Ciąg dalszy tego wątku:
Słowem krótkiego wstępu przyznam Wam się do czegoś. Mianowicie zaczął mnie męczyć i nużyć ostry seks. Od czasu pamiętnego spotkania z Iwoną, gdy kochaliśmy się a nie rżnęliśmy w zasadzie każda panna oczekiwała mocnego seksu. Nie wiem, jaki mechanizm za to odpowiada, ale laski na które trafiałem wydawały się być znudzone klasycznym seksem. Było też miło z Wiktorią, ale jedna czy dwie jaskółki wiosny nie czynią.
W poniedziałek odwlekałem przyjazd do firmy jak długo mogłem. Nie wiedziałem czego się spodziewać ze strony Gosi.
Gdy dotarłem do swojego gabinetu Małgosia stała tyłem stawiając akurat segregator na wysokiej półce. Wspięta na palce z uniesioną wysoko ręką wydawała się nie mieć końca.
Odwróciła się i spojrzała na mnie, z jej twarzy nie wyczytałem absolutnie nic, zero jakichkolwiek emocji. Ale na nosie miała okulary, które mi się tak podobały.
- Cześć - rzuciłem niepewnie.
- Cześć. Zaraz ci kawę przyniosę - rzuciła sucho i poszła do kuchni.
Mogło być gorzej, mogła mnie spoliczkować, zignorować, cokolwiek. I nie miałbym nic do powiedzenia. Ton tego co powiedziała smagnął mnie jednak boleśnie. Patrzyłem za nią, miałem nadzieję, że się odwróci, ale nie zrobiła tego. Dzięki temu mogłem przez krótką chwilę ocenić jej dzisiejszy ubiór. Widać było, że się postarała, nie wiem czy to efekt tego co stało się w sobotę czy po prostu przypadek.
Gosia dzisiaj założyła obcisłe spodnie kończące się tuż nad kostkami. W spodnie wpuszczona była elegancka bieluteńka koszula, na to zarzucona kobieca marynarka. Całości dopełniały piękne cieliste szpilki i okulary, nie korekcyjne - ich jedynym zadaniem było podkreślenie urody właścicielki. Proste zadbane włosy opadały na plecy.
Potulnie czmychnąłem do swojego gabinetu, kilka minut później weszła z tacą i postawiła pachnącą kawę na biurku.
- Dziękuję - mruknąłem i myślałem, że wyjdzie.
Zamiast tego wzięła krzesło, postawiła na wprost mojego biurka i usiadła ostentacyjnie zarzucając nogę na nogę, jak ona to robi w takich obcisłych spodniach?
Spojrzałem na nią i wiedziałem, że rozmowa będzie poważna, na jej twarzy nie gościł najmniejszy ślad uśmiechu.
- Co to miało być? - rzuciła.
- Przepraszam, coś mi kazało.
- "Coś mi kazało", ja pieprzę, czy ty się słyszysz?
- Przepraszam, naprawdę.
- Wyjeżdżasz na dziwki, wracasz, przyjeżdżasz, całujesz jak nigdy i znikasz, co mam sobie myśleć?
- Nie byłem na dziwkach - skłamałem i natychmiast poczułem się jak ostatnia szuja. Nie raz okłamywałem niejedną kobietę, ale tym razem coś zgrzytnęło. Pomyślałem, że już nigdy jej nie okłamię.
- I sobie postanowiłeś przyjechać, pocałować i pojechać? A jakby mnie nie było? Albo nie byłabym sama?
- To trudno. Czułem, że muszę to zrobić.
- No to zrobiłeś. Lepiej ci teraz?
- Dużo lepiej. Rozstałem się z Beatą. Definitywnie.
Zaskoczyłem ją tym i chwilę musiała trawić informację. Poprawiła się na krześle wyraźnie wybita z rytmu.
- Acha, czyli zostawiła cię i z braku laku przyleciałeś do mnie się pocieszyć?
- Nie. Najpierw byłem u ciebie a potem ja rozstałem się z nią. Nie ona mnie zostawiła. Już u mnie nie mieszka, wczoraj wieczorem się wyprowadziła, w tygodniu przyjedzie po swoje rzeczy.
Gosia wciągnęła głośno powietrze.
- No to grubo - w jej głosie słychać było zaskoczenie.
- Od jakiegoś czasu nie było nam po drodze - gdy to mówiłem nawet nie miałem nawet cienia świadomości jak bardzo nie po drodze.
- Bywa - wyraźnie się odprężyła - i co teraz poczniesz biedaku?
- Mam taką jedną na oku, mądra piekielnie bystra. A przy okazji fajna dupa, taki bonus.
- Co za koleś - Gosia wywróciła oczami, wstała i odstawiła krzesło - wracam do pracy, jakby co to wiesz gdzie mnie szukać.
- Gośka - rzuciłem krótko, zatrzymała się bez ruchu.
- Serio przepraszam za tę wizytę, wygłupiłem się.
Zostawiła to bez słowa, wzruszyła ramionami i wyszła zostawiając mnie samego pogrążonego w myślach.
Dzień minął dość szybko, poniedziałki w mojej firmie często są napięte. Pozwoliłem sobie skrócić lekko czas pracy i wyjść wcześniej. Tym bardziej, że po deszczowym i dość zimnym maju mieliśmy piękny czerwiec, temperatura za oknem i słońce zachęcało do odetchnięcia świeżym powietrzem.
- Na razie, znikam na dzisiaj - rzuciłem mijając Małgośkę.
- Michał, zaczekaj - zatrzymała mnie.
Zazwyczaj mówiła do mnie szefie, szefuniu, bosie, a w towarzystwie klientów jeszcze oficjalniej, imię słyszałem od niej bardzo rzadko.
Spojrzałem pytająco.
- Przyjedź dzisiaj do mnie. Zamówimy coś do jedzenia, pogadamy. Może chcesz się wygadać z kimś zaufanym?
Przyszło mi do głowy, że faktycznie ona jest dobrą strażniczką wiadomości, nigdy nie słyszałem aby kogoś obgadywała albo plotkowała.
- Na pewno? Zanudzę cię i co wtedy?
- Na pewno - w końcu zobaczyłem uśmiech na jej ustach, po raz pierwszy dzisiaj - jeśli się namyślisz to będę w domu.
Nie musiałem się namyślać, choć próbowałem znaleźć cokolwiek przeciw to wiedziałem, że pojadę. Choćby z ciekawości.
Co prawda rozstałem się ledwie wczoraj, ale trochę jakby związek z Beatą kończył się od jakiegoś czasu. Coś jakby świeczka, która spala się i jak już zostało niewiele knota to przychodzi ktoś i ją gasi. Mimo, że jest pewne, że sama zgaśnie lada chwila.
Niezaprzeczalny fakt, że powrót do pustego mieszkania ze świadomością, że nie ma na kogo czekać była przytłaczająca.
Nawet stuk stuk stuk zza ściany od dawna już nie dobiegało.
Włączyłem jakiś kanał muzyczny i poszedłem pod prysznic. Wodę ustawiałem na przemian ciepłą i zimną. Ta ostatnia działała dziwnie kojąco, niemal nie czułem lodowatych kropel uderzających w moje ciało.
Wieczorem zajechałem do sklepu, kwiaciarni i okolicznego warzywniaka. Pojawiły się już truskawki, nasze polskie, najlepsze na świecie.
Niedługo potem stałem pod drzwiami Gosi.
Nawet nie udawała zdziwionej, wiedziała, że przyjdę. Służbowe spodnie i koszula zamieniły się w rozkloszowaną spódniczkę i luźny sweterek. Włosy upięła wysoko i ciasno w koński ogon.
- Chodź - wskazała wnętrze mieszkania. Wręczyłem jej niezgrabnie kwiaty i postawiłem torbę na stole.
- Ostatnio jak mi otwierałaś te drzwi miałaś na sobie zabawniejsze wdzianko.
- Weź, rozciągnięta piżama... Dziękuję, są piękne - kwiaty błyskawicznie znalazły swoje miejsce w wazonie.
- Ta, rozciągnięta, jasne, przecież była jak z pudełka. Teraz wyglądasz super, wystrojona.
- Nie jestem wystrojona - zaśmiała się odstawiając w torbę na kuchenny blat.
Doskonale wiedziałem, że jednak się wystroiła, ani jeden włosek na jej upiętej fryzurze nie odstawał nie w tę stronę co trzeba.
Rozejrzałem się dookoła, oglądając mieszkanie. Miała rację mówiąc, że jest przytulne, wyraźnie widać było kobiecą rękę, ale przesadziła z tym, że małe. Spodziewałem się kawalerki, może czegoś trochę większego a te mieszkanie wyglądało na całkiem spore, dałoby się z niego z pewnością wydzielić co najmniej dwie duże kawalerki. Od przytulnego i ciepłego salonu mocno odcinał się surowy i nowoczesny aneks kuchenny z pięknym drewnianym stołem.
Gosia z zaciekawieniem zajrzała do torby.
- Fiuru fiuru, truskaweczki, lubię - ucieszyła się i wyjęła z torby butelkę wina, bitą śmietanę w sprayu i rzeczone owoce.
- Kupiłem śmietanę, bo nie wiem czy masz.
- Nie mam, udało ci się.
- Ile ty masz tych ubrań? - zmieniłem temat.
- Ale o co ci chodzi?
- Ciągle przychodzisz do pracy w innych ubraniach, zawsze byłem ciekaw ile ty tego masz.
- Trzeba było spytać, chodź, pokażę ci.
Wzięła mnie za rękę i poprowadziła do drzwi w głębi mieszkania. Otworzyła je, weszła do środka i włączyła światło i oniemiałem.
Stałem w progu ogromnej garderoby. Ściany zakryte były regałami z ubraniami, stojącymi równo w rządkach butami i torebkami. Buty ku mojej nieskrywanej radości w większości na wysokim obcasie. Całości dopełniało wielkie lustro, w którym było nas teraz widać. W nozdrza lekko uderzał zapach świeżego prania.
- O cię kręcę... - tylko tyle wymyśliłem.
- Ale to proste - kupuję, ponoszę raz czy dwa i sprzedaję niewiele taniej. Da się? Da się. Ale fakt - nazbierało się trochę...
- Trochę? To jak... - chciałem coś powiedzieć, ale zamknęła mi usta pocałunkiem. Przyjąłem to z radością, nie byłem pewien jak mnie potraktuje aż do teraz. Oderwałem się od niej.
- Poczekaj...
- Nie chcę czekać - wymruczała cicho i przytuliła się - tęskniłam do ciebie. Od dwóch dni chodzę jak na szpilkach, namieszałeś i to mocno. Chodź.
Pociągnęła mnie za sobą, zostawiliśmy garderobę za sobą, Gosia nacisnęła klamkę kolejnych drzwi i znaleźliśmy się w sypialni.
Tu też było widać fachową rękę. Całe pomieszczenie utrzymane było w ciemnej grafitowej barwie. Piękne nowoczesne i wielkie łóżko miało u wezgłowia ułożone poduszki, na szafkach i toaletce panował nienaganny porządek. Ascetycznie ale jednak jakoś tak przytulnie.
Gospodyni zarzuciła mi ręce na szyję, nasze języki spotkały się w sposób jakiego nie zaznały dotychczas. Pachniała i smakowała doskonale, bił od niej nieopisany żar i namiętność.
Moje ręce odruchowo powędrowały w dół, uniosły lekko fałdy spódnicy i spotkały się z gładkimi udami. Oczywiście członek nie omieszkał zrobić tego co mam nadzieję będzie robił jeszcze długie lata czyli stanął.
- Poczekaj - powstrzymała mnie i odsunęła się. Szybko rozpięła mi koszulę, pocałowała w tors i pchnęła na łóżko - rozgość się i daj mi chwilę.
Przyciemniła lekko światło i wymknęła się z sypialni zanim zdążyłem zaprotestować.
Wróciła po dłuższej chwili, w czasie której pozbyłem się koszuli i skarpetek zostając tylko w spodniach - już Wam kiedyś pisałem - nagi facet w skarpetkach to zło, a planowałem być nagi.
Zobaczyłem przed sobą uosobienie erotyzmu.
Stała w drzwiach w wyzywającej pozycji. Cała na czarno, jedynie krwistoczerwona szminka przełamywała tę czerń.
Lakierowane na czarny połysk szpilki podkreślały zgrabność jej nóg odzianych teraz w pończochy. Czarny stanik widoczny zza lekko rozchylonego jedwabnego szlafroczka podkreślał rozmiar jej pełnych piersi. Całości obrazu dopinały włosy upięte wysoko w koński ogon, czerwona mokra szminka i koronkowa opaska na oczach.
Kutas w spodniach pulsował jak opętany.
Podniosłem się z łóżka, dotknąłem jej policzka a ona wsunęła kolano między moje nogi i popatrzyła zza koronki prosto w oczy.
- Czy ty wiesz jak wyglądasz? - spytałem retorycznie, nie mogła nie wiedzieć.
- Wiem. I nie zawaham się tego użyć - wyszeptała kładąc mi czule dłoń na policzku.
Ciepło jej dłoni i jakaś nieopisana obietnica w głosie spowodowała eksplozję motyli w brzuchu.
Gosia zamknęła za sobą drzwi jakby bojąc się, że ktoś może nadejść i zrobiła dwa kroki do łóżka.
Stanąłem za nią w samych spodniach, wtuliłem twarz w jej kark delektując się zapachem, jej dłonie znalazły się na moich udach.
Chwilę później rozsupłałem pasek jej szlafroczka i wsunąłem dłonie pod jego materiał. Gładki i wysportowany brzuch był przyjemny w dotyku, mocno kontrastował z szorstkością koronki stanika i gładkością materiału majteczek. Gosia przylgnęła do mnie delikatnie tyłeczkiem i niemal niewyczuwalnie nim poruszała, nie było możliwości, żeby nie czuła twardego członka.
Szlafroczek pomału wzdłuż jej ramion zsunął się w dół, wsunąłem dłoń głębiej między jej lekko rozstawione nogi, delikatnymi pocałunkami pokrywałem jej szyję. Nie przerywając zsunąłem z jej ramienia jedno ramiączko stanika, potem drugie. Wprawnie wyczułem haftki i szybkim ruchem rozpiąłem stanik. Wyciągnęła ręce do przodu i pozbyła się go, poleciał w bliżej nieznanym mi kierunku.
Nie było innej możliwości jak objąć jej piersi dłońmi. Mimo jej wieku brak dzieci owocował jędrnością jakiej mogłaby pozazdrościć niejedna dwudziestolatka. Gosia westchnęła czując ciepły dotyk, podniosła ręce wysoko nad głowę powodując, że piersi podniosły się jeszcze bardziej. Sięgnęła do tyłu, objęła moją głowę, odwróciła się i pocałowała. Mokra szminka smakowała owocami, byłem pewien, że zostawia na moich ustach ślady.
Posadziłem ją na łóżku i delikatnym gestem pokazałem, że ma się oprzeć. Opadła wyczekująco na łokcie. W tej pozycji jej napięty wysportowany brzuch i duże pełne piersi dawały oczom niesamowitą radość. Rozłożyła szeroko nogi, wspaniale podkreślone wysokimi obcasami jak i koronką pończoch wysoką na jedną trzecią uda. Majteczki ledwie co zasłaniały. Zachęcony przybraną przez nią pozą uklęknąłem celowo robiąc to jak najdłużej.
- No dalej, nie bój się - wyszeptała i wyzywająco przejechała rozłożonymi palcami po materiale majteczek.
Nie jestem z tych bojaźliwych, moja głowa znalazła się między jej nogami, zacząłem je systematycznie całować począwszy od kostek, coraz wyżej aż skończył się delikatny materiał pończoch, ominąłem koronkę i przez krótki fragment nagiego ciała dotarłem ustami do majtek. Nawet przez materiał czułem zapach jej cipki. Gosia pogłaskała mnie z aprobatą po głowie i zachęcająco lekko przyciągnęła do siebie.
Odchyliłem czarny materiał i zobaczyłem mokrą skórę. Króciuteńko przystrzyżone włoski okalały jej cipkę równiutkim trójkątem. Pomału zatopiłem język między wargami, była lepka i gorąca. Wodziłem z góry na dół, delikatnie, muskałem językiem jej łechtaczkę, kręciłem kółka, ssałem. Była przepyszna, jej włoski delikatnie drapały mnie w twarz, po brodzie pomału ściekała strużka śluzu. Objąłem jej uda i przycisnąłem mocniej do siebie i wepchnąłem język najgłębiej jak mogłem. Poczułem ruch i nie odrywając ust od jej cipki spojrzałem w górę. Gośka leżała na plecach, jedyne co widziałem to jej falujący brzuch i piersi, które właśnie teraz sobie pieściła, szelma.
Do języka pomału dołączyłem palec, początkowo błądził po zakamarkach fałdek jej cipki aby ostatecznie zatopić cię całkowicie.
Pieściłem ją nieśpiesznie, nie zależało mi na szybkim końcu, było niesamowicie, mogłem lizać jej kwiatek w nieskończoność. Gosia ruszała powoli biodrami lekko sterując doznaniami, w końcu sięgnęła do moich rąk i lekko pociągnęła ku sobie.
- Chodź do mnie...
Wsunąłem palce pod paseczki materiału łączące przód jej majtek z tyłem, okręciłem je sobie wokół nich i powoli zsunąłem jedwabne stringi. Złączyła i podniosła nogi aby umożliwić pozbycie się części garderoby, teraz leżała przede mną naga, nie licząc pończoch, butów i koronkowej przepaski na oczach. Czerwona szminka wyglądała na jeszcze czerwieńszą, choć przecież musiało to być złudzenie.
Wdrapałem się na łóżko, a ona sięgnęła do klamry paska. Powstrzymałem ją kręcąc w milczeniu głową. Podałem jej dłoń i delikatnymi gestami pokazałem, że ma uklęknąć na łóżku i położyć dłonie na swoich udach. Zanim usiadła na własnych piętach zdjęła buty, w nich byłoby jej skrajnie niewygodnie, pogodziłem się z tym. Gdy przyjęła wybraną przeze mnie pozycję sięgnąłem po pasek jej szlafroka, kilkukrotnie końcem jedwabnego materiału musnąłem jej ciało poświęcając specjalną uwagę sutkom i obojczykom wywołując na jej skórze gęsią skórkę, w końcu opasałem jej nadgarstki i zawiązałem kokardę. Było to bardziej na pokaz niż po to aby ją unieruchomić, wystarczyłoby jej kilka ruchów nadgarstkami i pozbyłaby się więzów. Ale poddała się bez cienia dezaprobaty.
Pochyliłem się do przodu i pieściłem ustami jej piersi. Nie mogła w tej pozycji nic zrobić z rękoma i przyjmowała pieszczoty bez dotykania mnie. W końcu położyłem rękę na jej barku i lekkim naciskiem nakazałem pochylić się do przodu i oprzeć na łokciach.
To co się teraz działo było absolutnie czymś odwrotnym od tego o co prosiła mnie jakiś czas temu Iza. Tak czule jak teraz dawno z kobietą nie współżyłem.
Gosia klęczała teraz przede mną podparta na łokciach. Pomału, bardzo pomału rozpiąłem rozporek i wydobyłem na wierzch członka. Oblizała się odruchowo na jego widok. I nieskromnie powiem, że się nie dziwię. Stał tak ja dawno nie stał, nabrzmiała żołądź błyszczała w przytłumionym świetle. Z pozycji z jaką teraz na nią patrzyłem moja kochanka wyglądała jak marzenie. Szeroko rozstawione nogi eksponujące pończochy i szerokie biodra, wąska talia a na koniec zmysłowa koronka z gorejącymi za nią oczami i otwarte usta kuszące szminką, gotowe na przyjęcie mnie w swoim ciepłym wnętrzu.
Przysunęła się do krawędzi łóżka i szerzej otworzyła usta jakby zapraszając.
Nie dałem się prosić i zbliżyłem kutasa do jej ust. Stał pionowo nie ułatwiając jej zadania. Wysunęła język błyskając białymi równymi zębami, Boże, jaka ona jest zadbana, przeciągnęła nim wzdłuż kutasa zostawiając wilgotną ścieżkę. Drgnąłem czując jej ciepły oddech na jądrach. Przekręciła głowę i objęła bokiem członka, przesunęła po nim ustami od czubka do nasady zostawiając czerwony ślad szminki. "Co tu się dzieje, jakiś obłęd..." - przeszło mi przez głowę.
Gosia lizała i całowała nie śpiesząc się z wzięciem członka do ust jakby celowo przeciągając zabawę. Rozpiąłem nieśpiesznie pasek i guzik spodni i zsunąłem je do połowy ud razem z bielizną. Gosia na moment podniosła się wysoko na rękach, zamknęła usta na czubku kutasa, trzymając go mocno opadła z powrotem na łokcie. Teraz bez użycia rąk miała członka w ustach, wycelowanego prosto w siebie, zmyślna bestyjka.
Patrząc mi zza koronki w oczy pomału pochłonęła niemal całego kutasa. Wyglądał groteskowo i podniecająco lśniąc czerwienią szminki. Nie mogłem się powstrzymać i stać nieruchomo, moje biodra zaczęły się poruszać wprzód i w tył wsuwając i wysuwając przyrodzenie z jej ust.
Nie mogłem pozwolić na taką zabawę zbyt długo - wrażenia, widoki i jej wzrok wbity w moje oczy spowodowałyby szybki orgazm, a nie tego chciałem. Odsunąłem się od niej, spojrzała pytająco i podniosła się z łokci. Zrzuciłem spodnie chwaląc się w duchu za wcześniejsze pozbycie się skarpetek.
Położyła się na plecach i wyciągnęła spętane ręce wysoko nad głowę. Teraz wyglądała jeszcze smuklej, naprężone piersi podniosły się do góry, jej ciało odcinało się od jasnoszarej narzuty na łóżko. Znów moje usta zaczęły wędrówkę po jej ciele od stóp, przy okazji znów wsuwając jej buty. W górę, centymetr po centymetrze podążałem aż do ust.
Wsunąłem kolano między jej nogi i delikatnie odsunąłem najpierw jedną nogę na bok, potem drugą. Poczułem na skórze członka wilgoć jej krocza i szorstkość ostrych włosków. Podniosłem się na kolana a ona zarzuciła mi nogi na biodra i przyciągnęła do siebie. Poczułem chłód lakieru butów na plecach. Skierowałem członka w róż jej cipki i bez ogródek zagłębiłem się w nią. Gosia jęknęła cicho i wyprężyła w łuk. Skorzystałem z okazji, chwyciłem ją w pasie i podniosłem jej biodra trochę wyżej aby ułatwić sobie penetrację. Kochaliśmy się tak delektując oczy własnym widokiem, jej piersi obłędnie się kołysały w rytm ruchów bioder, palce jej dłoni ściskały róg poduszko, daleko nad głową. Położyłem ją z powrotem na łóżku, wsunąłem dłonie pod zgięcia jaj kolan i docisnąłem je lekko w górę tak, że kolanami prawie dotykała własnych barków. Okazała się całkiem rozciągnięta.
Podniosła głowę aby zrekompensować napięcie ciała i oparła zimne podeszwy butów na mojej klatce piersiowej. Musiały być na tę okazję, bo podeszwy nie wykazywały jakichkolwiek śladów zużycia. Obcasy boleśnie wbiły mi się w skórę blisko sutków, ale zignorowałem to, ona działała jak najlepszy środek przeciwbólowy.
Jej opuszczone teraz w dół ramiona zostały uwięzione między nogami a ciągle związane dłonie siłą rzeczy znalazły się między udami.
Zrobiła palcami twarde kółko wokół penisa, miałem wrażenie, że dodatkowa podnieta jeszcze powiększyła mi członka.
- Ooo, jaki twardy - jakby na potwierdzenie wyszeptała Gosia.
W rewanżu wsunąłem dłoń pod jej rękę i kciukiem delikatnie pieściłem mokrą łechtaczkę. Moja kochanka przygryzła wargę zostawiając na zębach ślad szminki.
- Weź mnie od tyłu - wyszeptała.
Nie trzeba nie dwa razy prosić, wszak to moja ulubiona pozycja.
Puściłem ją a ona zręcznie uciekła spode mnie, odwróciła się i wypięła tyłeczek. Nie dawała mi wyboru, coś tak pięknego musiało otrzymać mojego całusa, moje usta wylądowały na moment na jednym pośladku a potem na drugim. Nie miałem okazji widzieć do tej pory jej tyłeczka z tak bliska, przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Musiała chodzić na jakieś zabiegi, bo zarówno tyłeczek jak i rowek między pośladkami były absolutnie bez zarzutu.
Wypięła wyżej dupkę i pochyliła głowę najbardziej jak mogła, koronkowa opaska zsunęła się jej z głowy. Odwróciła się, spojrzała na mnie i mrugnęła okiem.
Wspiąłem się trochę wyżej aż członek otarł się o jej cipkę. Chwilę ocierałem się o jej zewnętrzne partie, po czym się cofnąłem, napiąłem lekko mięśnie podbrzusza powodując uniesienie członka i wszedłem pomału w jej gorące wnętrze.
- Oooo, tak - jej głowa znów opadła na pościel. Ręce nad głową poruszyły się jakby chcąc się oswobodzić, sięgnąłem i pociągnąłem za koniec jedwabnego paska. Oswobodziła dłonie i jedna od razu powędrowała do piersi, zaczęła je delikatnie pieścić. Tymczasem moje dłonie zwiedzały delikatnymi muśnięciami każdy zakamarek jej ciała do którego zdołały dotrzeć. Wchodziłem w nią nieśpiesznie, w ciszy sypialni dało się słyszeć nasze przyśpieszone oddechy i ciche wilgotne mlaśnięcia członka ślizgającego się w jej wnętrzu.
Sięgnąłem ręką do przodu, złapałem ją oburącz za barki i podniosłem do siebie. Teraz oboje klęczeliśmy, penetracja w tej pozycji nie była najgłębsza ale to nam w zupełności wystarczyło. Objąłem dłońmi jej piersi a ona sięgnęła do tyłu, do mojego karku i mocno się na nim wsparła zapobiegając utracie równowagi. Całowałem jej szyję i kark, w pewnym momencie poczułem lekkie drapnięcie paznokciem w członka.
- Czy ty się tam zabawiasz?
- Przepraszam - odparła i szybko jej ręka wylądowała na moim udzie. Złapałem ją i skierowałem znów do jej krocza.
- Nie wygłupiaj się, kręci mnie to...
Po chwili znów chciałem być cały w niej i delektować się widokiem jej tyłeczka, pchnąłem ją lekko aż opadła na czworaka.
Złapałem za biodra i rytmicznie wchodziłem w jej cipkę, trochę mocniej i szybciej niż do tej pory, czułem, że długo nie dam rady.
Gosia po chwili jednak uciekła spode mnie położyła się na boku, wyprostowała jedną nogę a druga zgięła dociągając niemal kolano do piersi. Ręką sięgnęła w górę i zaparła się o zagłówek.
- Tak chcę skończyć.
Wszedłem w nią w takiej pozycji, widać to jej ulubiona, plus był taki, że widziałem wszytko co mogłem - cipkę, tyłeczek, piersi, twarz, nogi, pełen zestaw.
- O tak, ale cię czuję, gdzie ty uderzasz, super, nie przestawaj, ale cię czuję, ale... - chwyciła mocno wolną ręką narzutę na łóżko i przyciągnęła do sienie, nagle urwała słowotok i się spięła, palce dłoni na zagłówku ścisnęły się w pięść a jej oczy lekko uciekły do tyłu, ale szybko wróciły na swoje miejsce. Nawet jeśli ktokolwiek stałby za drzwiami to nie zorientowałby się, że właśnie doszła, zrobiła to niemal bezgłośnie.
Ja potrzebowałem jeszcze chwili, skupiłem się na jej piersiach kołyszących się w rytm moich pchnięć i pięknych sutkach. Dodatkowo Gosia spojrzała na mnie wyzywająco i szepnęła:
- Chcę poczuć twoją spermę na ciele...
No i masz babo placek, podziałało jak zapalnik. Wyszedłem z niej szybko tuż przed wytryskiem i ciepła sperma pokryła białymi kroplami jej udo i brzuch.
- Chciałam zobaczyć jak tryskasz, lubię doprowadzać cię do orgazmu - wyszeptała i odwróciła się na plecy - chodź do mnie.
Przytuliłem się do niej nie zwracając uwagi, że rozmazuję nasienie po naszych ciałach.
- Musisz mi dawać jakieś oznaki gdy będziesz dochodzić - powiedziałem z uśmiechem i pocałowałem.
- Przecież wiesz, że mam ciche orgazmy.
- Wiem, ale mogę nie zauważyć i zamiast przerwać to będę cię młócił dalej.
- A po co przerywać? - zaśmiała się - mi nie przeszkadza. Nie sprawia już tak przyjemności jak przed, ale spokojnie...
Przewróciłem się na plecy wciągając ją na siebie. Pochylona nade mną ocierała się piersiami o moje ciało, całowała szyję i kletkę piersiową. Już pomyślałem, że podąży dalej w dół, ale ostudziła moje zapędy.
- Chodź pod prysznic.
Gdy szła przez hol stukot obcasów odbijał się cichym echem. Stuk, stuk, stuk. Dotarło do mnie, że jest o klasę bardziej zmysłowy niż pamiętny stukot Iwony. Jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć? Albo to może umysł płatał mi figla?
Ewidentnie była przygotowana bo w łazience paliło się kilka małych świeczek rozsiewając ciężki cytrusowy zapach.
Łazienka również robiła wrażenie - te pomieszczenie z kolei utrzymane było w ciepłych barwach w różnych odcieniach brązu.
Gosia rzuciła szlafrok na szafkę, zdjęła buty i pończochy. Przekręciła gałkę wewnątrz kabiny i z góry, z dużej deszczownicy poleciały rzęsiste krople.
Weszliśmy za szklany parawan, spokojnie zmieściłyby się tu ze cztery osoby.
Uwielbiam przesuwać namydlonymi dłońmi po ciele kobiety więc nie namyślając się wiele zabrałem się za tę właśnie czynność.
Obłość jej ciężkich piersi spowodował napływ krwi do członka. Zauważyła to oczywiście i pacnęła mnie lekko w niego, co oczywiście spowodowało reakcję wręcz przeciwną do spodziewanej i kutas urósł jeszcze bardziej.
- A co to się dzieje? - zaśmiała się - nie podkręcaj się, czas coś zjeść.
Przekręciła dźwignię i z panelu prysznica trysnęły bolesne strużki masaży wodnych.
- To cię ostudzi - przekręciła dodatkowo kurek i poczułem, że temperatura wody spada drastycznie.
Wytrzymałem i poczekałem aż woda zmyje ze mnie całą pianę. Gosi zajęło to mniej czasu i uciekła spod zimnego prysznica.
Zarzuciła na siebie szlafrok nie trudząc się zawiązywaniem go, podała mi świeży ręcznik i poprawiała makijaż przed lustrem.
- Idę po ciuchy - wytarłem się i rzuciłem.
- Poczekaj - zniknęła za drzwiami, po chwili wróciła z pakunkiem w ręku - otwórz.
Rozerwałem papier na miękkiej paczce. Wewnątrz były spodenki i koszulka.
- Dzięki, fajne. Oj, bo się tu zadomowię... - mruknąłem - Przygotowana profesjonalistka nawet prywatnie, co?
Nie skomentowała tego, odwróciła się i wyszła.
Kilkadziesiąt minut później pochylaliśmy się na chińskimi daniami właśnie dowiezionymi przez kuriera. W tle cicho grała muzyka, okazało się, że Gośka ma całkiem szerokie spektrum tego czego słucha. Nie była wierna konkretnemu gatunkowi, słuchała tego co jej w ucho wpadło.
Na jej kieliszku z winem widniał delikatny ślad szminki.
- Wybacz, że pytam, ale jak cię na to wszystko stać? Wiem ile ci płacę, niemało, ale też nie jakieś kosmiczne pieniądze.
- To daj mi podwyżkę - jej śmiech był szczery - nie muszę u Ciebie pracować, już ci mówiłam, że jestem tam dla ciebie. Mam majętnych rodziców, którzy nie widzą problemu aby chronić i hołubić swoją dziewczynkę.
- A to takie buty...
- Ano takie - ucięła jakby temat pomagania jej przez rodziców był drażliwy.
Gosia siedziała w samym szlafroczku i świadomość tego, że nie ma nic pod spodem strasznie mnie kręciła. Gdy odchylała się do tyłu na jedwabiu wyraźnie odznaczały się sutki jej piersi.
Skończyła swoje danie, wytarła usta serwetką, zorientowała się, że roztarła szminkę, spojrzała przepraszająco zasłaniając usta i wyszła do łazienki. Dolałem wina a ona wróciła po chwili z poprawionym makijażem, już nie tak mocnym jak poprzednio.
- Najadłam się, co teraz?
Usiadła na mnie okrakiem zarzucając nogę tak jak usiadła gdy pierwszy raz zawitała do mojej firmy. Szeroko rozchylone poły szlafroka nie skrywały absolutnie niczego.
- Nie wstydzisz się tak chodzić po domu? - wsunąłem rękę za jej plecy a drugą wymownie wskazałem okno. Widać było przez nie światła budynku naprzeciwko, otwarte żaluzje niczego nie zasłaniały.
Spojrzała we wskazanym kierunku i wzruszyła ramionami.
- No i co? Jak ktoś chce popatrzeć to jego problem - i na poparcie swoich słów wystawiła język w stronę okna. Jednak wstała i zasłoniła żaluzje - Lepiej?
- Dla mnie bez różnicy - rzuciłem i w sumie przyłapałem się, że faktycznie miałem to gdzieś. Jak jakiś niespełniony onanista (lub onanistka) lepiej się czuje podglądając innych to luz...
Gosia wróciła na moje kolana i pocałowała mnie.
- Masz miejsce na deser?
- Jasne, zapomniałem o truskawkach!
- No właśnie - wstała znów, usiadła na drugim krześle, zarzuciła nogę na nogę i podparła brodę - no to czekam...
Nie miałem wyjścia, trzeba było ogarnąć temat.
- A czekoladę masz?
- Mam. W lodówce.
- A tarkę?
- Masz wymagania... Tam - wskazała ruchem głowy jedną z szafek.
Szybko znalazłem to czego potrzebowałem, o miseczki nie pytałem bo stały w przeszklonej szafce. Przygotowywałem deser czując niemal na sobie wzrok Gosi, nagle usłyszałem ruch i sekundę później jej ciało za plecami.
- Facet w mojej kuchni, niebywałe - wyszeptała prosto do ucha.
- No oczywiście, jestem tu pierwszy - postarałem się aby sarkazm w głosie nie brzmiał złośliwie.
- A żebyś wiedział...
Nie wiem czy to była prawda, ale zrobiło mi się po prostu miło. Najpierw z powodu jej słów, a potem z powodu jej dłoni, które wsunęły się w spodenki i dotarły do członka. Dołożyła do tego jeszcze ciepły delikatny pocałunek w kark.
- Ej, ja tu gotuję...
Parsknęła śmiechem i przytuliła się bardziej. Członek już zaczął się podnosić wypełniając jej dłoń.
- Makłowicz się znalazł - skomentowała.
- Żeby było jasne, Makłowicz to nie do końca kucharz tylko bardziej podróżnik i smakosz - prostowałem dzielnie jej rozeznanie w temacie - i serio, uważaj bo mam nóż.
Co zresztą było prawdą, bo właśnie kroiłem truskawki na połówki.
- No oczywiście panie smakoszu - ręka na moim kutasie zwolniła trochę, Gośka znad ramienia obserwowała co robię. Jak tylko skończyłem i wrzuciłem równe porcje truskawek do miseczek znów przyśpieszyła ruchy.
Wziąłem puszkę sprayu z bitą śmietaną i zacząłem intensywnie potrząsać.
- Uuuu, trzepanko - mówiąc to, Gosia zgrała ruchy swojej ręki z moją i teraz onanizowała mnie szybo i intensywnie.
Skończyłem ze śmietaną, zdjąłem korek i kolistymi ruchami pokryłem truskawki warstwą bitej śmietany. Następnie znienacka skierowałem dyszę sprayu w tył i biała smuga bitej śmietany poleciała w stronę twarzy Gośki. Krzyknęła głośno i zrobiła unik wypuszczając mnie z ręki. Biała piana poleciała na podłogę.
- O żesz ty... - próbowała mi zabrać puszkę, ale bez rezultatu. Walczyła, ale zza pleców niewiele mogła zdziałać.
- Spokój mi tu, nie skończyłem - odstawiłem spray a moich dłoniach pojawiła się czekolada i tarka. Szybkimi ruchami pokryłem miseczki wiórkami startej gorzkiej czekolady a ręka Gosi lekko zsunęła mi spodenki, do połowy odsłaniając pośladki.
- Ej, jestem bezbronny... - obróciłem się lekko ciągle mając zajęte dłonie.
- O jaki ty bezbronny... - mówiąc to szybko klęknęła, odciągnęła przód spodenek w dół uwalniając stojącego kutasa i zamknęła na nim usta.
- Poczekaj - sięgnąłem po spray i ku uciesze panny u moich stóp na czubku mojego członka pojawiła się kulka śmietany. Pochłonęła go błyskawicznie, wylizała do czystości i spojrzała wyczekująco jakby czekając na więcej.
Odstawiłem puszkę, podałem dłoń Gosi i pociągnąłem do góry, posłusznie wstała. Oparłem ją o krawędź stołu, pocałowałem i położyłem na blacie. Wyglądała na pięknym meblu zmysłowo, czarny szlafrok spłynął na boki i teraz jej ciało odcinało się od czerni materiału.
Wziąłem jedną miseczkę, zanurzyłem palce w śmietanie i naniosłem jej spore porcje na sutki Gosi. Wzdrygnęła się od zimnej masy i westchnęła. Zsunąłem do końca spodenki, zrzuciłem koszulkę i wszedłem w jej mokrą już cipkę, przyjęła mnie z cichym "ooooo....". Poruszałem się w niej nieśpiesznie, pochyliłem się i zlizałem powoli śmietanę z jej sutków. Były już twarde, nie mi oceniać czy z podniecenia czy od chłodu białej piany. Kochałem się z nią powoli, bez pośpiechu ale do ciskając członka do końca i mocno. Żałowałem trochę, że zasłoniła okno...
Gosia podniosła nogi do góry i złapała się pod udami aby ułatwić sobie tę pozycję.
Wyszedłem pomału z niej delektując się widokiem mokrego kutasa lśniącego w świetle kuchennych halogenów.
Kolejna porcja śmietany trafiła na jej ciało, małymi kropkami wyznaczyłem zygzakowaty szlak od jej szyi do cipki. Zbierałem pocałunkami te kropki, jedną po drugiej, minąłem przełęcz między piersiami, dotarłem do doliny jej pępka omijając płaskowyż brzucha i w końcu osiągnąłem cel - gorące źródło, czyli oczywiście jej cipkę.
Zlizałem wszystko dokładnie, nie pozwoliłem aby choć atom śmietany pozostał niezlizany.
Nie przerywając delektowania się smakiem jej cipki sięgnąłem po miseczkę, wydobyłem z niej truskawkę, rozgniotłem w dłoni i otrzymaną masę roztarłem na płatkach jej róży.
- O ja pierdolę - wyrwało jej się z ust.
Spojrzałem znad jej cipki w górę i zobaczyłem, że Gosia podnosi jak najwyżej głowę i próbuje zobaczyć co się dzieje. Wcierałem truskawkę w jej cipkę, pod palcami czułem twarde ziarenka owocu, ona też musiała to czuć. Dotknęła mojej głowy i lekko przyciągnęła sugerując czego chce. Zatopiłem język w jej gorącym wnętrzu najgłębiej jak mogłem, to musiały być dla niej skrajne doznania - zimna truskawka kontra mój gorący język.
Zlizałem wszystko najdokładniej jak mogłem podniosłem się i znów byłem w niej. Nabrałem na dwa palce trochę śmietany pokrytej czekoladą i wsadziłem jej do ust. Zassała wszystko na koniec kręcąc językiem kółka wokół palców. Znów sięgnąłem do miseczki, tym razem poczęstowałem ją truskawkami, nie przestając się z nią kochać.
- Ummmm, bardzo dobre - oceniła - spróbujmy inaczej.
Podniosła się, przytuliła się i pocałowała. Lekkim naciskiem dłoni zasugerowała abym się odsunął, mój kutas nie bez żalu opuścił jej cipkę.
Tym razem Gośka nabrała truskawki i śmietanę w garść, rozgniotła je tworząc bladoczerwoną masę i zacisnęła dłoń na moim kutasie. Chłód był przyjemny, wręcz kojący. Dopiero gdy ręka zaczęła masować mi członka poczułem co robią te truskawkowe ziarenka. Ooooo, to było coś nowego. Ekscytujące i dziwne zarazem. Na szczęście moja kochanka nie planowała długiej pieszczoty w ten sposób, tylko sięgnęła po puszkę, potrząsnęła i zrobiła mi na ciele śmietanowy zygzak, od jednego sutka do drugiego a potem w dół do członka. Powtórzyła to co ja robiłem, może nie tak dokładnie, ale po krótkiej podróży w dół jej język w komitywie z ustami pozbawił mnie ostrych ziarenek ze skóry kutasa. Trzymałem ją teraz za głowę zostawiając na włosach resztki owocu i śmietany i pomału delikatnie posuwałem ją w usta, zacisnęła je mocno potęgując doznania.
W końcu oderwała się ode mnie łapiąc oddech, podniosłem ją z kolan, oparłem o drzwi zabudowanej lodówki, ująłem pod uda, podniosłem i wszedłem w nią z powrotem. Objęła mnie i wtuliła twarz w moją szuję. Czułem jej gorący przyśpieszony oddech, coś cicho wyszeptała ale nie zrozumiałem. Podrzucałem delikatnie jej ciało, czułem resztki lepkiej masy między nami.
- Nie przerywaj - tym razem usłyszałem co szeptała. Posłusznie nie zmieniłem ani o jotę sposobu w jaki w nią wchodziłem, tym bardziej, że i mi się to podobało, czubek członka ocierał się w jej wnętrzu o miejsce, które przyjemnie łaskotało i z każdym ruchem przybliżało do orgazmu.
- O tak, jeszcze chwilę, nie przestawaj, o tak - chwilę później wytrysnąłem w jej wnętrzu, nie udało się opóźnić nieuniknionego. Zanim jednak mój członek zdążył opaść nie pozwoliłem sobie zwolnić, zależało mi na jej satysfakcji. I doczekałem się chwilę później.
- O tak, tak, zaraz - poczułem na plecach jej paznokcie i naprężające się ciało. Gdy naprężenie ustało, zwolniłem powoli aż mokry od spermy członek nie wysunął się z niej i nie opadł.
Pomału postawiłem Gosię na podłodze.
- Poczekaj - wydyszała opierając się o mnie.
- Wszystko OK?
- Tak, to że mam ciche orgazmy nie znaczy, że słabe.
Chwilę później całowaliśmy się omywani ciepłą wodą prysznica. Jej włosy opadały mokrymi prostymi liniami w dół.
- Może coś obejrzymy? - zaproponowała Gosia.
- Jasne, noc jeszcze młoda, mamy masę czasu, nikt na mnie w domu nie czeka - wypaliłem bez namysłu.
Przemknęło mi przez myśl, że do pracy pójdziemy rano jak zombie, ale trudno.
- Nie żałujesz?
- Czego?
- Rozstania z Beatą.
- Nie. To była kwestia czasu, rozjechały nam się trochę potrzeby.
- A jakie ty masz potrzeby?
- Olbrzymie - zaśmiałem się - a tak serio to czasem sam nie wiem.
- A ona małe? - Gosia nie dawała za wygraną.
- Też duże, tyle że finansowe...
Zrobiło mi się trochę przykro, bo uświadomiłem sobie, że mimo poczucia, że mam wszystko tak naprawdę nie miałem nic. Nawet psa o którym zawsze marzyłem, ale nie miałem bo Beata była mocną alergiczką.
- Choć, obejrzymy coś - popatrzyła mi w oczy i chyba widziałem zrozumienie.
Usiadłem w salonie na sofie na wprost wielkiego telewizora, Gosia podała mi kieliszek z winem, przytuliła się, podniosła nogi na sofę i zarzuciła na nas koc. Dawno tak nie siedziałem z kobietą. Włączyła wyszukiwarkę VOD i powoli przewijała tytuły. W końcu trafiła na coś czego oboje nie widzieliśmy i na dwie godziny zniknęliśmy w filmowo-winnym świecie.
Film się skończył, fabuła była mało wciągająca, ale bliskość i ciepło Małgosi wynagrodziło mi to w zupełności. Dawno się tak dobrze nie czułem.
- To co, zadzwonię po taksówkę i jadę.
- Chyba żartujesz, jeśli myślisz, że cię teraz wypuszczę - powiedziała miękko.
- To co proponujesz?
- Idziemy spać, oczy mi się kleją - nie wyglądała na senną, ale nie wnikałem, jak się miało zaraz okazać to nie był koniec nocy.
- To ja na kanapie - rzuciłem choć wiedziałem, że nie pozwoli.
- Jasne, masz coś z głową. Ale uprzedzam, że śpię nago.
- Nie wyobrażam sobie inaczej - zaśmiałem się. Już nie pamiętam, kiedy spałem w ubraniu.
- To chodź zęby umyć, dam ci szczoteczkę.
Zdziwiłbym się, jakby nie miała przygotowanej.
Mniej więcej cztery minuty później byliśmy już w sypialni.
- Poczekaj mam coś specjalnego dla ciebie.
Wyszła z sypialni a ja zastanawiałem się co takiego może to być.
Leżałem cierpliwie na łóżku, tym razem nie było jej dość długo, zacząłem się niecierpliwić, ale usłyszałem za drzwiami stukot obcasów. Co jest?
Gdy pojawiła się w drzwiach, oniemiałem. Kiedyś w żartach powiedziałem, jaka postać fikcyjna mnie kręci i teraz właśnie ta postać stała przede mną!
Dopiero po chwili do mnie dotarło, że Gosia jest szalenie podobna do Margott Robbie! Jedynie kolor włosów się nie zgadzał, Gosia miała czarne. W głowie wyretuszowałem postać, która stała przede mną i podmieniłem jej włosy na blond.
W 100% Harley Quinn. Kija baseballowego na szczęście nie miała. Jak nie kojarzycie laski to sobie wyguglajcie.
Jedynie buty były trochę inne, reszta identyczna jak w filmie Davida Ayera.
W skrócie - kozaczki, pończochy kabaretki z dużymi oczkami, króciuteńkie spodenki ledwie co zakrywające tyłek z paskiem gęsto usianym ćwiekami, biała niby pocięta koszulka w czerwono-niebieskie mazańce, nabijana ćwiekami obroża, skórzane bransolety i rękawiczki bez palców. Całości dopełniał rozmazany mocny makijaż i dwa kucyki po bokach głowy.
- I jak? - spytała choć po mojej minie musiała wiedzieć "jak". Stanęła w drzwiach przenosząc ciężar ciała na jedną nogę i odstawiając w bok drugą, ręce opierała na framudze na wysokości głowy.
- Co to ma być?
- Spełnienie twojej fantazji. Kiedyś przecież rozmawialiśmy o tym i wypaplałeś, że ona ci się podoba.
- Ty mi się podobasz. Ale skąd wiedziałaś, że tu będę?
- Nie wiedziałam. Strój mam już od jakiegoś czasu, w razie co mógł być na Halloween. Ale skoro już jesteś, może byś tak przeleciał swoją Harley?
Wiedziała doskonale, że mam na nią ponownie chęć, nie dało się tego ukryć, wzwód był bardzo dobrze widoczny, dodatkowo słowo "swoją" wylało miód na moje serce.
- Nie musisz mnie wcale namawiać, chodź do mnie - wyciągnąłem rękę a ona posłusznie, powoli, seksownie i drapieżnie wdrapała się na łóżko i na czworakach zawisła nade mną. Poczułem miętowy oddech i chłód stalowych ćwieków pasa na kutasie. Twardość metalu podnieciła mnie jeszcze bardziej. Ciężkie piersi wypchnęły mocno materiał koszulki.
- Nie masz ochoty na trochę ostrzejszą zabawę? - zapytała ostrożnie Gosia.
- Z tobą co zechcesz...
- Taki jesteś kozak?
W głowie pojawił się obraz ostro rżniętej Izy, zapłakanej i obolałej lecz spełnionej, ale jestem pewien, że Gosia by tego nie dźwignęła.
- Czy ty mnie straszysz? - spytałem wymijająco.
- Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy.
Na potwierdzenie swoich słów zsunęła się w dół i zamknęła ciepłe usta na członku, nawet nie dotykając go dłońmi. Jej szminka od razu zostawiła czerwone smugi na skórze, kucyki wyglądały kusząco, aż prosiło się aby za nie złapać i zerżnąć Gośkę w usta. Położyłem dłoń na jej głowie, lekko przytrzymałem i zacząłem poruszać biodrami. Nie zaprotestowała gdy pogłębiłem penetrację, zmieniła tylko lekko ustawienie głowy. Zaryzykowałem i spróbowałem wsadzić jej w usta całego. Mruknięciem zaprotestowała, więc się wycofałem.
- Tak nie, złaź z łóżka - wydała polecenie i wskazała palcem miejsce.
Posłusznie zszedłem i stanąłem w nogach łoża, tam gdzie celował jej palec. Gosia ciągle na czworakach zajęła pozycję na wprost mnie. Ostentacyjnie odsłoniła śnieżnobiałe zęby i delikatnie przygryzła mi kutasa. Specyficzna pieszczota poskutkowała drgnięciem członka, zęby od razu zostały zastąpione miękkimi ustami.
Gosia spojrzała niewinnie w górę, prosto w moje oczy, wypuściła kutasa z ust, wyszeptała "przepraszam" i powiodła całą powierzchnią języka od jąder w górę, powoli, ciągle patrząc mi w oczy.
- Nic się nie stało, taki odruch - uspokoiłem ją.
- Wsadź mi do końca, nie przerywaj, tak wejdzie - znów mój członek znalazł się w jej ustach, oczekując na moją inicjatywę zatrzepotała rzęsami zachęcająco.
Nie miałem wyboru, złapałem delikatnie ją za głowę obiema rękami i centymetr po centymetrze wsunąłem członka w jej gardło. Tym razem wszedł cały, choć widziałem na jej twarzy wysiłek. Już nie była w stanie patrzeć w górę, kutas pchający się w gardło wymusił lekkie pochylenie głowy. Utrzymałem ją tak przez chwilę, ale gdy poczułem, że się napina to puściłem. Wycofała głowę i głośno złapała oddech.
- Ale głęboko - sapnęła.
- Za głęboko?
- Nie, jeszcze trochę, ale nie trzymaj tylko ruszaj - znów wydała komendę i przeniosła dłonie z łóżka na moje uda.
No skoro pani sobie życzy, to proszę bardzo. Zacząłem po prostu posuwać jej usta i gardło, nie dając zbyt często odetchnąć. W pewnym momencie poczułem, że dłońmi przyciąga mnie do siebie z każdym wejściem jakby dając sygnał abym zrobił to głębiej. Poddałem się temu i dopychałem jak najdalej mogłem. W końcu odepchnęła mnie, mokry członek wyślizgnął się z jej ust z głośnym chlupnięciem. Gosia ciężko łapała powietrze, zobaczyłem, że po policzkach ciekną jej czarne kreski łez i tuszu do rzęs. Mimo to uśmiechnęła się szeroko.
- Wariat, chce mnie udusić - broda błyszczała jej od śliny ale mimo tego i łez wyglądała podniecająco.
- Kładź się, zakomenderowałem, pochyliłem się i zanim wykonała polecenie pocałowałem ją w usta, głęboko, z językiem, pokazując, że nie gęsta ślina cieknąca jej po twarzy nie robi na mnie wrażenia.
Podciągnąłem ją do góry, złapałem w pasie nie bacząc na ćwieki wbijające mi się w brzuch i rzuciłem na plecy na łóżko.
Podskoczyła na miękkim materacu i wsadziła zalotnie palec do szeroko uśmiechniętych ust oczekując na rozwój wypadków.
Złapałem ją za nogę i powoli rozpiąłem zamek z boku jej botka. Podeszwa była nietknięta, te buty też były nowiuśkie.
Moim oczom ukazała się piękna i zadbana stopa poprzecinana cienkimi nitkami kabaretek. Palce poprzechodziły przez duże oczka pończoch, co mnie ucieszyło, bo Gosia naprawdę stopy ma wzorowe i teraz mogłem się nimi nacieszyć.
Pocałowałem delikatnie spód jej stopy, zadrżała.
- Mam łaskotki, uprzedzam - dłonią sięgnęła do zamka drugiego botka, zręcznie go rozpięła, ściągnęła but i odrzuciła w bok, upadł z cichym stuknięciem. W ślad za nim posłałem drugi.
Nie wiem, jak ona to robiła, ale zakochałem się w jej stopach od pierwszego wejrzenia. Miękka skóra mimo przecież nie najmłodszego wieku, brak oznak ciągłego noszenia wysokich obcasów no i paznokcie - idealnie przycięte, żadnych mankamentów, dziś pomalowane cielistym lakierem. Pieściłem jej stopy, delikatne dotknięcia wywoływały w niej walkę z łaskotkami. Złapałem jej stopy i pomału zacząłem zsuwać je od ust w dół ciała. Zrozumiała do czego zmierzam, sama pokierowała nogami i po chwili na członku znalazły się palce jej stóp. Siateczka kabaretek dodatkowo drażniła skórę napiętego członka a Gośka tylko dolewała oliwy do ognia, kręcąc biodrami i wsuwając ręce pod swoją koszulkę. Nie mogłem pozwolić na coś takiego, zresztą coś czułem, że podnieca mnie tak bardzo, że nasze igraszki długo nie potrwają.
Wsunąłem palce za jej skórzany pasek i przyciągnąłem do siebie. Teraz jej nogi były bardzo rozszerzone, wąski postrzępiony pasek jeansu między jej nogami prawie nic nie zasłaniał. Wsunąłem pod niego palce i poczułem wilgotną skórę. Masowałem wierzchem palca wierzch jej cipki jednocześnie próbując rozpiąć klamrę pasa. Niestety nie udało mi się rozwikłać zagadki jego zapięcia. Pasek materiału między jej nogami nie wyglądał na najsolidniejszy, wsunąłem pod niego jeszcze dwa palce, chwyciłem i mocno szarpnąłem. Puścił za drugim razem odsłaniając cipkę Gosi, ewidentnie gotową i chętną.
- Zszyjesz mi to - powiedziała z wyrzutem, ale widać było, że jej się podobało.
- Już pędzę, ocho, uważaj... - sięgnąłem do kutasa, wycelowałem i wszedłem w nią od razu do końca. Nawet nie musiałem kombinować z pończochami, miały tak duże oczka, że mój kutas przemknął przez nie ledwie lekko muskając nitki materiału.
- Zszyjesz i znów rozerwiesz. I tak w kółko...
Kochałem się z nią intensywnie stojąc przy krawędzi łóżka, którego rama boleśnie wbijała mi się w piszczele, ale dzielnie znosiłem tę niewygodę. W końcu jednak się poddałem i nie wychodząc z Gosi ruchami ciała zasugerowałem aby wsunęła się głębiej na łóżko, pochyliłem się i wchodząc w jej cipkę ocierałem jednocześnie skórą u nasady kutasa jej łechtaczkę. Teraz za to w skórę wbijały mi się dla odmiany ćwieki. Smak jej ust i żar cipki były jednak wystarczającymi powodami aby znieść tę torturę. Wsunąłem rękę pod jej koszulkę, wyszukałem jedno z rozcięć, chwyciłem i powolnym ruchem rozdarłem koszulkę odsłaniając jej piersi. Cichy dźwięk prutej bawełny splatał się z naszymi oddechami.
- No tego już nie zszyjesz - Gosia mnie odepchnęła i wydęła dolną wargę.
- No nie - z lekką ulgą powitałem te odepchnięcie, podniosłem się na kolana a ona zarzuciła mi nogi na ramiona. Jej koszulka była rozdarta niemal zupełnie.
Chwyciłem ją za pośladki i wchodziłem w nią krótkimi urywanymi ruchami okraszonymi plaśnięciami naszych ciał o siebie.
Nagle moja kochanka rozłożyła szeroko nogi mając je ciągle wyprostowane, doszła niemal do szpagatu. Rozciągnięte wargi sromowe odsłaniały jej różowe wnętrze, w które wślizgiwał się raz za razem mój kutas. Piękny widok i jakby było tego mało Gosia sięgnęła do krocza i rozchyliła palcami jednej ręki cipkę jeszcze bardziej a drugą ręką zaczęła drażnić łechtaczkę.
- Mam dojść? - zapytała retorycznie głośno oddychając.
- Oczywiście mała, dojdź proszę - moja cicha odpowiedź ledwo się przebiła przez jej oddech.
Nie zmieniałem nic w sposobie jej penetracji, wiedziałem, że jeśli by tego chciała to dałaby mi znać. Za to jej ręka przyspieszyła gwałtownie, ciało się spięło na moment a następnie wyprężyło w pałąk i przyciągnęła nogi do siebie, z ust wydostał się głośny krzyk, jej ręka automatycznie wylądowała na ustach. Opadła na łóżko a ja zwolniłem.
- Czemu przestajesz? - spytała z wyrzutem.
- A jednak nie masz takich wcale słabych tych orgazmów - wymijająco rzuciłem i dałem lekkiego klapsa w tyłek - odwracaj się.
Zrozumiała bez tłumaczenia, odwróciła się i grzecznie wypięła dupkę. Podniosłem ją z czworaków, sięgnąłem do przodu i dokończyłem destrukcję koszulki. Podarty materiał poleciał w kąt. Wszedłem w nią i jednocześnie pieściłem zza pleców jej piersi. Nie była to jednak najwygodniejsza pozycja i pchnąłem ją z powrotem głową na pościel. Wsunąłem palce za pasek z ćwiekami i mocnymi pociągnięciami nabijałem jej ciało na swojego kutasa, sam nawet nie wykonywałem biodrami żadnego ruchu.
- Złap mnie za ramiona - poprosiła.
Zostawiłem rękę tam gdzie była nie przerywając penetracji a druga ręka wylądowała na jej barku. Teraz dociągałem ją do siebie siłą obu rąk, nasze ciała zderzały się z głośnym plaśnięciem.
Czułem, że koniec jest już bliski, wpadłem na jeszcze jeden pomysł, choć nie miałem pewności czy ona go zaaprobuje.
Jej obroża spięta była z tyłu szui węższym paskiem z klamrą. Wsunąłem dwa palce za ten pasek i lekko przyciągnąłem do siebie.
Nie zaprotestowała, odgięła tylko głowę w tył. Spróbowałem ciągnąć mocniej, ciągle nie protestowała a mnie taki sposób podkręcał. W końcu ciągnąłem na tyle mocno, że oderwała ręce od łóżka opierając cały ciężar ciała na szerokim pasie obroży.
Sięgnęła do tyłu obiema rękami, położyła ręce na pośladkach i lekko je rozciągnęła.
To co się teraz rozpościerało przede mną było kwintesencją erotyzmu. Piękna okrągła dupka uwydatniona mocnym chwytem jej dłoni i opleciona siatką oczek kabaretek, mokra cipka ze znikającym w niej kutasem, wąska talia, pięknie podkreślony wygięciem rąk kręgosłup i głowa mocno odciągnięta w tył wraz z czarnymi kucykami wstrząsanymi gwałtownymi pchnięciami moich bioder błyskawicznie doprowadziły mnie do orgazmu.
- O tak, kochanie, zaraz dojdę - ostrzegłem w razie czego.
- Tak, dojdź we mnie, skończ w środku - jej głos był ledwie słyszalny, ucisk obroży odbierał dech.
Wepchnąłem członka do samego końca, puściłem ją i przygniotłem ciałem. Opadła ciężko na łóżko chwytając oddech.
Doszedłem tak jak chciała - wewnątrz niej zalewając jej słodką cipkę tego co udało mi się uzbierać od poprzedniego razu.
Poruszałem się w niej jeszcze delikatnie jeszcze chwilę, aż wzwód zaczął przemijać. Zsunąłem się z niej na łóżko, pocałowałem w ramię i pogłaskałem po głowie, ściągając od razu gumki z jej kucyków.
Leżeliśmy przez chwilę bez słowa czekając aż nasze oddechy się uspokoją.
- Muszę iść do łazienki, bo będzie trzeba prać pościel - powiedziała znienacka przepraszająco i wstała.
- Jasne, też idę - podniosłem się, złapałem ją w pasie i pocałowałem - dziękuję.
- Za co? - była wyraźnie zaskoczona.
- Za prezent, ten cosplay. Zrobiłaś mi tym dzień, w zasadzie to noc.
- Nie ma za co. Całą przyjemność po mojej stronie - pogładziła mnie po policzku - następnym razem ty się przebierzesz.
- A za co byś chciała?
- Za Jasia Fasolę - parsknęła śmiechem - chodź pod prysznic.
Niedługo potem leżeliśmy już w łóżku rozmawiając o wszystkim jak starzy znajomi.
Za oknem już świtało, tuż przed zaśnięciem popatrzyła mi w oczy spod przymkniętych powiek.
- A co z tą laską, o której mówiłeś wczoraj rano? - spytała cicho.
- Właśnie do mnie mówi - odrzekłem i byłem pewien, że takiej odpowiedzi się spodziewała.
- Kocham cię wariacie, od dawna cię kocham - wyszeptała cicho, delikatnie dotknęła wargami mojej piersi i dosłownie kilka sekund później poczułem, że zasnęła. Spojrzałem na zegarek - dam jej dzisiaj wolne, bo zostały jej trzy godziny snu.
EPILOG.
Od tamtego czasu moje życie się zmieniło diametralnie.
Czasem tylko z czystej ciekawości zaglądam na portale społecznościowe, odszukując profile kobiet, z którymi coś mnie wiązało.
Z tych, które wspomniane były w moich opowiadaniach:
Beata z obecnym partnerem wygląda na szczęśliwą. Ich dziecko też. Przyszło na świat niecałe 8 miesięcy po naszym rozstaniu. Resztę sobie dopowiedzcie. Ojciec dziecka, wygląda na mniej szczęśliwego.
Iwonę znalazłem przypadkiem, raz na dłuższy czas wrzuci zdjęcie. A to na jachcie, a to w jakaś modnej wakacyjnej lokalizacji. Na zdjęciach zawsze sama. Zazwyczaj w kostiumie kąpielowym albo elegancko, w szpilkach, a jakże.
Ela - Nie zdecydowała się na odejście od męża choć zdawało się, że tego pragnie. Dorobili się w międzyczasie dwójki dzieci i podobno są szczęśliwi. Nie widzieliśmy się już od kilku lat.
Wiktoria zniknęła z portali z divami, już nigdy jej nie odnalazłem. Może dlatego, że nie szukałem.
Nigdy nie natrafiłem na jakikolwiek profil Izy, a do jej sklepu nie chodzę.
Zośki nawet nie szukałem.
Magda chyba od spotkania w hotelu nie przyjeżdżała już do Polski. A nazwa jej firmy jakoś wyleciała mi z głowy.
A Małgosia? Cóż... Gosia od kilku lat jest moją żoną.
Odkąd jesteśmy razem jej konto na portalu społecznościowym eksplodowało. Jakby wszyscy czekali aż kogoś pozna. I poznała. Mnie.
Jestem całym jej życiem, wygląda na to że ze stuprocentową wzajemnością. I nic nie zapowiada aby miała zajść jakakolwiek zmiana w tym temacie.
Mieszkamy razem, sprzedaliśmy mieszkania i kupiliśmy dom. I psa, do którego szybko dołączył drugi.
Uzupełniamy się wzajemnie, chcę się z nią zestarzeć. Ciągle mamy jakieś "pierwsze razy", są jeszcze rzeczy, których nigdy nie robiliśmy i staramy się ciągle dawać sobie nowe radości.
Patrzę na nią, gdy czyta książkę i kocham jej mądre oczy śledzące wyraz za wyrazem.
Podoba mi się gdy w rękawicach z zacięciem odcina z kwiatów przy domu niepotrzebne łodygi, sprawiając, że jest trochę piękniej, choć i tak było już wzorowo.
Lubię stać w wejściu do domu z kawą i uważać aby jej nie rozlać gdy psiaki wybiegają na dźwięk jej samochodu wjeżdżającego na podjazd. I patrzeć jak z gracją wysiada z samochodu.
Sprawia mi nieopisaną przyjemność, gdy nad ranem w firmie wnosi filiżanki do mojego biura i zostaje tam aż obie staną się puste.
Cieszę się na każde jej wyjście do pedicurzystki, wiem, że noc wówczas będzie długa. Mimo, że nie mamy po dwadzieścia lat zarówno seks jak i codzienne życie ciągle przynosi nam niespodzianki i rzeczy, które robimy po raz pierwszy w życiu.
Nigdy nie wnikała, co działo się w moim życiu przed pamiętną nocą z "Margot Robbie". I vice versa - ja również nie wnikałem, jakimi ścieżkami chadzała.
Piszę te ostatnie słowa a znad ekranu laptopa widzę Ją leżącą na sofie z książką w dłoni i głaszczącą pomalutku kark szczęśliwego psa.
Każda z tych kobiet i jeszcze kilka innych dała mi małą cząstkę czegoś czym teraz jestem. Dziękuję im za każdą chwilę wzlotów i upadków.
Jestem szczęśliwy... Dopłynąłem do swojego portu…
**********************************************************
Cóż, koniec tej serii :-(
Złożyłem wszystko w jedną całość, wyszło całkiem pokaźne opowiadanie, nazywać tego "powieścią" nie mam odwagi. Możecie je pobrać i poczytać do snu dzieciom i wnukom
Link do chomika z pdf-em:
Część siedemnasta: Wiktoria part 2.
Ciąg dalszy tego wątku: https://sexforum.pl/threads/czesc-szesnasta-magda.11847/ Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy wyjeżdżałem służbowo do Warszawy. Kontraktów przybywało, więc takie wyjazdy nikogo nie dziwiły. Jeśli tylko był czas i sposobność korzystałem z usług opisywanej już w części...
sexforum.pl
Słowem krótkiego wstępu przyznam Wam się do czegoś. Mianowicie zaczął mnie męczyć i nużyć ostry seks. Od czasu pamiętnego spotkania z Iwoną, gdy kochaliśmy się a nie rżnęliśmy w zasadzie każda panna oczekiwała mocnego seksu. Nie wiem, jaki mechanizm za to odpowiada, ale laski na które trafiałem wydawały się być znudzone klasycznym seksem. Było też miło z Wiktorią, ale jedna czy dwie jaskółki wiosny nie czynią.
W poniedziałek odwlekałem przyjazd do firmy jak długo mogłem. Nie wiedziałem czego się spodziewać ze strony Gosi.
Gdy dotarłem do swojego gabinetu Małgosia stała tyłem stawiając akurat segregator na wysokiej półce. Wspięta na palce z uniesioną wysoko ręką wydawała się nie mieć końca.
Odwróciła się i spojrzała na mnie, z jej twarzy nie wyczytałem absolutnie nic, zero jakichkolwiek emocji. Ale na nosie miała okulary, które mi się tak podobały.
- Cześć - rzuciłem niepewnie.
- Cześć. Zaraz ci kawę przyniosę - rzuciła sucho i poszła do kuchni.
Mogło być gorzej, mogła mnie spoliczkować, zignorować, cokolwiek. I nie miałbym nic do powiedzenia. Ton tego co powiedziała smagnął mnie jednak boleśnie. Patrzyłem za nią, miałem nadzieję, że się odwróci, ale nie zrobiła tego. Dzięki temu mogłem przez krótką chwilę ocenić jej dzisiejszy ubiór. Widać było, że się postarała, nie wiem czy to efekt tego co stało się w sobotę czy po prostu przypadek.
Gosia dzisiaj założyła obcisłe spodnie kończące się tuż nad kostkami. W spodnie wpuszczona była elegancka bieluteńka koszula, na to zarzucona kobieca marynarka. Całości dopełniały piękne cieliste szpilki i okulary, nie korekcyjne - ich jedynym zadaniem było podkreślenie urody właścicielki. Proste zadbane włosy opadały na plecy.
Potulnie czmychnąłem do swojego gabinetu, kilka minut później weszła z tacą i postawiła pachnącą kawę na biurku.
- Dziękuję - mruknąłem i myślałem, że wyjdzie.
Zamiast tego wzięła krzesło, postawiła na wprost mojego biurka i usiadła ostentacyjnie zarzucając nogę na nogę, jak ona to robi w takich obcisłych spodniach?
Spojrzałem na nią i wiedziałem, że rozmowa będzie poważna, na jej twarzy nie gościł najmniejszy ślad uśmiechu.
- Co to miało być? - rzuciła.
- Przepraszam, coś mi kazało.
- "Coś mi kazało", ja pieprzę, czy ty się słyszysz?
- Przepraszam, naprawdę.
- Wyjeżdżasz na dziwki, wracasz, przyjeżdżasz, całujesz jak nigdy i znikasz, co mam sobie myśleć?
- Nie byłem na dziwkach - skłamałem i natychmiast poczułem się jak ostatnia szuja. Nie raz okłamywałem niejedną kobietę, ale tym razem coś zgrzytnęło. Pomyślałem, że już nigdy jej nie okłamię.
- I sobie postanowiłeś przyjechać, pocałować i pojechać? A jakby mnie nie było? Albo nie byłabym sama?
- To trudno. Czułem, że muszę to zrobić.
- No to zrobiłeś. Lepiej ci teraz?
- Dużo lepiej. Rozstałem się z Beatą. Definitywnie.
Zaskoczyłem ją tym i chwilę musiała trawić informację. Poprawiła się na krześle wyraźnie wybita z rytmu.
- Acha, czyli zostawiła cię i z braku laku przyleciałeś do mnie się pocieszyć?
- Nie. Najpierw byłem u ciebie a potem ja rozstałem się z nią. Nie ona mnie zostawiła. Już u mnie nie mieszka, wczoraj wieczorem się wyprowadziła, w tygodniu przyjedzie po swoje rzeczy.
Gosia wciągnęła głośno powietrze.
- No to grubo - w jej głosie słychać było zaskoczenie.
- Od jakiegoś czasu nie było nam po drodze - gdy to mówiłem nawet nie miałem nawet cienia świadomości jak bardzo nie po drodze.
- Bywa - wyraźnie się odprężyła - i co teraz poczniesz biedaku?
- Mam taką jedną na oku, mądra piekielnie bystra. A przy okazji fajna dupa, taki bonus.
- Co za koleś - Gosia wywróciła oczami, wstała i odstawiła krzesło - wracam do pracy, jakby co to wiesz gdzie mnie szukać.
- Gośka - rzuciłem krótko, zatrzymała się bez ruchu.
- Serio przepraszam za tę wizytę, wygłupiłem się.
Zostawiła to bez słowa, wzruszyła ramionami i wyszła zostawiając mnie samego pogrążonego w myślach.
Dzień minął dość szybko, poniedziałki w mojej firmie często są napięte. Pozwoliłem sobie skrócić lekko czas pracy i wyjść wcześniej. Tym bardziej, że po deszczowym i dość zimnym maju mieliśmy piękny czerwiec, temperatura za oknem i słońce zachęcało do odetchnięcia świeżym powietrzem.
- Na razie, znikam na dzisiaj - rzuciłem mijając Małgośkę.
- Michał, zaczekaj - zatrzymała mnie.
Zazwyczaj mówiła do mnie szefie, szefuniu, bosie, a w towarzystwie klientów jeszcze oficjalniej, imię słyszałem od niej bardzo rzadko.
Spojrzałem pytająco.
- Przyjedź dzisiaj do mnie. Zamówimy coś do jedzenia, pogadamy. Może chcesz się wygadać z kimś zaufanym?
Przyszło mi do głowy, że faktycznie ona jest dobrą strażniczką wiadomości, nigdy nie słyszałem aby kogoś obgadywała albo plotkowała.
- Na pewno? Zanudzę cię i co wtedy?
- Na pewno - w końcu zobaczyłem uśmiech na jej ustach, po raz pierwszy dzisiaj - jeśli się namyślisz to będę w domu.
Nie musiałem się namyślać, choć próbowałem znaleźć cokolwiek przeciw to wiedziałem, że pojadę. Choćby z ciekawości.
Co prawda rozstałem się ledwie wczoraj, ale trochę jakby związek z Beatą kończył się od jakiegoś czasu. Coś jakby świeczka, która spala się i jak już zostało niewiele knota to przychodzi ktoś i ją gasi. Mimo, że jest pewne, że sama zgaśnie lada chwila.
Niezaprzeczalny fakt, że powrót do pustego mieszkania ze świadomością, że nie ma na kogo czekać była przytłaczająca.
Nawet stuk stuk stuk zza ściany od dawna już nie dobiegało.
Włączyłem jakiś kanał muzyczny i poszedłem pod prysznic. Wodę ustawiałem na przemian ciepłą i zimną. Ta ostatnia działała dziwnie kojąco, niemal nie czułem lodowatych kropel uderzających w moje ciało.
Wieczorem zajechałem do sklepu, kwiaciarni i okolicznego warzywniaka. Pojawiły się już truskawki, nasze polskie, najlepsze na świecie.
Niedługo potem stałem pod drzwiami Gosi.
Nawet nie udawała zdziwionej, wiedziała, że przyjdę. Służbowe spodnie i koszula zamieniły się w rozkloszowaną spódniczkę i luźny sweterek. Włosy upięła wysoko i ciasno w koński ogon.
- Chodź - wskazała wnętrze mieszkania. Wręczyłem jej niezgrabnie kwiaty i postawiłem torbę na stole.
- Ostatnio jak mi otwierałaś te drzwi miałaś na sobie zabawniejsze wdzianko.
- Weź, rozciągnięta piżama... Dziękuję, są piękne - kwiaty błyskawicznie znalazły swoje miejsce w wazonie.
- Ta, rozciągnięta, jasne, przecież była jak z pudełka. Teraz wyglądasz super, wystrojona.
- Nie jestem wystrojona - zaśmiała się odstawiając w torbę na kuchenny blat.
Doskonale wiedziałem, że jednak się wystroiła, ani jeden włosek na jej upiętej fryzurze nie odstawał nie w tę stronę co trzeba.
Rozejrzałem się dookoła, oglądając mieszkanie. Miała rację mówiąc, że jest przytulne, wyraźnie widać było kobiecą rękę, ale przesadziła z tym, że małe. Spodziewałem się kawalerki, może czegoś trochę większego a te mieszkanie wyglądało na całkiem spore, dałoby się z niego z pewnością wydzielić co najmniej dwie duże kawalerki. Od przytulnego i ciepłego salonu mocno odcinał się surowy i nowoczesny aneks kuchenny z pięknym drewnianym stołem.
Gosia z zaciekawieniem zajrzała do torby.
- Fiuru fiuru, truskaweczki, lubię - ucieszyła się i wyjęła z torby butelkę wina, bitą śmietanę w sprayu i rzeczone owoce.
- Kupiłem śmietanę, bo nie wiem czy masz.
- Nie mam, udało ci się.
- Ile ty masz tych ubrań? - zmieniłem temat.
- Ale o co ci chodzi?
- Ciągle przychodzisz do pracy w innych ubraniach, zawsze byłem ciekaw ile ty tego masz.
- Trzeba było spytać, chodź, pokażę ci.
Wzięła mnie za rękę i poprowadziła do drzwi w głębi mieszkania. Otworzyła je, weszła do środka i włączyła światło i oniemiałem.
Stałem w progu ogromnej garderoby. Ściany zakryte były regałami z ubraniami, stojącymi równo w rządkach butami i torebkami. Buty ku mojej nieskrywanej radości w większości na wysokim obcasie. Całości dopełniało wielkie lustro, w którym było nas teraz widać. W nozdrza lekko uderzał zapach świeżego prania.
- O cię kręcę... - tylko tyle wymyśliłem.
- Ale to proste - kupuję, ponoszę raz czy dwa i sprzedaję niewiele taniej. Da się? Da się. Ale fakt - nazbierało się trochę...
- Trochę? To jak... - chciałem coś powiedzieć, ale zamknęła mi usta pocałunkiem. Przyjąłem to z radością, nie byłem pewien jak mnie potraktuje aż do teraz. Oderwałem się od niej.
- Poczekaj...
- Nie chcę czekać - wymruczała cicho i przytuliła się - tęskniłam do ciebie. Od dwóch dni chodzę jak na szpilkach, namieszałeś i to mocno. Chodź.
Pociągnęła mnie za sobą, zostawiliśmy garderobę za sobą, Gosia nacisnęła klamkę kolejnych drzwi i znaleźliśmy się w sypialni.
Tu też było widać fachową rękę. Całe pomieszczenie utrzymane było w ciemnej grafitowej barwie. Piękne nowoczesne i wielkie łóżko miało u wezgłowia ułożone poduszki, na szafkach i toaletce panował nienaganny porządek. Ascetycznie ale jednak jakoś tak przytulnie.
Gospodyni zarzuciła mi ręce na szyję, nasze języki spotkały się w sposób jakiego nie zaznały dotychczas. Pachniała i smakowała doskonale, bił od niej nieopisany żar i namiętność.
Moje ręce odruchowo powędrowały w dół, uniosły lekko fałdy spódnicy i spotkały się z gładkimi udami. Oczywiście członek nie omieszkał zrobić tego co mam nadzieję będzie robił jeszcze długie lata czyli stanął.
- Poczekaj - powstrzymała mnie i odsunęła się. Szybko rozpięła mi koszulę, pocałowała w tors i pchnęła na łóżko - rozgość się i daj mi chwilę.
Przyciemniła lekko światło i wymknęła się z sypialni zanim zdążyłem zaprotestować.
Wróciła po dłuższej chwili, w czasie której pozbyłem się koszuli i skarpetek zostając tylko w spodniach - już Wam kiedyś pisałem - nagi facet w skarpetkach to zło, a planowałem być nagi.
Zobaczyłem przed sobą uosobienie erotyzmu.
Stała w drzwiach w wyzywającej pozycji. Cała na czarno, jedynie krwistoczerwona szminka przełamywała tę czerń.
Lakierowane na czarny połysk szpilki podkreślały zgrabność jej nóg odzianych teraz w pończochy. Czarny stanik widoczny zza lekko rozchylonego jedwabnego szlafroczka podkreślał rozmiar jej pełnych piersi. Całości obrazu dopinały włosy upięte wysoko w koński ogon, czerwona mokra szminka i koronkowa opaska na oczach.
Kutas w spodniach pulsował jak opętany.
Podniosłem się z łóżka, dotknąłem jej policzka a ona wsunęła kolano między moje nogi i popatrzyła zza koronki prosto w oczy.
- Czy ty wiesz jak wyglądasz? - spytałem retorycznie, nie mogła nie wiedzieć.
- Wiem. I nie zawaham się tego użyć - wyszeptała kładąc mi czule dłoń na policzku.
Ciepło jej dłoni i jakaś nieopisana obietnica w głosie spowodowała eksplozję motyli w brzuchu.
Gosia zamknęła za sobą drzwi jakby bojąc się, że ktoś może nadejść i zrobiła dwa kroki do łóżka.
Stanąłem za nią w samych spodniach, wtuliłem twarz w jej kark delektując się zapachem, jej dłonie znalazły się na moich udach.
Chwilę później rozsupłałem pasek jej szlafroczka i wsunąłem dłonie pod jego materiał. Gładki i wysportowany brzuch był przyjemny w dotyku, mocno kontrastował z szorstkością koronki stanika i gładkością materiału majteczek. Gosia przylgnęła do mnie delikatnie tyłeczkiem i niemal niewyczuwalnie nim poruszała, nie było możliwości, żeby nie czuła twardego członka.
Szlafroczek pomału wzdłuż jej ramion zsunął się w dół, wsunąłem dłoń głębiej między jej lekko rozstawione nogi, delikatnymi pocałunkami pokrywałem jej szyję. Nie przerywając zsunąłem z jej ramienia jedno ramiączko stanika, potem drugie. Wprawnie wyczułem haftki i szybkim ruchem rozpiąłem stanik. Wyciągnęła ręce do przodu i pozbyła się go, poleciał w bliżej nieznanym mi kierunku.
Nie było innej możliwości jak objąć jej piersi dłońmi. Mimo jej wieku brak dzieci owocował jędrnością jakiej mogłaby pozazdrościć niejedna dwudziestolatka. Gosia westchnęła czując ciepły dotyk, podniosła ręce wysoko nad głowę powodując, że piersi podniosły się jeszcze bardziej. Sięgnęła do tyłu, objęła moją głowę, odwróciła się i pocałowała. Mokra szminka smakowała owocami, byłem pewien, że zostawia na moich ustach ślady.
Posadziłem ją na łóżku i delikatnym gestem pokazałem, że ma się oprzeć. Opadła wyczekująco na łokcie. W tej pozycji jej napięty wysportowany brzuch i duże pełne piersi dawały oczom niesamowitą radość. Rozłożyła szeroko nogi, wspaniale podkreślone wysokimi obcasami jak i koronką pończoch wysoką na jedną trzecią uda. Majteczki ledwie co zasłaniały. Zachęcony przybraną przez nią pozą uklęknąłem celowo robiąc to jak najdłużej.
- No dalej, nie bój się - wyszeptała i wyzywająco przejechała rozłożonymi palcami po materiale majteczek.
Nie jestem z tych bojaźliwych, moja głowa znalazła się między jej nogami, zacząłem je systematycznie całować począwszy od kostek, coraz wyżej aż skończył się delikatny materiał pończoch, ominąłem koronkę i przez krótki fragment nagiego ciała dotarłem ustami do majtek. Nawet przez materiał czułem zapach jej cipki. Gosia pogłaskała mnie z aprobatą po głowie i zachęcająco lekko przyciągnęła do siebie.
Odchyliłem czarny materiał i zobaczyłem mokrą skórę. Króciuteńko przystrzyżone włoski okalały jej cipkę równiutkim trójkątem. Pomału zatopiłem język między wargami, była lepka i gorąca. Wodziłem z góry na dół, delikatnie, muskałem językiem jej łechtaczkę, kręciłem kółka, ssałem. Była przepyszna, jej włoski delikatnie drapały mnie w twarz, po brodzie pomału ściekała strużka śluzu. Objąłem jej uda i przycisnąłem mocniej do siebie i wepchnąłem język najgłębiej jak mogłem. Poczułem ruch i nie odrywając ust od jej cipki spojrzałem w górę. Gośka leżała na plecach, jedyne co widziałem to jej falujący brzuch i piersi, które właśnie teraz sobie pieściła, szelma.
Do języka pomału dołączyłem palec, początkowo błądził po zakamarkach fałdek jej cipki aby ostatecznie zatopić cię całkowicie.
Pieściłem ją nieśpiesznie, nie zależało mi na szybkim końcu, było niesamowicie, mogłem lizać jej kwiatek w nieskończoność. Gosia ruszała powoli biodrami lekko sterując doznaniami, w końcu sięgnęła do moich rąk i lekko pociągnęła ku sobie.
- Chodź do mnie...
Wsunąłem palce pod paseczki materiału łączące przód jej majtek z tyłem, okręciłem je sobie wokół nich i powoli zsunąłem jedwabne stringi. Złączyła i podniosła nogi aby umożliwić pozbycie się części garderoby, teraz leżała przede mną naga, nie licząc pończoch, butów i koronkowej przepaski na oczach. Czerwona szminka wyglądała na jeszcze czerwieńszą, choć przecież musiało to być złudzenie.
Wdrapałem się na łóżko, a ona sięgnęła do klamry paska. Powstrzymałem ją kręcąc w milczeniu głową. Podałem jej dłoń i delikatnymi gestami pokazałem, że ma uklęknąć na łóżku i położyć dłonie na swoich udach. Zanim usiadła na własnych piętach zdjęła buty, w nich byłoby jej skrajnie niewygodnie, pogodziłem się z tym. Gdy przyjęła wybraną przeze mnie pozycję sięgnąłem po pasek jej szlafroka, kilkukrotnie końcem jedwabnego materiału musnąłem jej ciało poświęcając specjalną uwagę sutkom i obojczykom wywołując na jej skórze gęsią skórkę, w końcu opasałem jej nadgarstki i zawiązałem kokardę. Było to bardziej na pokaz niż po to aby ją unieruchomić, wystarczyłoby jej kilka ruchów nadgarstkami i pozbyłaby się więzów. Ale poddała się bez cienia dezaprobaty.
Pochyliłem się do przodu i pieściłem ustami jej piersi. Nie mogła w tej pozycji nic zrobić z rękoma i przyjmowała pieszczoty bez dotykania mnie. W końcu położyłem rękę na jej barku i lekkim naciskiem nakazałem pochylić się do przodu i oprzeć na łokciach.
To co się teraz działo było absolutnie czymś odwrotnym od tego o co prosiła mnie jakiś czas temu Iza. Tak czule jak teraz dawno z kobietą nie współżyłem.
Gosia klęczała teraz przede mną podparta na łokciach. Pomału, bardzo pomału rozpiąłem rozporek i wydobyłem na wierzch członka. Oblizała się odruchowo na jego widok. I nieskromnie powiem, że się nie dziwię. Stał tak ja dawno nie stał, nabrzmiała żołądź błyszczała w przytłumionym świetle. Z pozycji z jaką teraz na nią patrzyłem moja kochanka wyglądała jak marzenie. Szeroko rozstawione nogi eksponujące pończochy i szerokie biodra, wąska talia a na koniec zmysłowa koronka z gorejącymi za nią oczami i otwarte usta kuszące szminką, gotowe na przyjęcie mnie w swoim ciepłym wnętrzu.
Przysunęła się do krawędzi łóżka i szerzej otworzyła usta jakby zapraszając.
Nie dałem się prosić i zbliżyłem kutasa do jej ust. Stał pionowo nie ułatwiając jej zadania. Wysunęła język błyskając białymi równymi zębami, Boże, jaka ona jest zadbana, przeciągnęła nim wzdłuż kutasa zostawiając wilgotną ścieżkę. Drgnąłem czując jej ciepły oddech na jądrach. Przekręciła głowę i objęła bokiem członka, przesunęła po nim ustami od czubka do nasady zostawiając czerwony ślad szminki. "Co tu się dzieje, jakiś obłęd..." - przeszło mi przez głowę.
Gosia lizała i całowała nie śpiesząc się z wzięciem członka do ust jakby celowo przeciągając zabawę. Rozpiąłem nieśpiesznie pasek i guzik spodni i zsunąłem je do połowy ud razem z bielizną. Gosia na moment podniosła się wysoko na rękach, zamknęła usta na czubku kutasa, trzymając go mocno opadła z powrotem na łokcie. Teraz bez użycia rąk miała członka w ustach, wycelowanego prosto w siebie, zmyślna bestyjka.
Patrząc mi zza koronki w oczy pomału pochłonęła niemal całego kutasa. Wyglądał groteskowo i podniecająco lśniąc czerwienią szminki. Nie mogłem się powstrzymać i stać nieruchomo, moje biodra zaczęły się poruszać wprzód i w tył wsuwając i wysuwając przyrodzenie z jej ust.
Nie mogłem pozwolić na taką zabawę zbyt długo - wrażenia, widoki i jej wzrok wbity w moje oczy spowodowałyby szybki orgazm, a nie tego chciałem. Odsunąłem się od niej, spojrzała pytająco i podniosła się z łokci. Zrzuciłem spodnie chwaląc się w duchu za wcześniejsze pozbycie się skarpetek.
Położyła się na plecach i wyciągnęła spętane ręce wysoko nad głowę. Teraz wyglądała jeszcze smuklej, naprężone piersi podniosły się do góry, jej ciało odcinało się od jasnoszarej narzuty na łóżko. Znów moje usta zaczęły wędrówkę po jej ciele od stóp, przy okazji znów wsuwając jej buty. W górę, centymetr po centymetrze podążałem aż do ust.
Wsunąłem kolano między jej nogi i delikatnie odsunąłem najpierw jedną nogę na bok, potem drugą. Poczułem na skórze członka wilgoć jej krocza i szorstkość ostrych włosków. Podniosłem się na kolana a ona zarzuciła mi nogi na biodra i przyciągnęła do siebie. Poczułem chłód lakieru butów na plecach. Skierowałem członka w róż jej cipki i bez ogródek zagłębiłem się w nią. Gosia jęknęła cicho i wyprężyła w łuk. Skorzystałem z okazji, chwyciłem ją w pasie i podniosłem jej biodra trochę wyżej aby ułatwić sobie penetrację. Kochaliśmy się tak delektując oczy własnym widokiem, jej piersi obłędnie się kołysały w rytm ruchów bioder, palce jej dłoni ściskały róg poduszko, daleko nad głową. Położyłem ją z powrotem na łóżku, wsunąłem dłonie pod zgięcia jaj kolan i docisnąłem je lekko w górę tak, że kolanami prawie dotykała własnych barków. Okazała się całkiem rozciągnięta.
Podniosła głowę aby zrekompensować napięcie ciała i oparła zimne podeszwy butów na mojej klatce piersiowej. Musiały być na tę okazję, bo podeszwy nie wykazywały jakichkolwiek śladów zużycia. Obcasy boleśnie wbiły mi się w skórę blisko sutków, ale zignorowałem to, ona działała jak najlepszy środek przeciwbólowy.
Jej opuszczone teraz w dół ramiona zostały uwięzione między nogami a ciągle związane dłonie siłą rzeczy znalazły się między udami.
Zrobiła palcami twarde kółko wokół penisa, miałem wrażenie, że dodatkowa podnieta jeszcze powiększyła mi członka.
- Ooo, jaki twardy - jakby na potwierdzenie wyszeptała Gosia.
W rewanżu wsunąłem dłoń pod jej rękę i kciukiem delikatnie pieściłem mokrą łechtaczkę. Moja kochanka przygryzła wargę zostawiając na zębach ślad szminki.
- Weź mnie od tyłu - wyszeptała.
Nie trzeba nie dwa razy prosić, wszak to moja ulubiona pozycja.
Puściłem ją a ona zręcznie uciekła spode mnie, odwróciła się i wypięła tyłeczek. Nie dawała mi wyboru, coś tak pięknego musiało otrzymać mojego całusa, moje usta wylądowały na moment na jednym pośladku a potem na drugim. Nie miałem okazji widzieć do tej pory jej tyłeczka z tak bliska, przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Musiała chodzić na jakieś zabiegi, bo zarówno tyłeczek jak i rowek między pośladkami były absolutnie bez zarzutu.
Wypięła wyżej dupkę i pochyliła głowę najbardziej jak mogła, koronkowa opaska zsunęła się jej z głowy. Odwróciła się, spojrzała na mnie i mrugnęła okiem.
Wspiąłem się trochę wyżej aż członek otarł się o jej cipkę. Chwilę ocierałem się o jej zewnętrzne partie, po czym się cofnąłem, napiąłem lekko mięśnie podbrzusza powodując uniesienie członka i wszedłem pomału w jej gorące wnętrze.
- Oooo, tak - jej głowa znów opadła na pościel. Ręce nad głową poruszyły się jakby chcąc się oswobodzić, sięgnąłem i pociągnąłem za koniec jedwabnego paska. Oswobodziła dłonie i jedna od razu powędrowała do piersi, zaczęła je delikatnie pieścić. Tymczasem moje dłonie zwiedzały delikatnymi muśnięciami każdy zakamarek jej ciała do którego zdołały dotrzeć. Wchodziłem w nią nieśpiesznie, w ciszy sypialni dało się słyszeć nasze przyśpieszone oddechy i ciche wilgotne mlaśnięcia członka ślizgającego się w jej wnętrzu.
Sięgnąłem ręką do przodu, złapałem ją oburącz za barki i podniosłem do siebie. Teraz oboje klęczeliśmy, penetracja w tej pozycji nie była najgłębsza ale to nam w zupełności wystarczyło. Objąłem dłońmi jej piersi a ona sięgnęła do tyłu, do mojego karku i mocno się na nim wsparła zapobiegając utracie równowagi. Całowałem jej szyję i kark, w pewnym momencie poczułem lekkie drapnięcie paznokciem w członka.
- Czy ty się tam zabawiasz?
- Przepraszam - odparła i szybko jej ręka wylądowała na moim udzie. Złapałem ją i skierowałem znów do jej krocza.
- Nie wygłupiaj się, kręci mnie to...
Po chwili znów chciałem być cały w niej i delektować się widokiem jej tyłeczka, pchnąłem ją lekko aż opadła na czworaka.
Złapałem za biodra i rytmicznie wchodziłem w jej cipkę, trochę mocniej i szybciej niż do tej pory, czułem, że długo nie dam rady.
Gosia po chwili jednak uciekła spode mnie położyła się na boku, wyprostowała jedną nogę a druga zgięła dociągając niemal kolano do piersi. Ręką sięgnęła w górę i zaparła się o zagłówek.
- Tak chcę skończyć.
Wszedłem w nią w takiej pozycji, widać to jej ulubiona, plus był taki, że widziałem wszytko co mogłem - cipkę, tyłeczek, piersi, twarz, nogi, pełen zestaw.
- O tak, ale cię czuję, gdzie ty uderzasz, super, nie przestawaj, ale cię czuję, ale... - chwyciła mocno wolną ręką narzutę na łóżko i przyciągnęła do sienie, nagle urwała słowotok i się spięła, palce dłoni na zagłówku ścisnęły się w pięść a jej oczy lekko uciekły do tyłu, ale szybko wróciły na swoje miejsce. Nawet jeśli ktokolwiek stałby za drzwiami to nie zorientowałby się, że właśnie doszła, zrobiła to niemal bezgłośnie.
Ja potrzebowałem jeszcze chwili, skupiłem się na jej piersiach kołyszących się w rytm moich pchnięć i pięknych sutkach. Dodatkowo Gosia spojrzała na mnie wyzywająco i szepnęła:
- Chcę poczuć twoją spermę na ciele...
No i masz babo placek, podziałało jak zapalnik. Wyszedłem z niej szybko tuż przed wytryskiem i ciepła sperma pokryła białymi kroplami jej udo i brzuch.
- Chciałam zobaczyć jak tryskasz, lubię doprowadzać cię do orgazmu - wyszeptała i odwróciła się na plecy - chodź do mnie.
Przytuliłem się do niej nie zwracając uwagi, że rozmazuję nasienie po naszych ciałach.
- Musisz mi dawać jakieś oznaki gdy będziesz dochodzić - powiedziałem z uśmiechem i pocałowałem.
- Przecież wiesz, że mam ciche orgazmy.
- Wiem, ale mogę nie zauważyć i zamiast przerwać to będę cię młócił dalej.
- A po co przerywać? - zaśmiała się - mi nie przeszkadza. Nie sprawia już tak przyjemności jak przed, ale spokojnie...
Przewróciłem się na plecy wciągając ją na siebie. Pochylona nade mną ocierała się piersiami o moje ciało, całowała szyję i kletkę piersiową. Już pomyślałem, że podąży dalej w dół, ale ostudziła moje zapędy.
- Chodź pod prysznic.
Gdy szła przez hol stukot obcasów odbijał się cichym echem. Stuk, stuk, stuk. Dotarło do mnie, że jest o klasę bardziej zmysłowy niż pamiętny stukot Iwony. Jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć? Albo to może umysł płatał mi figla?
Ewidentnie była przygotowana bo w łazience paliło się kilka małych świeczek rozsiewając ciężki cytrusowy zapach.
Łazienka również robiła wrażenie - te pomieszczenie z kolei utrzymane było w ciepłych barwach w różnych odcieniach brązu.
Gosia rzuciła szlafrok na szafkę, zdjęła buty i pończochy. Przekręciła gałkę wewnątrz kabiny i z góry, z dużej deszczownicy poleciały rzęsiste krople.
Weszliśmy za szklany parawan, spokojnie zmieściłyby się tu ze cztery osoby.
Uwielbiam przesuwać namydlonymi dłońmi po ciele kobiety więc nie namyślając się wiele zabrałem się za tę właśnie czynność.
Obłość jej ciężkich piersi spowodował napływ krwi do członka. Zauważyła to oczywiście i pacnęła mnie lekko w niego, co oczywiście spowodowało reakcję wręcz przeciwną do spodziewanej i kutas urósł jeszcze bardziej.
- A co to się dzieje? - zaśmiała się - nie podkręcaj się, czas coś zjeść.
Przekręciła dźwignię i z panelu prysznica trysnęły bolesne strużki masaży wodnych.
- To cię ostudzi - przekręciła dodatkowo kurek i poczułem, że temperatura wody spada drastycznie.
Wytrzymałem i poczekałem aż woda zmyje ze mnie całą pianę. Gosi zajęło to mniej czasu i uciekła spod zimnego prysznica.
Zarzuciła na siebie szlafrok nie trudząc się zawiązywaniem go, podała mi świeży ręcznik i poprawiała makijaż przed lustrem.
- Idę po ciuchy - wytarłem się i rzuciłem.
- Poczekaj - zniknęła za drzwiami, po chwili wróciła z pakunkiem w ręku - otwórz.
Rozerwałem papier na miękkiej paczce. Wewnątrz były spodenki i koszulka.
- Dzięki, fajne. Oj, bo się tu zadomowię... - mruknąłem - Przygotowana profesjonalistka nawet prywatnie, co?
Nie skomentowała tego, odwróciła się i wyszła.
Kilkadziesiąt minut później pochylaliśmy się na chińskimi daniami właśnie dowiezionymi przez kuriera. W tle cicho grała muzyka, okazało się, że Gośka ma całkiem szerokie spektrum tego czego słucha. Nie była wierna konkretnemu gatunkowi, słuchała tego co jej w ucho wpadło.
Na jej kieliszku z winem widniał delikatny ślad szminki.
- Wybacz, że pytam, ale jak cię na to wszystko stać? Wiem ile ci płacę, niemało, ale też nie jakieś kosmiczne pieniądze.
- To daj mi podwyżkę - jej śmiech był szczery - nie muszę u Ciebie pracować, już ci mówiłam, że jestem tam dla ciebie. Mam majętnych rodziców, którzy nie widzą problemu aby chronić i hołubić swoją dziewczynkę.
- A to takie buty...
- Ano takie - ucięła jakby temat pomagania jej przez rodziców był drażliwy.
Gosia siedziała w samym szlafroczku i świadomość tego, że nie ma nic pod spodem strasznie mnie kręciła. Gdy odchylała się do tyłu na jedwabiu wyraźnie odznaczały się sutki jej piersi.
Skończyła swoje danie, wytarła usta serwetką, zorientowała się, że roztarła szminkę, spojrzała przepraszająco zasłaniając usta i wyszła do łazienki. Dolałem wina a ona wróciła po chwili z poprawionym makijażem, już nie tak mocnym jak poprzednio.
- Najadłam się, co teraz?
Usiadła na mnie okrakiem zarzucając nogę tak jak usiadła gdy pierwszy raz zawitała do mojej firmy. Szeroko rozchylone poły szlafroka nie skrywały absolutnie niczego.
- Nie wstydzisz się tak chodzić po domu? - wsunąłem rękę za jej plecy a drugą wymownie wskazałem okno. Widać było przez nie światła budynku naprzeciwko, otwarte żaluzje niczego nie zasłaniały.
Spojrzała we wskazanym kierunku i wzruszyła ramionami.
- No i co? Jak ktoś chce popatrzeć to jego problem - i na poparcie swoich słów wystawiła język w stronę okna. Jednak wstała i zasłoniła żaluzje - Lepiej?
- Dla mnie bez różnicy - rzuciłem i w sumie przyłapałem się, że faktycznie miałem to gdzieś. Jak jakiś niespełniony onanista (lub onanistka) lepiej się czuje podglądając innych to luz...
Gosia wróciła na moje kolana i pocałowała mnie.
- Masz miejsce na deser?
- Jasne, zapomniałem o truskawkach!
- No właśnie - wstała znów, usiadła na drugim krześle, zarzuciła nogę na nogę i podparła brodę - no to czekam...
Nie miałem wyjścia, trzeba było ogarnąć temat.
- A czekoladę masz?
- Mam. W lodówce.
- A tarkę?
- Masz wymagania... Tam - wskazała ruchem głowy jedną z szafek.
Szybko znalazłem to czego potrzebowałem, o miseczki nie pytałem bo stały w przeszklonej szafce. Przygotowywałem deser czując niemal na sobie wzrok Gosi, nagle usłyszałem ruch i sekundę później jej ciało za plecami.
- Facet w mojej kuchni, niebywałe - wyszeptała prosto do ucha.
- No oczywiście, jestem tu pierwszy - postarałem się aby sarkazm w głosie nie brzmiał złośliwie.
- A żebyś wiedział...
Nie wiem czy to była prawda, ale zrobiło mi się po prostu miło. Najpierw z powodu jej słów, a potem z powodu jej dłoni, które wsunęły się w spodenki i dotarły do członka. Dołożyła do tego jeszcze ciepły delikatny pocałunek w kark.
- Ej, ja tu gotuję...
Parsknęła śmiechem i przytuliła się bardziej. Członek już zaczął się podnosić wypełniając jej dłoń.
- Makłowicz się znalazł - skomentowała.
- Żeby było jasne, Makłowicz to nie do końca kucharz tylko bardziej podróżnik i smakosz - prostowałem dzielnie jej rozeznanie w temacie - i serio, uważaj bo mam nóż.
Co zresztą było prawdą, bo właśnie kroiłem truskawki na połówki.
- No oczywiście panie smakoszu - ręka na moim kutasie zwolniła trochę, Gośka znad ramienia obserwowała co robię. Jak tylko skończyłem i wrzuciłem równe porcje truskawek do miseczek znów przyśpieszyła ruchy.
Wziąłem puszkę sprayu z bitą śmietaną i zacząłem intensywnie potrząsać.
- Uuuu, trzepanko - mówiąc to, Gosia zgrała ruchy swojej ręki z moją i teraz onanizowała mnie szybo i intensywnie.
Skończyłem ze śmietaną, zdjąłem korek i kolistymi ruchami pokryłem truskawki warstwą bitej śmietany. Następnie znienacka skierowałem dyszę sprayu w tył i biała smuga bitej śmietany poleciała w stronę twarzy Gośki. Krzyknęła głośno i zrobiła unik wypuszczając mnie z ręki. Biała piana poleciała na podłogę.
- O żesz ty... - próbowała mi zabrać puszkę, ale bez rezultatu. Walczyła, ale zza pleców niewiele mogła zdziałać.
- Spokój mi tu, nie skończyłem - odstawiłem spray a moich dłoniach pojawiła się czekolada i tarka. Szybkimi ruchami pokryłem miseczki wiórkami startej gorzkiej czekolady a ręka Gosi lekko zsunęła mi spodenki, do połowy odsłaniając pośladki.
- Ej, jestem bezbronny... - obróciłem się lekko ciągle mając zajęte dłonie.
- O jaki ty bezbronny... - mówiąc to szybko klęknęła, odciągnęła przód spodenek w dół uwalniając stojącego kutasa i zamknęła na nim usta.
- Poczekaj - sięgnąłem po spray i ku uciesze panny u moich stóp na czubku mojego członka pojawiła się kulka śmietany. Pochłonęła go błyskawicznie, wylizała do czystości i spojrzała wyczekująco jakby czekając na więcej.
Odstawiłem puszkę, podałem dłoń Gosi i pociągnąłem do góry, posłusznie wstała. Oparłem ją o krawędź stołu, pocałowałem i położyłem na blacie. Wyglądała na pięknym meblu zmysłowo, czarny szlafrok spłynął na boki i teraz jej ciało odcinało się od czerni materiału.
Wziąłem jedną miseczkę, zanurzyłem palce w śmietanie i naniosłem jej spore porcje na sutki Gosi. Wzdrygnęła się od zimnej masy i westchnęła. Zsunąłem do końca spodenki, zrzuciłem koszulkę i wszedłem w jej mokrą już cipkę, przyjęła mnie z cichym "ooooo....". Poruszałem się w niej nieśpiesznie, pochyliłem się i zlizałem powoli śmietanę z jej sutków. Były już twarde, nie mi oceniać czy z podniecenia czy od chłodu białej piany. Kochałem się z nią powoli, bez pośpiechu ale do ciskając członka do końca i mocno. Żałowałem trochę, że zasłoniła okno...
Gosia podniosła nogi do góry i złapała się pod udami aby ułatwić sobie tę pozycję.
Wyszedłem pomału z niej delektując się widokiem mokrego kutasa lśniącego w świetle kuchennych halogenów.
Kolejna porcja śmietany trafiła na jej ciało, małymi kropkami wyznaczyłem zygzakowaty szlak od jej szyi do cipki. Zbierałem pocałunkami te kropki, jedną po drugiej, minąłem przełęcz między piersiami, dotarłem do doliny jej pępka omijając płaskowyż brzucha i w końcu osiągnąłem cel - gorące źródło, czyli oczywiście jej cipkę.
Zlizałem wszystko dokładnie, nie pozwoliłem aby choć atom śmietany pozostał niezlizany.
Nie przerywając delektowania się smakiem jej cipki sięgnąłem po miseczkę, wydobyłem z niej truskawkę, rozgniotłem w dłoni i otrzymaną masę roztarłem na płatkach jej róży.
- O ja pierdolę - wyrwało jej się z ust.
Spojrzałem znad jej cipki w górę i zobaczyłem, że Gosia podnosi jak najwyżej głowę i próbuje zobaczyć co się dzieje. Wcierałem truskawkę w jej cipkę, pod palcami czułem twarde ziarenka owocu, ona też musiała to czuć. Dotknęła mojej głowy i lekko przyciągnęła sugerując czego chce. Zatopiłem język w jej gorącym wnętrzu najgłębiej jak mogłem, to musiały być dla niej skrajne doznania - zimna truskawka kontra mój gorący język.
Zlizałem wszystko najdokładniej jak mogłem podniosłem się i znów byłem w niej. Nabrałem na dwa palce trochę śmietany pokrytej czekoladą i wsadziłem jej do ust. Zassała wszystko na koniec kręcąc językiem kółka wokół palców. Znów sięgnąłem do miseczki, tym razem poczęstowałem ją truskawkami, nie przestając się z nią kochać.
- Ummmm, bardzo dobre - oceniła - spróbujmy inaczej.
Podniosła się, przytuliła się i pocałowała. Lekkim naciskiem dłoni zasugerowała abym się odsunął, mój kutas nie bez żalu opuścił jej cipkę.
Tym razem Gośka nabrała truskawki i śmietanę w garść, rozgniotła je tworząc bladoczerwoną masę i zacisnęła dłoń na moim kutasie. Chłód był przyjemny, wręcz kojący. Dopiero gdy ręka zaczęła masować mi członka poczułem co robią te truskawkowe ziarenka. Ooooo, to było coś nowego. Ekscytujące i dziwne zarazem. Na szczęście moja kochanka nie planowała długiej pieszczoty w ten sposób, tylko sięgnęła po puszkę, potrząsnęła i zrobiła mi na ciele śmietanowy zygzak, od jednego sutka do drugiego a potem w dół do członka. Powtórzyła to co ja robiłem, może nie tak dokładnie, ale po krótkiej podróży w dół jej język w komitywie z ustami pozbawił mnie ostrych ziarenek ze skóry kutasa. Trzymałem ją teraz za głowę zostawiając na włosach resztki owocu i śmietany i pomału delikatnie posuwałem ją w usta, zacisnęła je mocno potęgując doznania.
W końcu oderwała się ode mnie łapiąc oddech, podniosłem ją z kolan, oparłem o drzwi zabudowanej lodówki, ująłem pod uda, podniosłem i wszedłem w nią z powrotem. Objęła mnie i wtuliła twarz w moją szuję. Czułem jej gorący przyśpieszony oddech, coś cicho wyszeptała ale nie zrozumiałem. Podrzucałem delikatnie jej ciało, czułem resztki lepkiej masy między nami.
- Nie przerywaj - tym razem usłyszałem co szeptała. Posłusznie nie zmieniłem ani o jotę sposobu w jaki w nią wchodziłem, tym bardziej, że i mi się to podobało, czubek członka ocierał się w jej wnętrzu o miejsce, które przyjemnie łaskotało i z każdym ruchem przybliżało do orgazmu.
- O tak, jeszcze chwilę, nie przestawaj, o tak - chwilę później wytrysnąłem w jej wnętrzu, nie udało się opóźnić nieuniknionego. Zanim jednak mój członek zdążył opaść nie pozwoliłem sobie zwolnić, zależało mi na jej satysfakcji. I doczekałem się chwilę później.
- O tak, tak, zaraz - poczułem na plecach jej paznokcie i naprężające się ciało. Gdy naprężenie ustało, zwolniłem powoli aż mokry od spermy członek nie wysunął się z niej i nie opadł.
Pomału postawiłem Gosię na podłodze.
- Poczekaj - wydyszała opierając się o mnie.
- Wszystko OK?
- Tak, to że mam ciche orgazmy nie znaczy, że słabe.
Chwilę później całowaliśmy się omywani ciepłą wodą prysznica. Jej włosy opadały mokrymi prostymi liniami w dół.
- Może coś obejrzymy? - zaproponowała Gosia.
- Jasne, noc jeszcze młoda, mamy masę czasu, nikt na mnie w domu nie czeka - wypaliłem bez namysłu.
Przemknęło mi przez myśl, że do pracy pójdziemy rano jak zombie, ale trudno.
- Nie żałujesz?
- Czego?
- Rozstania z Beatą.
- Nie. To była kwestia czasu, rozjechały nam się trochę potrzeby.
- A jakie ty masz potrzeby?
- Olbrzymie - zaśmiałem się - a tak serio to czasem sam nie wiem.
- A ona małe? - Gosia nie dawała za wygraną.
- Też duże, tyle że finansowe...
Zrobiło mi się trochę przykro, bo uświadomiłem sobie, że mimo poczucia, że mam wszystko tak naprawdę nie miałem nic. Nawet psa o którym zawsze marzyłem, ale nie miałem bo Beata była mocną alergiczką.
- Choć, obejrzymy coś - popatrzyła mi w oczy i chyba widziałem zrozumienie.
Usiadłem w salonie na sofie na wprost wielkiego telewizora, Gosia podała mi kieliszek z winem, przytuliła się, podniosła nogi na sofę i zarzuciła na nas koc. Dawno tak nie siedziałem z kobietą. Włączyła wyszukiwarkę VOD i powoli przewijała tytuły. W końcu trafiła na coś czego oboje nie widzieliśmy i na dwie godziny zniknęliśmy w filmowo-winnym świecie.
Film się skończył, fabuła była mało wciągająca, ale bliskość i ciepło Małgosi wynagrodziło mi to w zupełności. Dawno się tak dobrze nie czułem.
- To co, zadzwonię po taksówkę i jadę.
- Chyba żartujesz, jeśli myślisz, że cię teraz wypuszczę - powiedziała miękko.
- To co proponujesz?
- Idziemy spać, oczy mi się kleją - nie wyglądała na senną, ale nie wnikałem, jak się miało zaraz okazać to nie był koniec nocy.
- To ja na kanapie - rzuciłem choć wiedziałem, że nie pozwoli.
- Jasne, masz coś z głową. Ale uprzedzam, że śpię nago.
- Nie wyobrażam sobie inaczej - zaśmiałem się. Już nie pamiętam, kiedy spałem w ubraniu.
- To chodź zęby umyć, dam ci szczoteczkę.
Zdziwiłbym się, jakby nie miała przygotowanej.
Mniej więcej cztery minuty później byliśmy już w sypialni.
- Poczekaj mam coś specjalnego dla ciebie.
Wyszła z sypialni a ja zastanawiałem się co takiego może to być.
Leżałem cierpliwie na łóżku, tym razem nie było jej dość długo, zacząłem się niecierpliwić, ale usłyszałem za drzwiami stukot obcasów. Co jest?
Gdy pojawiła się w drzwiach, oniemiałem. Kiedyś w żartach powiedziałem, jaka postać fikcyjna mnie kręci i teraz właśnie ta postać stała przede mną!
Dopiero po chwili do mnie dotarło, że Gosia jest szalenie podobna do Margott Robbie! Jedynie kolor włosów się nie zgadzał, Gosia miała czarne. W głowie wyretuszowałem postać, która stała przede mną i podmieniłem jej włosy na blond.
W 100% Harley Quinn. Kija baseballowego na szczęście nie miała. Jak nie kojarzycie laski to sobie wyguglajcie.
Jedynie buty były trochę inne, reszta identyczna jak w filmie Davida Ayera.
W skrócie - kozaczki, pończochy kabaretki z dużymi oczkami, króciuteńkie spodenki ledwie co zakrywające tyłek z paskiem gęsto usianym ćwiekami, biała niby pocięta koszulka w czerwono-niebieskie mazańce, nabijana ćwiekami obroża, skórzane bransolety i rękawiczki bez palców. Całości dopełniał rozmazany mocny makijaż i dwa kucyki po bokach głowy.
- I jak? - spytała choć po mojej minie musiała wiedzieć "jak". Stanęła w drzwiach przenosząc ciężar ciała na jedną nogę i odstawiając w bok drugą, ręce opierała na framudze na wysokości głowy.
- Co to ma być?
- Spełnienie twojej fantazji. Kiedyś przecież rozmawialiśmy o tym i wypaplałeś, że ona ci się podoba.
- Ty mi się podobasz. Ale skąd wiedziałaś, że tu będę?
- Nie wiedziałam. Strój mam już od jakiegoś czasu, w razie co mógł być na Halloween. Ale skoro już jesteś, może byś tak przeleciał swoją Harley?
Wiedziała doskonale, że mam na nią ponownie chęć, nie dało się tego ukryć, wzwód był bardzo dobrze widoczny, dodatkowo słowo "swoją" wylało miód na moje serce.
- Nie musisz mnie wcale namawiać, chodź do mnie - wyciągnąłem rękę a ona posłusznie, powoli, seksownie i drapieżnie wdrapała się na łóżko i na czworakach zawisła nade mną. Poczułem miętowy oddech i chłód stalowych ćwieków pasa na kutasie. Twardość metalu podnieciła mnie jeszcze bardziej. Ciężkie piersi wypchnęły mocno materiał koszulki.
- Nie masz ochoty na trochę ostrzejszą zabawę? - zapytała ostrożnie Gosia.
- Z tobą co zechcesz...
- Taki jesteś kozak?
W głowie pojawił się obraz ostro rżniętej Izy, zapłakanej i obolałej lecz spełnionej, ale jestem pewien, że Gosia by tego nie dźwignęła.
- Czy ty mnie straszysz? - spytałem wymijająco.
- Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy.
Na potwierdzenie swoich słów zsunęła się w dół i zamknęła ciepłe usta na członku, nawet nie dotykając go dłońmi. Jej szminka od razu zostawiła czerwone smugi na skórze, kucyki wyglądały kusząco, aż prosiło się aby za nie złapać i zerżnąć Gośkę w usta. Położyłem dłoń na jej głowie, lekko przytrzymałem i zacząłem poruszać biodrami. Nie zaprotestowała gdy pogłębiłem penetrację, zmieniła tylko lekko ustawienie głowy. Zaryzykowałem i spróbowałem wsadzić jej w usta całego. Mruknięciem zaprotestowała, więc się wycofałem.
- Tak nie, złaź z łóżka - wydała polecenie i wskazała palcem miejsce.
Posłusznie zszedłem i stanąłem w nogach łoża, tam gdzie celował jej palec. Gosia ciągle na czworakach zajęła pozycję na wprost mnie. Ostentacyjnie odsłoniła śnieżnobiałe zęby i delikatnie przygryzła mi kutasa. Specyficzna pieszczota poskutkowała drgnięciem członka, zęby od razu zostały zastąpione miękkimi ustami.
Gosia spojrzała niewinnie w górę, prosto w moje oczy, wypuściła kutasa z ust, wyszeptała "przepraszam" i powiodła całą powierzchnią języka od jąder w górę, powoli, ciągle patrząc mi w oczy.
- Nic się nie stało, taki odruch - uspokoiłem ją.
- Wsadź mi do końca, nie przerywaj, tak wejdzie - znów mój członek znalazł się w jej ustach, oczekując na moją inicjatywę zatrzepotała rzęsami zachęcająco.
Nie miałem wyboru, złapałem delikatnie ją za głowę obiema rękami i centymetr po centymetrze wsunąłem członka w jej gardło. Tym razem wszedł cały, choć widziałem na jej twarzy wysiłek. Już nie była w stanie patrzeć w górę, kutas pchający się w gardło wymusił lekkie pochylenie głowy. Utrzymałem ją tak przez chwilę, ale gdy poczułem, że się napina to puściłem. Wycofała głowę i głośno złapała oddech.
- Ale głęboko - sapnęła.
- Za głęboko?
- Nie, jeszcze trochę, ale nie trzymaj tylko ruszaj - znów wydała komendę i przeniosła dłonie z łóżka na moje uda.
No skoro pani sobie życzy, to proszę bardzo. Zacząłem po prostu posuwać jej usta i gardło, nie dając zbyt często odetchnąć. W pewnym momencie poczułem, że dłońmi przyciąga mnie do siebie z każdym wejściem jakby dając sygnał abym zrobił to głębiej. Poddałem się temu i dopychałem jak najdalej mogłem. W końcu odepchnęła mnie, mokry członek wyślizgnął się z jej ust z głośnym chlupnięciem. Gosia ciężko łapała powietrze, zobaczyłem, że po policzkach ciekną jej czarne kreski łez i tuszu do rzęs. Mimo to uśmiechnęła się szeroko.
- Wariat, chce mnie udusić - broda błyszczała jej od śliny ale mimo tego i łez wyglądała podniecająco.
- Kładź się, zakomenderowałem, pochyliłem się i zanim wykonała polecenie pocałowałem ją w usta, głęboko, z językiem, pokazując, że nie gęsta ślina cieknąca jej po twarzy nie robi na mnie wrażenia.
Podciągnąłem ją do góry, złapałem w pasie nie bacząc na ćwieki wbijające mi się w brzuch i rzuciłem na plecy na łóżko.
Podskoczyła na miękkim materacu i wsadziła zalotnie palec do szeroko uśmiechniętych ust oczekując na rozwój wypadków.
Złapałem ją za nogę i powoli rozpiąłem zamek z boku jej botka. Podeszwa była nietknięta, te buty też były nowiuśkie.
Moim oczom ukazała się piękna i zadbana stopa poprzecinana cienkimi nitkami kabaretek. Palce poprzechodziły przez duże oczka pończoch, co mnie ucieszyło, bo Gosia naprawdę stopy ma wzorowe i teraz mogłem się nimi nacieszyć.
Pocałowałem delikatnie spód jej stopy, zadrżała.
- Mam łaskotki, uprzedzam - dłonią sięgnęła do zamka drugiego botka, zręcznie go rozpięła, ściągnęła but i odrzuciła w bok, upadł z cichym stuknięciem. W ślad za nim posłałem drugi.
Nie wiem, jak ona to robiła, ale zakochałem się w jej stopach od pierwszego wejrzenia. Miękka skóra mimo przecież nie najmłodszego wieku, brak oznak ciągłego noszenia wysokich obcasów no i paznokcie - idealnie przycięte, żadnych mankamentów, dziś pomalowane cielistym lakierem. Pieściłem jej stopy, delikatne dotknięcia wywoływały w niej walkę z łaskotkami. Złapałem jej stopy i pomału zacząłem zsuwać je od ust w dół ciała. Zrozumiała do czego zmierzam, sama pokierowała nogami i po chwili na członku znalazły się palce jej stóp. Siateczka kabaretek dodatkowo drażniła skórę napiętego członka a Gośka tylko dolewała oliwy do ognia, kręcąc biodrami i wsuwając ręce pod swoją koszulkę. Nie mogłem pozwolić na coś takiego, zresztą coś czułem, że podnieca mnie tak bardzo, że nasze igraszki długo nie potrwają.
Wsunąłem palce za jej skórzany pasek i przyciągnąłem do siebie. Teraz jej nogi były bardzo rozszerzone, wąski postrzępiony pasek jeansu między jej nogami prawie nic nie zasłaniał. Wsunąłem pod niego palce i poczułem wilgotną skórę. Masowałem wierzchem palca wierzch jej cipki jednocześnie próbując rozpiąć klamrę pasa. Niestety nie udało mi się rozwikłać zagadki jego zapięcia. Pasek materiału między jej nogami nie wyglądał na najsolidniejszy, wsunąłem pod niego jeszcze dwa palce, chwyciłem i mocno szarpnąłem. Puścił za drugim razem odsłaniając cipkę Gosi, ewidentnie gotową i chętną.
- Zszyjesz mi to - powiedziała z wyrzutem, ale widać było, że jej się podobało.
- Już pędzę, ocho, uważaj... - sięgnąłem do kutasa, wycelowałem i wszedłem w nią od razu do końca. Nawet nie musiałem kombinować z pończochami, miały tak duże oczka, że mój kutas przemknął przez nie ledwie lekko muskając nitki materiału.
- Zszyjesz i znów rozerwiesz. I tak w kółko...
Kochałem się z nią intensywnie stojąc przy krawędzi łóżka, którego rama boleśnie wbijała mi się w piszczele, ale dzielnie znosiłem tę niewygodę. W końcu jednak się poddałem i nie wychodząc z Gosi ruchami ciała zasugerowałem aby wsunęła się głębiej na łóżko, pochyliłem się i wchodząc w jej cipkę ocierałem jednocześnie skórą u nasady kutasa jej łechtaczkę. Teraz za to w skórę wbijały mi się dla odmiany ćwieki. Smak jej ust i żar cipki były jednak wystarczającymi powodami aby znieść tę torturę. Wsunąłem rękę pod jej koszulkę, wyszukałem jedno z rozcięć, chwyciłem i powolnym ruchem rozdarłem koszulkę odsłaniając jej piersi. Cichy dźwięk prutej bawełny splatał się z naszymi oddechami.
- No tego już nie zszyjesz - Gosia mnie odepchnęła i wydęła dolną wargę.
- No nie - z lekką ulgą powitałem te odepchnięcie, podniosłem się na kolana a ona zarzuciła mi nogi na ramiona. Jej koszulka była rozdarta niemal zupełnie.
Chwyciłem ją za pośladki i wchodziłem w nią krótkimi urywanymi ruchami okraszonymi plaśnięciami naszych ciał o siebie.
Nagle moja kochanka rozłożyła szeroko nogi mając je ciągle wyprostowane, doszła niemal do szpagatu. Rozciągnięte wargi sromowe odsłaniały jej różowe wnętrze, w które wślizgiwał się raz za razem mój kutas. Piękny widok i jakby było tego mało Gosia sięgnęła do krocza i rozchyliła palcami jednej ręki cipkę jeszcze bardziej a drugą ręką zaczęła drażnić łechtaczkę.
- Mam dojść? - zapytała retorycznie głośno oddychając.
- Oczywiście mała, dojdź proszę - moja cicha odpowiedź ledwo się przebiła przez jej oddech.
Nie zmieniałem nic w sposobie jej penetracji, wiedziałem, że jeśli by tego chciała to dałaby mi znać. Za to jej ręka przyspieszyła gwałtownie, ciało się spięło na moment a następnie wyprężyło w pałąk i przyciągnęła nogi do siebie, z ust wydostał się głośny krzyk, jej ręka automatycznie wylądowała na ustach. Opadła na łóżko a ja zwolniłem.
- Czemu przestajesz? - spytała z wyrzutem.
- A jednak nie masz takich wcale słabych tych orgazmów - wymijająco rzuciłem i dałem lekkiego klapsa w tyłek - odwracaj się.
Zrozumiała bez tłumaczenia, odwróciła się i grzecznie wypięła dupkę. Podniosłem ją z czworaków, sięgnąłem do przodu i dokończyłem destrukcję koszulki. Podarty materiał poleciał w kąt. Wszedłem w nią i jednocześnie pieściłem zza pleców jej piersi. Nie była to jednak najwygodniejsza pozycja i pchnąłem ją z powrotem głową na pościel. Wsunąłem palce za pasek z ćwiekami i mocnymi pociągnięciami nabijałem jej ciało na swojego kutasa, sam nawet nie wykonywałem biodrami żadnego ruchu.
- Złap mnie za ramiona - poprosiła.
Zostawiłem rękę tam gdzie była nie przerywając penetracji a druga ręka wylądowała na jej barku. Teraz dociągałem ją do siebie siłą obu rąk, nasze ciała zderzały się z głośnym plaśnięciem.
Czułem, że koniec jest już bliski, wpadłem na jeszcze jeden pomysł, choć nie miałem pewności czy ona go zaaprobuje.
Jej obroża spięta była z tyłu szui węższym paskiem z klamrą. Wsunąłem dwa palce za ten pasek i lekko przyciągnąłem do siebie.
Nie zaprotestowała, odgięła tylko głowę w tył. Spróbowałem ciągnąć mocniej, ciągle nie protestowała a mnie taki sposób podkręcał. W końcu ciągnąłem na tyle mocno, że oderwała ręce od łóżka opierając cały ciężar ciała na szerokim pasie obroży.
Sięgnęła do tyłu obiema rękami, położyła ręce na pośladkach i lekko je rozciągnęła.
To co się teraz rozpościerało przede mną było kwintesencją erotyzmu. Piękna okrągła dupka uwydatniona mocnym chwytem jej dłoni i opleciona siatką oczek kabaretek, mokra cipka ze znikającym w niej kutasem, wąska talia, pięknie podkreślony wygięciem rąk kręgosłup i głowa mocno odciągnięta w tył wraz z czarnymi kucykami wstrząsanymi gwałtownymi pchnięciami moich bioder błyskawicznie doprowadziły mnie do orgazmu.
- O tak, kochanie, zaraz dojdę - ostrzegłem w razie czego.
- Tak, dojdź we mnie, skończ w środku - jej głos był ledwie słyszalny, ucisk obroży odbierał dech.
Wepchnąłem członka do samego końca, puściłem ją i przygniotłem ciałem. Opadła ciężko na łóżko chwytając oddech.
Doszedłem tak jak chciała - wewnątrz niej zalewając jej słodką cipkę tego co udało mi się uzbierać od poprzedniego razu.
Poruszałem się w niej jeszcze delikatnie jeszcze chwilę, aż wzwód zaczął przemijać. Zsunąłem się z niej na łóżko, pocałowałem w ramię i pogłaskałem po głowie, ściągając od razu gumki z jej kucyków.
Leżeliśmy przez chwilę bez słowa czekając aż nasze oddechy się uspokoją.
- Muszę iść do łazienki, bo będzie trzeba prać pościel - powiedziała znienacka przepraszająco i wstała.
- Jasne, też idę - podniosłem się, złapałem ją w pasie i pocałowałem - dziękuję.
- Za co? - była wyraźnie zaskoczona.
- Za prezent, ten cosplay. Zrobiłaś mi tym dzień, w zasadzie to noc.
- Nie ma za co. Całą przyjemność po mojej stronie - pogładziła mnie po policzku - następnym razem ty się przebierzesz.
- A za co byś chciała?
- Za Jasia Fasolę - parsknęła śmiechem - chodź pod prysznic.
Niedługo potem leżeliśmy już w łóżku rozmawiając o wszystkim jak starzy znajomi.
Za oknem już świtało, tuż przed zaśnięciem popatrzyła mi w oczy spod przymkniętych powiek.
- A co z tą laską, o której mówiłeś wczoraj rano? - spytała cicho.
- Właśnie do mnie mówi - odrzekłem i byłem pewien, że takiej odpowiedzi się spodziewała.
- Kocham cię wariacie, od dawna cię kocham - wyszeptała cicho, delikatnie dotknęła wargami mojej piersi i dosłownie kilka sekund później poczułem, że zasnęła. Spojrzałem na zegarek - dam jej dzisiaj wolne, bo zostały jej trzy godziny snu.
EPILOG.
Od tamtego czasu moje życie się zmieniło diametralnie.
Czasem tylko z czystej ciekawości zaglądam na portale społecznościowe, odszukując profile kobiet, z którymi coś mnie wiązało.
Z tych, które wspomniane były w moich opowiadaniach:
Beata z obecnym partnerem wygląda na szczęśliwą. Ich dziecko też. Przyszło na świat niecałe 8 miesięcy po naszym rozstaniu. Resztę sobie dopowiedzcie. Ojciec dziecka, wygląda na mniej szczęśliwego.
Iwonę znalazłem przypadkiem, raz na dłuższy czas wrzuci zdjęcie. A to na jachcie, a to w jakaś modnej wakacyjnej lokalizacji. Na zdjęciach zawsze sama. Zazwyczaj w kostiumie kąpielowym albo elegancko, w szpilkach, a jakże.
Ela - Nie zdecydowała się na odejście od męża choć zdawało się, że tego pragnie. Dorobili się w międzyczasie dwójki dzieci i podobno są szczęśliwi. Nie widzieliśmy się już od kilku lat.
Wiktoria zniknęła z portali z divami, już nigdy jej nie odnalazłem. Może dlatego, że nie szukałem.
Nigdy nie natrafiłem na jakikolwiek profil Izy, a do jej sklepu nie chodzę.
Zośki nawet nie szukałem.
Magda chyba od spotkania w hotelu nie przyjeżdżała już do Polski. A nazwa jej firmy jakoś wyleciała mi z głowy.
A Małgosia? Cóż... Gosia od kilku lat jest moją żoną.
Odkąd jesteśmy razem jej konto na portalu społecznościowym eksplodowało. Jakby wszyscy czekali aż kogoś pozna. I poznała. Mnie.
Jestem całym jej życiem, wygląda na to że ze stuprocentową wzajemnością. I nic nie zapowiada aby miała zajść jakakolwiek zmiana w tym temacie.
Mieszkamy razem, sprzedaliśmy mieszkania i kupiliśmy dom. I psa, do którego szybko dołączył drugi.
Uzupełniamy się wzajemnie, chcę się z nią zestarzeć. Ciągle mamy jakieś "pierwsze razy", są jeszcze rzeczy, których nigdy nie robiliśmy i staramy się ciągle dawać sobie nowe radości.
Patrzę na nią, gdy czyta książkę i kocham jej mądre oczy śledzące wyraz za wyrazem.
Podoba mi się gdy w rękawicach z zacięciem odcina z kwiatów przy domu niepotrzebne łodygi, sprawiając, że jest trochę piękniej, choć i tak było już wzorowo.
Lubię stać w wejściu do domu z kawą i uważać aby jej nie rozlać gdy psiaki wybiegają na dźwięk jej samochodu wjeżdżającego na podjazd. I patrzeć jak z gracją wysiada z samochodu.
Sprawia mi nieopisaną przyjemność, gdy nad ranem w firmie wnosi filiżanki do mojego biura i zostaje tam aż obie staną się puste.
Cieszę się na każde jej wyjście do pedicurzystki, wiem, że noc wówczas będzie długa. Mimo, że nie mamy po dwadzieścia lat zarówno seks jak i codzienne życie ciągle przynosi nam niespodzianki i rzeczy, które robimy po raz pierwszy w życiu.
Nigdy nie wnikała, co działo się w moim życiu przed pamiętną nocą z "Margot Robbie". I vice versa - ja również nie wnikałem, jakimi ścieżkami chadzała.
Piszę te ostatnie słowa a znad ekranu laptopa widzę Ją leżącą na sofie z książką w dłoni i głaszczącą pomalutku kark szczęśliwego psa.
Każda z tych kobiet i jeszcze kilka innych dała mi małą cząstkę czegoś czym teraz jestem. Dziękuję im za każdą chwilę wzlotów i upadków.
Jestem szczęśliwy... Dopłynąłem do swojego portu…
**********************************************************
Cóż, koniec tej serii :-(
Złożyłem wszystko w jedną całość, wyszło całkiem pokaźne opowiadanie, nazywać tego "powieścią" nie mam odwagi. Możecie je pobrać i poczytać do snu dzieciom i wnukom
Link do chomika z pdf-em:
Pliki użytkownika michal.story1 - Chomikuj.pl
Pliki użytkownika michal.story1 • STUK STUK STUK.pdf
chomikuj.pl