Ciąg dalszy tej opowieści:
Po ostatniej przygodzie z Izą przestałem o niej fantazjować. No a na pewno nie tak jak wcześniej. Owszem, myślałem czasem o jej zaproszeniu do mocnego wygrzmocenia, ale nie żebym o tym specjalnie fantazjował. Nie, żeby mnie nie kręciła - seks w samochodzie był całkiem spoko, tylko czegoś mi zabrakło, rozminęło się to z moim jej wyobrażeniem. Wiecie, macie ochotę na słodkie ciastko, bierzecie takie, które tak wygląda, gryziecie i okazuje się być korzenne. Dalej dobre, ale zawód zostaje.
Za to o Iwonie myślałem często. I fantazjowałem, stukot jej obcasów nie pozwalał o niej zapomnieć, choć rozlegał się wyraźnie rzadziej. I jak na złość nie mogłem na nią trafić na schodach. Z podziemnego parkingu zniknął jej Focus, na szczęście Bentley pozostał.
Ostatnio prawie codziennie przypominał mi się jej ostatni e-mail zwięźle i krótko komplementujący mojego członka. Maila oczywiście natychmiast skasowałem, wolałbym uniknąć sytuacji gdy troll zatrudniony w mojej firmie jako informatyk przy jakiejś okazji dorwał się do mojej służbowej poczty. Po cichu marzyłem aby poczuć smak jej ust, poczuć słodki zapach jej szyi i delektować się gładkością włosów. I przyłapałem się, że o tym myślę na pierwszym miejscu, dopiero na końcu było pragnienie aby znów się z nią kochać.
Kolejnego środowego poranka zawitałem w firmie, minąłem puste biurko Małgosi. Brak laptopa i fotel przysunięty nienagannie do biurka sugerował, że jeszcze jej nie ma w pracy. Ogólnie Gosia w swojej obsesyjnej pedantyczności zostawiała na fajrant swoje stanowisko pracy w takim stanie, jakby tam nikt nie pracował. Wszystko co zbędne lądowało w szufladach biurka.
Rzuciłem okiem na zegarek, come on - już powinna być od co najmniej godziny. Ledwo zdążyłem tak pomyśleć usłyszałem dźwięk otwieranych gwałtownie drzwi i szybki stukot obcasów. No jest, łachudra...
Odwróciłem się i tym razem zobaczyłem ją w wydaniu "glamour". Sandały na wysokim obcasie, które już miałem okazję rozpinać, długa obcisła czarna spódnica, błękitna koszula i beżowy płaszczyk. W zgięciu łokcia dyndała jej się w takt kroków wielka torebka.
- Przepraszam szefie, awaria w domu - wysapała.
- Spokojnie, nie pracujesz "od-do", odrobisz to - zażartowałem.
- Odrobię odrobię - już uspokoiła oddech.
- Ale jakby co na przyszłość to taki jeden koleś dawno temu wynalazł telefon, wiesz?
- Sorki, nie miałam głowy, zalałam sąsiadów - przepraszająco zrobiła sarnie oczy rzucając torebkę na biurko.
- Niedobrze, mocno? Daj, pomogę - sięgnąłem po płaszcz, który zaczęła zdejmować. Starałem się zatuszować fakt, że w dupie mam niedolę jej sąsiadów.
- Nie, ale jednak, dzięki - odwróciła się tyłem i wygięła ręce do tyłu aby ułatwić mi zdjęcie płaszcza.
Poczułem, że przeniosła ciężar ciała na jedną nogę, drugą zgięła w kolanie i ocierała się o moją łydkę. W rewanżu niby od niechcenia zanim zdjąłem płaszcz przesunąłem powoli dłońmi od jej obojczyków w dół. Oczywiście krągłość jej piersi stanowiła wystarczający powód aby zatrzymać na nich dłonie. Przez cienki materiał koszuli poczułem sztywny materiał stanika. Ależ miałem w tej chwili ochotę rozszarpać tę jej koszulę i wziąć ją w strzępach materiału. Gosia lekko naparła na mnie swoim ciałem, dłoń uciekła jej w stronę mojego krocza, w którym już coś zaczęło się dziać.
Odgoniłem kosmate myśli z żalem, odsunąłem się lekko od niej i zdjąłem do końca płaszcz. Odwróciła się z wyrzutem w oczach.
- Tak, wiem, ktoś może nadejść, bla bla bla - udała focha, ale wiedziałem, że rozumie i lubi takie gierki.
- A nawet jeśli, mógłby popatrzeć na fajny seks. A jakby przyszła Monika z księgowości to mogłaby dołączyć - zaryzykowałem żarcik.
- Kto? Podoba ci się ona? - odsunęła fotel, z torebki wydłubała laptopa, wcisnęła go w stację dokującą i usiadła.
- Jakbyś ją ubrała to byłaby z niej niezła sztuka - odrzekłem zgodnie z prawdą.
- No, szmaty ma słabe - nie było w tych słowach pogardy, bardziej zdziwienie - ale miła to jest. I co, marzy ci się trójkącik?
- A w życiu, ty mi wystarczasz w zupełności - kłam, kolego, kłam - i nie rozsiadaj się tak, tylko kawę poproszę.
Odwróciłem się na pięcie i poszedłem do siebie. Niestety - e-maila od Iwony jak nie było tak nie było.
Dziesięć minut później dostałem swoją kawę. Gosia postawiła filiżankę na biurku koło mnie ale nie wyszła od razu tylko stała wyczekująco.
- Co tam? - oderwałem oczy od ekranu laptopa i spojrzałem w górę w jej oczy. Stała wyprostowana przede mną patrząc z góry. Aż prosiło się, aby podciągnąć jej spódnicę, zedrzeć majtki o ile miała je na sobie, podnieść nogę i postawić na biurku a potem zatopić język w jej cipce.
- Masz dla mnie dzisiaj jakieś wyjątkowe zadania? - spytała niewinnie.
Wsunąłem dłoń między jej nogi, pogładziłem wnętrze jej łydki. Nawet jakbym chciał to wyżej nie dałoby rady, jej obcisła spódnica wykluczała jakiekolwiek ciekawsze manewry.
- Na razie nie, zajmij się swoją robotą i wyglądaj tak ładnie jak teraz. Ślicznie wyglądasz. Chcesz to potrafisz.
- Dupek. No to pa - przeciągnęła palcem po mojej brodzie próbując ukryć zadowolenie z komplementu - jakby co to wołaj.
I kokieteryjnie, kręcąc biodrami bardziej niż zwykle, małymi kroczkami oddaliła się do siebie. W drzwiach obróciła się jeszcze i posłała mi całusa. Odwzajemniłem. Trochę nie wiedziałem jak ona do tego podchodzi, wiedziała przecież, że mam partnerkę i w razie co nie ma szans na coś więcej a przecież była singielką. Ale skoro jej taki układ pasuje to je nie będę protestował. Znów w mojej głowie zaczęła kołatać się myśl, że jest kimś więcej niż sekretarką czy kochanką. Biło od niej jakieś takie ciepło, że mimo mojego dość szorstkiego usposobienia mógłbym w ciepłym domu w towarzystwie Gosi popijać wino i czytać książkę, delektując się tylko jej obecnością i uśmiechem. Niemniej nie było to możliwe, więc rozwiałem głupie myśli.
Przez cały dzień nie miałem czasu nawet o niej pomyśleć, ale za to kilkukrotnie pomyślałem o Iwonie. Punkt piętnasta odwróciłem fotel do okna, zamknąłem oczy i odprężyłem się. Chwilę tasowałem w głowie wszystkie znane mi obrazki z Iwoną. Mokry tyłeczek w wannie, wpatrzone we mnie oczy w trakcie orala, wąski paseczek włosków na cipce, tatuaż na udzie, moje palce wplecione w jej włosy. Przewijające się obrazy poskutkowały erekcją. Położyłem rękę na kroczu i zacząłem się masować powoli. Przed oczami zatrzymała się wizja mojej kochanki leżącej nago na łóżku w jej sypialni, z rozrzuconymi wokół głowy włosami, otoczona jej aktami wiszącymi na ścianach. Z błogostanu wyrwał mnie szczęk naciskanej klamki, odwróciłem lekko fotel w stronę drzwi.
- Coś potrzeba? - melodyjny głos sekretarki dobiegł moich uszu. Nie odwracałem się dalej żeby moja erekcja nie wyszła na jaw.
- Nie, dzięki. Relaksuję się, straszny dzień za mną - relaks był prawdą, straszny dzień niekoniecznie.
- To może pomogę? - zrobiła krok, ale moja podniesiona ręka ją zatrzymała.
- Nie, już muszę spadać. Ty też idź - starałem się aby zabrzmiało to naturalnie.
- W porządku, do jutra.
- I nie spóźnij się, bo cię skarcę.
- Uuuuuu, to przyjdę jeszcze później - i zatrzasnęła za sobą drzwi. Wiedziała, że może sobie na takie żarty pozwolić.
Ryzyk fizyk. Wyprostowałem się w fotelu, obróciłem do biurka i trąciłem myszkę, wybudzając laptopa z uśpienia. Pojawiło się kilka nowych wiadomości, ale nie było wśród nich tej na którą czekałem. Sięgnąłem do szuflady i spomiędzy szpargałów wyłuskałem kartkę z adresem e-mail. Zaczynał się od "iwona.perra".
Obracałem kartkę w palcach rozważając za i przeciw. Wstukałem adres w pole "Odbiorca". I co dalej? Co jej napisać? Że tęsknię? Ojej, może jeszcze zdjęcie śmiesznego kotka wysłać?
Kilka minut później wiadomość była gotowa.
"Odezwij się, wszystko w porządku?"
Ależ się Michał wspiął na wyżyny elokwencji... No trudno. Palec nad myszką chwilę jeszcze się wahał i pyk. Poszło, złamałem swoją zasadę "nie pisać do kochanek".
Zakładka "Wysłane", prawy klawisz na wiadomości, usuń. Tan mały chujek z IT nic nie wydłubie.
Jadąc do domu zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem. Pokazałem, że mi zależy, a tak być nie miało. To miał być taki układ jak zawsze - dajemy sobie przyjemność a potem wracam do Beaty i życie jedzie dalej. I życie ciągle jechało, ale co i rusz podskakiwało na wyboju o imieniu Iwona.
W domu pierwsze co to szybko i dyskretnie sprawdziłem pocztę, korzystając z tego, że Beata właśnie brała prysznic. W telefonie maila nie używam, próbowałem, ale ciągłe plumkanie, gdy przychodziły wiadomości nawet o późnej porze było irytujące do bólu. Wyszedłem z założenia, że jak ktoś ma sprawę ważną to zadzwoni. Jak sprawa jest godna jedynie e-maila to poczeka do rana dnia następnego.
Z łazienki wyszła Beata, w ręczniku na głowie i krótkim satynowym szlafroczku. Ma coś pod spodem czy nie ma?
- Hej. A ty co? - Beata była zdziwiona, zazwyczaj jeśli odpalam laptopa to wieczorem przy szklaneczce czegoś mocniejszego.
- Czekam na ważnego e-maila. Od dostawcy - i kłamstwo i prawda w jednym - ale nie napisał.
Beata podeszła i stanęła za mną. Modliłem się aby w tym momencie nie przyszła żadna lubieżna wiadomość od Iwony, to byłaby wpadka stulecia. Pozwoliłem Beacie zauważyć, że faktycznie mam włączonego Outlooka, wcisnąłem guzik zasilania usypiając laptopa i zagarnąłem partnerkę tak aby stanęła obok. Odwróciłem się w jej stronę i przytuliłem do miękkiego materiału szlafroka. Pachniała świeżo i słodko. Nie to co pewnie ja. Dłoń automatycznie powędrowała pod szlafrok na pośladek. Jednak miała majtki. Lekkim pociągnięciem rozsupłałem kokardę satynowego paska i materiał okrycia się rozsunął odsłaniając jeszcze rozgrzane prysznicem brzuch i piersi. Przytuliłem się do ciepłego ciała, wsunąłem obie dłonie pod majteczki, pocałowałem miękką skórę jej brzucha pokrytą mikroskopijnym meszkiem. Poczułem chęć zatopienia języka w jej świeżo umytej cipce i natychmiast mi stanął.
Złapałem materiał majtek w palce i chciałem zsunąć je w dół, ale zaprotestowała.
- Nie-e. Mam końcówkę okresu.
- No i co to przeszkadza? - w odpowiednich warunkach nigdy mi to nie przeszkadzało, to fakt.
- Przeszkadza - odsunęła się ode mnie i schyliła się dotykając mojego krocza - uuuu, ktoś tu się podjarał. Weź zimny prysznic to ci przejdzie. Zrobię kawę.
I tak po prostu oddaliła się do kuchni.
Poszedłem pod prysznic, ciepłą woda nie podziałała kojąco. Napięcie seksualne skumulowane przez cały dzień prosiło się o ujście.
Zdążyłem pomyśleć o zrobieniu sobie dobrze, gdy drzwi od łazienki się uchyliły i weszła Beata. Ciągle w rozwiązanym szlafroku i majteczkach wyglądała po prostu świetnie. Z jednej strony zwyczajnie, z drugiej bardzo kusząco. Dodatkowego uroku dodawały mokre nierozczesane włosy, ręcznik gdzieś zniknął.
Otworzyła drzwi kabiny, spojrzała w dół i zobaczyła sporego członka. Taki w trzech czwartych drogi między "zwisam" a "stoję", ale "jestem już gruby".
- No no no, ładne cacko - oblizała się i członek rozpoczął powolną wędrówkę w górę.
- E tam, widziałem ładniejsze - palnąłem trochę bez namysłu.
- O, a gdzież to?
- W pornosach - wybrnąłem z opresji.
- I co tam robili w tych pornosach? - członek znalazł się w jej dłoni i wzrost ostro przyśpieszył. Po chwili był w pełnej gotowości.
- O jakie cuda tam robili. Na przykład jedna panna zrobiła gościowi laskę pod prysznicem.
- O tak? - spytała opadając w kucki i bez jakiegokolwiek wstępu wpakowała sobie moje przyrodzenie do ust prawie do samego końca.
Oparłem się rękoma o ścianę i kabinę, bo świat zawirował.
- O właśnie tak, chyba też to oglądałaś - wyszeptałem przebijając się przez szum wody. Krople odbijały się od mojego karku i pojedynczymi kleksami lądowały na jej głowie i szlafroku.
Beata wypuściła członka z ust, wciągnęła głośno powietrze. Przez chwilę dłonią masowała mnie obserwując jak cienka skóra zsuwa się całkowicie z wielkiej błyszczącej żołędzi i nasuwa z powrotem. Żyły wzdłuż kutasa były nabrzmiałe, wyglądały okazale.
Wystawiła koniuszek języka i muskała nim spód kutasa patrząc mi w oczy. Uwielbiam to jak laski nie mają oporów patrzeć w oczy w trakcie robienia loda.
- Coś tam oglądałam - powiedziała i odgięła kutasa lekko w bok. Przesuwała ustami po nim od nasady aż po koniec i z powrotem. Po kilku takich ruchach ponownie zagościłem w jej ustach do samego gardła. Przytrzymałem jej głowę jakby chcąc wejść głębiej choć fizycznie się już nie dało. Trzymałem tak przez chwilę aż na jej czole pokazała się żyła świadcząca o braku oddechu. Puściłem a ociekający jej śliną penis został uwolniony. Beata ciężko dyszała.
- O kurwa - wysapała - mocne.
- Podobało ci się?
- Nie narzekam - ponownie wzięła członka do ust, przekręciła głowę i koniec penisa znalazł się między zębami a policzkiem, co zaowocował dużym wybrzuszeniem jej skóry. Dotyk zębów na żołędzi mocno drażnił jednocześnie podniecając, poruszałem się w jej ustach delikatnie aby nie zrobić sobie krzywdy.
- Chodź do mnie - pogłaskałem ją po policzku, wypuściła kutasa z ust. Z jego końca zwisała nitka śliny, Bea zlizała ją posłusznie, podniosła się i tak jak stała weszła pod prysznic, nie zważając, że szlafrok moknie. Zsunąłem go z niej odsłaniając piersi. Z głośnym plaśnięciem opadł na dno brodzika. Jej ciało przylgnęło do mojego, na skórze członka poczułem szorstką koronkę majteczek. Bea objęła mnie i namiętnie pocałowała.
- To mówisz, że chcesz jak w pornosie zwierzaku? - w jej oczach zagrały żartobliwe ogniki.
- Nie mam nic przeciwko.
- Ale te majtki tak przeszkadzają... - przykokietowała.
Sięgnąłem do mokrej już teraz jej części bielizny, ale mnie powstrzymała. Odwróciła się tyłem lekko rozstawiła nogi i wypięła. Krople wody rozbijały się teraz o jej plecy spływając ciepłymi strugami. Przylgnąłem do jej tyłeczka starając się ulokować członka w rowku między pośladkami. Poczułem twardy przedmiot. Odchyliłem materiał majteczek i zobaczyłem błysk metalu. O żesz ty...
Odwróciła się z uśmiechem.
- Coś tam znalazłeś? Jakiś klejnocik?
Kucnąłem i zsunąłem jej majteczki do samych kostek. Szybkim ruchem stóp odrzuciła je na bok, rozstawiła szerzej nogi i wypięła się powodując, że pośladki się rozchyliły i zobaczyłem w strugach wody główkę korka analnego w całej okazałości. Błyszcząca stal wystająca z jej dupki wyglądała niezwykle kusząco, lśniący ozdobny element imitujący jakiś kamień szlachetny mienił się omywany wodą.
Ująłem główkę korka w palce i lekko pociągnąłem, nie na tyle mocno aby go wyjąć. Jej zwieracz zaprotestował automatycznie i korek wrócił na swoje miejsce. Złapałem dłońmi biodra i przylgnąłem twarzą do jej pośladka, nie zważając na strugi wody ściekające mi po twarzy.
Beata zaparła się o ścianę, dłonie opierały się na kafelkach wysoko nad pochyloną głową.
Znów pociągnąłem lekko główkę korka, całując jednocześnie jej skórę i obserwując gadżet. Tym razem protest zwieracza był mniejszy, lekko się rozszerzył i zobaczyłem wysuwającą się obłą, szeroką część korka. Zluzowałem chwyt i korek wrócił na swoje miejsce, oplatany lekko zaróżowioną skórą. Znów pociągnąłem, znów puściłem. I tak raz za razem delektując się widokiem jej pracującego otworka.
Za kolejnym razem powoli przekroczyłem granicę najszerszego miejsca i ten wysunął się całkowicie na zewnątrz, przez szum wody usłyszałem głośne westchnięcie. Zwieracz się zacisnął, jej odbyt wyglądał bardzo atrakcyjnie, zadbany otworek bez nawet cienia owłosienia. Przesunąłem czubkiem języka od obszaru między cipką a dupką, w górę, muskając ściśniętą teraz dziurkę. Spięła się, choć wiedziałem, że nie zaprotestuje. Z obcą osobą bym tego nie zrobił, ale wiedziałem przecież, że Bea jest megaczystą osobą, a teraz dodatkowo jest świeżo po prysznicu. Mój język przez chwilę tańczył wokół anusa delikatnie go pieszcząc.
Wycelowałem wąską końcówkę korka w jej dupkę i wepchnąłem go do środka. Nie napotkał zbyt wielkiego oporu, wskoczył na miejsce, znów pieściłem jej wylot delikatnie wsuwając i wysuwając metalowy gadżet.
- No chodź wreszcie, coś większego chcę mieć w sobie - poprosiła. Dwa razy nie trzeba mi powtarzać, wyjąłem korek i odłożyłem go na bok.
Zanim wstałem liznąłem jeszcze jej rowek. Sięgnąłem po żel do kąpieli, wycisnąłem odrobinę na rękę i roztarłem na kutasie. Śliska struktura żelu poskutkowała zwiększeniem się wzwodu. Beata wypięła się jeszcze bardziej, woda już nie spływała po pośladkach, bo były wyżej niż plecy. Wycelowałem penisa w sam środek dupki i powoli, prawie bez oporu wszedłem. Do samego końca. Podrażniona korkiem dupka była w stu procentach gotowa na taką penetrację. Przez dwie, może trzy sekundy mój członek w całej długości znikał w jej odbycie, potem pomału zacząłem go wysuwać delektując się widokiem zwieracza opinającego mnie ciasno.
Wiedziałem, że Bea w dupę nie lubi ostro, ale za to lubi jak jest głęboko, widać docierałem tam do jakiegoś czułego punktu.
Po kilku powolnych ruchach biodra mojej partnerki zaczęły wykonywać swój taniec, który tak lubię. Z jej ust dały się słyszeć coraz głośniejsze pojękiwania.
- Trzymaj mnie mocno, za biodra, o tak - dyktowała co mam robić tym swoim podnieconym głosem.
Ścisnąłem mocno jej biodra, posuwałem ją regularnie, nie za mocno, ale też bez zbędnej delikatności, teraz już była całkowicie rozluźniona. Za daleko miałem dłońmi do jej cycków i mogłem sobie tylko wyobrazić jak się bujają w takt naszych ruchów. Oderwała jedną rękę od ściany i sięgnęła do krocza. Uwielbiałem to, pamiętam jej zawstydzenie gdy po raz pierwszy ją na tym przyłapałem. Posuwałem wówczas jej cipkę od tyłu i w ciemnościach dostrzegłem, że nie podpiera się jedną ręką, sięgnąłem do jej cipki i zastałam tam jej dłoń pieszczącą łechtaczkę. Zrobiło się jej głupio i wstyd, ale mnie to nawet ucieszyło bo mnie to kręci. Od tamtej pory nie ma oporów, tarmosi się aż iskry idą.
- O tak, nie zmieniaj, ooo taaak, jeszcze chwilę, jeszcze, jeszcze... - wyjęczała cicho.
Sama lekko zmieniła siłę i głębokość penetracji dociskając się mocno do mnie, po chwili znów oparła się obiema rękami o ścianę i pojękując nadziewała się raz za razem na mój rożen. Chwilę potem wpadła w drgawki i krótkie pojękiwania przeszły w długi cichy jęk. W precyzyjnie wymierzonym momencie zsynchronizowanym z jej orgazmem poczęstowałem ją siarczystym klapsem w pośladek.
- Ała - wyrwało się z jej ust, ale wiedziałem, że to lubi. Nie za każdym razem, ale okazjonalnie z zaskoczenia jak najbardziej. Nawet nie siliłem się na przeprosiny. Jej dupka pulsowała teraz rytmicznie w rytm bicia jej serca, czułem to wyraźnie. Jakby mi ktoś na kutasa pompkę założył.
Beata wyprostowała się powodując ucieczkę kutasa z jej odbytu. Zawsze mam po takim czymś lekkie obawy, ale jak zwykle z nią członek był czysty jak łza. I lśniący.
- Chodź - wyszła spod prysznica nie przejmując się tym, że zostawia mokre kleksy z wody naokoło. Rzuciła ręcznik na podłogę, stanęła na nim, oparła się o blat i wypięła tyłek.
- Ciąg dalszy nastąpi? - zapytała retorycznie.
Udzieliłem odpowiedzi nawet nie otwierając ust. Stanąłem za nią, szybko wycelowałem i znów byłem po same jaja w jej tyłku, zero oporu.
Beata zadarła nogę i oparła kolano na szafce, złapałem ją w kostce, druga ręka powędrowała na bliską w tej pozycji pierś.
Posuwałem ją rytmicznie patrząc na nasze odbicie w lustrze, widziałem jej piersi, jedną ściskaną moją dłonią, drugą podskakującą w takt moich pchnięć. Widziałem rozchylone usta i język lubieżnie przesuwający się po mokrych ustach.
- Tak kochanie, wbijaj się we mnie, lubię cię tak czuć, twój kutas pasuje idealnie do mojej dupy - lubiła poświntuszyć, nie za wulgarnie, ale podkręcająco - dojdź proszę we mnie, zalej mnie gorącą spermą, chcę poczuć jej żar.
WIedziała, że jej słowa powodują u mnie szybszy orgazm a sama już nie dojdzie. Gdy kochamy się klasycznie orgazmy jeden po drugim nie sprawiają jej problemu, zanim ja dojdę zdarza jej się dojść dwa razy. Ale nie analnie. Jak dojdzie w ten sposób - koniec i kropka, więcej się nie da, taki ma dziwny mechanizm.
Lekko przyspieszyłem ruchy i wchodziłem w nią trochę mocniej, ale nie protestowała, ciągle nie było to brutalne. Zostawiłem jej pierś w spokoju i położyłem rękę na jej barku, dając sobie dodatkowe poczucie władczości. Chwilę potem poczułem nieodwracalne - wbiłem kutasa najgłębiej jak się dało i wytrysnąłem.
- O tak, właśnie tak, czuję to skarbie, pięknie - komplementowała a ja się zastanowiłem jakie to musi być uczucie dla kobiety jak się facet w nią spuszcza. Cóż - nigdy się nie dowiem.
Jeszcze chwilę zostałem w niej ciężko dysząc, pocałowałem jej plecy i pomału wyszedłem z jej tyłeczka. Wiotczejący już kutas wysunął się pomału z jej otworka, szybki rzut oka - wszystko w porządku.
Beata odwróciła się do mnie, objęła i pocałowała.
- Lubisz to, co?
- Lubię. Ty zresztą też - stwierdziłem fakt - kiedyś cię przelecę w dupę naprawdę ostro.
- Możesz pomarzyć, nie mam ochoty na pieluchy - spoważniała.
- OK, nic na siłę - pocałowałem ją jakby przepraszająco a w głowie zawitało mi wspomnienie ostro ruchanej w dupę Izy. I jej zaproszenie do jeszcze mocniejszej jazdy - idę się opłukać.
Wszedłem do kabiny, nie trudziłem się nawet jej zamykaniem i tak podłoga była mokra. Zebrałem z dna brodzika rzeczy i podałem Beacie.
Szybko umyłem kutasa, który w zetknięciu z żelem oczywiście zaczął pęcznieć, jeszcze mu mało. Szybko wyszedłem z kabiny, Beata rozczesywała włosy. Na umywalce błyszczał umyty korek.
Wskazała palcem w dół. Spojrzałem na jej nogi, po udzie spływała blada strużka krwi menstruacyjnej zmieszanej z wodą.
- Co narobiłeś? Teraz muszę trzeci raz iść pod prysznic i zmienić no wiesz co.
- Jak mi cię żal... - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją czule. Potrafiła mówić bez zażenowania o wszystkim, ale takie rzeczy jak "zmienić tampon" nie potrafiło przejść jej przez usta.
- Idź zalej kawę, nie zdążyłam - i weszła do kabiny.
Zostawiłem ją samą i wyszedłem nagi z łazienki. Pstryknąłem włącznik czajnika i włączyłem laptopa.
"Masz trzy nowe wiadomości".
Zrobiło mi się ciepło. Wśród nich była jedna tak oczekiwana. JEST! Nadawca: Iwona Perra.
Treść już nie była zbyt ekscytująca: "Jak ona pracuje za trzy tygodnie?".
Oczywistym było, że pyta o Beatę. Kiedyś się chwaliła, że się orientuje, widać się pogubiła. Albo przestało ją to interesować co gorsza.
Szum wody w łazience zaczął się mieszać z coraz głośniejszym odgłosem gotującej się wody.
"Trzecia zmiana, co planujesz?" - odpisałem równie lakonicznie, wysłałem maila, skasowałem zarówno wiadomość od niej jak i odpowiedź.
Zdążyłem zamknąć laptopa i w tym samym momencie czajnik delikatnym "pik pik pik" oznajmił zakończenie gotowania wody i nastała cisza.
Gdy zmielona kawa topiła się w gorącej wodzie z łazienki wyszła Beata i szybko zniknęła w garderobie rzucając tylko krótko:
- A ty co jeszcze nie ubrany.
- A co, już skończyliśmy? - rzuciłem bez przekonania.
Pół minuty później wyszła z garderoby ubrana w czarną jedwabną piżamkę, zapiętą niedbale na dwa guziki, odsłaniającą jej dekolt i rowek między piersiami. Akurat niosłem kawę do stolika przy sofie, podbiegła szybko i wiedząc, że nie mam jak się obronić z dwiema filiżankami w palcach uklękła i wzięła miękkiego członka do ust. Urósł szybciej niż się spodziewałem.
- Przestań, mam cię poparzyć? - rzuciłem szorstko, choć nie chciałem aby przestałą. Ale miękkość jej ust była taka kojąca...
Rozsądek wziął jednak górę i zostawiła mojego kutasa w spokoju, pozwoliła postawić kawę na szklanym blacie.
- Siadaj - wskazała sofę a ja posłusznie posłuchałem, czego natychmiast pożałowałem. Chłodna skóra tapicerki spowodowała krótkotrwałe uczucie dyskomfortu.
Dyskomfort ten minął jak tylko mój członek znów znalazł się w ustach Beaty. Uklękła przede mną i pochłaniała go rytmicznie bez jakiejkolwiek gry wstępnej. Ostro sobie z nim poczynała, wydając przy tym gardłowe odgłosy, co i rusz zlizując własną ślinę ze skóry i głośnym świstem wciągając ją z powrotem do ust. Kutas i podbrzusze lśniło od śliny i resztek spermy wysysanych z głębi nasieniowodu.
- Dobrze, co? - powiedziała lubieżnie patrząc mi w oczy.
- Nikt jak ty nie wie co lubię - cóż, taka trochę półprawda...
- Yhym - wymruczała gardłowo, usta miała zajęte ssaniem mi jądra. Ręka pracowicie masowała mi pałę.
- O tak, jest super - przymknąłem oczy i zobaczyłem pod powiekami Iwonę. Próbowałem odgonić jej widok ale wracał z uporem. Musiałem sprawdzać tego e-maila? Beata odessała się od pomarszczonej skóry moich jąder, otworzyłem oczy. Dalej masowała mi kutasa nie szczędząc energii, ewidentnie chciała żebym doszedł szybko. Robiła to teraz wyprostowana ale ciągle klęcząc, z góry patrzyła na moją główkę znikającą co chwilę w fałdzie cienkiej skóry. Masaż na chwilę ustał, z jej ust pociekła strużka śliny, trafiła idealnie w sam środek żołędzi i robienie mi dobrze wróciło na właściwe tory. Wiedziała jednak jak mnie podkręcić.
Sięgnąłem ręką do jej piżamki, rozpiąłem zwinnie guziki i stanowczym ruchem odrzuciłem jej poły na boki. Miałem teraz przed sobą dwie zgrabne piersi kołyszące się szybko w takt ruchów jej dłoni.
- Chcesz się spuścić? Pewnie, że chcesz, czuję to - szeptała namiętnie, każde jej słowo skracało o sekundy czas do wytrysku - A może chcesz mnie zerżnąć w cycki?
- Pewnie, są zajebiste - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Rzadko zdarzały mi się panny lubiące hiszpana, Beata nie miała z tym kłopotu. Za pierwszym razem trochę się krygowała, ale potem uznała to za formę seksu jak każdą inną.
- Jeszcze czego - zaprotestowała ale pochyliła się tak, aby koniec kutasa szalejącego w jej ręku ocierał się o sutek. Tego było już za wiele, chciałem to przeciągnąć, ale nie dałem rady.
- Kochanie, zaraz dojdę! - ostrzegłem, ale nie musiałem. Ona znała moje ciało i rozpoznawała sygnały przez nie wysyłane. Na sekundę przed orgazmem mój członek robi się jeszcze większy, mięśnie się spinają a oddech zamiera.
Bea nie zmieniła ani o jotę tempa ani ucisku. Pochyliła jedynie głowę i wystawiła język w stronę członka ocierającego się o twardy sutek. Wytrysnąłem. Żałowałem, że miałem orgazm dopiero co, na drugi ejakulatu nie uzbierało się zbyt dużo, ale i tak zachlapałem jej piersi, piżamkę i coś trafiło do ust. Beata grzecznie się oblizała, ruchy jej ręki znacznie zwolniły i zelżał ucisk, po jej dłoni spływała kropla spermy. Uśmiechając się lubieżnie zebrała z piżamki białe krople i zlizała je ostentacyjnie. Miły widok, na początku naszej znajomości ta zahukana Beatka nie była w stanie tego zrobić. A teraz? W ciągu godziny takie kombo wykręcamy...
Otworzyła dłoń i wiotczejący członek pacnął o podbrzusze. Beata popatrzyła na swoje palce posklejane nasieniem. Teatralnie rozcapierzyła palce tworząc między nimi pajęczynę nitek, złączyła je i rozcapierzyła ponownie. Poczułem strużkę spermy ściekającą z kutasa na udo.
Bea oblizała palce patrząc mi w oczy, czeka na reakcję? Ależ proszę!
- Jeszcze tutaj - wskazałem palcem miejsce, gdzie poczułem wilgoć cieknącą z penisa. Spojrzała i posłusznie wolnym ruchem zlizała. Powiodła językiem po skórze aż do członka, wessała go do ust i mocno, niemal boleśnie ssąc lizała go nie wypuszczając z ust.
W końcu z głośnym cmoknięciem wypuściła go na wolność.
- Chyba nawet nie muszę się teraz umyć, czyściutki - pochwaliłem.
- No. Za to piżamka do prania - wywróciła oczami, wstała z kolan i poszła do łazienki a ja po jakieś spodenki.
Tego dnia seksualnych doznań miałem aż nadto, do końca dnia nawet nie pomyślałem o seksie, nawet jak za ścianą usłyszałem upragniony stukot obcasów.
Późnym wieczorem gdy Beata poszła myć zęby błyskawicznie sprawdziłem e-maila.
"Może będę miała prezent" - brzmiała lakoniczna odpowiedź od Iwony. Skasowałem i schowałem laptopa.
Gdy Beata już spała, przytulona do mnie nagim od pasa w górę ciałem, ja nie mogłem zasnąć zastanawiając się nad tym jaki może mieć dla mnie prezent.
Część jedenasta: Iza part 1.
Ciąg dalszy tego wątku: https://sexforum.pl/threads/czesc-dziesiata-malgosia-part-2.11765/ Wydarzenia opisane poprzednim razem uświadomiły mi, że często fantazjuję o Izie. Dziwne, bo szczerze powiedziawszy po takim czasie zatarł się prawie widok jej twarzy. Zapamiętałem ją jako ładną i...
sexforum.pl
Po ostatniej przygodzie z Izą przestałem o niej fantazjować. No a na pewno nie tak jak wcześniej. Owszem, myślałem czasem o jej zaproszeniu do mocnego wygrzmocenia, ale nie żebym o tym specjalnie fantazjował. Nie, żeby mnie nie kręciła - seks w samochodzie był całkiem spoko, tylko czegoś mi zabrakło, rozminęło się to z moim jej wyobrażeniem. Wiecie, macie ochotę na słodkie ciastko, bierzecie takie, które tak wygląda, gryziecie i okazuje się być korzenne. Dalej dobre, ale zawód zostaje.
Za to o Iwonie myślałem często. I fantazjowałem, stukot jej obcasów nie pozwalał o niej zapomnieć, choć rozlegał się wyraźnie rzadziej. I jak na złość nie mogłem na nią trafić na schodach. Z podziemnego parkingu zniknął jej Focus, na szczęście Bentley pozostał.
Ostatnio prawie codziennie przypominał mi się jej ostatni e-mail zwięźle i krótko komplementujący mojego członka. Maila oczywiście natychmiast skasowałem, wolałbym uniknąć sytuacji gdy troll zatrudniony w mojej firmie jako informatyk przy jakiejś okazji dorwał się do mojej służbowej poczty. Po cichu marzyłem aby poczuć smak jej ust, poczuć słodki zapach jej szyi i delektować się gładkością włosów. I przyłapałem się, że o tym myślę na pierwszym miejscu, dopiero na końcu było pragnienie aby znów się z nią kochać.
Kolejnego środowego poranka zawitałem w firmie, minąłem puste biurko Małgosi. Brak laptopa i fotel przysunięty nienagannie do biurka sugerował, że jeszcze jej nie ma w pracy. Ogólnie Gosia w swojej obsesyjnej pedantyczności zostawiała na fajrant swoje stanowisko pracy w takim stanie, jakby tam nikt nie pracował. Wszystko co zbędne lądowało w szufladach biurka.
Rzuciłem okiem na zegarek, come on - już powinna być od co najmniej godziny. Ledwo zdążyłem tak pomyśleć usłyszałem dźwięk otwieranych gwałtownie drzwi i szybki stukot obcasów. No jest, łachudra...
Odwróciłem się i tym razem zobaczyłem ją w wydaniu "glamour". Sandały na wysokim obcasie, które już miałem okazję rozpinać, długa obcisła czarna spódnica, błękitna koszula i beżowy płaszczyk. W zgięciu łokcia dyndała jej się w takt kroków wielka torebka.
- Przepraszam szefie, awaria w domu - wysapała.
- Spokojnie, nie pracujesz "od-do", odrobisz to - zażartowałem.
- Odrobię odrobię - już uspokoiła oddech.
- Ale jakby co na przyszłość to taki jeden koleś dawno temu wynalazł telefon, wiesz?
- Sorki, nie miałam głowy, zalałam sąsiadów - przepraszająco zrobiła sarnie oczy rzucając torebkę na biurko.
- Niedobrze, mocno? Daj, pomogę - sięgnąłem po płaszcz, który zaczęła zdejmować. Starałem się zatuszować fakt, że w dupie mam niedolę jej sąsiadów.
- Nie, ale jednak, dzięki - odwróciła się tyłem i wygięła ręce do tyłu aby ułatwić mi zdjęcie płaszcza.
Poczułem, że przeniosła ciężar ciała na jedną nogę, drugą zgięła w kolanie i ocierała się o moją łydkę. W rewanżu niby od niechcenia zanim zdjąłem płaszcz przesunąłem powoli dłońmi od jej obojczyków w dół. Oczywiście krągłość jej piersi stanowiła wystarczający powód aby zatrzymać na nich dłonie. Przez cienki materiał koszuli poczułem sztywny materiał stanika. Ależ miałem w tej chwili ochotę rozszarpać tę jej koszulę i wziąć ją w strzępach materiału. Gosia lekko naparła na mnie swoim ciałem, dłoń uciekła jej w stronę mojego krocza, w którym już coś zaczęło się dziać.
Odgoniłem kosmate myśli z żalem, odsunąłem się lekko od niej i zdjąłem do końca płaszcz. Odwróciła się z wyrzutem w oczach.
- Tak, wiem, ktoś może nadejść, bla bla bla - udała focha, ale wiedziałem, że rozumie i lubi takie gierki.
- A nawet jeśli, mógłby popatrzeć na fajny seks. A jakby przyszła Monika z księgowości to mogłaby dołączyć - zaryzykowałem żarcik.
- Kto? Podoba ci się ona? - odsunęła fotel, z torebki wydłubała laptopa, wcisnęła go w stację dokującą i usiadła.
- Jakbyś ją ubrała to byłaby z niej niezła sztuka - odrzekłem zgodnie z prawdą.
- No, szmaty ma słabe - nie było w tych słowach pogardy, bardziej zdziwienie - ale miła to jest. I co, marzy ci się trójkącik?
- A w życiu, ty mi wystarczasz w zupełności - kłam, kolego, kłam - i nie rozsiadaj się tak, tylko kawę poproszę.
Odwróciłem się na pięcie i poszedłem do siebie. Niestety - e-maila od Iwony jak nie było tak nie było.
Dziesięć minut później dostałem swoją kawę. Gosia postawiła filiżankę na biurku koło mnie ale nie wyszła od razu tylko stała wyczekująco.
- Co tam? - oderwałem oczy od ekranu laptopa i spojrzałem w górę w jej oczy. Stała wyprostowana przede mną patrząc z góry. Aż prosiło się, aby podciągnąć jej spódnicę, zedrzeć majtki o ile miała je na sobie, podnieść nogę i postawić na biurku a potem zatopić język w jej cipce.
- Masz dla mnie dzisiaj jakieś wyjątkowe zadania? - spytała niewinnie.
Wsunąłem dłoń między jej nogi, pogładziłem wnętrze jej łydki. Nawet jakbym chciał to wyżej nie dałoby rady, jej obcisła spódnica wykluczała jakiekolwiek ciekawsze manewry.
- Na razie nie, zajmij się swoją robotą i wyglądaj tak ładnie jak teraz. Ślicznie wyglądasz. Chcesz to potrafisz.
- Dupek. No to pa - przeciągnęła palcem po mojej brodzie próbując ukryć zadowolenie z komplementu - jakby co to wołaj.
I kokieteryjnie, kręcąc biodrami bardziej niż zwykle, małymi kroczkami oddaliła się do siebie. W drzwiach obróciła się jeszcze i posłała mi całusa. Odwzajemniłem. Trochę nie wiedziałem jak ona do tego podchodzi, wiedziała przecież, że mam partnerkę i w razie co nie ma szans na coś więcej a przecież była singielką. Ale skoro jej taki układ pasuje to je nie będę protestował. Znów w mojej głowie zaczęła kołatać się myśl, że jest kimś więcej niż sekretarką czy kochanką. Biło od niej jakieś takie ciepło, że mimo mojego dość szorstkiego usposobienia mógłbym w ciepłym domu w towarzystwie Gosi popijać wino i czytać książkę, delektując się tylko jej obecnością i uśmiechem. Niemniej nie było to możliwe, więc rozwiałem głupie myśli.
Przez cały dzień nie miałem czasu nawet o niej pomyśleć, ale za to kilkukrotnie pomyślałem o Iwonie. Punkt piętnasta odwróciłem fotel do okna, zamknąłem oczy i odprężyłem się. Chwilę tasowałem w głowie wszystkie znane mi obrazki z Iwoną. Mokry tyłeczek w wannie, wpatrzone we mnie oczy w trakcie orala, wąski paseczek włosków na cipce, tatuaż na udzie, moje palce wplecione w jej włosy. Przewijające się obrazy poskutkowały erekcją. Położyłem rękę na kroczu i zacząłem się masować powoli. Przed oczami zatrzymała się wizja mojej kochanki leżącej nago na łóżku w jej sypialni, z rozrzuconymi wokół głowy włosami, otoczona jej aktami wiszącymi na ścianach. Z błogostanu wyrwał mnie szczęk naciskanej klamki, odwróciłem lekko fotel w stronę drzwi.
- Coś potrzeba? - melodyjny głos sekretarki dobiegł moich uszu. Nie odwracałem się dalej żeby moja erekcja nie wyszła na jaw.
- Nie, dzięki. Relaksuję się, straszny dzień za mną - relaks był prawdą, straszny dzień niekoniecznie.
- To może pomogę? - zrobiła krok, ale moja podniesiona ręka ją zatrzymała.
- Nie, już muszę spadać. Ty też idź - starałem się aby zabrzmiało to naturalnie.
- W porządku, do jutra.
- I nie spóźnij się, bo cię skarcę.
- Uuuuuu, to przyjdę jeszcze później - i zatrzasnęła za sobą drzwi. Wiedziała, że może sobie na takie żarty pozwolić.
Ryzyk fizyk. Wyprostowałem się w fotelu, obróciłem do biurka i trąciłem myszkę, wybudzając laptopa z uśpienia. Pojawiło się kilka nowych wiadomości, ale nie było wśród nich tej na którą czekałem. Sięgnąłem do szuflady i spomiędzy szpargałów wyłuskałem kartkę z adresem e-mail. Zaczynał się od "iwona.perra".
Obracałem kartkę w palcach rozważając za i przeciw. Wstukałem adres w pole "Odbiorca". I co dalej? Co jej napisać? Że tęsknię? Ojej, może jeszcze zdjęcie śmiesznego kotka wysłać?
Kilka minut później wiadomość była gotowa.
"Odezwij się, wszystko w porządku?"
Ależ się Michał wspiął na wyżyny elokwencji... No trudno. Palec nad myszką chwilę jeszcze się wahał i pyk. Poszło, złamałem swoją zasadę "nie pisać do kochanek".
Zakładka "Wysłane", prawy klawisz na wiadomości, usuń. Tan mały chujek z IT nic nie wydłubie.
Jadąc do domu zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem. Pokazałem, że mi zależy, a tak być nie miało. To miał być taki układ jak zawsze - dajemy sobie przyjemność a potem wracam do Beaty i życie jedzie dalej. I życie ciągle jechało, ale co i rusz podskakiwało na wyboju o imieniu Iwona.
W domu pierwsze co to szybko i dyskretnie sprawdziłem pocztę, korzystając z tego, że Beata właśnie brała prysznic. W telefonie maila nie używam, próbowałem, ale ciągłe plumkanie, gdy przychodziły wiadomości nawet o późnej porze było irytujące do bólu. Wyszedłem z założenia, że jak ktoś ma sprawę ważną to zadzwoni. Jak sprawa jest godna jedynie e-maila to poczeka do rana dnia następnego.
Z łazienki wyszła Beata, w ręczniku na głowie i krótkim satynowym szlafroczku. Ma coś pod spodem czy nie ma?
- Hej. A ty co? - Beata była zdziwiona, zazwyczaj jeśli odpalam laptopa to wieczorem przy szklaneczce czegoś mocniejszego.
- Czekam na ważnego e-maila. Od dostawcy - i kłamstwo i prawda w jednym - ale nie napisał.
Beata podeszła i stanęła za mną. Modliłem się aby w tym momencie nie przyszła żadna lubieżna wiadomość od Iwony, to byłaby wpadka stulecia. Pozwoliłem Beacie zauważyć, że faktycznie mam włączonego Outlooka, wcisnąłem guzik zasilania usypiając laptopa i zagarnąłem partnerkę tak aby stanęła obok. Odwróciłem się w jej stronę i przytuliłem do miękkiego materiału szlafroka. Pachniała świeżo i słodko. Nie to co pewnie ja. Dłoń automatycznie powędrowała pod szlafrok na pośladek. Jednak miała majtki. Lekkim pociągnięciem rozsupłałem kokardę satynowego paska i materiał okrycia się rozsunął odsłaniając jeszcze rozgrzane prysznicem brzuch i piersi. Przytuliłem się do ciepłego ciała, wsunąłem obie dłonie pod majteczki, pocałowałem miękką skórę jej brzucha pokrytą mikroskopijnym meszkiem. Poczułem chęć zatopienia języka w jej świeżo umytej cipce i natychmiast mi stanął.
Złapałem materiał majtek w palce i chciałem zsunąć je w dół, ale zaprotestowała.
- Nie-e. Mam końcówkę okresu.
- No i co to przeszkadza? - w odpowiednich warunkach nigdy mi to nie przeszkadzało, to fakt.
- Przeszkadza - odsunęła się ode mnie i schyliła się dotykając mojego krocza - uuuu, ktoś tu się podjarał. Weź zimny prysznic to ci przejdzie. Zrobię kawę.
I tak po prostu oddaliła się do kuchni.
Poszedłem pod prysznic, ciepłą woda nie podziałała kojąco. Napięcie seksualne skumulowane przez cały dzień prosiło się o ujście.
Zdążyłem pomyśleć o zrobieniu sobie dobrze, gdy drzwi od łazienki się uchyliły i weszła Beata. Ciągle w rozwiązanym szlafroku i majteczkach wyglądała po prostu świetnie. Z jednej strony zwyczajnie, z drugiej bardzo kusząco. Dodatkowego uroku dodawały mokre nierozczesane włosy, ręcznik gdzieś zniknął.
Otworzyła drzwi kabiny, spojrzała w dół i zobaczyła sporego członka. Taki w trzech czwartych drogi między "zwisam" a "stoję", ale "jestem już gruby".
- No no no, ładne cacko - oblizała się i członek rozpoczął powolną wędrówkę w górę.
- E tam, widziałem ładniejsze - palnąłem trochę bez namysłu.
- O, a gdzież to?
- W pornosach - wybrnąłem z opresji.
- I co tam robili w tych pornosach? - członek znalazł się w jej dłoni i wzrost ostro przyśpieszył. Po chwili był w pełnej gotowości.
- O jakie cuda tam robili. Na przykład jedna panna zrobiła gościowi laskę pod prysznicem.
- O tak? - spytała opadając w kucki i bez jakiegokolwiek wstępu wpakowała sobie moje przyrodzenie do ust prawie do samego końca.
Oparłem się rękoma o ścianę i kabinę, bo świat zawirował.
- O właśnie tak, chyba też to oglądałaś - wyszeptałem przebijając się przez szum wody. Krople odbijały się od mojego karku i pojedynczymi kleksami lądowały na jej głowie i szlafroku.
Beata wypuściła członka z ust, wciągnęła głośno powietrze. Przez chwilę dłonią masowała mnie obserwując jak cienka skóra zsuwa się całkowicie z wielkiej błyszczącej żołędzi i nasuwa z powrotem. Żyły wzdłuż kutasa były nabrzmiałe, wyglądały okazale.
Wystawiła koniuszek języka i muskała nim spód kutasa patrząc mi w oczy. Uwielbiam to jak laski nie mają oporów patrzeć w oczy w trakcie robienia loda.
- Coś tam oglądałam - powiedziała i odgięła kutasa lekko w bok. Przesuwała ustami po nim od nasady aż po koniec i z powrotem. Po kilku takich ruchach ponownie zagościłem w jej ustach do samego gardła. Przytrzymałem jej głowę jakby chcąc wejść głębiej choć fizycznie się już nie dało. Trzymałem tak przez chwilę aż na jej czole pokazała się żyła świadcząca o braku oddechu. Puściłem a ociekający jej śliną penis został uwolniony. Beata ciężko dyszała.
- O kurwa - wysapała - mocne.
- Podobało ci się?
- Nie narzekam - ponownie wzięła członka do ust, przekręciła głowę i koniec penisa znalazł się między zębami a policzkiem, co zaowocował dużym wybrzuszeniem jej skóry. Dotyk zębów na żołędzi mocno drażnił jednocześnie podniecając, poruszałem się w jej ustach delikatnie aby nie zrobić sobie krzywdy.
- Chodź do mnie - pogłaskałem ją po policzku, wypuściła kutasa z ust. Z jego końca zwisała nitka śliny, Bea zlizała ją posłusznie, podniosła się i tak jak stała weszła pod prysznic, nie zważając, że szlafrok moknie. Zsunąłem go z niej odsłaniając piersi. Z głośnym plaśnięciem opadł na dno brodzika. Jej ciało przylgnęło do mojego, na skórze członka poczułem szorstką koronkę majteczek. Bea objęła mnie i namiętnie pocałowała.
- To mówisz, że chcesz jak w pornosie zwierzaku? - w jej oczach zagrały żartobliwe ogniki.
- Nie mam nic przeciwko.
- Ale te majtki tak przeszkadzają... - przykokietowała.
Sięgnąłem do mokrej już teraz jej części bielizny, ale mnie powstrzymała. Odwróciła się tyłem lekko rozstawiła nogi i wypięła. Krople wody rozbijały się teraz o jej plecy spływając ciepłymi strugami. Przylgnąłem do jej tyłeczka starając się ulokować członka w rowku między pośladkami. Poczułem twardy przedmiot. Odchyliłem materiał majteczek i zobaczyłem błysk metalu. O żesz ty...
Odwróciła się z uśmiechem.
- Coś tam znalazłeś? Jakiś klejnocik?
Kucnąłem i zsunąłem jej majteczki do samych kostek. Szybkim ruchem stóp odrzuciła je na bok, rozstawiła szerzej nogi i wypięła się powodując, że pośladki się rozchyliły i zobaczyłem w strugach wody główkę korka analnego w całej okazałości. Błyszcząca stal wystająca z jej dupki wyglądała niezwykle kusząco, lśniący ozdobny element imitujący jakiś kamień szlachetny mienił się omywany wodą.
Ująłem główkę korka w palce i lekko pociągnąłem, nie na tyle mocno aby go wyjąć. Jej zwieracz zaprotestował automatycznie i korek wrócił na swoje miejsce. Złapałem dłońmi biodra i przylgnąłem twarzą do jej pośladka, nie zważając na strugi wody ściekające mi po twarzy.
Beata zaparła się o ścianę, dłonie opierały się na kafelkach wysoko nad pochyloną głową.
Znów pociągnąłem lekko główkę korka, całując jednocześnie jej skórę i obserwując gadżet. Tym razem protest zwieracza był mniejszy, lekko się rozszerzył i zobaczyłem wysuwającą się obłą, szeroką część korka. Zluzowałem chwyt i korek wrócił na swoje miejsce, oplatany lekko zaróżowioną skórą. Znów pociągnąłem, znów puściłem. I tak raz za razem delektując się widokiem jej pracującego otworka.
Za kolejnym razem powoli przekroczyłem granicę najszerszego miejsca i ten wysunął się całkowicie na zewnątrz, przez szum wody usłyszałem głośne westchnięcie. Zwieracz się zacisnął, jej odbyt wyglądał bardzo atrakcyjnie, zadbany otworek bez nawet cienia owłosienia. Przesunąłem czubkiem języka od obszaru między cipką a dupką, w górę, muskając ściśniętą teraz dziurkę. Spięła się, choć wiedziałem, że nie zaprotestuje. Z obcą osobą bym tego nie zrobił, ale wiedziałem przecież, że Bea jest megaczystą osobą, a teraz dodatkowo jest świeżo po prysznicu. Mój język przez chwilę tańczył wokół anusa delikatnie go pieszcząc.
Wycelowałem wąską końcówkę korka w jej dupkę i wepchnąłem go do środka. Nie napotkał zbyt wielkiego oporu, wskoczył na miejsce, znów pieściłem jej wylot delikatnie wsuwając i wysuwając metalowy gadżet.
- No chodź wreszcie, coś większego chcę mieć w sobie - poprosiła. Dwa razy nie trzeba mi powtarzać, wyjąłem korek i odłożyłem go na bok.
Zanim wstałem liznąłem jeszcze jej rowek. Sięgnąłem po żel do kąpieli, wycisnąłem odrobinę na rękę i roztarłem na kutasie. Śliska struktura żelu poskutkowała zwiększeniem się wzwodu. Beata wypięła się jeszcze bardziej, woda już nie spływała po pośladkach, bo były wyżej niż plecy. Wycelowałem penisa w sam środek dupki i powoli, prawie bez oporu wszedłem. Do samego końca. Podrażniona korkiem dupka była w stu procentach gotowa na taką penetrację. Przez dwie, może trzy sekundy mój członek w całej długości znikał w jej odbycie, potem pomału zacząłem go wysuwać delektując się widokiem zwieracza opinającego mnie ciasno.
Wiedziałem, że Bea w dupę nie lubi ostro, ale za to lubi jak jest głęboko, widać docierałem tam do jakiegoś czułego punktu.
Po kilku powolnych ruchach biodra mojej partnerki zaczęły wykonywać swój taniec, który tak lubię. Z jej ust dały się słyszeć coraz głośniejsze pojękiwania.
- Trzymaj mnie mocno, za biodra, o tak - dyktowała co mam robić tym swoim podnieconym głosem.
Ścisnąłem mocno jej biodra, posuwałem ją regularnie, nie za mocno, ale też bez zbędnej delikatności, teraz już była całkowicie rozluźniona. Za daleko miałem dłońmi do jej cycków i mogłem sobie tylko wyobrazić jak się bujają w takt naszych ruchów. Oderwała jedną rękę od ściany i sięgnęła do krocza. Uwielbiałem to, pamiętam jej zawstydzenie gdy po raz pierwszy ją na tym przyłapałem. Posuwałem wówczas jej cipkę od tyłu i w ciemnościach dostrzegłem, że nie podpiera się jedną ręką, sięgnąłem do jej cipki i zastałam tam jej dłoń pieszczącą łechtaczkę. Zrobiło się jej głupio i wstyd, ale mnie to nawet ucieszyło bo mnie to kręci. Od tamtej pory nie ma oporów, tarmosi się aż iskry idą.
- O tak, nie zmieniaj, ooo taaak, jeszcze chwilę, jeszcze, jeszcze... - wyjęczała cicho.
Sama lekko zmieniła siłę i głębokość penetracji dociskając się mocno do mnie, po chwili znów oparła się obiema rękami o ścianę i pojękując nadziewała się raz za razem na mój rożen. Chwilę potem wpadła w drgawki i krótkie pojękiwania przeszły w długi cichy jęk. W precyzyjnie wymierzonym momencie zsynchronizowanym z jej orgazmem poczęstowałem ją siarczystym klapsem w pośladek.
- Ała - wyrwało się z jej ust, ale wiedziałem, że to lubi. Nie za każdym razem, ale okazjonalnie z zaskoczenia jak najbardziej. Nawet nie siliłem się na przeprosiny. Jej dupka pulsowała teraz rytmicznie w rytm bicia jej serca, czułem to wyraźnie. Jakby mi ktoś na kutasa pompkę założył.
Beata wyprostowała się powodując ucieczkę kutasa z jej odbytu. Zawsze mam po takim czymś lekkie obawy, ale jak zwykle z nią członek był czysty jak łza. I lśniący.
- Chodź - wyszła spod prysznica nie przejmując się tym, że zostawia mokre kleksy z wody naokoło. Rzuciła ręcznik na podłogę, stanęła na nim, oparła się o blat i wypięła tyłek.
- Ciąg dalszy nastąpi? - zapytała retorycznie.
Udzieliłem odpowiedzi nawet nie otwierając ust. Stanąłem za nią, szybko wycelowałem i znów byłem po same jaja w jej tyłku, zero oporu.
Beata zadarła nogę i oparła kolano na szafce, złapałem ją w kostce, druga ręka powędrowała na bliską w tej pozycji pierś.
Posuwałem ją rytmicznie patrząc na nasze odbicie w lustrze, widziałem jej piersi, jedną ściskaną moją dłonią, drugą podskakującą w takt moich pchnięć. Widziałem rozchylone usta i język lubieżnie przesuwający się po mokrych ustach.
- Tak kochanie, wbijaj się we mnie, lubię cię tak czuć, twój kutas pasuje idealnie do mojej dupy - lubiła poświntuszyć, nie za wulgarnie, ale podkręcająco - dojdź proszę we mnie, zalej mnie gorącą spermą, chcę poczuć jej żar.
WIedziała, że jej słowa powodują u mnie szybszy orgazm a sama już nie dojdzie. Gdy kochamy się klasycznie orgazmy jeden po drugim nie sprawiają jej problemu, zanim ja dojdę zdarza jej się dojść dwa razy. Ale nie analnie. Jak dojdzie w ten sposób - koniec i kropka, więcej się nie da, taki ma dziwny mechanizm.
Lekko przyspieszyłem ruchy i wchodziłem w nią trochę mocniej, ale nie protestowała, ciągle nie było to brutalne. Zostawiłem jej pierś w spokoju i położyłem rękę na jej barku, dając sobie dodatkowe poczucie władczości. Chwilę potem poczułem nieodwracalne - wbiłem kutasa najgłębiej jak się dało i wytrysnąłem.
- O tak, właśnie tak, czuję to skarbie, pięknie - komplementowała a ja się zastanowiłem jakie to musi być uczucie dla kobiety jak się facet w nią spuszcza. Cóż - nigdy się nie dowiem.
Jeszcze chwilę zostałem w niej ciężko dysząc, pocałowałem jej plecy i pomału wyszedłem z jej tyłeczka. Wiotczejący już kutas wysunął się pomału z jej otworka, szybki rzut oka - wszystko w porządku.
Beata odwróciła się do mnie, objęła i pocałowała.
- Lubisz to, co?
- Lubię. Ty zresztą też - stwierdziłem fakt - kiedyś cię przelecę w dupę naprawdę ostro.
- Możesz pomarzyć, nie mam ochoty na pieluchy - spoważniała.
- OK, nic na siłę - pocałowałem ją jakby przepraszająco a w głowie zawitało mi wspomnienie ostro ruchanej w dupę Izy. I jej zaproszenie do jeszcze mocniejszej jazdy - idę się opłukać.
Wszedłem do kabiny, nie trudziłem się nawet jej zamykaniem i tak podłoga była mokra. Zebrałem z dna brodzika rzeczy i podałem Beacie.
Szybko umyłem kutasa, który w zetknięciu z żelem oczywiście zaczął pęcznieć, jeszcze mu mało. Szybko wyszedłem z kabiny, Beata rozczesywała włosy. Na umywalce błyszczał umyty korek.
Wskazała palcem w dół. Spojrzałem na jej nogi, po udzie spływała blada strużka krwi menstruacyjnej zmieszanej z wodą.
- Co narobiłeś? Teraz muszę trzeci raz iść pod prysznic i zmienić no wiesz co.
- Jak mi cię żal... - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją czule. Potrafiła mówić bez zażenowania o wszystkim, ale takie rzeczy jak "zmienić tampon" nie potrafiło przejść jej przez usta.
- Idź zalej kawę, nie zdążyłam - i weszła do kabiny.
Zostawiłem ją samą i wyszedłem nagi z łazienki. Pstryknąłem włącznik czajnika i włączyłem laptopa.
"Masz trzy nowe wiadomości".
Zrobiło mi się ciepło. Wśród nich była jedna tak oczekiwana. JEST! Nadawca: Iwona Perra.
Treść już nie była zbyt ekscytująca: "Jak ona pracuje za trzy tygodnie?".
Oczywistym było, że pyta o Beatę. Kiedyś się chwaliła, że się orientuje, widać się pogubiła. Albo przestało ją to interesować co gorsza.
Szum wody w łazience zaczął się mieszać z coraz głośniejszym odgłosem gotującej się wody.
"Trzecia zmiana, co planujesz?" - odpisałem równie lakonicznie, wysłałem maila, skasowałem zarówno wiadomość od niej jak i odpowiedź.
Zdążyłem zamknąć laptopa i w tym samym momencie czajnik delikatnym "pik pik pik" oznajmił zakończenie gotowania wody i nastała cisza.
Gdy zmielona kawa topiła się w gorącej wodzie z łazienki wyszła Beata i szybko zniknęła w garderobie rzucając tylko krótko:
- A ty co jeszcze nie ubrany.
- A co, już skończyliśmy? - rzuciłem bez przekonania.
Pół minuty później wyszła z garderoby ubrana w czarną jedwabną piżamkę, zapiętą niedbale na dwa guziki, odsłaniającą jej dekolt i rowek między piersiami. Akurat niosłem kawę do stolika przy sofie, podbiegła szybko i wiedząc, że nie mam jak się obronić z dwiema filiżankami w palcach uklękła i wzięła miękkiego członka do ust. Urósł szybciej niż się spodziewałem.
- Przestań, mam cię poparzyć? - rzuciłem szorstko, choć nie chciałem aby przestałą. Ale miękkość jej ust była taka kojąca...
Rozsądek wziął jednak górę i zostawiła mojego kutasa w spokoju, pozwoliła postawić kawę na szklanym blacie.
- Siadaj - wskazała sofę a ja posłusznie posłuchałem, czego natychmiast pożałowałem. Chłodna skóra tapicerki spowodowała krótkotrwałe uczucie dyskomfortu.
Dyskomfort ten minął jak tylko mój członek znów znalazł się w ustach Beaty. Uklękła przede mną i pochłaniała go rytmicznie bez jakiejkolwiek gry wstępnej. Ostro sobie z nim poczynała, wydając przy tym gardłowe odgłosy, co i rusz zlizując własną ślinę ze skóry i głośnym świstem wciągając ją z powrotem do ust. Kutas i podbrzusze lśniło od śliny i resztek spermy wysysanych z głębi nasieniowodu.
- Dobrze, co? - powiedziała lubieżnie patrząc mi w oczy.
- Nikt jak ty nie wie co lubię - cóż, taka trochę półprawda...
- Yhym - wymruczała gardłowo, usta miała zajęte ssaniem mi jądra. Ręka pracowicie masowała mi pałę.
- O tak, jest super - przymknąłem oczy i zobaczyłem pod powiekami Iwonę. Próbowałem odgonić jej widok ale wracał z uporem. Musiałem sprawdzać tego e-maila? Beata odessała się od pomarszczonej skóry moich jąder, otworzyłem oczy. Dalej masowała mi kutasa nie szczędząc energii, ewidentnie chciała żebym doszedł szybko. Robiła to teraz wyprostowana ale ciągle klęcząc, z góry patrzyła na moją główkę znikającą co chwilę w fałdzie cienkiej skóry. Masaż na chwilę ustał, z jej ust pociekła strużka śliny, trafiła idealnie w sam środek żołędzi i robienie mi dobrze wróciło na właściwe tory. Wiedziała jednak jak mnie podkręcić.
Sięgnąłem ręką do jej piżamki, rozpiąłem zwinnie guziki i stanowczym ruchem odrzuciłem jej poły na boki. Miałem teraz przed sobą dwie zgrabne piersi kołyszące się szybko w takt ruchów jej dłoni.
- Chcesz się spuścić? Pewnie, że chcesz, czuję to - szeptała namiętnie, każde jej słowo skracało o sekundy czas do wytrysku - A może chcesz mnie zerżnąć w cycki?
- Pewnie, są zajebiste - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Rzadko zdarzały mi się panny lubiące hiszpana, Beata nie miała z tym kłopotu. Za pierwszym razem trochę się krygowała, ale potem uznała to za formę seksu jak każdą inną.
- Jeszcze czego - zaprotestowała ale pochyliła się tak, aby koniec kutasa szalejącego w jej ręku ocierał się o sutek. Tego było już za wiele, chciałem to przeciągnąć, ale nie dałem rady.
- Kochanie, zaraz dojdę! - ostrzegłem, ale nie musiałem. Ona znała moje ciało i rozpoznawała sygnały przez nie wysyłane. Na sekundę przed orgazmem mój członek robi się jeszcze większy, mięśnie się spinają a oddech zamiera.
Bea nie zmieniła ani o jotę tempa ani ucisku. Pochyliła jedynie głowę i wystawiła język w stronę członka ocierającego się o twardy sutek. Wytrysnąłem. Żałowałem, że miałem orgazm dopiero co, na drugi ejakulatu nie uzbierało się zbyt dużo, ale i tak zachlapałem jej piersi, piżamkę i coś trafiło do ust. Beata grzecznie się oblizała, ruchy jej ręki znacznie zwolniły i zelżał ucisk, po jej dłoni spływała kropla spermy. Uśmiechając się lubieżnie zebrała z piżamki białe krople i zlizała je ostentacyjnie. Miły widok, na początku naszej znajomości ta zahukana Beatka nie była w stanie tego zrobić. A teraz? W ciągu godziny takie kombo wykręcamy...
Otworzyła dłoń i wiotczejący członek pacnął o podbrzusze. Beata popatrzyła na swoje palce posklejane nasieniem. Teatralnie rozcapierzyła palce tworząc między nimi pajęczynę nitek, złączyła je i rozcapierzyła ponownie. Poczułem strużkę spermy ściekającą z kutasa na udo.
Bea oblizała palce patrząc mi w oczy, czeka na reakcję? Ależ proszę!
- Jeszcze tutaj - wskazałem palcem miejsce, gdzie poczułem wilgoć cieknącą z penisa. Spojrzała i posłusznie wolnym ruchem zlizała. Powiodła językiem po skórze aż do członka, wessała go do ust i mocno, niemal boleśnie ssąc lizała go nie wypuszczając z ust.
W końcu z głośnym cmoknięciem wypuściła go na wolność.
- Chyba nawet nie muszę się teraz umyć, czyściutki - pochwaliłem.
- No. Za to piżamka do prania - wywróciła oczami, wstała z kolan i poszła do łazienki a ja po jakieś spodenki.
Tego dnia seksualnych doznań miałem aż nadto, do końca dnia nawet nie pomyślałem o seksie, nawet jak za ścianą usłyszałem upragniony stukot obcasów.
Późnym wieczorem gdy Beata poszła myć zęby błyskawicznie sprawdziłem e-maila.
"Może będę miała prezent" - brzmiała lakoniczna odpowiedź od Iwony. Skasowałem i schowałem laptopa.
Gdy Beata już spała, przytulona do mnie nagim od pasa w górę ciałem, ja nie mogłem zasnąć zastanawiając się nad tym jaki może mieć dla mnie prezent.