To był zwykły dzień w środku tygodnia. Deszczowe, późne popołudnie. Pośpiech, zgiełk, tłok. Mijam obojętnie cień za cieniem skryty pod parasolem i równie obojętnie jestem mijany, niezauważony wręcz nieobecny.
Nie czuję nic, zmysły przekazują tylko impulsy nerwowe. Deszcz jest zimny, brudny tak...