacko - obcisłe jeansy, buty z siateczki i zielona koszula w kwiaty. Włosy spięte w kok. Eleganckie i spójne ale nie pasujące do mnie.
- Daj spokój, wyglądasz super - wyciągnąłem rękę z kwiatami, ale odepchnęła.
- Idź do kuchni, zaraz wracam, zaczniemy jeszcze raz - popchnęła mnie do kuchni a sama zniknęła w sypialni.
Poszukałem jakiegoś wazonu, ale nie znalazłem, więc bezczelnie zacząłem przeszukiwać szafki kuchenne w poszukiwaniu czegoś w czym mógłbym postawić kwiaty. Poczułem się trochę jak poszukiwacz skarbów i trochę jak domownik. Bynajmniej nie czułem jakiegoś zawstydzenia z powodu grzebania po kuchennych szafkach. W pierwszej znalazłem równo poukładane pudełka ze spożywką, w drugiej różnej maści szklane naczynia. Uznałem pokal do piwa za wystarczający do umieszczenia w nim kwiatów.
Kwiaty dostały wodę a ja usiadłem na krześle przy stole obracając je przodem do drzwi sypialni, miałem chwilę na rozmyślania. Czy mógłbym się związać z kimś takim jak Wiktoria jeśli rzuciłaby zawód? Jeśli tak to czy z czasem nie wróciłyby demony tego czym się zajmuje? Miała przepiękne ciało ale również w głowie miała dobrze, weszliśmy na taki poziom, że zdążyła mi o sobie co nieco prywatnego powiedzieć. Skończyła dobrą szkołę i nawet krótko pracowała w zawodzie, ale za namową koleżanki weszła w seks biznes i okazało się, że w tym może dzięki urodzie zarobić w rok tyle, co w zatrudniającej ją firmie w pięć, może nawet sześć lat. Wykalkulowała sobie, że popracuje ile może, poprawi co musi i gdy straci zainteresowanie klientów odejdzie na "emeryturę" i znajdzie inną pracę, nawet przez łóżko.
Moje rozmyślania przerwał szczęk naciskanej klamki. W drzwiach sypialni pojawiła się Wiktoria w wydaniu, w jakim nie miałem okazji jej do tej pory oglądać.

Na wprost mnie stała czysta emanacja elegancji, która dodatkowo chyba wiedziała jak wygląda, bo stanęła w drzwiach jak hollywoodzka gwiazda na czerwonym dywanie, pozwalając nacieszyć oczy.
Piękna sukienka luźno opadała z opalonych ramion zaczynając bladoróżowym odcieniem i kończąc tuż nad kostkami krwistoczerwonym materiałem. Czarne sandałki na wysokim obcasie podkreślały smukłość jej stóp a maleńka torebka w tym samym kolorze uwydatniała długość palców jej dłoni i cielisty odcień lakieru do paznokci. Rozpięte teraz włosy luźno opadały na ramiona skrywając w cieniu jej piękną twarz. Nie dało się nie zauważyć pod materiałem sukienki pełnych piersi spod ręki chirurga, nieskrępowanych żadnym stanikiem.
- Chyba jednak nigdzie nie pójdziemy - uśmiechnąłem się szeroko.
- Dlaczego? - mówiąc to podeszła do mnie na tyle blisko abym poczuł słodki zapach jej perfum. Pachniała obłędnie, zero tandety. Co taka kobieta robi w tym zawodzie?
Stanęła przede mną, podciągnęła lekko sukienkę i usiadła mi okrakiem na udach. Przez głowę przeszła mi myśl czy ma na sobie bieliznę czy nie ma. Wsunąłem dłonie pod materiał, powiodłem palcami po łydkach, udach aż do pośladków. Nie miała żadnej bielizny.
- Wszyscy paparazzi w tym mieście się zlecą robić ci zdjęcia, pomyślą, że Angelina Jolie zawitała do miasta. A ja nie bardzo Brad Pitt jestem.
- Ona już nie jest z Pittem, orientuj się. Ale dziękuję za komplement - objęła mnie dłonią za policzek, pochyliła się cofając lekko i pocałowała w drugi - a z jakiej okazji te kwiaty? Są piękne.
- Jak zabieram na kolację to kwiaty są obowiązkowe - skłamałem, zazwyczaj uważam to za zbędny wydatek.
Przez moment myślałem, aby dać sobie spokój z kolacją i zostać już z nią w jej apartamencie, ale zwalczyłem ten pomysł.
Chwilę później otworzyły się przed nami drzwi windy.

Niespełna godzinę później zaparkowałem pod restauracją w centrum, zupełnie nie wiem jak ludzie mogą mieszkać w Warszawie, mnie te korki doprowadzają do szału. Stolik zarezerwowałem dzień wcześniej, więc wystarczyło zadzwonić z samochodu, że trochę się spóźnimy, stolik mają trzymać. Na restauracyjnym parkingu otwierając drzwi Wiktorii czułem się niemal jak James Bond, czułem na plecach spojrzenia zazdrosnych facetów i wkurwionych ich partnerek. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie, szliśmy pewnym krokiem wzdłuż sali restauracyjnej jak w Cassino Royale, tyle, że tam wszyscy byli ubrani podobnie, tutaj my kładliśmy wszystkich na łopatki. W środku dusiłem śmiech - oni z zazdrością patrzyli na nas a tak naprawdę szedł wyrachowany puszczalski łajdak i prostytutka, taka była prawda. Ale jak miałem się dzisiaj przekonać tym razem o prostytucji mowy nie było. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Spędziliśmy w restauracji niemal trzy godziny, przeplatane rozmowami, jej stopą między moimi nogami, przelotnymi pieszczotami w korytarzu restauracyjnym, robiliśmy i mówiliśmy wszystko co tylko podkręcało atmosferę. Nasze przystolikowe dialogi były przesycone seksem i na tyle głośne aby usłyszeli nas goście przy sąsiadujących stolikach. Bawiły nas te niby zgorszone spojrzenia.

Po kolacji podjechaliśmy bliżej centrum i poszliśmy na spacer na Stare Miasto. Przyjemnie to wyglądało, modelka i jakiś koleś, luksusowo ubrani przechadzający się wśród rozbawionych ludzi, w większości studentów.
Miałem nadzieję, że Beata nie wynajęła detektywa. Jeśli tak by było nie miałby za wiele pracy, nie kryliśmy się z Wiktorią za bardzo. A jeśli nawet jakiś detektyw nas obserwował to może stałoby się lepiej, rozwiązałoby to moje rozterki.
Znaleźliśmy wolne miejsce na murku i trzymając się za ręce jak para zakochanych podziwialiśmy iluminację Zamku Królewskiego i Kolumny Zygmunta.
- Dlaczego akurat tak? - spytała
- Ale co "tak"?
- Dlaczego tak wygląda nasze spotkanie, nie łóżko i seks tylko kolacja, spacer...
- Bo mam to w gratisie. A seks? To może później.
Spojrzała na mnie uważnie.
- Dzisiaj wzięłam sobie wolne.
- Co to znaczy - nie zrozumiałem.
- To znaczy, że dzisiaj nie pracuję. Całą noc nie pracuję.
Chwilę musiałem przetrawić informację, którą właśnie dostałem.
- Czyli... - chciałem uściślić sytuację ale zeskoczyła z murku, stanęła naprzeciwko mnie między moimi nogami i objęła mnie delikatnie patrząc mi w oczy.
- Czyli choć do sklepu po jakiś dobry alkohol i kochaj się ze mną całą noc.

Zdecydowałem, że lepszą jednak opcją jest jej mieszkanie, po co mi problemy z hotelem, ponadto jej apartament był bardzo komfortowy. No i z pewnością Wiktoria będąc u siebie będzie czułą się bardziej komfortowo.
Przez całą drogę drażniła się ze mną, podciągała wysoko sukienkę - nie na tyle aby pokazać za dużo, ale wystarczająco aby rozpalić moją wyobraźnię. Odsłaniała niby od niechcenia piersi, zasłaniając ją tylko, gdy staliśmy na światłach.
Niemal godzinę później w windzie wtopiłem się w jej ciało, nie czekałem aż dojedziemy na jej piętro, już w windzie całowaliśmy się namiętnie, miałem gdzieś czy ktoś nas przyłapie, nie byłem u siebie. Wiktoria też wyraźnie nie miała problemu z ryzykiem przyłapania, obnażyła okrągłą pierś delektując się moimi ustami na twardym sutku. Zanim winda dotarła na miejsce mój członek był twardy jak kamień i spragniony wnętrza tej kobiety. Nikt jednak o tej porze do windy się nie dosiadł, po krótkiej walce z zamkiem znaleźliśmy się w mieszkaniu Wiktorii.
Chyba obojgu nam pilno było do zbliżenia, nie czekaliśmy tylko od razu w holu odstawiłem delikatnie butelkę, Wiktoria zdarła ze mnie marynarkę i zaczęła rozpinać koszulę. Oparłem ją o ścianę, na jej jasnym tle wyglądała obłędnie. Szyk i elegancja połączona z pożądaniem, seksem i wyuzdaniem. Rozchyliła rozpiętą już koszulę i paznokciami przeciągnęła delikatnie po skórze.
- Żadnych śladów - ostrzegłem.
- Nie obiecuję - wyszeptała, choć wiedziałem, że nie pozwoli sobie na taki nieprofesjonalizm.
Przylgnąłem do niej i zsunąłem ramiączka sukienki. Materiał trzymał się teraz na dwóch pięknie ukształtowanych przez chirurga piersiach, pomogłem mu trochę i opadł w dół aż do pasa. Jej cycki wyglądały obłędnie, duże ale bez przesadnego wulgaryzmu, perfekcyjnie zrobione z idealnie sterczącymi sutkami aż prosiło się je pieścić i umieścić między nimi kutasa, który stał tak mocno, że miałem wrażenie, że wyszedł górą zza paska spodni.
- Kosztowały fortunę - przypomniała Wiktoria widząc mój wzrok pełen podziwu.
- Wiem, warto było, są idealne - pochwaliłem i przywarłem do jednego ustami. Był gorący, Wiktoria objęła moją głowę i przycisnęła ją mocno do siebie.
Sięgnąłem do jej sukienki, podciągnąłem jej materiał do góry chcąc poczuć pod palcami skórę jej ud. Oplotła mnie prawą nogą, moja dłoń automatycznie powędrowała pod jej udo a potem powoli wzdłuż niego. Wiktoria wypchnęła lekko do przodu uda i nie mogła nie poczuć twardości kutasa. Oderwała ciepłymi dłońmi moją głowę od piersi i zatopiła język w moich ustach. Moja dłoń wędrująca wzdłuż jej uda dotarła do miejsca, w którym zazwyczaj trafia się na materiał majteczek, ale przecież wiedziałem już że jest naga pod sukienką. Świadomość tego, gdy przechadzaliśmy się wśród ludzi burzyła mi krew w żyłach. Dotknąłem palcami gorących płatków jej warg sromowych, drgnęła lekko i zamruczała. Rozchyliłem lekko fałdki jej cipki i nie miałem wątpliwości, że jest gotowa. Nie przestając się z nią całować sięgnąłem do rozporka i go rozpiąłem. Wydobyłem twardego członka na zewnątrz, podwinąłem sukienkę jeszcze wyżej, złapałem jej drugą nogę i podniosłem Wiktorię do góry. Nie była ciężka, zgrabne wysportowane ciało nie miało prawie wcale tłuszczu no i adrenalina zrobiła swoje. Przycisnąłem ją ciałem do ściany aby odciążyć rękę, sięgnąłem w dół, nakierowałem kutasa i powoli opuściłem na niego Wiktorię. Westchnęła czując zagłębiający się w niej gorący pręt, objęła mnie ramionami dookoła szyi odciążając trochę moje ręce.
- Kochaj się ze mną, pragnę cię - wyszeptała.
- Ja ciebie też, brakowało mi takiego wieczoru.
Lekkim falowaniem bioder wchodziłem w nią delikatnie, zupełnie nie przeszkadzało mi to, że jest prostytutką i za to co się teraz dzieje normalnie musiałbym zapłacić. Jej sterczące sutki ocierały się o moją pierś, zsunięta lekko koszula krępowała trochę moje ruchy. Całowałem jej szyję i dekolt, starałem się dotrzeć ustami gdzie tylko mogłem.
- O tak, dobrze, jakie masz ciepłe usta, pieść mnie... - szeptała Wiktoria i miałem wrażenie, że po prostu dawno nie zaznała takiego seksu.
Wplotłem palce w jej włosy i delikatnie przyciągnąłem jej głowę do siebie. Zazwyczaj wplatam palce w kobiece włosy w zupełnie innym celu, ale dziś póki co nie widziałem aby chciała mocniejszego seksu. Całowałem się z nią namiętnie, uwolniłem jej głowę i pieściłem doskonałe ciało kochanki błądząc dłońmi po całym jej ciele, piersiach, szyi, ramionach, udach, łydkach...
Tylko oczyma wyobraźni mogłem dostrzec jak bajecznie musiały wyglądać jej długie nogi w tych seksownych sandałkach za moimi plecami. Przemknęło mi przez głowę, że ma praktycznie identyczne stopy jak Iwona, która tę części ciała jak dla mnie ma wzorcowe. Na wspomnienie Iwony poczułem coś dziwnego. Trudne do opisania uczucie, coś na granicy wręcz wstrętu do siebie. Dziwne i nietypowe uczucie szybko utonęły w odmętach pożądania.
Wsunąłem dłonie pod jej pośladki dla lepszego rozłożenia ciężaru bo poczułem, że słabnie a nogi opadają nie mając siły utrzymać się na wysokości mojego pasa. Wchodziłem w jej mokrą cipkę raz za razem, podnosiłem ją najwyżej jak mogłem bez ryzyka, że z niej wyjdę. Gdy tylko znajdował się w niej tylko czubek kutasa robiłem małą pauzę i opuszczałem ją wypełniając jej zaskakująco ciasną cipkę twardym kutasem.
Poczułem, że już nie ma siły trzymać nóg tak wysoko, pozwoliłem jej opuścić nogi co przyjęła z ulgą. Kutas chcąc nie chcąc wyszedł z jej rozżarzonego wnętrza i stał teraz naprężony, śliski i mieniący się w przytłumionym świetle. Materiał sukienki opadł i teraz Wiktoria stała przede mną naga znów tylko od pasa w górę. Miała naprawdę świetnie zrobione cycki, duże ale jednocześnie harmonijnie pasujące do reszty ciała. Oplotła palcami członka, kilka razy poruszała jego skórą wzdłuż jednocześnie nim lekko pokręcając. Ostatecznie przejechała długimi paznokciami po cienkiej skórze od nasady aż do lekko fioletowej główki. Przeszedł mnie dreszcz, uczucie czegoś tak twardego i zabójczego na członku było ciekawe.
- Czas na deser - mówiąc to kucnęła, członek znalazł się na wysokości jej twarzy. Podciągnęła sukienkę ile tylko mogła odsłaniając uda, niewiele zabrakło a byłoby widać miejsce, gdzie się łączą.
Oparłem się ręką o ścianę dla zachowania równowagi i pochyliłem ciało do przodu. Nie wzięła jednak od razu członka do ust. Bawiła się nim, jakby delektowała jego wypielęgnowaną gładką skórą i twardością. Muskała ustami cienką skórę, nie zapominając też o jądrach. Jak już myślałem, że zniknę w jej ustach to ledwie muskała czubek ustami i znów wracała do zabawy. Pozwalałem się tak bawić wg jej uznania, mi też to sprawiało przyjemność, nigdzie się absolutnie nie śpieszyłem.
W końcu się doczekałem, zamknęła usta na kutasie i powoli, centymetr po centymetrze pochłaniała go metodycznie. Patrzyłem z góry jak jej usta przesuwają się i zaciskają. Wiktoria miała fajny sposób układania ust, są kobiety, które chowają wargi całkowicie przyjmując kutasa do ust. Ona wręcz przeciwnie, robiła wszystko, żeby usta wyglądały dobrze na członku, wydatne wargi tworzyły jędrne kółko wokół przyrodzenia, przesuwając się po nim zostawiały warstewkę śliny. Nie dopychałem, pozwoliłem jej sterować, choć nie ukrywam opanowanie przychodziło z trudem, chciałem aby pochłonęła go całego. Jedyne na co sobie pozwoliłem to delikatne, niemalże czułe głaskanie jej po włosach. Nie śpieszyłem się, przyjemność płynąca z lędźwi była niezmiernie satysfakcjonująca. Usta kochanki czule pieściły mojego kutasa, czasem z pomocą zgrabnych palców, czasem bez ich pomocy. Czasem znikałem w jej ustach ledwie na kilka centymetrów, czasem niemalże cały, mimo zawodowej zdawałoby się wprawy nie była w stanie zmieścić mnie całego. Widok na nią z góry był niesamowity - wpatrzone we mnie oczy, zgrabny nos i te usta obejmujące kółkiem członka, poniżej opalone ramiona, zdawałoby się z tej perspektywy jeszcze bardziej okrągłe piersi i na samym dole odsłonięte napięte uda. Sięgnąłem w dół, złapałem krawędź materiału sukienki i powoli ściągnąłem ją w górę z ciała Wiktorii. Wypuściła mnie z ust na moment, podniosła wysoko ręce i sukienka wylądowała na krześle stojącym nieopodal. Zanim zdążyła opuścić ręce, złapałem jej nadgarstki i unieruchomiłem wysoko nad głową przyciskając je do ściany. Wiktoria kucała teraz przede mną zupełnie naga jeśli nie licząc tych obłędnych sandałków na obcasie, jej piersi podniosły się jeszcze bardziej wskutek napięcia mięśni ramion. Otworzyła szeroko usta patrząc mi wyczekująco w oczy. Wsunąłem nieśpiesznie członka w rozwarte wargi a te od razu się na nim zamknęły. Chwilę delikatnie aby nie zrobić jej krzywdy kochałem się z jej ustami czerpiąc szalenie podniecającą satysfakcję z jej oczy wpatrzonych we mnie i mówiących "bierz mnie". Chwilę później uwolniłem jej dłonie, rozpiąłem klamrę paska i guzik spodni, które zsunęły się powoli na kostki nóg, kochanka wsunęła palce pod materiał moich bokserek i zsunęła je w ślad za spodniami.
- Łał, jaki wygolony - wyszeptała, dopiero teraz dotarło do mnie jak cicho jest w jej mieszkaniu. Zaleta życia na wysokim piętrze...
Fakt, w hotelu mocno nad tym popracowałem i teraz zbierałem żniwa. Nie odpowiedziałem na komplement tylko zgiąłem się wpół i pocałowałem namiętnie w usta, wciąż kucała, była taka bezbronna.
Podałem jej dłoń i lekkim pociągnięciem zasugerowałem aby się podniosła, zrzuciłem swoje buty i posłałem je w niebyt wraz ze spodniami. Szybko pozbyłem się skarpet, uważam nagiego faceta w skarpetkach za coś tragicznego.
Zupełnie naga i w butach na wysokim obcasie mogła śmiało startować na rozkładówkę magazynu dla facetów.
Przytuliła się do mnie ciepłym ciałem, mój członek swoją twardością wrzynał się w jej wysportowany twardy brzuch. Odwróciła się, oparła dłonie o ścianę wysoko nad głową i spojrzała do tyłu oczekująco. Cofnąłem się o dwa kroki, na tyle pozwalał niewielki hol jej apartamentu i podziwiałem to co miałem przed sobą. Wyglądała nieziemsko. Zgrabne nogi z podkreślonymi wysokimi obcasami łydkami, napięte pośladki przechodzące piękną krzywizną w talię, długie wgłębienie kręgosłupa znikające pod włosami i długie ramiona zakończone pięknie zrobionymi pazurkami - naprawdę największy malkontent nie znalazłby wady w tym widoku. Odwróciła mocniej głowę.
- A ty co?
- Delektuję się, wyglądasz pięknie. W sukience i bez niej. Przodem i tyłem. I nie zdejmuj proszę butów, są świetne.
I była to najprawdziwsza prawda. Przylgnąłem do jej pleców, odgarnęła włosy pozwalając moim ustom mieć dostęp do jej karku. Członek automatycznie wcisnął się między wysportowane pośladki, miała jędrny tyłek, siłownia nie szła na marne. Sięgnąłem do przodu, jej piersi znalazły się w moich rękach, mimo, że mam spore dłonie nie byłem w stanie objąć ich w całości. Cienka skóra opinała implanty, były naprawdę profesjonalnie zrobione.
- Wejdź znów we mnie - poprosiła. Nie pozostawiła mi wyboru, sięgnąłem w dół, złapałem kutasa, lekko ugiąłem nogi, wycelowałem w jej wypiętą cipkę i wszedłem od razu do samego końca.
- O tak... - wyszeptała.
Odgiąłem ciało w tył aby w półmroku mieć lepszy widok, jakby czując to Wiktoria pochyliła się bardziej wypinając tym samym tyłeczek. Automatycznie jej biodra się poszerzyły a talia zwęziła atakując moje zmysły z podwójną siłą, taki widok żadnego faceta nie pozostawi obojętnym. Żyła wzdłuż mojego kutasa zrobiła się olbrzymia, wysuwając się z cipki Wiktorii raz za razem widziałem błysk różu jej wnętrza.
- Trzymaj mnie, trzymaj mocno za biodra - poprosiła a ja spełniłem tę prośbę.
- O tak, trzymaj, nie przestawaj - wydyszała.
Nie zmieniałem tempa ani siły, delikatnie posuwałem ją w tej pozycji aż poczułem, że nogi się pod nią uginają. Dostosowałem się do niej również obniżając tułów i nie przestawałem jej posuwać aż doszła. Stało się to w niemal zupełnej ciszy, towarzyszył temu tylko cichy stłumiony pisk, drżenie nóg i ciężki urywany oddech. Zwolniłem niemal całkowicie się zatrzymując, ale udało mi się z niej nie wyjść. Wyprostowała się i sięgnęła ręką za głowę obejmując moją szyję dłonią. Przycisnąłem ją lekko do ściany całując jej szyję i błądząc dłońmi po jej ciele.
- Chodźmy stąd, masz tu wygodniejsze miejsca - zarządziłem chwilę później, gdy doszła do siebie.
Wyszedłem z niej i nie czekając na reakcję chwyciłem ją pod kolanami i podniosłem w górę. Krzyknęła wesoło.
- To dokąd? - spytałem.
- A gdzie zechcesz.
- To bierz flaszkę i idziemy - podszedłem do butelki, którą ze sobą przynieśliśmy, kucnąłem a Wiktoria domyślnie ją złapała.
- Zaschło mi w ustach, trzeba to naprawić - podniosłem się i zaniosłem panienkę do kuchni.
Bezceremonialnie posadziłem ją na blacie, bez skargi zniosła chłód laminatu na udach i tyłeczku. Z ciągle sterczącym przyrodzeniem otworzyłem lodówkę jakbym był u siebie, zlustrowałem jej zawartość, sok ananasowy i cytryna pasowały do alkoholu.
- Czy ma pani ochotę na hawana beach? – starałem się brzmieć jak barman.
- Brzmi dobrze, cokolwiek zrobisz to wypiję - wyraźnie cieszyła ją ta sytuacja.
- A shaker pani ma?
- Pani ma, w szafce obok zmywarki.
Erekcja ustępowała, znalazłem shaker, napełniłem go częściowo lodem, sokami i rumem i po kilkukrotnym wstrząśnięciu rozlałem do dużych trójkątnych kieliszków. Nie wyglądał efektownie, ale za to jak smakował!
- Ymmmm - Wiktoria pociągnęła łyk - kurczę, dobre!
- Niedobrego bym pani nie dał, pani Wiktorio.
- Nie wygłupiaj się, wiesz przecież, że nie mam tak na imię, mógłbyś sobie darować.
- Oj tam, pasuje do ciebie.
Fakt, kiedyś w przypływie szczerości zdradziła mi swoje prawdziwe imię. Zachowałem jednak dla siebie, że jej prawdziwe imię jest identyczne jak mojej sekretarki. Nie chciałem utożsamiać ich ze sobą. Niech Gośka zostanie Gośką a Wiktoria Wiktorią.
Na szafce w kuchni stało małe radio, szybkie oględziny i zorientowałem się jak działa. Włączyłem je, wyszukałem pierwszą lepszą stację z muzyką, ściszyłem tak aby stanowiło ledwie przełamanie ciszy w mieszkaniu.
- Ojej, oblałam się - spojrzałem na Wiktorię i zobaczyłem niewinną minkę, strużkę drinka cieknącą od piersi aż do cipki i szeroko rozwarte uda, między którymi utworzyła się mała kałuża. Na pewno nie oblała się niechcący. Chłód płynu spowodował u niej silną gęsią skórkę. Wyeksponowana cipka lśniła teraz jej sokami i drinkiem, pozbawiona choćby najmniejszego włoska zachęcała do przyjrzenia się jej z bliska. Znów poczułem mrowienie w kroku i wiedziałem, że członek zaczął wracać do formy.
Pociągnąłem mały łyk i odstawiłem kieliszek. Zbliżyłem się do Wiktorii i pocałowałem w usta. Odwzajemniła się, ale oswobodziłem język i powiodłem nim wzdłuż strużki alkoholu na jej ciele. Centymetr po centymetrze zlizywałem wilgotny ślad kucając coraz bardziej aż poczułem zapach jej cipki, wymieszany teraz z ananasem. Przysunęła się bliżej krawędzi blatu i odchyliła w tył opierając się na łokciach. Miałem teraz jej muszelkę dosłownie kilka centymetrów przed oczami. Błyszczące, różowe wewnątrz wargi sromowe, ładna mała łechtaczka i żar bijący od niej kazał mi zatopić weń język. Smakowała doskonale, słodko a jednocześnie pikantnie. Seksem i drinkiem. Rozchyliła szerzej nogi, złapałem ją pod kolanami i pociągnąłem w górę zmuszając ją do położenia się na plecach na blacie. Lekko drgnęła czując jego chłód, ale zniosła to bez słowa skargi.
Miałem teraz przed oczami wyeksponowaną cipkę i odbyt. Członek urósł z powrotem niemal do pierwotnych rozmiarów. Muskałem lekko końcem języka płatki jej warg, zatapiałem język w głąb jej cipki, lizałem całą powierzchnią języka. W pewnym momencie w przypływie emocji trąciłem koniuszkiem języka jej odbyt. Spięła się i podniosła.
- Nie - stanowczo wyraziła dezaprobatę - najpierw prysznic.
Złapałem jej stopę i powoli, delektując się widokiem jej starannie wypielęgnowanych paznokci wyswobodziłem ją z buta, potem to samo zrobiłem z drugą nogą.
- Ale później założysz mi je z powrotem? - zamrugała oczami przygryzając paznokieć kokieteryjnie, wiedziała, że to mój fetysz.
- Z przyjemnością.
Zeskoczyła z blatu, złapała kutasa, odgięła go w dół, wspięła się na palce i przytuliła się do mnie więżąc go między udami. Twarde piersi napierały na mnie, gdy znów całowała mnie namiętnie. Zebrałem jej włosy w garść i odciągnąłem delikatnie jej głowę w tył. Popatrzyłem z bliska prosto w oczy.
- To chodźmy, z chęcią cię umyję - puściłem ją i lekko klepnąłem w pośladek.
Bez słowa odwróciła się i poszła do łazienki. Po chwili usłyszałem szum wody, wziąłem kolejny łyk drinka, uzupełniłem kieliszki resztą alkoholu z shakera, dorzuciłem do nich po dwie kostki lodu i poszedłem za nią niosąc w obu rękach szklane naczynia.
Wiktoria stała już w strugach wody. Cała mokra wyglądała jeszcze lepiej, woda spływała po jej ciele, odbijała się od piersi podkreślając ich obłe kształty. Postawiłem szkło na szafce, wyciągnąłem z jednego kielicha kostkę lodu i dołączyłem do Wiktorii. Woda miała odpowiednią temperaturę, była ciepła na tyle, aby nie powodować dyskomfortu. Przyłożyłem otwartą rękę z lodem do jej piersi. Nie spodziewała się że mam w niej zimną kostkę, odruchowo krzyknęła i odsunęła, ale moja ręka podążyła za nią, nie pozwalając na utratę kontaktu ze skórą piersi.
- Zwariowałeś? - w jej głosie było słychać zaskoczenie, nie gniew.
- Przyjemne, prawda?
- Przyjemne - przyznała po chwili namysłu. Jej słowa potwierdzały sterczące i twarde jak kamień sutki.
- Daj mi ten lód - zakomenderowała.
Podałem jej szybko topniejący twardy kawałek lodu. Wzięła go i dotknęła nim mojego członka. Nie dałem rady nie drgnąć.
- I co, fajnie tak? - spojrzała mi wyzywająco w oczy, krople wody rozbijały się o nasze ciała i chlapały na boki.
- Zajebiście, ty to wiesz co dobre - przekomarzałem się z nią, ale już nie czułem zimna tam na dole.
Upuściła małą już kostkę, która spadła na dno brodzika z głuchym cichym stuknięciem. Sięgnęła po gąbkę wyglądającą na nowiutką. Nacisnęła kilkukrotnie dźwignię pojemnika z mydłem i na gąbce pojawiła się pachnąca, błękitna i pieniąca się plama. Metodycznie zaczęła mnie myć gąbką jednocześnie masturbując mnie wolną ręką. Odebrałem jej gąbkę, nałożyłem nową porcję mydła i to ja zacząłem myć ją.
Piana podniecająco spływała po jej piersiach i brzuchu, zdjąłem słuchawkę prysznica z uchwytu i ledwie kawałek jej ciała został skrupulatnie umyty to spłukiwałem go usuwając wszelkie plamy piany.
Kucnąłem i zarzuciłem sobie jej nogę na ramię, spojrzałem do góry, wiedziała co ją czeka, bo zaparła się rękami o ściany kabiny. Mój język ponownie zawitał do jej cipki, teraz już nie smakowała tak intensywnie, na języku czułem gorycz niedokładnie spłukanego mydła. Przyciskała moją głowę do krocza sugerując jak ją pieścić, poruszała lekko biodrami w takt liźnięć.
Wstałem i odwróciłem ją przodem do ściany. Od razu wypięła się i rozstawiła nogi. Gąbka zawitała w rowek pomiędzy pośladkami, dokładnie ją tam wyszorowałem, spłukałem obficie wodą, kucnąłem i wylizałem ją dokładnie od cipki aż po odbyt. Przyjmowała tę formę pieszczot bez słowa protestu, wręcz miałem wrażenie, że dociska tyłek do mojej twarzy.
Nagle uciekła do przodu biodrami, odwróciła się i pociągnęła mnie lekko do góry sugerując abym wstał.
- Chodź, sypialnia czeka.
Wzięła mnie za rękę, zakręciła wodę i nie myśląc w ogóle o wycieraniu się poprowadziła wgłąb mieszkania, do sypialni. Po drodze zdążyłem złapać kieliszki a Wiktoria nie zapomniała o butach.

Znałem oczywiście już jej sypialnię - duże łoże i ogromne okno do samej ziemi. Rzuciła buty na łóżko, podeszła do okna i stanęła do niego przodem oczekująco. Odstawiłem kieliszki na stolik, wziąłem buty i stanąłem tuż za nią. Z okna rozciągał się nocny widok na okolicę, niemal zupełnie niezabudowaną, jej okna wychodziły na peryferia jej dzielnicy. W oddali powoli przesuwały się światła samochodów. Klęknąłem po drodze zatrzymując głowę w okolicy przejścia jej pleców w tyłeczek. Pocałowałem ją w te miejsce dodatkowo owiewając skórę ciepłym oddechem. Wiktoria westchnęła głośno i lekko wypięła pośladki. Całowałem je i ugniatałem chwilę. W końcu moje dłonie zawędrowały w okolice jej stóp, posłusznie podniosła jedną nogę pozwalając założyć jeden but, potem to samo zrobiliśmy z drugą.
Wstałem i przylgnąłem do niej, musiała dotknąć piersiami zimnej tafli szkła bo cofnęła się odruchowo. Pozwoliłem jej odsunąć się od szyby, nie chciałem jej dręczyć. Wszedłem w jej ciągle mokrą cipkę, pochyliła się i oparła o framugę okna. Jeśli byłby to dzień i ktoś zadarłby wysoko głowę z pewnością by ją widział. Kochałem się z nią chwilę w tej pozycji po czym podniosłem i delikatnie rzuciłem na łóżko. Pisnęła i natychmiast wypięła dupkę do pozycji na pieska. Ukląkłem za nią i bez chwili zwłoki wbiłem się w nią po same jądra.
Jęknęła cicho i głowa opadła jej na poduszkę, zaparła się rękoma o zagłówek. Posuwałem ją rytmicznie, ale nie za mocno, nie miałem tej nocy ochoty na nic mocniejszego a i ona wydawała się cieszyć takim traktowaniem. Nigdy nie pytałem jej o pracę, ale na pewno trafiali się jej klienci, którzy lubią traktować divy jak szmaty do ruchania. Ja zawsze traktowałem je z szacunkiem, mimo, że zdarzały się także panny grające nie fair wobec klienta. Do takich po prostu się nie wraca i wystawia na odpowiednim portalu opinię.
Delektowałem się jej cichym rozkosznym pojękiwaniem, droczyłem się z nią, posuwałem do samego końca, po czym zmieniałem metodę penetracji zanurzając w niej jedynie żołądź i delikatnie nim poruszając, czasem wychodziłem zupełnie i mokrym kutasem przesuwałem po łechtaczce.
- Zamorduję cię, jesteś sadystą - wysapała.
- A co, coś nie tak robię?
- Nie, jest OK, ale jak powiem żebyś nie zmieniał to nie zmieniaj, OK?
- OK.
Wróciłem do regularnego wchodzenia w nią i wychodzenia, odpowiedziała mi wypychaniem dupki do tyłu, powoli cofała biodra aby w momencie najgłębszej penetracji docisnąć się mocniej z głośnym klaśnięciem naszych ciał o siebie.
- Trzymaj mnie za tyłek, mocno, lubię to - podobną prośbę już z jej ust słyszałem dzisiaj. Zwiększyłem uścisk na jej biodrach, wyraźnie lubiła czuć taką lekką dominację, zaczęła mocniej dobijać biodrami, mnie też to podkręcało, czułem, że długo to już nie potrwa.
- Masz piękne ciało, lubię się z tobą kochać maleńka - wyszeptałem - wiesz co lubię i mi to dajesz.
- Ja z tobą też kociaku, szanujesz mnie i podoba mi się to.
- O zobacz jak ja cię szanuję - powiedziałem żartobliwie i wymierzyłem lekkiego klapsa w pośladek.
- Co tak słabo - nie wiem czy mówiła serio czy zażartowała, ale nie powtórzyłem tego. Czułem zbliżający się orgazm, nie chciałem jeszcze kończyć, ale czułem, że nie dam rady tego odwlec zbyt długo, seksualne napięcie całego wieczoru skumulowało się i szukało ujścia.
- Zaraz dojdę - ostrzegłem Wiktorię.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę, ja też - głośnej prośbie towarzyszyło szybsze i silniejsze nabijanie się na kutasa - jeszcze, jeszcze, jeszcze, nie zmieniaj, o tak, tak, ta-ak, ta-ak, ta-ak, taaaak, taaaaaaakkkkkk!
Poczułem falę wilgoci na kutasie, szarpnęła się do przodu, odwróciła błyskawicznie i zaczęła kompulsywnie trzepać mi ręką.
- Spuść się na mnie, chcę poczuć twoją spermę na sobie - wyszeptała i w tym momencie wystrzeliłem. W ciemności nie widziałem gdzie poleciał mój ejakulat, ale czułem, że było go sporo.
- Już, zwolnij - złapałem ją za nadgarstek wymuszając zatrzymanie trzepania - daj odsapnąć.
Przesunęła się lekko na łóżku i ległem tuż obok ciężko dysząc.
- Nachlapałeś - zaśmiała się, podniosła i zapaliła lampkę na stoliku. Jej brzuch i piersi pokryte były strużkami spermy. Wyglądała niesamowicie.
- No trochę, gorszy dzień mam - starałem się zachować powagę.
- Żartujesz?
- No pewnie - zaśmiałem się i pocałowałem ją - rzadko mi się taki wytrysk zdarza, ty tak działasz.
- Miło.
Chwilę leżeliśmy w ciszy czekając aż nasze oddechy wrócą do normy. Moja dłoń błądziła po jej ciele starając się uniknąć mokrych plam na skórze. W końcu trafiła między jej nogi, palce musnęły jej cipkę.
- Zostaw - zaprotestowała ale bez przekonania.
- Dlaczego, masz problem z wielokrotnym orgazmem?
- Nie, ale nie ręką...
- No chwilowo na nic innego nie możesz liczyć - rozbawiłem ją tą odpowiedzią, rozłożyła lekko nogi ułatwiając mi penetrację palcami.
- Ale tak delikatnie, z wierzchu, jeszcze czuję orgazm... - wyszeptała i zamknęła oczy.
Posłusznie dotykałem ją jak chciała ale znałem ten mechanizm - niby nie, bo wymęczona ale po chwili gotowa. Tak było i tym razem.
Pieściłem ją palcami aż wyczułem rytm jej bioder, jakby na potwierdzenie wyszeptała:
- O tak, tak rób.
Muskałem więc miarowo jej jędrną cipkę, odpowiadała kołysaniem bioder i cichym przyśpieszonym oddechem. Chwilę trwało zanim poczułem, że przyśpiesza, dostosowałem ruchy dłoni do jej bioder, aż w końcu sięgnęła w dół i wepchnęła sobie moje palce do środka. Przyssałem się do jej sutka i pieściłem go językiem dopóki nie skończyła szczytować. Moja dłoń spływała jej śluzem.
- O boże - pacnęła się dłonią w policzek - płonę.
- I prawidłowo.
Oddychała ciężko i przyjemnie się patrzyło w bladym świetle lampki jak falują jej piersi. Po chwili uspokoiła oddech, przekręciła się w moją stronę.
- No pościel będzie do prania, definitywnie.
- Masz chyba pralkę? - dotarło do mnie, że nie widziałem tego sprzętu nigdzie.
- No pewnie. W kuchni.
Domyśliłem się, że musi być schowana w jednej z szafek, do których nie zdążyłem zajrzeć. Podniosłem się, oparłem o zagłówek i podałem jej kieliszek.
- Zmywarkę też mam. I odkurzacz, wyobrażasz to sobie? Jaki przepych, nie? - ciągnęła złośliwie.
- Ale telewizora nie masz - wypunktowałem.
- A po co mi on?
W sumie miała rację, ja też ostatnio rzadko korzystałem z tego urządzenia.
- Musisz znów mi zdjąć buty, idę pod prysznic, potrzebuję małej przerwy - wychyliła trunek do dna a ja tuż za nią.
- Idę z tobą.
- To chodź.
Podniosła się zręcznie i stukając obcasami oddaliła się do łazienki a ja posłusznie za nią. Po chwili rozległy się dwa stuknięcia butów spadających na podłogę i szum wody.

Paręnaście minut później ponownie leżeliśmy w łóżku popijając świeżo zrobione drinki, rozmawiając o wszystkim i niczym. Wiktoria leżała na boku przytulona do mnie i kręciła mi paznokciem kółka na brzuchu. Końce długich paznokci delikatnie muskały moją skórę, przyjemnie łaskocząc. Moje palce błądziły po jej plecach i żałowałem, że nie mam dłuższych ramion bo nie sięgałem do tyłeczka.
Wiktoria musnęła paznokciem spód jąder, zareagowały natychmiast gwałtownie się kurcząc. Nie przestawała tej specyficznej pieszczoty, pomału powiodła paznokciem wzdłuż penisa, który zaczął rosnąć w oczach. Gdy już był niemal całkowicie twardy objęła go delikatnie palcem wskazującym i kciukiem odwiodła od brzucha do pionu i pomału kółko z palców zaczęło się przesuwać w górę i w dół. Żołądź na przemian wysuwała się i chowała w fałdzie skórnej napletka. Wiktoria zmieniła styl pieszczot i teraz już całą dłonią obejmowała członka. Chwilę tak się nim bawiła po czym uniosła się lekko, zsunęła w dół i chciała wziąć mnie do ust, ale ją powstrzymałem.
- Zapal większe światło, chcę na ciebie patrzeć.
Bezczelnie kłamałem, po prostu lubię jak moja pała znika w ustach kobiety, taki fetysz.
Posłusznie wstała, zapaliła górne światło i szybko je lekko przyciemniła, żeby nie raziło w oczy i wróciła do łóżka. Zanim zajęła tę samą pozycję co wcześniej podciągnąłem się do góry, do półsiedzącej pozycji. Tym razem już nie protestowałem i objęła mnie ustami rozlewając falę rozkoszy. Czułem wyraźnie szorstki język na skórze penisa, miękkie usta masowały go intensywnie a zarazem czule. W bok wbijała mi się pierś Wiktorii, teraz wyraźnie czułem jej twardość. Przerwała na moment i zmieniła pozycję. Teraz leżała na wprost mnie na brzuchu między moimi nogami. Patrząc mi w oczy przyciągnęła kutasa do siebie, otworzyła szeroko usta i pomału wysunęła głowę do przodu, nie spuszczając ze mnie oka. Kutas po krótkiej chwili prawie cały zniknął w jej ustach, zacisnęła lekko zęby i wolno wycofała głowę. Taka ryzykowna pieszczota mi się podobała, wiedziałem, że Wiktoria nie zrobi mi krzywdy, ale lekki stres jednak był.
Ewidentnie nigdzie się nie śpieszyła, bawiła się kutasem, lizała go powoli od jąder po koniuszek, zasysała jądra do ust, ocierała się nim po twarzy jak w filmach pornograficznych. Próbowała też go pochłonąć całego, nie udało się, gardło stanowiło barierę nie do przebycia.
- Nie dam rady - wydyszała po dłuższej próbie a z jej ust pociekła strużka śliny.
- Nie musisz, jest świetnie.
Wykorzystałem moment i uciekłem spod niej. Przewróciłem ją na plecy i klęcząc u jej głowy podałem jej kutasa do ust.
- Mmmmm - wymruczała z aprobatą. Leżała przede mną z rozrzuconymi na pościeli włosami, przekręcona głowa przyjmowała raz za razem kutasa, jej ciało powodowało szybsze krążenie krwi. Nie przestając posuwać jej ust wygiąłem się lekko i moje ręce powędrowały do cipki i cycków. Pacnęła mnie po ręku penetrującej jej krocze, ale nie zważałem na to, robiłem swoje. Poddała się i rozsunęła lekko nogi.
Nie dałem w takiej pozycji za długo rady, pochyliłem się do przodu, zostawiłem pierś w spokoju i oparłem się wolną ręką o łóżko. Wisiałem teraz nad nią penetrując jej cipkę palcami i posuwając delikatnie w usta.
Choć kutas stał porządnie czułem, że za szybko nie dojdę, zmęczenie i alkohol robiły już swoje. Ale było mi to na rękę, chciałem ją zaspokoić, była tego warta i w jej przypadku wiedziałem, że taka inwestycja się zwróci. Skupiłem uwagę na dłoni w jej cipce, starałem się powtórzyć to co zrobiłem poprzednim razem, tym razem już nie musiała zmuszać do tego aby moje palce zniknęły w głębi jej cipki. Odniosłem wrażenie, że chce mocniej, zgiąłem palce wewnątrz niej i zacząłem ją posuwać z lekko większą siłą. Chyba trafiłem w sedno.
- O boże, tak, nie przestawaj - wypuściła kutasa z ust, chwyciła go ręką i chaotycznie zaczęła walić mi konia. Nie zważałem na to, mocno posuwałem ją palcami, do rżnięcia było daleko, ale nie było to delikatne na pewno. A obiecałem sobie, że mnie nie poniesie. Ale ona wiła się tak rozkosznie, rzucała teraz biodrami nabijając się na palce jeszcze bardziej, jej piękną twarz wykrzywiał teraz grymas napięcia, podniosła głowę i spojrzała w dół na rękę robiącą jej dobrze, piersi podskakiwały rytmicznie. Patrzyła na mokrą rękę jak zahipnotyzowana.
- Trochę mocniej, proszę, mocniej, o tak, mocniej, o, o, oooooooo - teraz już wręcz krzyczała, wygięła się w łuk niechcący uderzając mnie boleśnie w ramię, ale nawet tego nie zauważyła. Poczułem falę wilgoci na dłoni i potężne rozluźnienie. Opadła na pościel ciężko dysząc, złapała mnie z siłą jakiej się nie spodziewałem za nadgarstek i wypchnęła mnie ze swojego wnętrza.
- Zajedziesz mnie, jak boga kocham, zajedziesz mnie... - wysapała.
Ująłem jej dłoń, skierowałem na swojego ciągle twardego kutasa i zacisnąłem jej palce na nim.
- Może i tak, ja jeszcze nie skończyłem. Ale jaka to będzie piękna śmierć...
Zaczęła śmiać się perliście a jej ręka znów przesuwała się po skórze członka.
- Daj mi chwilę, zaraz się tobą zajmę, ale nie wkładaj już palców, proszę.

Nie minął dłuższy czas i stałem na łóżku oparty o chłodną ścianę a Wiktoria klęczała przede mną robiąc mi laskę. Nieśpiesznie, z wyczuciem, znów się nim bawiła.
- Chcesz spróbować głębokiego gardła? - spytałem po jakimś czasie.
Zanim odpowiedziała oceniła wielkość członka mierząc go wzrokiem.
- Nie wejdzie - zawyrokowała.
- Oj tam nie wejdzie, nawet nie spróbowałaś.
- No dobra, ale nie pchaj na siłę - oblizała usta.
- Nie będę, chyba, że pozwolisz - pogłaskałem ją po policzku uwiarygadniając własne słowa.
Odczekała chwilę, jakby opracowując strategię i wzięła mnie ponownie do ust. Wsunęła go najdalej jak mogła, zabrakło kilku centymetrów. Walczyła z gardłem przez chwilę ale się poddała i wypuściła mnie z ust. Z kutasa wisiała cienka nitka śliny, zlizała posłusznie.
- Robiłeś to już kiedyś?
- Głębokie gardło? Jasne - nie widziałem powodu by kłamać. Przypomniała mi się sadystyczna przygoda z Izą nad jeziorem.
- Ale tak na siłę?
- Uuu, nie wiesz o co prosisz. Robiłem, jest ryzyko, że zrobi ci się niedobrze.
- Zaryzykuję. Jak dam ci znak to spróbuj, ale znów dam to przestań natychmiast, rozumiesz?
Pochyliłem się i pocałowałem czule w mokre usta. Nie byłem pewien, ale chyba dojrzałem w jej oczach strach.
- Nie bój się, to nic strasznego. Nie zrobię ci krzywdy.
- A miałeś kiedyś kutasa w gardle? - rozbroiła mnie.
- Masz rację, nie miałem i nie planuję.
- No właśnie. OK, spróbujmy...
Wzięła głęboki oddech i wsunęła kutasa najgłębiej jak mogła. Udało jej się może z centymetr głębiej niż poprzednio, ale nadal brakowało.
Oddychała ciężko przez nos patrząc mi w oczy. Wciągnęła powietrze, zamknęła oczy i poczułem ucisk jej dłoni na moim udzie.
Objąłem jej głowę i wcisnąłem kutasa do samego końca. Początkowo opór był spory, na twarzy Wiktorii pojawił się grymas dyskomfortu ale nie przerwała tego. Dociskałem dalej aż w końcu jej usta pochłonęły mnie w całości.
Klepnęła mnie w nogę po kilku sekundach, puściłem ją a ona wypluła kutasa z ust kaszląc i śliniąc się obficie. Otarła ślinę z brody i wytarła w pościel.
- Łał, fajnie - zaskoczyła mnie tą oceną - jeszcze raz!
I znów kutas znalazł się w jej ustach. Sama wciąż nie potrafiła przemóc ściskania gardła i musiałem jej pomóc.
Tym razem już nie zamknęła oczu i wytrzymała dłużej. Nawet nie klepnęła tylko cichym "ymmm" z głębi gardła dała znać, że mam wyjść.
Znów musiała zetrzeć nadmiar śliny, nie krępowało jej to wcale.
- Spróbuj mnie przelecieć w gardło - zaproponowała.
- Dziewczyno, nie musisz mnie prosić.
Wpakowałem kutasa tym razem bez żadnego prawie problemu do samego końca, przytrzymałem jej głowę i lekkimi ruchami bioder posuwałem jej gardło. Czułem je na żołędzi, kilkanaście posunięć i oswobodziłem jej głowę.
- Fajnie ale wystarczy na pierwszy raz - zawyrokowała - może wprowadzę to do oferty?
- Lepiej nie, trafisz na jakiegoś idiotę i zrobi ci krzywdę, to nie zabawa. A jak wprowadzisz to poproszę tantiemy za naukę.
- Ha ha ha, nauczyciel się znalazł.
Przybliżyłem się do niej, kucnąłem i mój kutas znalazł się między jej cyckami, zrozumiała intencję i położyła na nich dłonie tworząc ciasny twardy tunel. Patrzyła w górę jakby oceniając moją reakcję, ja z kolei patrzyłem jej w piękne oczy widząc jednocześnie poniżej mojego kutasa pojawiającego się co chwilę spomiędzy okrągłych piersi.
- Chcesz się jeszcze kochać? - zapytałem
- Chcę, ale ja już ostatni raz, wymęczyłeś mnie, nie wiem czy dojdę.
- Jasne, chcę cię u góry. Postaram się, żebyś doszła.

Wypuściła mnie spomiędzy piersi, położyłem się wygodnie.
- Przodem czy tyłem - zapytała rzeczowo.
- Przodem, chcę widzieć twoją twarz - skłamałem, chciałem widzieć jej cycki, choć gdyby dosiadła mnie tyłem widziałbym tyłeczek. Ale cycki wygrały.
Stanęła w rozkroku nade mną i powoli kucnęła, pozwoliłem jej skierować kutasa do jej dziurki. Poczułem znów żar i wilgoć jej cipki, obniżyła się jeszcze bardziej i kutas wślizgnął się w nią całkowicie.
- Och - westchnęła - twardy jest.
To była kurtuazja, na początku dzisiejszych igraszek był twardszy, teraz zmęczenie brało górę. Ale miękki też nie był.
W tej pozycji, kucając nade mną, jej biodra zdawały się być kosmicznie szerokie, a talia wąziutka. Wiktoria oparła się nad moją głową o zagłówek i zaczęła taniec bioder na kutasie. Jej zwarte piersi dyndały nad moją twarzą, brakowało kilkunastu centymetrów aby dosięgnąć ich ustami, więc zająłem się nimi rękoma.
- Nie, za biodra trzymaj - wyszeptała.
Posłusznie złapałem ją za biodra i poddałem się jej ruchom, nie sterowałem. Tylko mocno trzymałem. Wiktoria dalej opierała się o ścianę jedną ręką, drugą zaczęła ściskać własne sutki. Spojrzałem w dół i zobaczyłem śliski pal stojący w pionie i jej dupkę miarowo pracującą na nim, znikał i pojawiał się w szybkim tempie.
- Dojdź maleńka jeszcze raz, pragnę dać ci rozkosz, dojdź...
Wyprostowała się i sięgnęła obiema dłońmi do krocza, palcami mocno rozchyliła płatki warg, teraz widziałem jak na dłoni róż jej wnętrza.
Przytrzymałem ją w pasie mocno aby nie straciła równowagi.
Po dłuższej chwili takiej jazdy jej biodra opadły na mnie i zamiast podnosić się i opadać zaczęły przesuwać się w przód i tył, ocierając łechtaczkę o moje podbrzusze. Pochyliła się nade mną i już nie musiałem jej trzymać, ręce powędrowały wysoko, przez piersi, szyję aż do głowy, muskałem palcami jej wargi, płatki uszu, wplotłem delikatnie palce we włosy. Wiktoria tańczyła biodrami na moim członku, ruchami głowy sterowała gdzie mają trafić moje ręce. W pewnym momencie przylgnęła do mnie, wykorzystałem moment i przetoczyłem się z nią na łóżku i teraz ona była pode mną. Wyszedłem z niej w czasie tego manewru, ale od razu mój członek znalazł drogę z powrotem do jej wnętrza.
Podpierałem się lewą ręką, prawą wodziłem po jej gładkim ciele, sięgałem gdzie mogłem nie przestając się z nią kochać.
Po kilku minutach zepchnęła mnie z siebie i znów dosiadła.
Już nie kucała, usiadła po prostu na mnie, wbiła w siebie członka, odchyliła do tyłu i oparła na rękach za plecami, głowę odchyliła tak, że czułem jej włosy na nogach. W tej pozycji nie mogłem dosięgnąć piersi, które wskutek napięcia jej ciała widziałem dwie wielkie kule ze sterczącymi sutkami. Błądziłem dłońmi po jej talii, brzuchu, udach i pośladkach.
Czułem zbliżający się orgazm, nie dało się dłużej wytrzymać. Uniosłem ją lekko do góry i ruchami własnych bioder szybkim tempem penetrowałem jej cipkę. Zaskoczyła mnie, przerzuciła ciężar ciała na jedną rękę a palcami drugiej objęła mojego kutasa i ścisnęła. Wiedziała co robi, ekstaza sięgnęła apogeum, płożyłem otwartą dłoń na jej podbrzuszu i kciukiem intensywnie pocierałem łechtaczkę. Na efekt nie dała długo czekać, targnęła się lekko i spięła dochodząc, jej nogi zadrżały. Dosłownie trzy sekundy później wyzwoliłem w nią ładunek spermy. Przycisnąłem swoje lędźwie do niej jak najmocniej, dłoń zamknęła się na jej udzie, ale nie dała po sobie poznać, że mogło ją zaboleć. Przechyliła się do przodu i położyła na mnie dysząc mi prosto do ucha.
- Co ty ze mną robisz...
- Tylko to na co mi pozwolisz - odparłem również szeptem gładząc ją delikatnie po głowie.
- Wiesz, że pozwoliłabym ci na dużo więcej?
- Nie obiecuj - mówiąc to pocałowałem ją długo i namiętnie aby uniemożliwić jej kontynuację dialogu.
Chwilę leżała jeszcze na mnie, zsunęła się potem ze mnie, przytuliła i okryła część ciała rogiem kołdry.
- Chyba nie za bardzo ci się podobało - rzuciłem prowokacyjnie.
- Dlaczego?
- Bo pamiętam, że po dobrym seksie lubisz zapalić, to twoje słowa.
- Aaaa - zaśmiała się - rzuciłam.
- Brawo, cieszę się.
- Dobrze ruchasz - wyszeptała wulgarnie i dosłownie sekundę później miarowo oddychała już przez sen.
Leżała na poły na mnie więc nie chcąc jej budzić nie wstałem zgasić światło, mi ono nie przeszkadzało. Spojrzałem na zegarek na szafce koło łóżka, dochodziła czwarta rano. Zamknąłem oczy, chłonąłem zapach jej włosów i chwilę później już spałem.


Obudziłem się rano z wtuloną ciągle we mnie Wiktorią cicho posapującą przez sen. Przyszło mi do głowy, że mogłem nie brać hotelu, wyszłoby taniej i prościej. Spojrzałem na zegarek - było już dobrze po dziewiątej, czas się zbierać.
Poruszyłem się lekko, otworzyła oczy i uśmiechnęła się, jakie to przyjemne uczucie być tak witanym, dawno tego nie czułem.
- Długo nie śpisz? - wymruczała zaspanym głosem.
- Dopiero co się obudziłem.
- A gdzie śniadanie? - zapytała z udawanym oburzeniem.
- Na to nie mam już czasu ślicznotko. Praca czeka.
- Tak, praca, praca, praca - podniosła się i usiadła na łóżku. Nawet potargana wyglądała świetnie.
- Właśnie, a to co mówiłaś na Starówce, że masz wolne - co miałaś na myśli?
- Że masz nie wyciągać portfela.
- Na pewno? Nie chcę uszczuplać ci budżetu.
- Na pewno. Nie uszczuplisz - zaśmiała się - cała przyjemność po mojej stronie.
- Właśnie że po mojej - rzuciłem się na nią przewracając na łóżko. Członek stanął mi momentalnie, poranne wzwody są szybkie i mocne.
Wsunąłem się między jej nogi, nie protestowała, oplotła mnie nimi i pocałowała.
- Naprawdę musisz iść?
- Naprawdę, ale mam jeszcze kilka minut - mówiąc to wsunąłem lekko członka w jej cipkę, już była lekko wilgotna i wyraźnie chętna.
- To nie zmarnuj ich - szepnęła i zręcznie przerzuciła nogi nad moimi rękoma i oparła je na moich ramionach. Wyprostowałem się i kochałem się z nią mając jednocześnie przed sobą jej zgrabne ciało i piękną buzię. Bawiła się piersiami powodując dodatkową podnietę.
Złapałem ją za kostki nóg i rozszerzyłem je szeroko, teraz widziałem błyszczącą łechtaczkę i cipkę, w której raz za razem znikał mój kutas. Była już porządnie wilgotna.
- O tak, wiesz jak nim kierować, o tak - jej ręka powędrowała do cipki i zaczęła intensywnie pocierać łechtaczkę. Zaskakująco krótką chwilę później była gotowa do finiszu.
- O tak , nie przestawaj, zaraz, zaraz - spięła się lekko, ręka szalała po łechtaczce i ledwie sekundę później z cichym krzykiem opadła bezwładnie na poduszkę, jej nogi wciąż trzymane przeze mnie drżały. Nie zwolniłem nawet na moment aby nie wybić się z rytmu, po kilkunastu sekundach poczułem, że zaraz dojdę. Wiktoria też to poczuła.
- Skończ mi w ustach, obiecałeś śniadanie.
Nic nie obiecywałem, ale dwa razy powtarzać mi nie trzeba. Wyskoczyłem z niej, natychmiast dopadła do kutasa i pochłonęła go gwałtownie niemal w całości. Przypomniało mi to nocną naukę głębokiego gardła i podnieciło jeszcze bardziej, trysnąłem wewnątrz jej ust, poczekała grzecznie aż skończę i uważając aby nie uronić ani kropelki zlizała wszystko i połknęła.
- Szurnięta jesteś.
- A co, źle było? - wybuchnęła dziewczęcym śmiechem.
- Było niesamowicie, możesz mi wierzyć. Odkąd wczoraj wszedłem w twoje drzwi.
- Wierzę, znam się na tym. Nie tylko w drzwi wszedłeś.
Chciałem wstać, ale mnie powstrzymała.
- Poczekaj... - widać po niej było, że walczy z myślami - myślisz, że mógłbyś się związać z kimś takim jak ja?
- Co to znaczy "kimś takim jak ja"? Co ty tam w tej pięknej główce o sobie myślisz? - stuknąłem ją żartobliwie w czoło i wysunąłem się z jej objęć, rozmowa zmierzała w złym kierunku.
- Nie, nic, tak tylko pytam - w jej głosie dało się wyczuć żal, ale udałem, że go nie słyszę i poszedłem do łazienki. Prawda jest taka, że jaką wspaniałą osobą by nie była, to jeśli los związałby nas ze sobą to zawsze miałbym z tyłu głowy fakt, że oddawała się wielu facetom za pieniądze.


Piętnaście minut później jechałem już do hotelu tylko po to aby wziąć dokumenty i bagaż. Na odpoczynek, śniadanie czy kawę nie miałem już czasu.
W międzyczasie przyszedł od niej SMS. "Gdzie byłeś zanim wpadłam w ten zawód? Zawróciłeś mi w głowie, już tęsknię."
Nie odpowiedziałem, wydostałem kartę SIM z telefonu i wrzuciłem do schowka w samochodzie.
Kilka godzin później byłem już w drodze do domu, miałem dużo czasu na przemyślenia. Otworzyłem schowek w podłokietniku, wyłuskałem mały biały kawałek plastiku. W głowie miałem SMSa, jakiego od niej dostałem. Obracałem kartę chwilę w palcach walcząc z myślami, uchyliłem lekko okno i SIM poleciał w niebyt. Postanowiłem zakończyć przygodę z Wiktorią, to zaszło za daleko.

Dochodził wieczór, gdy dojechałem do rodzinnego miasta. Nie pojechałem od razu do domu. Przemyśleń było więcej niż czasu po drodze. Nadłożyłem więc parę kilometrów i zajechałem na punkt widokowy za miastem, z którego widać było wieczorną panoramę. Usiadłem na ciepłej masce auta i przetrawiłem wszystkie za i przeciw. Spoglądałem na pogrążone w mroku miasto poprzecinane wstążkami ulic i rozświetlone reflektorami samochodów. Po kilkudziesięciu minutach wiedziałem już co muszę zrobić. Wsiadłem za kierownicę i pojechałem na nowe małe osiedle niskich nowoczesnych domów, po kilka mieszkań każdy. Odszukałem właściwy adres, wszedłem na klatkę schodową, odnalazłem drzwi których szukałem i nacisnąłem dzwonek.
Zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać, czułem się jakbym miał znów kilkanaście lat i szedł na pierwszą randkę. Wydarzyć mogło się wszystko.
Usłyszałem szmer za drzwiami i domyśliłem się, że ktoś po drugiej stronie zerka przez wizjer.
Drzwi się otworzyły, za nimi stała Małgosia zupełnie zaskoczona moim widokiem. Wyglądała dokładnie tak jak to ona mogła wyglądać - piżama, ale wciąż szykowna i elegancka.
Nie zważałem, że jest w piżamie, przestąpiłem próg, objąłem ją mocno i pocałowałem. Nie zaprotestowała, nie dałem jej czasu do namysłu, nawet na odwzajemnienie pocałunku nie miała chwili.
- Tęskniłem - rzuciłem cicho, obróciłem się i zanim zdążyła cokolwiek wydusić zbiegłem po krótkich schodkach i już mnie nie było.

Następnego dnia rano rozstałem się z Beatą. Nie rozpaczała, nie płakała. Przynajmniej nie w mojej obecności. Czas pokazał, że nie miała powodu.
 
Mężczyzna

michal.story

Nowicjusz
Kolejna część:
 
Mężczyzna

col.Greg

Instruktor seksu
Ciąg dalszy tego wątku:


Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy wyjeżdżałem służbowo do Warszawy. Kontraktów przybywało, więc takie wyjazdy nikogo nie dziwiły.
Jeśli tylko był czas i sposobność korzystałem z usług opisywanej już w części dziewiątej Wiktorii. Na rynku oferowanych przez nią usług oczywiście nie można narzekać na brak ofert, ale jak pisałem - po sprawdzeniu kilku innych zostałem przy Wiktorii, pasowała mi podejściem. No i wyglądem. Kto by nie chciał sypiać z fotomodelką, która ma poukładane w głowie i wie o co chodzi w łóżku? Nie była tania, ale w pełni rekompensowała ubytek w portfelu podejściem. Doszło do tego, że Wiki miała mnie zapisanego w numerach stałych klientów. Oczywiście nie wiedziała, że karta SIM z tym numerem telefonu ukryta jest głęboko w moim biurku. Dzięki temu nawet jakby zachowała się nieprofesjonalnie i napisała lub zadzwoniła to nic by się nie stało. Ale Wiktoria była w pełni profesjonalistką i nie dzwoniła.


Dwa dni przed kolejnym wyjazdem siedząc za biurkiem i popijając świeżą kawę włożyłem wspomnianą kartę do telefonu.
"Będę od piątku w Warszawie, masz ochotę na spotkanie?" - wystukałem na ekranie. Prawda była taka, że spotkanie miałem dopiero w sobotę w południe, ale chciałem pojechać wcześniej. Odpowiedź nadeszła po kilku minutach.
"Oczywiście kociaku, kiedy dokładnie?"
"Zależy ile mnie będzie kosztować cały wieczór i noc z Tobą" - odpisałem natychmiast nie siląc się na kurtuazję.
Do tej pory korzystałem z jej usług na godziny, z czasem zyskałem sobie u niej renomę i kasowała za godzinę, ale spędzaliśmy ze sobą więcej czasu i to niekoniecznie w łóżku, okazywała się być świetną rozmówczynią ze znajomością wielu tematów.
"Dzień spędzę z Tobą za darmo, noc już płatna" - na końcu podała kwotę, jak na jej stawki zaskakująco niewielką. Poprawił mi się humor, myślałem, że zaboli mnie w kieszeń a tu taka miła niespodzianka. Zaboli ale mniej.
"OK, przyjadę po Ciebie o osiemnastej, zapraszam na kolację. Adres ten sam?"
"Ten sam."

W piątek Beata rano chciała się do mnie dobrać, ale wyłgałem się koniecznością szybkiego wyjścia. Nie miałem po prostu na nią ochoty. Od czasu spotkania z Magdą przyłapuję się na niechęci do Beaty, owszem, jest świetna w łóżku, ale czegoś mi brakuje. Tego dreszczyku emocji towarzyszącego skokom w bok? A może mam jej już po prostu dość i to co łączyło nas kiedyś uleciało? A może coś jeszcze?
Szybko się spakowałem, pojechałem na kilka godzin do firmy. Tego dnia Małgosia znów pokazała klasę w kwestii ubioru i makijażu. Czasem żałowałem, że nie zabieram jej ze sobą, moglibyśmy spędzić rozkosznie pobyt w innym mieście, praktycznie bez ryzyka wpadki. Może kiedyś?
Poprosiłem o kawę i kilka chwil później zjawiła się w moim gabinecie zgrabnie niosąc małą tacę. Miło mi się na nią patrzyło - czerwony komplet spódnicy z żakietem współgrał z czernią zamszowych botków. Włosy luźno opadające łagodną falą, wielkie koła kolczyków i łagodna czerwień uwydatniająca usta wyglądały jak milion dolarów. Całość zamknięta była dwiema czarnymi bransoletami wokół nadgarstków. Ile ona spędza przed lustrem zanim wyjdzie z domu? Przyłapałem się, że myślę o niej cieplej od jakiegoś czasu, zresztą i ona jak spostrzegła, że nie traktuję jej wyłącznie jako obiektu seksualnego okazała się całkiem inna niż się spodziewałem. Owszem - kiedy wiedziała, że może sobie pozwolić to potrafiła być wyuzdana i sprośna. Ale zazwyczaj była po prostu elegancka i profesjonalna a jednocześnie luzacka i ciepła, bardzo fajne połączenie.
- Kiedy jedziesz? - zapytała.
- Koło dwunastej się zbieram.
- Dwunastej? Przecież spotkanie masz jutro chyba.
- Tak, ale dziś chcę spotkać się jeszcze z kimś.
- Uuuuu, z kim?
- Jem kolację z babką, która może zostać naszym przedstawicielem.
- Eche, akurat - zadrwiła Gośka i wykonała gest jakby brała członka od ust jednocześnie wypychając językiem środek policzka.
- No i dobra - podjąłem tę grę - ty nie chcesz to sobie jakoś muszę radzić.
- Kto mówi, że nie chcę? Zapraszam cię do siebie i tylko nie i nie. A tu nie ma jak. I nie chcesz.
Poczułem, że krew zaczyna szybciej krążyć.
- Nie kuś nie kuś, bo faktycznie cię odwiedzę.
Stanęła tyłem do drzwi i się o nie oparła. Wyglądała naprawdę fajnie.
- A chciałbyś? - spytała niespodziewanie poważnie.
- Chciałbym - odparłem po chwili zastanowienia.
- Mogłoby być miło... - zawiesiła głos.
Machnąłem od niechcenia ręką.
- Może tak a może nie. Przyjdę i na drugi dzień złożysz wypowiedzenie.
Zamyśliła się.
- Dlaczego ty taki jesteś?
- Jaki?
- Nie pracuję tu dla pieniędzy. Jestem tu dla ciebie - odrzekła smutno.
Zaskoczyła mnie kompletnie, nie spodziewałem się takiego wyznania.
- Przecież wiesz, że nie jestem singlem?
- No i? To zawsze możesz zmienić, nie macie dzieci, zobowiązań, nawet psa nie macie, tak ją kochasz?
Co miałem odpowiedzieć na tak zadane pytanie? Spojrzałem w oczy Gosi, ewidentnie widziałem w nich smutek i nadzieję. A uwaga o psie mnie zabolała, bo bardzo chciałbym go mieć.
- Sam nie wiem - zdobyłem się na szczerość - nie układa się nam ostatnio.
- Czyli mam szansę - pisnęła i klasnęła w dłonie jak mała dziewczynka i już jej nie było. Co to miało być? Umie grać na emocjach, albo po prostu droczy się ze mną. Lubię to w niej. I siebie w niej też lubię, ha!

W południe wsunąłem "lewą" kartę sim do telefonu.
Zalogowałem się do sieci i wysłałem do Wiktorii SMS.
"Przypominam - o osiemnastej jestem".
"Pamiętam i czekam :-*" - przyszło od razu.
"Ubierz się w coś szykownego, zabiorę Cię na kolację, zjemy w dobrej restauracji"
"Oczywiście"
Na tym wymiana SMSów się urwała. Mijając Gosię, jak zwykle wyprostowaną za biurkiem jak struna, uśmiechnąłem się tylko do niej. Odwzajemniła się jadowitym "baw się dobrze" i powtórzyła gest robienia laski. Ale w jej oczach nie widziałem żartu...

Zameldowałem się w warszawskim hotelu kilka godzin później. Czas przyjazdu skalkulowałem tak, aby mieć czas na przygotowanie się do spotkania z Wiktorią. Tym razem hotel również był o klasę wyżej niż zazwyczaj, mogłem sobie na to pozwolić, dodatkowo nie wiedziałem, gdzie skończymy - u niej czy u mnie. Wolałem w hotelu mimo wszystko i chciałem zrobić wrażenie.
Wyjątkowo długi czas poświęciłem na przygotowania do spotkania, z jednej strony z chęci dopięcia wszystkiego na ostatni guzik, z drugiej z braku lepszego zajęcia. Może to głupie, ale chciałem na prostytutce zrobić jak najlepsze wrażenie. Pretty Woman mi się zachciało. Tyle, że Richard Gere pomykał zdaje się Ferrari, a ja tu zwykłym autem niemieckiej produkcji...
Niemniej pół godziny przed umówionym spotkaniem stałem czysty, pachnący i ubrany w drogi garnitur przed hotelowym lustrem. W odbiciu widziałem dobrze ubranego, pewnego siebie faceta. Obiektywnie (jak tylko mogłem) oceniłem, że niejedna by się na ulicy obejrzała. Może nie za twarzą, ale za ogólnym wyglądam na pewno.
W hotelowym garażu wsiadłem do samochodu i niecałe pół godziny później zjawiłem się pod jej apartamentowcem, zdążyłem jeszcze zajechać do kwiaciarni.
Adres już dobrze znałem, wcisnąłem guzik domofonu, niemal natychmiast usłyszałem "chodź na górę" i rozległ się dźwięk zwalnianego zamka.
Tuż za mną weszło do budynku jakieś małżeństwo, przynajmniej tak wyglądali. Otaksowali mnie wzrokiem jakby próbując wydedukować do kogo jedzie taki wymuskany goguś z bukietem. Ich ciekawość została niezaspokojona, bo wysiedli kilka pięter szybciej niż ja.

Prawie punktualnie o umówionej godzinie stanąłem przed drzwiami numer 54 i wcisnąłem klawisz dzwonka.
Usłyszałem szybkie kroki, dźwięk przekręcanego zamka i drzwi się uchyliły.
- Nosz kurwa - padło w moją stronę, nie było to coś co chciałem usłyszeć.
Za drzwiami stała Wiktoria, totalnie zaskoczona.
- Wchodź - rzuciła krótko, posłusznie wykonałem polecenie.
- Nie spodziewałam się - otwartą dłonią wskazała na mnie z góry na dół.
Fakt - wyglądaliśmy zupełnie odmiennie. Ja odwalony jak na galę Oscarów, ona elegancko ale bardziej luzacko - obcisłe jeansy, buty z siateczki i zielona koszula w kwiaty. Włosy spięte w kok. Eleganckie i spójne ale nie pasujące do mnie.
- Daj spokój, wyglądasz super - wyciągnąłem rękę z kwiatami, ale odepchnęła.
- Idź do kuchni, zaraz wracam, zaczniemy jeszcze raz - popchnęła mnie do kuchni a sama zniknęła w sypialni.
Poszukałem jakiegoś wazonu, ale nie znalazłem, więc bezczelnie zacząłem przeszukiwać szafki kuchenne w poszukiwaniu czegoś w czym mógłbym postawić kwiaty. Poczułem się trochę jak poszukiwacz skarbów i trochę jak domownik. Bynajmniej nie czułem jakiegoś zawstydzenia z powodu grzebania po kuchennych szafkach. W pierwszej znalazłem równo poukładane pudełka ze spożywką, w drugiej różnej maści szklane naczynia. Uznałem pokal do piwa za wystarczający do umieszczenia w nim kwiatów.
Kwiaty dostały wodę a ja usiadłem na krześle przy stole obracając je przodem do drzwi sypialni, miałem chwilę na rozmyślania. Czy mógłbym się związać z kimś takim jak Wiktoria jeśli rzuciłaby zawód? Jeśli tak to czy z czasem nie wróciłyby demony tego czym się zajmuje? Miała przepiękne ciało ale również w głowie miała dobrze, weszliśmy na taki poziom, że zdążyła mi o sobie co nieco prywatnego powiedzieć. Skończyła dobrą szkołę i nawet krótko pracowała w zawodzie, ale za namową koleżanki weszła w seks biznes i okazało się, że w tym może dzięki urodzie zarobić w rok tyle, co w zatrudniającej ją firmie w pięć, może nawet sześć lat. Wykalkulowała sobie, że popracuje ile może, poprawi co musi i gdy straci zainteresowanie klientów odejdzie na "emeryturę" i znajdzie inną pracę, nawet przez łóżko.
Moje rozmyślania przerwał szczęk naciskanej klamki. W drzwiach sypialni pojawiła się Wiktoria w wydaniu, w jakim nie miałem okazji jej do tej pory oglądać.

Na wprost mnie stała czysta emanacja elegancji, która dodatkowo chyba wiedziała jak wygląda, bo stanęła w drzwiach jak hollywoodzka gwiazda na czerwonym dywanie, pozwalając nacieszyć oczy.
Piękna sukienka luźno opadała z opalonych ramion zaczynając bladoróżowym odcieniem i kończąc tuż nad kostkami krwistoczerwonym materiałem. Czarne sandałki na wysokim obcasie podkreślały smukłość jej stóp a maleńka torebka w tym samym kolorze uwydatniała długość palców jej dłoni i cielisty odcień lakieru do paznokci. Rozpięte teraz włosy luźno opadały na ramiona skrywając w cieniu jej piękną twarz. Nie dało się nie zauważyć pod materiałem sukienki pełnych piersi spod ręki chirurga, nieskrępowanych żadnym stanikiem.
- Chyba jednak nigdzie nie pójdziemy - uśmiechnąłem się szeroko.
- Dlaczego? - mówiąc to podeszła do mnie na tyle blisko abym poczuł słodki zapach jej perfum. Pachniała obłędnie, zero tandety. Co taka kobieta robi w tym zawodzie?
Stanęła przede mną, podciągnęła lekko sukienkę i usiadła mi okrakiem na udach. Przez głowę przeszła mi myśl czy ma na sobie bieliznę czy nie ma. Wsunąłem dłonie pod materiał, powiodłem palcami po łydkach, udach aż do pośladków. Nie miała żadnej bielizny.
- Wszyscy paparazzi w tym mieście się zlecą robić ci zdjęcia, pomyślą, że Angelina Jolie zawitała do miasta. A ja nie bardzo Brad Pitt jestem.
- Ona już nie jest z Pittem, orientuj się. Ale dziękuję za komplement - objęła mnie dłonią za policzek, pochyliła się cofając lekko i pocałowała w drugi - a z jakiej okazji te kwiaty? Są piękne.
- Jak zabieram na kolację to kwiaty są obowiązkowe - skłamałem, zazwyczaj uważam to za zbędny wydatek.
Przez moment myślałem, aby dać sobie spokój z kolacją i zostać już z nią w jej apartamencie, ale zwalczyłem ten pomysł.
Chwilę później otworzyły się przed nami drzwi windy.

Niespełna godzinę później zaparkowałem pod restauracją w centrum, zupełnie nie wiem jak ludzie mogą mieszkać w Warszawie, mnie te korki doprowadzają do szału. Stolik zarezerwowałem dzień wcześniej, więc wystarczyło zadzwonić z samochodu, że trochę się spóźnimy, stolik mają trzymać. Na restauracyjnym parkingu otwierając drzwi Wiktorii czułem się niemal jak James Bond, czułem na plecach spojrzenia zazdrosnych facetów i wkurwionych ich partnerek. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie, szliśmy pewnym krokiem wzdłuż sali restauracyjnej jak w Cassino Royale, tyle, że tam wszyscy byli ubrani podobnie, tutaj my kładliśmy wszystkich na łopatki. W środku dusiłem śmiech - oni z zazdrością patrzyli na nas a tak naprawdę szedł wyrachowany puszczalski łajdak i prostytutka, taka była prawda. Ale jak miałem się dzisiaj przekonać tym razem o prostytucji mowy nie było. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Spędziliśmy w restauracji niemal trzy godziny, przeplatane rozmowami, jej stopą między moimi nogami, przelotnymi pieszczotami w korytarzu restauracyjnym, robiliśmy i mówiliśmy wszystko co tylko podkręcało atmosferę. Nasze przystolikowe dialogi były przesycone seksem i na tyle głośne aby usłyszeli nas goście przy sąsiadujących stolikach. Bawiły nas te niby zgorszone spojrzenia.

Po kolacji podjechaliśmy bliżej centrum i poszliśmy na spacer na Stare Miasto. Przyjemnie to wyglądało, modelka i jakiś koleś, luksusowo ubrani przechadzający się wśród rozbawionych ludzi, w większości studentów.
Miałem nadzieję, że Beata nie wynajęła detektywa. Jeśli tak by było nie miałby za wiele pracy, nie kryliśmy się z Wiktorią za bardzo. A jeśli nawet jakiś detektyw nas obserwował to może stałoby się lepiej, rozwiązałoby to moje rozterki.
Znaleźliśmy wolne miejsce na murku i trzymając się za ręce jak para zakochanych podziwialiśmy iluminację Zamku Królewskiego i Kolumny Zygmunta.
- Dlaczego akurat tak? - spytała
- Ale co "tak"?
- Dlaczego tak wygląda nasze spotkanie, nie łóżko i seks tylko kolacja, spacer...
- Bo mam to w gratisie. A seks? To może później.
Spojrzała na mnie uważnie.
- Dzisiaj wzięłam sobie wolne.
- Co to znaczy - nie zrozumiałem.
- To znaczy, że dzisiaj nie pracuję. Całą noc nie pracuję.
Chwilę musiałem przetrawić informację, którą właśnie dostałem.
- Czyli... - chciałem uściślić sytuację ale zeskoczyła z murku, stanęła naprzeciwko mnie między moimi nogami i objęła mnie delikatnie patrząc mi w oczy.
- Czyli choć do sklepu po jakiś dobry alkohol i kochaj się ze mną całą noc.

Zdecydowałem, że lepszą jednak opcją jest jej mieszkanie, po co mi problemy z hotelem, ponadto jej apartament był bardzo komfortowy. No i z pewnością Wiktoria będąc u siebie będzie czułą się bardziej komfortowo.
Przez całą drogę drażniła się ze mną, podciągała wysoko sukienkę - nie na tyle aby pokazać za dużo, ale wystarczająco aby rozpalić moją wyobraźnię. Odsłaniała niby od niechcenia piersi, zasłaniając ją tylko, gdy staliśmy na światłach.
Niemal godzinę później w windzie wtopiłem się w jej ciało, nie czekałem aż dojedziemy na jej piętro, już w windzie całowaliśmy się namiętnie, miałem gdzieś czy ktoś nas przyłapie, nie byłem u siebie. Wiktoria też wyraźnie nie miała problemu z ryzykiem przyłapania, obnażyła okrągłą pierś delektując się moimi ustami na twardym sutku. Zanim winda dotarła na miejsce mój członek był twardy jak kamień i spragniony wnętrza tej kobiety. Nikt jednak o tej porze do windy się nie dosiadł, po krótkiej walce z zamkiem znaleźliśmy się w mieszkaniu Wiktorii.
Chyba obojgu nam pilno było do zbliżenia, nie czekaliśmy tylko od razu w holu odstawiłem delikatnie butelkę, Wiktoria zdarła ze mnie marynarkę i zaczęła rozpinać koszulę. Oparłem ją o ścianę, na jej jasnym tle wyglądała obłędnie. Szyk i elegancja połączona z pożądaniem, seksem i wyuzdaniem. Rozchyliła rozpiętą już koszulę i paznokciami przeciągnęła delikatnie po skórze.
- Żadnych śladów - ostrzegłem.
- Nie obiecuję - wyszeptała, choć wiedziałem, że nie pozwoli sobie na taki nieprofesjonalizm.
Przylgnąłem do niej i zsunąłem ramiączka sukienki. Materiał trzymał się teraz na dwóch pięknie ukształtowanych przez chirurga piersiach, pomogłem mu trochę i opadł w dół aż do pasa. Jej cycki wyglądały obłędnie, duże ale bez przesadnego wulgaryzmu, perfekcyjnie zrobione z idealnie sterczącymi sutkami aż prosiło się je pieścić i umieścić między nimi kutasa, który stał tak mocno, że miałem wrażenie, że wyszedł górą zza paska spodni.
- Kosztowały fortunę - przypomniała Wiktoria widząc mój wzrok pełen podziwu.
- Wiem, warto było, są idealne - pochwaliłem i przywarłem do jednego ustami. Był gorący, Wiktoria objęła moją głowę i przycisnęła ją mocno do siebie.
Sięgnąłem do jej sukienki, podciągnąłem jej materiał do góry chcąc poczuć pod palcami skórę jej ud. Oplotła mnie prawą nogą, moja dłoń automatycznie powędrowała pod jej udo a potem powoli wzdłuż niego. Wiktoria wypchnęła lekko do przodu uda i nie mogła nie poczuć twardości kutasa. Oderwała ciepłymi dłońmi moją głowę od piersi i zatopiła język w moich ustach. Moja dłoń wędrująca wzdłuż jej uda dotarła do miejsca, w którym zazwyczaj trafia się na materiał majteczek, ale przecież wiedziałem już że jest naga pod sukienką. Świadomość tego, gdy przechadzaliśmy się wśród ludzi burzyła mi krew w żyłach. Dotknąłem palcami gorących płatków jej warg sromowych, drgnęła lekko i zamruczała. Rozchyliłem lekko fałdki jej cipki i nie miałem wątpliwości, że jest gotowa. Nie przestając się z nią całować sięgnąłem do rozporka i go rozpiąłem. Wydobyłem twardego członka na zewnątrz, podwinąłem sukienkę jeszcze wyżej, złapałem jej drugą nogę i podniosłem Wiktorię do góry. Nie była ciężka, zgrabne wysportowane ciało nie miało prawie wcale tłuszczu no i adrenalina zrobiła swoje. Przycisnąłem ją ciałem do ściany aby odciążyć rękę, sięgnąłem w dół, nakierowałem kutasa i powoli opuściłem na niego Wiktorię. Westchnęła czując zagłębiający się w niej gorący pręt, objęła mnie ramionami dookoła szyi odciążając trochę moje ręce.
- Kochaj się ze mną, pragnę cię - wyszeptała.
- Ja ciebie też, brakowało mi takiego wieczoru.
Lekkim falowaniem bioder wchodziłem w nią delikatnie, zupełnie nie przeszkadzało mi to, że jest prostytutką i za to co się teraz dzieje normalnie musiałbym zapłacić. Jej sterczące sutki ocierały się o moją pierś, zsunięta lekko koszula krępowała trochę moje ruchy. Całowałem jej szyję i dekolt, starałem się dotrzeć ustami gdzie tylko mogłem.
- O tak, dobrze, jakie masz ciepłe usta, pieść mnie... - szeptała Wiktoria i miałem wrażenie, że po prostu dawno nie zaznała takiego seksu.
Wplotłem palce w jej włosy i delikatnie przyciągnąłem jej głowę do siebie. Zazwyczaj wplatam palce w kobiece włosy w zupełnie innym celu, ale dziś póki co nie widziałem aby chciała mocniejszego seksu. Całowałem się z nią namiętnie, uwolniłem jej głowę i pieściłem doskonałe ciało kochanki błądząc dłońmi po całym jej ciele, piersiach, szyi, ramionach, udach, łydkach...
Tylko oczyma wyobraźni mogłem dostrzec jak bajecznie musiały wyglądać jej długie nogi w tych seksownych sandałkach za moimi plecami. Przemknęło mi przez głowę, że ma praktycznie identyczne stopy jak Iwona, która tę części ciała jak dla mnie ma wzorcowe. Na wspomnienie Iwony poczułem coś dziwnego. Trudne do opisania uczucie, coś na granicy wręcz wstrętu do siebie. Dziwne i nietypowe uczucie szybko utonęły w odmętach pożądania.
Wsunąłem dłonie pod jej pośladki dla lepszego rozłożenia ciężaru bo poczułem, że słabnie a nogi opadają nie mając siły utrzymać się na wysokości mojego pasa. Wchodziłem w jej mokrą cipkę raz za razem, podnosiłem ją najwyżej jak mogłem bez ryzyka, że z niej wyjdę. Gdy tylko znajdował się w niej tylko czubek kutasa robiłem małą pauzę i opuszczałem ją wypełniając jej zaskakująco ciasną cipkę twardym kutasem.
Poczułem, że już nie ma siły trzymać nóg tak wysoko, pozwoliłem jej opuścić nogi co przyjęła z ulgą. Kutas chcąc nie chcąc wyszedł z jej rozżarzonego wnętrza i stał teraz naprężony, śliski i mieniący się w przytłumionym świetle. Materiał sukienki opadł i teraz Wiktoria stała przede mną naga znów tylko od pasa w górę. Miała naprawdę świetnie zrobione cycki, duże ale jednocześnie harmonijnie pasujące do reszty ciała. Oplotła palcami członka, kilka razy poruszała jego skórą wzdłuż jednocześnie nim lekko pokręcając. Ostatecznie przejechała długimi paznokciami po cienkiej skórze od nasady aż do lekko fioletowej główki. Przeszedł mnie dreszcz, uczucie czegoś tak twardego i zabójczego na członku było ciekawe.
- Czas na deser - mówiąc to kucnęła, członek znalazł się na wysokości jej twarzy. Podciągnęła sukienkę ile tylko mogła odsłaniając uda, niewiele zabrakło a byłoby widać miejsce, gdzie się łączą.
Oparłem się ręką o ścianę dla zachowania równowagi i pochyliłem ciało do przodu. Nie wzięła jednak od razu członka do ust. Bawiła się nim, jakby delektowała jego wypielęgnowaną gładką skórą i twardością. Muskała ustami cienką skórę, nie zapominając też o jądrach. Jak już myślałem, że zniknę w jej ustach to ledwie muskała czubek ustami i znów wracała do zabawy. Pozwalałem się tak bawić wg jej uznania, mi też to sprawiało przyjemność, nigdzie się absolutnie nie śpieszyłem.
W końcu się doczekałem, zamknęła usta na kutasie i powoli, centymetr po centymetrze pochłaniała go metodycznie. Patrzyłem z góry jak jej usta przesuwają się i zaciskają. Wiktoria miała fajny sposób układania ust, są kobiety, które chowają wargi całkowicie przyjmując kutasa do ust. Ona wręcz przeciwnie, robiła wszystko, żeby usta wyglądały dobrze na członku, wydatne wargi tworzyły jędrne kółko wokół przyrodzenia, przesuwając się po nim zostawiały warstewkę śliny. Nie dopychałem, pozwoliłem jej sterować, choć nie ukrywam opanowanie przychodziło z trudem, chciałem aby pochłonęła go całego. Jedyne na co sobie pozwoliłem to delikatne, niemalże czułe głaskanie jej po włosach. Nie śpieszyłem się, przyjemność płynąca z lędźwi była niezmiernie satysfakcjonująca. Usta kochanki czule pieściły mojego kutasa, czasem z pomocą zgrabnych palców, czasem bez ich pomocy. Czasem znikałem w jej ustach ledwie na kilka centymetrów, czasem niemalże cały, mimo zawodowej zdawałoby się wprawy nie była w stanie zmieścić mnie całego. Widok na nią z góry był niesamowity - wpatrzone we mnie oczy, zgrabny nos i te usta obejmujące kółkiem członka, poniżej opalone ramiona, zdawałoby się z tej perspektywy jeszcze bardziej okrągłe piersi i na samym dole odsłonięte napięte uda. Sięgnąłem w dół, złapałem krawędź materiału sukienki i powoli ściągnąłem ją w górę z ciała Wiktorii. Wypuściła mnie z ust na moment, podniosła wysoko ręce i sukienka wylądowała na krześle stojącym nieopodal. Zanim zdążyła opuścić ręce, złapałem jej nadgarstki i unieruchomiłem wysoko nad głową przyciskając je do ściany. Wiktoria kucała teraz przede mną zupełnie naga jeśli nie licząc tych obłędnych sandałków na obcasie, jej piersi podniosły się jeszcze bardziej wskutek napięcia mięśni ramion. Otworzyła szeroko usta patrząc mi wyczekująco w oczy. Wsunąłem nieśpiesznie członka w rozwarte wargi a te od razu się na nim zamknęły. Chwilę delikatnie aby nie zrobić jej krzywdy kochałem się z jej ustami czerpiąc szalenie podniecającą satysfakcję z jej oczy wpatrzonych we mnie i mówiących "bierz mnie". Chwilę później uwolniłem jej dłonie, rozpiąłem klamrę paska i guzik spodni, które zsunęły się powoli na kostki nóg, kochanka wsunęła palce pod materiał moich bokserek i zsunęła je w ślad za spodniami.
- Łał, jaki wygolony - wyszeptała, dopiero teraz dotarło do mnie jak cicho jest w jej mieszkaniu. Zaleta życia na wysokim piętrze...
Fakt, w hotelu mocno nad tym popracowałem i teraz zbierałem żniwa. Nie odpowiedziałem na komplement tylko zgiąłem się wpół i pocałowałem namiętnie w usta, wciąż kucała, była taka bezbronna.
Podałem jej dłoń i lekkim pociągnięciem zasugerowałem aby się podniosła, zrzuciłem swoje buty i posłałem je w niebyt wraz ze spodniami. Szybko pozbyłem się skarpet, uważam nagiego faceta w skarpetkach za coś tragicznego.
Zupełnie naga i w butach na wysokim obcasie mogła śmiało startować na rozkładówkę magazynu dla facetów.
Przytuliła się do mnie ciepłym ciałem, mój członek swoją twardością wrzynał się w jej wysportowany twardy brzuch. Odwróciła się, oparła dłonie o ścianę wysoko nad głową i spojrzała do tyłu oczekująco. Cofnąłem się o dwa kroki, na tyle pozwalał niewielki hol jej apartamentu i podziwiałem to co miałem przed sobą. Wyglądała nieziemsko. Zgrabne nogi z podkreślonymi wysokimi obcasami łydkami, napięte pośladki przechodzące piękną krzywizną w talię, długie wgłębienie kręgosłupa znikające pod włosami i długie ramiona zakończone pięknie zrobionymi pazurkami - naprawdę największy malkontent nie znalazłby wady w tym widoku. Odwróciła mocniej głowę.
- A ty co?
- Delektuję się, wyglądasz pięknie. W sukience i bez niej. Przodem i tyłem. I nie zdejmuj proszę butów, są świetne.
I była to najprawdziwsza prawda. Przylgnąłem do jej pleców, odgarnęła włosy pozwalając moim ustom mieć dostęp do jej karku. Członek automatycznie wcisnął się między wysportowane pośladki, miała jędrny tyłek, siłownia nie szła na marne. Sięgnąłem do przodu, jej piersi znalazły się w moich rękach, mimo, że mam spore dłonie nie byłem w stanie objąć ich w całości. Cienka skóra opinała implanty, były naprawdę profesjonalnie zrobione.
- Wejdź znów we mnie - poprosiła. Nie pozostawiła mi wyboru, sięgnąłem w dół, złapałem kutasa, lekko ugiąłem nogi, wycelowałem w jej wypiętą cipkę i wszedłem od razu do samego końca.
- O tak... - wyszeptała.
Odgiąłem ciało w tył aby w półmroku mieć lepszy widok, jakby czując to Wiktoria pochyliła się bardziej wypinając tym samym tyłeczek. Automatycznie jej biodra się poszerzyły a talia zwęziła atakując moje zmysły z podwójną siłą, taki widok żadnego faceta nie pozostawi obojętnym. Żyła wzdłuż mojego kutasa zrobiła się olbrzymia, wysuwając się z cipki Wiktorii raz za razem widziałem błysk różu jej wnętrza.
- Trzymaj mnie, trzymaj mocno za biodra - poprosiła a ja spełniłem tę prośbę.
- O tak, trzymaj, nie przestawaj - wydyszała.
Nie zmieniałem tempa ani siły, delikatnie posuwałem ją w tej pozycji aż poczułem, że nogi się pod nią uginają. Dostosowałem się do niej również obniżając tułów i nie przestawałem jej posuwać aż doszła. Stało się to w niemal zupełnej ciszy, towarzyszył temu tylko cichy stłumiony pisk, drżenie nóg i ciężki urywany oddech. Zwolniłem niemal całkowicie się zatrzymując, ale udało mi się z niej nie wyjść. Wyprostowała się i sięgnęła ręką za głowę obejmując moją szyję dłonią. Przycisnąłem ją lekko do ściany całując jej szyję i błądząc dłońmi po jej ciele.
- Chodźmy stąd, masz tu wygodniejsze miejsca - zarządziłem chwilę później, gdy doszła do siebie.
Wyszedłem z niej i nie czekając na reakcję chwyciłem ją pod kolanami i podniosłem w górę. Krzyknęła wesoło.
- To dokąd? - spytałem.
- A gdzie zechcesz.
- To bierz flaszkę i idziemy - podszedłem do butelki, którą ze sobą przynieśliśmy, kucnąłem a Wiktoria domyślnie ją złapała.
- Zaschło mi w ustach, trzeba to naprawić - podniosłem się i zaniosłem panienkę do kuchni.
Bezceremonialnie posadziłem ją na blacie, bez skargi zniosła chłód laminatu na udach i tyłeczku. Z ciągle sterczącym przyrodzeniem otworzyłem lodówkę jakbym był u siebie, zlustrowałem jej zawartość, sok ananasowy i cytryna pasowały do alkoholu.
- Czy ma pani ochotę na hawana beach? – starałem się brzmieć jak barman.
- Brzmi dobrze, cokolwiek zrobisz to wypiję - wyraźnie cieszyła ją ta sytuacja.
- A shaker pani ma?
- Pani ma, w szafce obok zmywarki.
Erekcja ustępowała, znalazłem shaker, napełniłem go częściowo lodem, sokami i rumem i po kilkukrotnym wstrząśnięciu rozlałem do dużych trójkątnych kieliszków. Nie wyglądał efektownie, ale za to jak smakował!
- Ymmmm - Wiktoria pociągnęła łyk - kurczę, dobre!
- Niedobrego bym pani nie dał, pani Wiktorio.
- Nie wygłupiaj się, wiesz przecież, że nie mam tak na imię, mógłbyś sobie darować.
- Oj tam, pasuje do ciebie.
Fakt, kiedyś w przypływie szczerości zdradziła mi swoje prawdziwe imię. Zachowałem jednak dla siebie, że jej prawdziwe imię jest identyczne jak mojej sekretarki. Nie chciałem utożsamiać ich ze sobą. Niech Gośka zostanie Gośką a Wiktoria Wiktorią.
Na szafce w kuchni stało małe radio, szybkie oględziny i zorientowałem się jak działa. Włączyłem je, wyszukałem pierwszą lepszą stację z muzyką, ściszyłem tak aby stanowiło ledwie przełamanie ciszy w mieszkaniu.
- Ojej, oblałam się - spojrzałem na Wiktorię i zobaczyłem niewinną minkę, strużkę drinka cieknącą od piersi aż do cipki i szeroko rozwarte uda, między którymi utworzyła się mała kałuża. Na pewno nie oblała się niechcący. Chłód płynu spowodował u niej silną gęsią skórkę. Wyeksponowana cipka lśniła teraz jej sokami i drinkiem, pozbawiona choćby najmniejszego włoska zachęcała do przyjrzenia się jej z bliska. Znów poczułem mrowienie w kroku i wiedziałem, że członek zaczął wracać do formy.
Pociągnąłem mały łyk i odstawiłem kieliszek. Zbliżyłem się do Wiktorii i pocałowałem w usta. Odwzajemniła się, ale oswobodziłem język i powiodłem nim wzdłuż strużki alkoholu na jej ciele. Centymetr po centymetrze zlizywałem wilgotny ślad kucając coraz bardziej aż poczułem zapach jej cipki, wymieszany teraz z ananasem. Przysunęła się bliżej krawędzi blatu i odchyliła w tył opierając się na łokciach. Miałem teraz jej muszelkę dosłownie kilka centymetrów przed oczami. Błyszczące, różowe wewnątrz wargi sromowe, ładna mała łechtaczka i żar bijący od niej kazał mi zatopić weń język. Smakowała doskonale, słodko a jednocześnie pikantnie. Seksem i drinkiem. Rozchyliła szerzej nogi, złapałem ją pod kolanami i pociągnąłem w górę zmuszając ją do położenia się na plecach na blacie. Lekko drgnęła czując jego chłód, ale zniosła to bez słowa skargi.
Miałem teraz przed oczami wyeksponowaną cipkę i odbyt. Członek urósł z powrotem niemal do pierwotnych rozmiarów. Muskałem lekko końcem języka płatki jej warg, zatapiałem język w głąb jej cipki, lizałem całą powierzchnią języka. W pewnym momencie w przypływie emocji trąciłem koniuszkiem języka jej odbyt. Spięła się i podniosła.
- Nie - stanowczo wyraziła dezaprobatę - najpierw prysznic.
Złapałem jej stopę i powoli, delektując się widokiem jej starannie wypielęgnowanych paznokci wyswobodziłem ją z buta, potem to samo zrobiłem z drugą nogą.
- Ale później założysz mi je z powrotem? - zamrugała oczami przygryzając paznokieć kokieteryjnie, wiedziała, że to mój fetysz.
- Z przyjemnością.
Zeskoczyła z blatu, złapała kutasa, odgięła go w dół, wspięła się na palce i przytuliła się do mnie więżąc go między udami. Twarde piersi napierały na mnie, gdy znów całowała mnie namiętnie. Zebrałem jej włosy w garść i odciągnąłem delikatnie jej głowę w tył. Popatrzyłem z bliska prosto w oczy.
- To chodźmy, z chęcią cię umyję - puściłem ją i lekko klepnąłem w pośladek.
Bez słowa odwróciła się i poszła do łazienki. Po chwili usłyszałem szum wody, wziąłem kolejny łyk drinka, uzupełniłem kieliszki resztą alkoholu z shakera, dorzuciłem do nich po dwie kostki lodu i poszedłem za nią niosąc w obu rękach szklane naczynia.
Wiktoria stała już w strugach wody. Cała mokra wyglądała jeszcze lepiej, woda spływała po jej ciele, odbijała się od piersi podkreślając ich obłe kształty. Postawiłem szkło na szafce, wyciągnąłem z jednego kielicha kostkę lodu i dołączyłem do Wiktorii. Woda miała odpowiednią temperaturę, była ciepła na tyle, aby nie powodować dyskomfortu. Przyłożyłem otwartą rękę z lodem do jej piersi. Nie spodziewała się że mam w niej zimną kostkę, odruchowo krzyknęła i odsunęła, ale moja ręka podążyła za nią, nie pozwalając na utratę kontaktu ze skórą piersi.
- Zwariowałeś? - w jej głosie było słychać zaskoczenie, nie gniew.
- Przyjemne, prawda?
- Przyjemne - przyznała po chwili namysłu. Jej słowa potwierdzały sterczące i twarde jak kamień sutki.
- Daj mi ten lód - zakomenderowała.
Podałem jej szybko topniejący twardy kawałek lodu. Wzięła go i dotknęła nim mojego członka. Nie dałem rady nie drgnąć.
- I co, fajnie tak? - spojrzała mi wyzywająco w oczy, krople wody rozbijały się o nasze ciała i chlapały na boki.
- Zajebiście, ty to wiesz co dobre - przekomarzałem się z nią, ale już nie czułem zimna tam na dole.
Upuściła małą już kostkę, która spadła na dno brodzika z głuchym cichym stuknięciem. Sięgnęła po gąbkę wyglądającą na nowiutką. Nacisnęła kilkukrotnie dźwignię pojemnika z mydłem i na gąbce pojawiła się pachnąca, błękitna i pieniąca się plama. Metodycznie zaczęła mnie myć gąbką jednocześnie masturbując mnie wolną ręką. Odebrałem jej gąbkę, nałożyłem nową porcję mydła i to ja zacząłem myć ją.
Piana podniecająco spływała po jej piersiach i brzuchu, zdjąłem słuchawkę prysznica z uchwytu i ledwie kawałek jej ciała został skrupulatnie umyty to spłukiwałem go usuwając wszelkie plamy piany.
Kucnąłem i zarzuciłem sobie jej nogę na ramię, spojrzałem do góry, wiedziała co ją czeka, bo zaparła się rękami o ściany kabiny. Mój język ponownie zawitał do jej cipki, teraz już nie smakowała tak intensywnie, na języku czułem gorycz niedokładnie spłukanego mydła. Przyciskała moją głowę do krocza sugerując jak ją pieścić, poruszała lekko biodrami w takt liźnięć.
Wstałem i odwróciłem ją przodem do ściany. Od razu wypięła się i rozstawiła nogi. Gąbka zawitała w rowek pomiędzy pośladkami, dokładnie ją tam wyszorowałem, spłukałem obficie wodą, kucnąłem i wylizałem ją dokładnie od cipki aż po odbyt. Przyjmowała tę formę pieszczot bez słowa protestu, wręcz miałem wrażenie, że dociska tyłek do mojej twarzy.
Nagle uciekła do przodu biodrami, odwróciła się i pociągnęła mnie lekko do góry sugerując abym wstał.
- Chodź, sypialnia czeka.
Wzięła mnie za rękę, zakręciła wodę i nie myśląc w ogóle o wycieraniu się poprowadziła wgłąb mieszkania, do sypialni. Po drodze zdążyłem złapać kieliszki a Wiktoria nie zapomniała o butach.

Znałem oczywiście już jej sypialnię - duże łoże i ogromne okno do samej ziemi. Rzuciła buty na łóżko, podeszła do okna i stanęła do niego przodem oczekująco. Odstawiłem kieliszki na stolik, wziąłem buty i stanąłem tuż za nią. Z okna rozciągał się nocny widok na okolicę, niemal zupełnie niezabudowaną, jej okna wychodziły na peryferia jej dzielnicy. W oddali powoli przesuwały się światła samochodów. Klęknąłem po drodze zatrzymując głowę w okolicy przejścia jej pleców w tyłeczek. Pocałowałem ją w te miejsce dodatkowo owiewając skórę ciepłym oddechem. Wiktoria westchnęła głośno i lekko wypięła pośladki. Całowałem je i ugniatałem chwilę. W końcu moje dłonie zawędrowały w okolice jej stóp, posłusznie podniosła jedną nogę pozwalając założyć jeden but, potem to samo zrobiliśmy z drugą.
Wstałem i przylgnąłem do niej, musiała dotknąć piersiami zimnej tafli szkła bo cofnęła się odruchowo. Pozwoliłem jej odsunąć się od szyby, nie chciałem jej dręczyć. Wszedłem w jej ciągle mokrą cipkę, pochyliła się i oparła o framugę okna. Jeśli byłby to dzień i ktoś zadarłby wysoko głowę z pewnością by ją widział. Kochałem się z nią chwilę w tej pozycji po czym podniosłem i delikatnie rzuciłem na łóżko. Pisnęła i natychmiast wypięła dupkę do pozycji na pieska. Ukląkłem za nią i bez chwili zwłoki wbiłem się w nią po same jądra.
Jęknęła cicho i głowa opadła jej na poduszkę, zaparła się rękoma o zagłówek. Posuwałem ją rytmicznie, ale nie za mocno, nie miałem tej nocy ochoty na nic mocniejszego a i ona wydawała się cieszyć takim traktowaniem. Nigdy nie pytałem jej o pracę, ale na pewno trafiali się jej klienci, którzy lubią traktować divy jak szmaty do ruchania. Ja zawsze traktowałem je z szacunkiem, mimo, że zdarzały się także panny grające nie fair wobec klienta. Do takich po prostu się nie wraca i wystawia na odpowiednim portalu opinię.
Delektowałem się jej cichym rozkosznym pojękiwaniem, droczyłem się z nią, posuwałem do samego końca, po czym zmieniałem metodę penetracji zanurzając w niej jedynie żołądź i delikatnie nim poruszając, czasem wychodziłem zupełnie i mokrym kutasem przesuwałem po łechtaczce.
- Zamorduję cię, jesteś sadystą - wysapała.
- A co, coś nie tak robię?
- Nie, jest OK, ale jak powiem żebyś nie zmieniał to nie zmieniaj, OK?
- OK.
Wróciłem do regularnego wchodzenia w nią i wychodzenia, odpowiedziała mi wypychaniem dupki do tyłu, powoli cofała biodra aby w momencie najgłębszej penetracji docisnąć się mocniej z głośnym klaśnięciem naszych ciał o siebie.
- Trzymaj mnie za tyłek, mocno, lubię to - podobną prośbę już z jej ust słyszałem dzisiaj. Zwiększyłem uścisk na jej biodrach, wyraźnie lubiła czuć taką lekką dominację, zaczęła mocniej dobijać biodrami, mnie też to podkręcało, czułem, że długo to już nie potrwa.
- Masz piękne ciało, lubię się z tobą kochać maleńka - wyszeptałem - wiesz co lubię i mi to dajesz.
- Ja z tobą też kociaku, szanujesz mnie i podoba mi się to.
- O zobacz jak ja cię szanuję - powiedziałem żartobliwie i wymierzyłem lekkiego klapsa w pośladek.
- Co tak słabo - nie wiem czy mówiła serio czy zażartowała, ale nie powtórzyłem tego. Czułem zbliżający się orgazm, nie chciałem jeszcze kończyć, ale czułem, że nie dam rady tego odwlec zbyt długo, seksualne napięcie całego wieczoru skumulowało się i szukało ujścia.
- Zaraz dojdę - ostrzegłem Wiktorię.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę, ja też - głośnej prośbie towarzyszyło szybsze i silniejsze nabijanie się na kutasa - jeszcze, jeszcze, jeszcze, nie zmieniaj, o tak, tak, ta-ak, ta-ak, ta-ak, taaaak, taaaaaaakkkkkk!
Poczułem falę wilgoci na kutasie, szarpnęła się do przodu, odwróciła błyskawicznie i zaczęła kompulsywnie trzepać mi ręką.
- Spuść się na mnie, chcę poczuć twoją spermę na sobie - wyszeptała i w tym momencie wystrzeliłem. W ciemności nie widziałem gdzie poleciał mój ejakulat, ale czułem, że było go sporo.
- Już, zwolnij - złapałem ją za nadgarstek wymuszając zatrzymanie trzepania - daj odsapnąć.
Przesunęła się lekko na łóżku i ległem tuż obok ciężko dysząc.
- Nachlapałeś - zaśmiała się, podniosła i zapaliła lampkę na stoliku. Jej brzuch i piersi pokryte były strużkami spermy. Wyglądała niesamowicie.
- No trochę, gorszy dzień mam - starałem się zachować powagę.
- Żartujesz?
- No pewnie - zaśmiałem się i pocałowałem ją - rzadko mi się taki wytrysk zdarza, ty tak działasz.
- Miło.
Chwilę leżeliśmy w ciszy czekając aż nasze oddechy wrócą do normy. Moja dłoń błądziła po jej ciele starając się uniknąć mokrych plam na skórze. W końcu trafiła między jej nogi, palce musnęły jej cipkę.
- Zostaw - zaprotestowała ale bez przekonania.
- Dlaczego, masz problem z wielokrotnym orgazmem?
- Nie, ale nie ręką...
- No chwilowo na nic innego nie możesz liczyć - rozbawiłem ją tą odpowiedzią, rozłożyła lekko nogi ułatwiając mi penetrację palcami.
- Ale tak delikatnie, z wierzchu, jeszcze czuję orgazm... - wyszeptała i zamknęła oczy.
Posłusznie dotykałem ją jak chciała ale znałem ten mechanizm - niby nie, bo wymęczona ale po chwili gotowa. Tak było i tym razem.
Pieściłem ją palcami aż wyczułem rytm jej bioder, jakby na potwierdzenie wyszeptała:
- O tak, tak rób.
Muskałem więc miarowo jej jędrną cipkę, odpowiadała kołysaniem bioder i cichym przyśpieszonym oddechem. Chwilę trwało zanim poczułem, że przyśpiesza, dostosowałem ruchy dłoni do jej bioder, aż w końcu sięgnęła w dół i wepchnęła sobie moje palce do środka. Przyssałem się do jej sutka i pieściłem go językiem dopóki nie skończyła szczytować. Moja dłoń spływała jej śluzem.
- O boże - pacnęła się dłonią w policzek - płonę.
- I prawidłowo.
Oddychała ciężko i przyjemnie się patrzyło w bladym świetle lampki jak falują jej piersi. Po chwili uspokoiła oddech, przekręciła się w moją stronę.
- No pościel będzie do prania, definitywnie.
- Masz chyba pralkę? - dotarło do mnie, że nie widziałem tego sprzętu nigdzie.
- No pewnie. W kuchni.
Domyśliłem się, że musi być schowana w jednej z szafek, do których nie zdążyłem zajrzeć. Podniosłem się, oparłem o zagłówek i podałem jej kieliszek.
- Zmywarkę też mam. I odkurzacz, wyobrażasz to sobie? Jaki przepych, nie? - ciągnęła złośliwie.
- Ale telewizora nie masz - wypunktowałem.
- A po co mi on?
W sumie miała rację, ja też ostatnio rzadko korzystałem z tego urządzenia.
- Musisz znów mi zdjąć buty, idę pod prysznic, potrzebuję małej przerwy - wychyliła trunek do dna a ja tuż za nią.
- Idę z tobą.
- To chodź.
Podniosła się zręcznie i stukając obcasami oddaliła się do łazienki a ja posłusznie za nią. Po chwili rozległy się dwa stuknięcia butów spadających na podłogę i szum wody.

Paręnaście minut później ponownie leżeliśmy w łóżku popijając świeżo zrobione drinki, rozmawiając o wszystkim i niczym. Wiktoria leżała na boku przytulona do mnie i kręciła mi paznokciem kółka na brzuchu. Końce długich paznokci delikatnie muskały moją skórę, przyjemnie łaskocząc. Moje palce błądziły po jej plecach i żałowałem, że nie mam dłuższych ramion bo nie sięgałem do tyłeczka.
Wiktoria musnęła paznokciem spód jąder, zareagowały natychmiast gwałtownie się kurcząc. Nie przestawała tej specyficznej pieszczoty, pomału powiodła paznokciem wzdłuż penisa, który zaczął rosnąć w oczach. Gdy już był niemal całkowicie twardy objęła go delikatnie palcem wskazującym i kciukiem odwiodła od brzucha do pionu i pomału kółko z palców zaczęło się przesuwać w górę i w dół. Żołądź na przemian wysuwała się i chowała w fałdzie skórnej napletka. Wiktoria zmieniła styl pieszczot i teraz już całą dłonią obejmowała członka. Chwilę tak się nim bawiła po czym uniosła się lekko, zsunęła w dół i chciała wziąć mnie do ust, ale ją powstrzymałem.
- Zapal większe światło, chcę na ciebie patrzeć.
Bezczelnie kłamałem, po prostu lubię jak moja pała znika w ustach kobiety, taki fetysz.
Posłusznie wstała, zapaliła górne światło i szybko je lekko przyciemniła, żeby nie raziło w oczy i wróciła do łóżka. Zanim zajęła tę samą pozycję co wcześniej podciągnąłem się do góry, do półsiedzącej pozycji. Tym razem już nie protestowałem i objęła mnie ustami rozlewając falę rozkoszy. Czułem wyraźnie szorstki język na skórze penisa, miękkie usta masowały go intensywnie a zarazem czule. W bok wbijała mi się pierś Wiktorii, teraz wyraźnie czułem jej twardość. Przerwała na moment i zmieniła pozycję. Teraz leżała na wprost mnie na brzuchu między moimi nogami. Patrząc mi w oczy przyciągnęła kutasa do siebie, otworzyła szeroko usta i pomału wysunęła głowę do przodu, nie spuszczając ze mnie oka. Kutas po krótkiej chwili prawie cały zniknął w jej ustach, zacisnęła lekko zęby i wolno wycofała głowę. Taka ryzykowna pieszczota mi się podobała, wiedziałem, że Wiktoria nie zrobi mi krzywdy, ale lekki stres jednak był.
Ewidentnie nigdzie się nie śpieszyła, bawiła się kutasem, lizała go powoli od jąder po koniuszek, zasysała jądra do ust, ocierała się nim po twarzy jak w filmach pornograficznych. Próbowała też go pochłonąć całego, nie udało się, gardło stanowiło barierę nie do przebycia.
- Nie dam rady - wydyszała po dłuższej próbie a z jej ust pociekła strużka śliny.
- Nie musisz, jest świetnie.
Wykorzystałem moment i uciekłem spod niej. Przewróciłem ją na plecy i klęcząc u jej głowy podałem jej kutasa do ust.
- Mmmmm - wymruczała z aprobatą. Leżała przede mną z rozrzuconymi na pościeli włosami, przekręcona głowa przyjmowała raz za razem kutasa, jej ciało powodowało szybsze krążenie krwi. Nie przestając posuwać jej ust wygiąłem się lekko i moje ręce powędrowały do cipki i cycków. Pacnęła mnie po ręku penetrującej jej krocze, ale nie zważałem na to, robiłem swoje. Poddała się i rozsunęła lekko nogi.
Nie dałem w takiej pozycji za długo rady, pochyliłem się do przodu, zostawiłem pierś w spokoju i oparłem się wolną ręką o łóżko. Wisiałem teraz nad nią penetrując jej cipkę palcami i posuwając delikatnie w usta.
Choć kutas stał porządnie czułem, że za szybko nie dojdę, zmęczenie i alkohol robiły już swoje. Ale było mi to na rękę, chciałem ją zaspokoić, była tego warta i w jej przypadku wiedziałem, że taka inwestycja się zwróci. Skupiłem uwagę na dłoni w jej cipce, starałem się powtórzyć to co zrobiłem poprzednim razem, tym razem już nie musiała zmuszać do tego aby moje palce zniknęły w głębi jej cipki. Odniosłem wrażenie, że chce mocniej, zgiąłem palce wewnątrz niej i zacząłem ją posuwać z lekko większą siłą. Chyba trafiłem w sedno.
- O boże, tak, nie przestawaj - wypuściła kutasa z ust, chwyciła go ręką i chaotycznie zaczęła walić mi konia. Nie zważałem na to, mocno posuwałem ją palcami, do rżnięcia było daleko, ale nie było to delikatne na pewno. A obiecałem sobie, że mnie nie poniesie. Ale ona wiła się tak rozkosznie, rzucała teraz biodrami nabijając się na palce jeszcze bardziej, jej piękną twarz wykrzywiał teraz grymas napięcia, podniosła głowę i spojrzała w dół na rękę robiącą jej dobrze, piersi podskakiwały rytmicznie. Patrzyła na mokrą rękę jak zahipnotyzowana.
- Trochę mocniej, proszę, mocniej, o tak, mocniej, o, o, oooooooo - teraz już wręcz krzyczała, wygięła się w łuk niechcący uderzając mnie boleśnie w ramię, ale nawet tego nie zauważyła. Poczułem falę wilgoci na dłoni i potężne rozluźnienie. Opadła na pościel ciężko dysząc, złapała mnie z siłą jakiej się nie spodziewałem za nadgarstek i wypchnęła mnie ze swojego wnętrza.
- Zajedziesz mnie, jak boga kocham, zajedziesz mnie... - wysapała.
Ująłem jej dłoń, skierowałem na swojego ciągle twardego kutasa i zacisnąłem jej palce na nim.
- Może i tak, ja jeszcze nie skończyłem. Ale jaka to będzie piękna śmierć...
Zaczęła śmiać się perliście a jej ręka znów przesuwała się po skórze członka.
- Daj mi chwilę, zaraz się tobą zajmę, ale nie wkładaj już palców, proszę.

Nie minął dłuższy czas i stałem na łóżku oparty o chłodną ścianę a Wiktoria klęczała przede mną robiąc mi laskę. Nieśpiesznie, z wyczuciem, znów się nim bawiła.
- Chcesz spróbować głębokiego gardła? - spytałem po jakimś czasie.
Zanim odpowiedziała oceniła wielkość członka mierząc go wzrokiem.
- Nie wejdzie - zawyrokowała.
- Oj tam nie wejdzie, nawet nie spróbowałaś.
- No dobra, ale nie pchaj na siłę - oblizała usta.
- Nie będę, chyba, że pozwolisz - pogłaskałem ją po policzku uwiarygadniając własne słowa.
Odczekała chwilę, jakby opracowując strategię i wzięła mnie ponownie do ust. Wsunęła go najdalej jak mogła, zabrakło kilku centymetrów. Walczyła z gardłem przez chwilę ale się poddała i wypuściła mnie z ust. Z kutasa wisiała cienka nitka śliny, zlizała posłusznie.
- Robiłeś to już kiedyś?
- Głębokie gardło? Jasne - nie widziałem powodu by kłamać. Przypomniała mi się sadystyczna przygoda z Izą nad jeziorem.
- Ale tak na siłę?
- Uuu, nie wiesz o co prosisz. Robiłem, jest ryzyko, że zrobi ci się niedobrze.
- Zaryzykuję. Jak dam ci znak to spróbuj, ale znów dam to przestań natychmiast, rozumiesz?
Pochyliłem się i pocałowałem czule w mokre usta. Nie byłem pewien, ale chyba dojrzałem w jej oczach strach.
- Nie bój się, to nic strasznego. Nie zrobię ci krzywdy.
- A miałeś kiedyś kutasa w gardle? - rozbroiła mnie.
- Masz rację, nie miałem i nie planuję.
- No właśnie. OK, spróbujmy...
Wzięła głęboki oddech i wsunęła kutasa najgłębiej jak mogła. Udało jej się może z centymetr głębiej niż poprzednio, ale nadal brakowało.
Oddychała ciężko przez nos patrząc mi w oczy. Wciągnęła powietrze, zamknęła oczy i poczułem ucisk jej dłoni na moim udzie.
Objąłem jej głowę i wcisnąłem kutasa do samego końca. Początkowo opór był spory, na twarzy Wiktorii pojawił się grymas dyskomfortu ale nie przerwała tego. Dociskałem dalej aż w końcu jej usta pochłonęły mnie w całości.
Klepnęła mnie w nogę po kilku sekundach, puściłem ją a ona wypluła kutasa z ust kaszląc i śliniąc się obficie. Otarła ślinę z brody i wytarła w pościel.
- Łał, fajnie - zaskoczyła mnie tą oceną - jeszcze raz!
I znów kutas znalazł się w jej ustach. Sama wciąż nie potrafiła przemóc ściskania gardła i musiałem jej pomóc.
Tym razem już nie zamknęła oczu i wytrzymała dłużej. Nawet nie klepnęła tylko cichym "ymmm" z głębi gardła dała znać, że mam wyjść.
Znów musiała zetrzeć nadmiar śliny, nie krępowało jej to wcale.
- Spróbuj mnie przelecieć w gardło - zaproponowała.
- Dziewczyno, nie musisz mnie prosić.
Wpakowałem kutasa tym razem bez żadnego prawie problemu do samego końca, przytrzymałem jej głowę i lekkimi ruchami bioder posuwałem jej gardło. Czułem je na żołędzi, kilkanaście posunięć i oswobodziłem jej głowę.
- Fajnie ale wystarczy na pierwszy raz - zawyrokowała - może wprowadzę to do oferty?
- Lepiej nie, trafisz na jakiegoś idiotę i zrobi ci krzywdę, to nie zabawa. A jak wprowadzisz to poproszę tantiemy za naukę.
- Ha ha ha, nauczyciel się znalazł.
Przybliżyłem się do niej, kucnąłem i mój kutas znalazł się między jej cyckami, zrozumiała intencję i położyła na nich dłonie tworząc ciasny twardy tunel. Patrzyła w górę jakby oceniając moją reakcję, ja z kolei patrzyłem jej w piękne oczy widząc jednocześnie poniżej mojego kutasa pojawiającego się co chwilę spomiędzy okrągłych piersi.
- Chcesz się jeszcze kochać? - zapytałem
- Chcę, ale ja już ostatni raz, wymęczyłeś mnie, nie wiem czy dojdę.
- Jasne, chcę cię u góry. Postaram się, żebyś doszła.

Wypuściła mnie spomiędzy piersi, położyłem się wygodnie.
- Przodem czy tyłem - zapytała rzeczowo.
- Przodem, chcę widzieć twoją twarz - skłamałem, chciałem widzieć jej cycki, choć gdyby dosiadła mnie tyłem widziałbym tyłeczek. Ale cycki wygrały.
Stanęła w rozkroku nade mną i powoli kucnęła, pozwoliłem jej skierować kutasa do jej dziurki. Poczułem znów żar i wilgoć jej cipki, obniżyła się jeszcze bardziej i kutas wślizgnął się w nią całkowicie.
- Och - westchnęła - twardy jest.
To była kurtuazja, na początku dzisiejszych igraszek był twardszy, teraz zmęczenie brało górę. Ale miękki też nie był.
W tej pozycji, kucając nade mną, jej biodra zdawały się być kosmicznie szerokie, a talia wąziutka. Wiktoria oparła się nad moją głową o zagłówek i zaczęła taniec bioder na kutasie. Jej zwarte piersi dyndały nad moją twarzą, brakowało kilkunastu centymetrów aby dosięgnąć ich ustami, więc zająłem się nimi rękoma.
- Nie, za biodra trzymaj - wyszeptała.
Posłusznie złapałem ją za biodra i poddałem się jej ruchom, nie sterowałem. Tylko mocno trzymałem. Wiktoria dalej opierała się o ścianę jedną ręką, drugą zaczęła ściskać własne sutki. Spojrzałem w dół i zobaczyłem śliski pal stojący w pionie i jej dupkę miarowo pracującą na nim, znikał i pojawiał się w szybkim tempie.
- Dojdź maleńka jeszcze raz, pragnę dać ci rozkosz, dojdź...
Wyprostowała się i sięgnęła obiema dłońmi do krocza, palcami mocno rozchyliła płatki warg, teraz widziałem jak na dłoni róż jej wnętrza.
Przytrzymałem ją w pasie mocno aby nie straciła równowagi.
Po dłuższej chwili takiej jazdy jej biodra opadły na mnie i zamiast podnosić się i opadać zaczęły przesuwać się w przód i tył, ocierając łechtaczkę o moje podbrzusze. Pochyliła się nade mną i już nie musiałem jej trzymać, ręce powędrowały wysoko, przez piersi, szyję aż do głowy, muskałem palcami jej wargi, płatki uszu, wplotłem delikatnie palce we włosy. Wiktoria tańczyła biodrami na moim członku, ruchami głowy sterowała gdzie mają trafić moje ręce. W pewnym momencie przylgnęła do mnie, wykorzystałem moment i przetoczyłem się z nią na łóżku i teraz ona była pode mną. Wyszedłem z niej w czasie tego manewru, ale od razu mój członek znalazł drogę z powrotem do jej wnętrza.
Podpierałem się lewą ręką, prawą wodziłem po jej gładkim ciele, sięgałem gdzie mogłem nie przestając się z nią kochać.
Po kilku minutach zepchnęła mnie z siebie i znów dosiadła.
Już nie kucała, usiadła po prostu na mnie, wbiła w siebie członka, odchyliła do tyłu i oparła na rękach za plecami, głowę odchyliła tak, że czułem jej włosy na nogach. W tej pozycji nie mogłem dosięgnąć piersi, które wskutek napięcia jej ciała widziałem dwie wielkie kule ze sterczącymi sutkami. Błądziłem dłońmi po jej talii, brzuchu, udach i pośladkach.
Czułem zbliżający się orgazm, nie dało się dłużej wytrzymać. Uniosłem ją lekko do góry i ruchami własnych bioder szybkim tempem penetrowałem jej cipkę. Zaskoczyła mnie, przerzuciła ciężar ciała na jedną rękę a palcami drugiej objęła mojego kutasa i ścisnęła. Wiedziała co robi, ekstaza sięgnęła apogeum, płożyłem otwartą dłoń na jej podbrzuszu i kciukiem intensywnie pocierałem łechtaczkę. Na efekt nie dała długo czekać, targnęła się lekko i spięła dochodząc, jej nogi zadrżały. Dosłownie trzy sekundy później wyzwoliłem w nią ładunek spermy. Przycisnąłem swoje lędźwie do niej jak najmocniej, dłoń zamknęła się na jej udzie, ale nie dała po sobie poznać, że mogło ją zaboleć. Przechyliła się do przodu i położyła na mnie dysząc mi prosto do ucha.
- Co ty ze mną robisz...
- Tylko to na co mi pozwolisz - odparłem również szeptem gładząc ją delikatnie po głowie.
- Wiesz, że pozwoliłabym ci na dużo więcej?
- Nie obiecuj - mówiąc to pocałowałem ją długo i namiętnie aby uniemożliwić jej kontynuację dialogu.
Chwilę leżała jeszcze na mnie, zsunęła się potem ze mnie, przytuliła i okryła część ciała rogiem kołdry.
- Chyba nie za bardzo ci się podobało - rzuciłem prowokacyjnie.
- Dlaczego?
- Bo pamiętam, że po dobrym seksie lubisz zapalić, to twoje słowa.
- Aaaa - zaśmiała się - rzuciłam.
- Brawo, cieszę się.
- Dobrze ruchasz - wyszeptała wulgarnie i dosłownie sekundę później miarowo oddychała już przez sen.
Leżała na poły na mnie więc nie chcąc jej budzić nie wstałem zgasić światło, mi ono nie przeszkadzało. Spojrzałem na zegarek na szafce koło łóżka, dochodziła czwarta rano. Zamknąłem oczy, chłonąłem zapach jej włosów i chwilę później już spałem.


Obudziłem się rano z wtuloną ciągle we mnie Wiktorią cicho posapującą przez sen. Przyszło mi do głowy, że mogłem nie brać hotelu, wyszłoby taniej i prościej. Spojrzałem na zegarek - było już dobrze po dziewiątej, czas się zbierać.
Poruszyłem się lekko, otworzyła oczy i uśmiechnęła się, jakie to przyjemne uczucie być tak witanym, dawno tego nie czułem.
- Długo nie śpisz? - wymruczała zaspanym głosem.
- Dopiero co się obudziłem.
- A gdzie śniadanie? - zapytała z udawanym oburzeniem.
- Na to nie mam już czasu ślicznotko. Praca czeka.
- Tak, praca, praca, praca - podniosła się i usiadła na łóżku. Nawet potargana wyglądała świetnie.
- Właśnie, a to co mówiłaś na Starówce, że masz wolne - co miałaś na myśli?
- Że masz nie wyciągać portfela.
- Na pewno? Nie chcę uszczuplać ci budżetu.
- Na pewno. Nie uszczuplisz - zaśmiała się - cała przyjemność po mojej stronie.
- Właśnie że po mojej - rzuciłem się na nią przewracając na łóżko. Członek stanął mi momentalnie, poranne wzwody są szybkie i mocne.
Wsunąłem się między jej nogi, nie protestowała, oplotła mnie nimi i pocałowała.
- Naprawdę musisz iść?
- Naprawdę, ale mam jeszcze kilka minut - mówiąc to wsunąłem lekko członka w jej cipkę, już była lekko wilgotna i wyraźnie chętna.
- To nie zmarnuj ich - szepnęła i zręcznie przerzuciła nogi nad moimi rękoma i oparła je na moich ramionach. Wyprostowałem się i kochałem się z nią mając jednocześnie przed sobą jej zgrabne ciało i piękną buzię. Bawiła się piersiami powodując dodatkową podnietę.
Złapałem ją za kostki nóg i rozszerzyłem je szeroko, teraz widziałem błyszczącą łechtaczkę i cipkę, w której raz za razem znikał mój kutas. Była już porządnie wilgotna.
- O tak, wiesz jak nim kierować, o tak - jej ręka powędrowała do cipki i zaczęła intensywnie pocierać łechtaczkę. Zaskakująco krótką chwilę później była gotowa do finiszu.
- O tak , nie przestawaj, zaraz, zaraz - spięła się lekko, ręka szalała po łechtaczce i ledwie sekundę później z cichym krzykiem opadła bezwładnie na poduszkę, jej nogi wciąż trzymane przeze mnie drżały. Nie zwolniłem nawet na moment aby nie wybić się z rytmu, po kilkunastu sekundach poczułem, że zaraz dojdę. Wiktoria też to poczuła.
- Skończ mi w ustach, obiecałeś śniadanie.
Nic nie obiecywałem, ale dwa razy powtarzać mi nie trzeba. Wyskoczyłem z niej, natychmiast dopadła do kutasa i pochłonęła go gwałtownie niemal w całości. Przypomniało mi to nocną naukę głębokiego gardła i podnieciło jeszcze bardziej, trysnąłem wewnątrz jej ust, poczekała grzecznie aż skończę i uważając aby nie uronić ani kropelki zlizała wszystko i połknęła.
- Szurnięta jesteś.
- A co, źle było? - wybuchnęła dziewczęcym śmiechem.
- Było niesamowicie, możesz mi wierzyć. Odkąd wczoraj wszedłem w twoje drzwi.
- Wierzę, znam się na tym. Nie tylko w drzwi wszedłeś.
Chciałem wstać, ale mnie powstrzymała.
- Poczekaj... - widać po niej było, że walczy z myślami - myślisz, że mógłbyś się związać z kimś takim jak ja?
- Co to znaczy "kimś takim jak ja"? Co ty tam w tej pięknej główce o sobie myślisz? - stuknąłem ją żartobliwie w czoło i wysunąłem się z jej objęć, rozmowa zmierzała w złym kierunku.
- Nie, nic, tak tylko pytam - w jej głosie dało się wyczuć żal, ale udałem, że go nie słyszę i poszedłem do łazienki. Prawda jest taka, że jaką wspaniałą osobą by nie była, to jeśli los związałby nas ze sobą to zawsze miałbym z tyłu głowy fakt, że oddawała się wielu facetom za pieniądze.


Piętnaście minut później jechałem już do hotelu tylko po to aby wziąć dokumenty i bagaż. Na odpoczynek, śniadanie czy kawę nie miałem już czasu.
W międzyczasie przyszedł od niej SMS. "Gdzie byłeś zanim wpadłam w ten zawód? Zawróciłeś mi w głowie, już tęsknię."
Nie odpowiedziałem, wydostałem kartę SIM z telefonu i wrzuciłem do schowka w samochodzie.
Kilka godzin później byłem już w drodze do domu, miałem dużo czasu na przemyślenia. Otworzyłem schowek w podłokietniku, wyłuskałem mały biały kawałek plastiku. W głowie miałem SMSa, jakiego od niej dostałem. Obracałem kartę chwilę w palcach walcząc z myślami, uchyliłem lekko okno i SIM poleciał w niebyt. Postanowiłem zakończyć przygodę z Wiktorią, to zaszło za daleko.

Dochodził wieczór, gdy dojechałem do rodzinnego miasta. Nie pojechałem od razu do domu. Przemyśleń było więcej niż czasu po drodze. Nadłożyłem więc parę kilometrów i zajechałem na punkt widokowy za miastem, z którego widać było wieczorną panoramę. Usiadłem na ciepłej masce auta i przetrawiłem wszystkie za i przeciw. Spoglądałem na pogrążone w mroku miasto poprzecinane wstążkami ulic i rozświetlone reflektorami samochodów. Po kilkudziesięciu minutach wiedziałem już co muszę zrobić. Wsiadłem za kierownicę i pojechałem na nowe małe osiedle niskich nowoczesnych domów, po kilka mieszkań każdy. Odszukałem właściwy adres, wszedłem na klatkę schodową, odnalazłem drzwi których szukałem i nacisnąłem dzwonek.
Zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać, czułem się jakbym miał znów kilkanaście lat i szedł na pierwszą randkę. Wydarzyć mogło się wszystko.
Usłyszałem szmer za drzwiami i domyśliłem się, że ktoś po drugiej stronie zerka przez wizjer.
Drzwi się otworzyły, za nimi stała Małgosia zupełnie zaskoczona moim widokiem. Wyglądała dokładnie tak jak to ona mogła wyglądać - piżama, ale wciąż szykowna i elegancka.
Nie zważałem, że jest w piżamie, przestąpiłem próg, objąłem ją mocno i pocałowałem. Nie zaprotestowała, nie dałem jej czasu do namysłu, nawet na odwzajemnienie pocałunku nie miała chwili.
- Tęskniłem - rzuciłem cicho, obróciłem się i zanim zdążyła cokolwiek wydusić zbiegłem po krótkich schodkach i już mnie nie było.

Następnego dnia rano rozstałem się z Beatą. Nie rozpaczała, nie płakała. Przynajmniej nie w mojej obecności. Czas pokazał, że nie miała powodu.
Pięknie zredagowane, podniecające opisy wzajemnych "stosunków" bohatera z Viktorią i w tle krótkie acz ciekawe portrety psychologiczne trzech kobiet. Autor nie śpieszył się w opisie zbliżenia Viki i bohatera i chwała mu mu za to. Dotyczy tego odcinka, bo jeszcze nie przeczytałem całości serii
 

Podobne tematy


Stripchat
Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry