• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Seks nad Wisłą

Kobieta

Dziewczyna w Rękawiczkach

Cichy Podglądacz
"Udało się, zrobiłem to!" - odczytuję na ekranie leżącego na biurku telefonu. Wiadomość natychmiast odrywa mnie od obowiązków w pracy. Doznane w pierwszej chwili uczucie ulgi, szybko przeradza się w czyste zadowolenie z Twojego sukcesu.

Wiedziałam, że uda Ci się zrealizować ten projekt - ambicja najlepiej określa Twoje podejście do tego rodzaju spraw.

"Rewelacja! Dzisiaj świętujemy!" - odpisuję spontanicznie, bez dłuższego namysłu. Zależy mi aby podtrzymać Cię w ekscytacji i utwierdzić w podwyższonej pewności siebie, której niewątpliwe doświadczyłeś.

Po chwili ukazuje się kolejna wiadomość, na którą podświadomie czekałam od samego początku tej konwersacji. "Chcę Ciebie, pragnę i pożądam" - czytam w przypływie wszechogarniającego podniecenia, przy akompaniamencie przyspieszających uderzeń serca.

Wiadomość od mężczyzny stwierdzająca sukces w pracy oznacza nie tylko literalnie wybrzmiewającą satysfakcję, ale również niesie za sobą zapowiedź niepohamowanej potrzeby przekucia osiągnięcia zawodowego w sukces w relacji z kobietą. Aby dopełnić wizerunku spełnionego zawodowo mężczyzny, potrzebujesz triumfu seksualnego. Niesiony eskalacją pewności siebie stajesz się o wiele lepszym kochankiem.

"Przyjedź po mnie do pracy o 18, pojedziemy nad Wisłę i zrobisz ze mną w samochodzie wszystko, co będziesz chciał. Nie odpisuj, zadzwoń jak będziesz na miejscu" - tymi słowami kończę wymianę wiadomości, aby do końca nie zatracić się w odmętach pożądania i zachować resztki zdrowego rozsądku.

Czuję potrzebę, aby tym razem oddać Ci się w całości, bez odrobiny rywalizacji ani sugestii. Chcę, abyś swoje emocje oraz wrzące poczucie męskości przekuł w zdecydowany i niepowściągliwy seks, pełny pożądania. Moja pewność siebie daje mi w tym momencie swobodę poddania się Twoim żądzom. Zrób ze mną to, co uważasz za adekwatne.

Natłok myśli skutecznie pozbawia mnie zdolności do efektywnej pracy. Mimo to, staram się wrócić do obowiązków, które i tak po chwili przerywam, uruchamiając w nowej zakładce mapę Google. Wybiegam myślami w przyszłość i rysuję w głowie scenariusz zdarzeń. Nawet nie zorientowałam się, kiedy mimowolnie zsunęłam z nóg szpilki i zaczęłam pocierać stopy - jedną o drugą.

Pukanie do drzwi sprowadza moje myśli na ziemię, a stopy na podłogę. Jednakże nawet w toku krótkiej rozmowy ze współpracownikiem odruchowo - wpatrzona w mapę na monitorze, przejeżdżam wzrokiem wzdłuż brzegu Wisły...

***

Po godzinie 17 z biura wychodzą kolejne osoby. Ja tymczasem nadrabiam zaległości, będące następstwem mojej dzisiejszej niefrasobliwości i braku skupienia. W myślach odmierzam minuty do naszego spotkania. Po biurze poruszam się swobodnie, w rajstopach, ubrana przy tym dość standardowo - w białą koszulę i szarą spódnicę. Widok odkrytych stóp wywołuje co u niektórych serdeczny uśmiech.

Telefon milczy zgodnie z moją wcześniejszą sugestią. Wybacz, ale po stokroć wolę podtrzymywać, a wręcz podsycać podniecenie swoimi niepoprawnymi myślami, aniżeli dzielić się nim w dziesiątkach wiadomości, z których każda kolejna coraz bardziej wysysa pożądanie i prowadzi do nieuniknionego znudzenia.

Częste i powracającego myśli na Twój temat doprowadziły mnie dzisiaj kilkakrotnie na skraj wytrzymałości. Każdorazowo, z zaciśniętą kurczowo dłonią pod spódnicą powstrzymywałam się przed osiągnięciem orgazmu - i to zaledwie w ciągu kilku godzin, które minęły od Twojej wiadomości.

- A co Ty M robisz jeszcze w biurze? - słyszę nieoczekiwanie od K - bliskiej koleżanki z biura.

Z K łączą mnie wyłącznie relacje zawodowe. O moim życiu osobistym wie niewiele, zaś o prawdziwej mnie - tej prywatnej M - nic.

- Umówiłam się dzisiaj z moim X - odpowiadam z lekką dozą uszczypliwości (K od wielu lat uznaje się za kobietę samowystarczalną i sceptycznie nastawioną do związków, a nawet bliższych relacji).

- W biurze? - dopytuje, próbując wprowadzić w naszą rozmowę element żartu.

- Nie, tym razem w samochodzie - odbijam piłeczkę, ciągnąc jej żart odrobinę dalej, przy czym ze swojej strony absolutnie nie mijam się z prawdą. No cóż, nie wyjawię jej przecież, że kilka tygodni temu, po wyjściu wszystkich z biura leżałam naga w jej pokoju, spełniając z Tobą kolejne fantazje.

- O której wychodzisz? – pyta z niespodziewanym zainteresowaniem.

- Pewnie ok. 18.

- To może szybka kawa przed wyjściem?

- Uruchom ekspres, szybko się przebiorę w toalecie i zaraz do Ciebie dołączę – kończę wymianę tych sztucznych uprzejmości.

W toalecie dochodzą do mnie odgłosy nagrzewającego się za ścianą ekspresu do kawy. Przez tych kilka godzin oczekiwania uknułam plan, zgodnie z którym przychodzę na nasze spotkanie w czerwonych szpilkach, okryta lekkim, wiosennym płaszczem, pod którym skrywam wyłącznie biała bieliznę. No cóż, zgoda na kawę była nieprzemyślanym krokiem, jednak nie pozwolę aby zmusiło mnie to do odstąpienia z planów. Wypije ją w płaszczu szczelnie zakrywającym wybrakowaną garderobę. Niewątpliwie w tym momencie nie doceniłam spostrzegawczości K, albo inaczej – mylnie uznałam ją z absolutną ignorantkę, której ten fakt nie zaciekawi.

Zdejmuję spódnicę, rajstopy i koszulę. Stojąc przed lustrem, czuję jak bardzo mokry jest mój dół od bielizny. Myśli na Twój temat ewidentnie nie pozostały wyłącznie w sferze wyobrażeń. No cóż, lekka zmiana planów powinna obrócić się tylko na korzyść. Zdejmuję majtki, zsuwając je z czerwonych butów na obcasie. Pozostając w staniku, zakładam na niemalże gołe ciało płaszcz, który zawiązuję paskiem. Pomijam guziki, które po wejściu do samochodu przysporzyłyby zbyt dużo problemów. W takim wydaniu kieruję się w stronę kuchni. Kawa o dziwo już na mnie czeka - całe szczęście z zimnym mlekiem, co daje mi nadzieję na jej szybkie wypicie. Głośny stuk obcasów przyciąga spojrzenie K.

- A ty co, już w płaszczu? Gdzie zgubiłaś rajstopy? - zarzuca mnie serią szybkich, wręcz lekko atakujących pytań.

- Już dzisiaj nie będą mi potrzebne - odpowiadam z kokieteryjną miną, zwiastującą widmo nieodległego seksu – robię to na wypadek, gdyby wcześniejsze komunikaty nie były dla niej dość czytelne.

Podchodzę bliżej, aby sięgnąć po kawę. Być może dopiero zintensyfikowany zapach perfum i bardziej czerwone usta niż wcześniej, poprowadziły ją na właściwe tory, co do powziętych przez nas planów.

- Czy Ty pod spodem masz tylko bieliznę? - K dopytuje z niedowierzaniem w głosie. No cóż, musiałam liczyć się z tym, bądź podobnym pytaniem.

- I tak i nie - odpowiadam zgodnie z prawdą, nieumyślnie wprowadzając element intrygi i niejasności do swojej wypowiedzi.

- Na pewno piekielnie seksowną, przecież Cię znam – K sprawnie kontruje. To stanowi dla mnie lekkie zaskoczenie i potwierdzenie, że wizerunek M właśnie przedostaje się na światło dzienne.

Nie chcę spędzić ostatnich minut w biurze na przekomarzaniu się w temacie mojej bielizny. W innych okolicznościach na pewno pociągnęłabym tę grę zdecydowanie dalej. Teraz liczę wyłącznie na szybkie zakończenie rozmowy. W nadziei, że K nie zabrnie dalej (albo raczej niżej) i ostatecznie zaspokoi swoją ciekawość, rozchylam lekko płaszcz na dekolcie, uwidaczniając przed nią podkreślone piersi w jedwabiście białym staniku.


- Żadna ekstrawagancja, zwykły stanik, który miałam cały dzień w biurze – komentuję ten niewinny pokaz, mający dać upust jej niezdrowemu zainteresowaniu.

- Na takich piersiach nawet worek byłby seksowny – komplementuje, wkraczając bez ostrzeżenia na teren intymności. No cóż, worka nie kojarzę, ale taśmy, bandaże, sznurki… Odpowiadam samym uśmiechem zastępującym „dziękuję”.

- A niżej seksowne stringi... – zawzięcie kontynuuje, już nie pytając, a domniemając z przeświadczeniem graniczącym z pewnością.

- Nie K, uwierz mi, że nie – przeczę szukając słów i zdań, by powstrzymać jej nieokiełznaną ciekawość.

- Koronkowe figi? – nieprzejednanie brnie dalej (niżej), zręcznie lawirując między moimi zaprzeczeniami.

- K, błagam Cię, daj już spokój. Powiedz lepiej, co u Ciebie słychać? – przerzucam ciężar rozmowy, choć wcale jej życie mnie nie interesuje. W międzyczasie pośpiesznie wypijam prawie ostatni łyk kawy.

W niewielkiej kuchni rozlega się dźwięk telefonu znajdującego się w kieszeni płaszcza. Sięgam po niego i odbieram ze wzrokiem mimowolnie wpatrzonym w K. Niestety, zamiast krótkiego komunikatu, że stoisz już pod biurem, komplikujesz moje położenie, tłumacząc spóźnienie z powodu jakichś prac na drodze.

Widzę w spojrzeniu K wzrok obawy przed uciekająca szansą - tylko na co? Jej spojrzenie zdaje się mówić „teraz albo nigdy”. Podchodzi do mnie bliżej, a z jej bezdźwięcznego, ale za to nad wyraz wyraźnego ruchu warg odczytuję „NO POKAŻ”.

Przestaję słuchać tego, co do mnie mówisz, choć Ty dalej usprawiedliwiasz swoje spóźnienie. W mojej głowie pojawia się impuls złości wywołany jej obsesyjną napastliwością.

K przekroczyła granicę. Uwierzyła, że kierując rozmową spycha mnie do strefy zawstydzenia. Wybaczam jej, bo mnie nie zna. Niemniej nadepnęła mi na odcisk, przez który rolę muszą się odwrócić, a K musi zrozumieć, że to nie ja doznam zawstydzenia. Jeżeli stara się postawić mnie w sytuacji ‘przyłapania na gorącym uczynku’, to ja spowoduję, że dozna palącego wstydu. Ważąc z jednej strony okoliczności i miejsce, a z drugiej potrzebę odwetu i przejęcia nad nią kontroli, wybieram drugie zło.

- „SPRAWDŹ” – szepczę krwisto-czerwonymi ustami, dokładnie w taki sam sposób, w jaki K sprowokowała mnie przed kilkoma sekundami. Jednocześnie bezszelestnie odstawiam prawą nogę lekko w bok, przyjmując skrajnie wyprostowaną postawę. Przestaję zastanawiać się co dalej zrobi z tą wiedzą - w tej chwili chcę ją wyłącznie ukarać.

W głośniku telefonu wciąż słyszę Twój głos, jednak nie potrafię odnotować co do mnie mówisz. K, stojąc centymetry ode mnie, delikatnie rozwiązuje pasek płaszcza na wysokości talii. Podążam za jej pełnym zaciekawienia i zniecierpliwienia wzorkiem. Wystarcza niewielki ruch dłońmi, a płaszcz po chwili sam odsłania przed nią kompletnie nagie (w tej części) ciało, wyeksponowane wprost w jej stronę.

K odsuwa się i bezwiednie opiera o parapet. Przez kilka kolejnych sekund, z wypiekami na twarzy stara się ukryć wzrok pełen zmieszania i wyrzutów sumienia. Ja tymczasem nie reaguję i pozwalam aby jej zakłopotanie trwało odrobinę dłużej.

Na widok K przychodzi mi do głowy niepoprawna myśl, w której zaciskam dłoń na jej włosach i zmuszam do klęknięcia przede mną. Po chwili kolejne wyobrażenie, w którym popycham ją na szeroki parapet i siadam na niej okrakiem. Siłą wymazuję te myśli.

Po chwili kończę z Tobą rozmowę słowami "Już do Ciebie schodzę".

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – komentuję jej występek, z uśmiechem pełnym politowania. Poprawiam przy tym pasek od płaszcza wciąż stojąc zwrócona w jej stronę.

- Przepraszam, zaskoczyłaś mnie. Gdybym tylko wiedziała... – K odpowiada z pełną pokorą, tracąc z pamięci, że sama ją do ostatniego kroku popchnęłam. Z uśmiechem na twarzy odwracam się i po krótkim, chłodnym pożegnaniu, wychodzę z biura.

***

W windzie zakładam na dłonie krótkie, czerwone rękawiczki. Opuszczam budynek z charakterystycznym stukotem wysokich obcasów. Rozcięcie na płaszczu sprawia, że z każdym pokonanym krokiem czuję na swoim półnagim ciele powiew rześkiego powietrza. Widok odsłoniętych nóg przyciąga zaciekawione spojrzenia mijanych przechodniów.

Kiedy zauważam Twój samochód i Twój wzrok podążający za każdym moim krokiem, w mojej głowie rysuje się nikczemny pomysł uchylenia przez Tobą płaszcza. Niemniej fakt, że kilka minut wcześniej zrobiłam praktycznie to samo w biurowej kuchni, każe mi powstrzymać swoją obcesowość, zachowując przy tym resztki przyzwoitości.

Wsiadam do czarnego sedana. Od razu po zajęciu miejsca obdarzasz mnie namiętnym i długim pocałunkiem, podczas którego otaczasz swoimi ustami każdą z moich warg. Uniesienie, którego doznaję, sprawia, że wcześniejsza obojętność na sytuację z K znika, a w jej miejscu pojawia się niewymierna satysfakcja i podniecenie z takiego obrotu spraw. Wzorcowy przykład tego, jak poziom podniecenia przesuwa nasze granice i zmienia perspektywę.

- Jakiś obiad? - pytasz z troską, tuż po zakończeniu pocałunku.

- Nie. Jedź od raz na Wał Miedzeszyński, chcę jak najszybciej dojechać na miejsce - komunikuję Ci aktualność wcześniejszej deklaracji. Jednocześnie w moim zachowaniu widzisz pragnienie i pożądanie seksu.

- Czekałem na to cały dzień - podsumowujesz z uśmiechem na ustach i spojrzeniem pełnym ekscytacji.

Przejazd przez dość zatłoczone centrum mija mi na słuchaniu (i to nawet dość uważanym) Twojego opisu dzisiejszych dokonań i sukcesów w pracy. Moją szczególną uwagę przyciągają słowa opisujące Twoje umiejętności i władzę. Z każdym wypowiedzianym słowem, nabieram coraz większej ochoty na oddanie Ci ciała i duszy. Mam szczerą nadzieję, że Twój sukces zawodowy zblednie w porównaniu do naszych dzisiejszych dokonań - przynajmniej w kategoriach wewnętrznej satysfakcji.

Podczas przejazdu Tamką kładę ręce na kolanach. Podążasz wzrokiem pełnym pożądania, lecz sznur samochodów uniemożliwia Ci dłuższe skupienie na moich nogach.

Prowadzę dłonie wzdłuż ud, które nadal w większości przykrywa płaszcz. Wsuwam prawą dłoń głębiej, pod jego materiał, co przynosi mi pierwsze od wejścia do samochodu uczucie fizycznej przyjemności. Ciche westchnienie ponownie przyciąga Twój wzrok. Czujesz potrzebę, a wręcz konieczność nieustającego odrywania wzroku od ulicy i nie umiesz się temu oprzeć. Po chwili zerkasz po raz kolejny, tym razem widzisz jak delikatnie wodzę językiem po palcu w skórzano-czerwonej oprawie. Po chwili kolejne spojrzenie - jak przejeżdżam palcem po wargach.

Zajmujesz lewy pas, aby jak najszybciej wjechać na most. Umysł intrygantki i dusza kusicielki nie pozwala mi grzecznie oddać Ci całego pola gry. Wewnętrzne "ja" nakazuje mi tuż po ruszeniu spod świateł podwinąć płaszcz i odsłonić półnagie ciało.

Zauważasz to. Nie wiem czy miałeś zamiar to zrobić, ale duży ruch uniemożliwia Ci manewr zmiany pasa przed wjazdem na most. Zatrzymujemy się na kolejnych światłach, by po chwili w prawej szybie mógł pojawić się duży van z mężczyzną w środku. Kurczowo zaciskam udami dłoń włożoną pomiędzy nogi. Robię to, by ograniczyć swoją intymność tylko dla Ciebie. Jednakowoż ta sytuacja popycha mnie do kolejnego, niezauważalnego, acz głębszego dotyku - czynię to przy niezakłóconym widoku zza bocznej szyby.

Czuję w Twoim spojrzeniu dobrze mi znaną burzę uczuć i emocji. Po ruszeniu spod świateł, odpinam pas i zbliżam się do Ciebie.

- Nie denerwuj się. Jedyne co poczuł ten mężczyzna, to ucisk zazdrości i bezsilności - po tych słowach wkładam Ci wilgotny palec do ust, abyś poczuł przedsmak tego, co czeka Cię w nadchodzących minutach.

- Zwolnij i pozwól mu nas minąć. Zrekompensuję Ci to - dodaję.

Kiedy zwalniasz nachylam się nad Twoimi spodniami. Nie muszę rozpinać na nich guzika - penis w pełnym wzwodzie sam wysuwa się spod bielizny, przez co z łatwością mogę dosięgnąć go językiem. Krążąc z pełnym zaangażowaniem po jego czubku, słyszę odgłos nieśpiesznie przejeżdżającego obok nas van-a.

***

Jedziemy środkowym pasem. Wyciszam radio i uchylam szybę. Na widok i dźwięk wyprzedzających nas samochodów odczuwam przyjemną ekscytację, którą chcę jeszcze bardziej podsycić. Element nagości podczas jazdy zawsze przyprawia mnie o erotyczne pobudzenie. Dzisiaj jest ono dodatkowo spotęgowane przez cel naszej podróży i fakt, że za oknem wciąż jest dosyć widno. Zachód słońca i powoli nadciągający zmierzch okrywają powietrze atmosferą tajemniczości. Te okoliczności popychają mnie do decyzji o zrobieniu jednego "kroku" więcej. Staram się wygodnie ułożyć na fotelu. Odchylam głowę do tyłu i z zamkniętymi oczami odkrywam płaszcz, po raz pierwszy ukazując Ci się w białym staniku - silnie kontrastującym z butami i rękawiczkami.

Wyjmuję ręce z rękawów, a następnie rozchylam lekko nogi, zapewniając Ci jeszcze lepszy widok. Nie patrzę na Ciebie i na Twoją reakcję. Pomiędzy szumem mijanych samochodów słyszę Twój głębszy niż zazwyczaj oddech, co stanowi potwierdzenie, że wzorowo spełniam Twoje oczekiwania. Kładę dłonie na piersiach, lekko je ściskając. Po zsunięciu ramiączek stanika z łatwością jestem w stanie objąć je dłońmi i odsłonić zza biustonosza. Dotyk skórzanych rękawiczek na moich sutkach pobudza każdy milimetr wrażliwej skóry.

Jesteś w niecodziennej sytuacji. Patrzysz na mnie - wręcz całkiem nagą, ale z racji kierowania autem nie możesz skupić na mnie uwagi - przynajmniej nie tyle ile byś chciał. Czujesz w środku trudną do powstrzymania potrzebę zbliżenia się do mnie, czego tym bardziej nie możesz teraz zrobić.

- Skręć w ul. Romantyczną - sugeruje Ci, niczym swoisty drogowskaz prowadzący w kierunku orgazmu.

- Idealnie - optujesz za tym wyborem, chociaż wydaje mi się, że do tego momentu liczyłeś jednak na wyjazd zza miasto.

Skręcamy w boczną uliczkę. Powoli kończą się miejskie zabudowania, a przed naszymi oczami ukazuje się niewielki plac, zakończony gęstymi zaroślami oddzielającymi go od brzegu rzeki. Jesteśmy tu sami.

- Zaparkuj tak, żebym mogła wysiąść i przejść do tyłu - lojalnie Cię uprzedzam. Nie mam zamiaru przeciskać się pomiędzy fotelami samochodu. Wysiądę i przejdę do tylnego rzędu siedzeń w takim wydaniu jak teraz.

Parkując samochód musisz zadecydować, czy otworzę drzwi od brzegu Wisły czy parkingu. Zarówno jedna jak i druga opcja stwarza ryzyko, że mogę zostać dostrzeżona. Ty się na to dzisiaj godzisz - przede wszystkim pod wpływem sukcesu, który ewidentnie dodał Ci pewności.

Parkujesz prostopadle do drogi, którą przed chwilą przyjechaliśmy.

- Nie mogę pozwolić na to, że tylko ja wyjdę na wpół rozebrana - tymi słowami wodzę Twoim umysłem. Rozpinając guzik spodni paraliżuję Twoją decyzyjność. Twoje podniecenie, którego doświadczasz od kilkunastu minut skutecznie blokuje jakikolwiek sprzeciw. Podświadomie pożądasz wszystkiego, co podtrzyma Twoje podniecenie. W takim stanie masz chęć posunąć się dalej niż zazwyczaj.

Po rozsunięciu suwaka odsłaniam wydatnego i mokrego penisa, którego posłusznie wkładam do ust. Jeżeli do tej pory nie osiągnąłeś szczytu swojego podniecenia, to w tym momencie właśnie Ci to zapewniam.

- Wychodzimy - po niedługiej oralnej przyjemności, oznajmiam Ci swoją gotowość. Ty tymczasem bezwiednie skupiasz wzrok na moich ustach i rozmazanej szmince, która stanowi Twoje prywatne trofeum i dodaje kolejnego zastrzyku pewności siebie. Bez słowa godzisz się na moją propozycję, abyśmy rozebrani opuścili samochód.

Pociągamy równocześnie za klamki drzwi. Stawiam na niepewnym gruncie ostrożnie kroki i przechodzę do tyłu auta. Po otwarciu tylnych drzwi dostrzegam Twój wizerunek - pożądanego mężczyzny, podchodzącego do mnie z pełnym, nieukrywanym a wręcz eksponowanym wzwodem.

Zaczekaj chwilę - powstrzymuję Cię przed zbyt szybkim wejściem do środka.

Zdejmuję buty i klęcząc pokonuję tylny rząd siedzeń. Po raz kolejny zbliżam swoją twarz do twojego penisa, któremu zaczynam usługiwać z jeszcze większym zaangażowaniem niż wcześniej. To forma moich gratulacji za Twój dzisiejszy sukces. Ręka wpleciona w moje włosy daje potwierdzenie, że również w swoim mniemaniu zasłużyłeś na takie traktowanie.

- Cofnij się - wyznaczasz mi kolejny krok, ja zaś w pełnej aprobacie wypełniam Twoje polecenie.

Siadasz i chwytając mnie za kość biodrową zapraszasz bym na Tobie usiadła. Po zdjęciu stanika czuję na swoich piersiach materiał twojej koszuli. Seks, którego doświadczamy łączy zdecydowanie i namiętność. Zwalniasz, aby nie skończyć zbyt wcześnie. W tym momencie urzeczywistniają się moje fantazje - przez boczną szybę dostrzegamy zatrzymujący się kilkadziesiąt metrów dalej samochód.

- Co zamierzasz z tym zrobić - pytam wtulona nago w Twoje objęcia.

- O to! - odpowiadasz i odchylasz mnie do tyłu, zaciskając swoją rękę na moich piersiach. W absolutnej satysfakcji z Twojej reakcji, kładę dłoń na szybie. Kontynuujemy niesieni przypływem wspólnego podniecenia.


M.
 

Podobne tematy

Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry