"...A po ślubie też się będziemy musieli czasem powstrzymywać"- takie coś usłyszałem od niej ostatnio i MI SIĘ TO NIE PODOBA!!! Jest katoliczką i nakazy kościoła sa dla niej święte. A kościół propaguje NPR czyli naturalne planowanie rodziny (metoda obiawowo-termiczna) co wiąże sie z zakazem uprawiania seksu przez około 9-12 dni w cyklu kobiety. Taka perspektywa JEST STRASZNA!!! Co robić? Jak jej powiedziałem ze nie potrafię tego zaakceptować to mało mnie nie żuciła. Obowiązkiem młodego małrzeństwa jest kochać się w karzdej wolnej chili albo i częsciej. Co ja mam znią (albo z sobą ) zrobiś?!