Nie wiem czy nazwać to masturbacją, ale odkąd się dziś rano obudziłem można powiedzieć że wzwód mi nie schodzi. Partnerka rano niestety spała, a czasu myli też mało, aby się nie spóźnić do pracy, więc szybko się ogarnąłem i wyszedłem. Teraz siedzę w robocie z ogromną chcicą i mocną erekcją, praktycznie nieustępującą. Straszną mam aktualnie ochotę, aby podstawić jej fiuta pod stopy i mieć zrobiony porządny footjob i trampling. Potrzebuje mieć zdeptanego fiuta tak bardzo, że siedzę odchylony na krześle tak, że przy jego maksymalnym podniesieniu dociskam cały czas sobie kutasa i jajka do spodu blatu biurka. Niestety jednak nie mogę jeszcze podwyższyć krzesła albo obniżyć biurka. Brakuje mi jeszcze mocniejszego docisku jaki dawałyby stąpające po fiucie stopy. Czuję, że preejakulat się już wysączył co spowoduje plamę w bieliźnie. Jeszcze tak daleko do końca pracy. Nie wiem czy wytrzymam. Z jednej strony chciałbym sobie ulżyć ręcznie podczas przerwy lub jakiegoś chwilowego wyjazdu z firmy, a z drugiej strony chciałbym zachować to dla partnerki, aby dokończyła dzieła, kiedy będę jeszcze mocniej nakręcony.
Dawno nie miałem takiego parcia na trampling. Uwielbiam footjob i nawet całkiem niedawno ona tańczyła mi stopami po jajcach, ale dziś potrzeba mocniejszego kontaktu jest ogromna.
Więc tak siedzę i dociskam... Mam nadzieję, że w ten sposób nie trysne i czy zalicza się to do masturbacji?