Część wszystkim. Jesteśmy z mężem już 12 lat po ślubie. Z seksem tzw od tyłu czekaliśmy bardzo długo. Mąż próbował mnie namówić kilkukrotnie ale zawsze odmawiałam. Nadszedł jednak taki dzień, a dokładnie po mojej 30

, że chciałam wkoncu spróbować. Było na początku kilka podejść ale nigdy nie udane za bardzo bolało. Bariera została dopiero pokonana jak wróciliśmy z imprezy lekko zachwiani. Sama zaproponowałam żeby spróbować. Oczywiście z żelem w pozycji oboje na leżąco naprzeciw siebie, mąż celował ja się lekko nasuwałam. Nic by z tego znów nie było ale mąż wyjął wibrator. Zaczęłam się nim bawić a jednocześnie wsuwać głębiej. Wreszcie udało się, początkowy ból głębiej ustępuje i pozostaje tylko przyjemność. Jeżeli chodzi o dochodzenie męża w środku to jak najbardziej jestem za (jego mina i gesty zawsze są bezcenne) mam swoją już technikę, że jak zaczyna dochodzić opieram o niego swoje ręce żeby nie wykonywał aż tak gwałtownych ruchów. Od tego czasu uprawiamy anal regularnie teraz już w różnych pozycjach, myślę że poprawiło to nasze relacje, maż zadowolony że może a i ja mam z tego przyjemność. Faceci nie zrozumieją ale kobietą które jeszcze tego nie doświadczyły mogę powiedzieć, że przy analu jest zupełnie inny wymiar szczytowania. Spróbujcie a same zobaczycie o czym mówię.