Bo tak jest w rzeczywistości. Nas nasze przygody też jeszcze bardziej zbliżyły i mam wrażenie, że ten kto tego nie doświadczył, nie jest wstanie tego zrozumieć.cieszę się, że nie ma żadnej krzty zazdrości po stronie żony, a nawet jest jakby taka pewniejsza siebie, co zaobserwowałem w tym tygodniu.
Większość lub niemal wszystkie związki są oparte o filar uczuciowy i o wyłączność na seks i obie te rzeczy są traktowane nierozerwalnie. Różnie przez to bywa z umiejętnością rozmawiania o przeszłości seksualnej (to może nie jest zawsze potrzebne - tu się zgodzę), ale i jakaś świadoma lub podświadoma obawa o bycie zdradzonym, o to czy partnerowi jest wystarczająco dobrze z nami w łóżku, itp.
U nas nasze doświadczenia, pokazały nam, że seks i przyjemność z niego płynąca, jest jedynie dodatkiem do naszego uczucia, a to to uczucie nas łączy przede wszystkim. Pokazały nam, że można się cieszyć widokiem przyjemności swojego partnera, pomimo że jej źródłem jest ktoś inny - bo to na tej przyjemności partnera nam zależy, a nie na tym że to my fizycznie musimy ją sprawiać. Że można zbudować takie zaufanie między sobą, że nie boisz się przy swoim partnerze czerpać tą przyjemność, bo wiesz że jemu to też sprawia radość.
No i najlepsze jest właśnie po, gdzie po takim spotkaniu idziemy razem za rękę, ona przed momentem miała orgazm z innym i ja to widziałem, a między nami to nic nie zmieniło, wręcz właśnie umocniło, bo pokazało jak sobie ufamy i jak akceptujemy.
Widzę to nierozumienie w pytaniach które dostaje "nie boisz się, że ona zacznie Ciebie zdradzać - stąpasz po cienkim lodzie". No właśnie boje się mniej, bo wiem że jeśli będzie miała ochotę na seks z kimś innym, to mi po prostu o tym powie, bo wie że możemy to zrealizować razem.

