• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Rejestr Wagabundy |

Mężczyzna

DoomArt

Cichy Podglądacz
Cześć,

Słowem jakiegokolwiek wstępu...
Przez wzgląd na alkohol i głównie w ucieczce od szarej rzeczywistości spróbowałem napisać coś swojego. Nie jest to świntuszne opowiadanie, ale wstęp ma dać zarys dłuższego - być może - opowiadania. Okraszę tekst tu i ówdzie grafiką, żeby zwizualizować bohaterów, albo to jak ja ich postrzegam. Poza tym chapeau bas za kunszt osobom takim jak
BTW: sumie dzięki waszym tematom przemogłem się, by spróbować coś skleić. Dziękuje 😄

Zaczynamy.



Changelog | 2043-02-26

Patrząc przez pryzmat minionych lat wszystkie te zdarzenia wydaje się tak ulotne, tak nieprawdopodobne, że zatracając się w nich można uwierzyć w zmienność całej sieci splotu wydarzeń. To nic innego jak obłuda, która daje wątłą swobodę duszy, a zdaje się być jednocześnie klatką tęsknych marzeń i pragnień umysłu.

Organizujesz piknik i wiesz do czego chcesz żeby to zmierzało. Ukrywasz to przed innymi mając nadzieję na to, że nikt tego nie zniweczy, a całość potoczy się według misternego zamysłu. Zaplanujesz dzień i czas zamykając w nim tę jedną osobę, od której zależy przecież wszystko. Kupiony i starannie zaplanowany prowiant jest zwykłym umilaczem czasu. No bo co kupisz? Co można kupić na jebany piknik? Robisz listę i kupujesz podle niej rzeczy, których pewnie nawet nie zjesz, a zapomnisz o kocu. Pierdolonym kocu. Koniec końców konglomerat twoich starań może zniweczyć totalnie nieprzewidywalna pogoda. Grunt to słońce, bezchmurne niebo i pora. Wszak najważniejsza jest lokalizacja, albo magia miejsca, w którym chcesz to celebrować. To nie może być kretowisko, albo teren w którym można cię zobaczyć. Pal licho, jeśli jest to sarna czy bażant - ale nie kurwa rolnik, czy leśniczy. Chyba... że ich obecność to wynik twojej, chorej, zboczonej zasługi.

Nie możesz wszystkiego zaplanować, a jeśli myślimy, że tak, to zwyczajnie bawimy się w demiurga - bez mocy sprawczej, bo wciąż zależni jesteśmy od rzeczy nad którymi tylko zdaje się, że mamy kontrolę.



Changelog 2039-10-10


Tylko dzięki odpowiednio urządzonej pracowni ulokowanej w starym, surowym magazynie zlokalizowanym w obskurnych uliczkach tego zdegenerowanego miasta, mogłem jeszcze normalnie mieszkać i żyć. Wchodzisz do niej przez sień ceglastego, zmodernizowanego budynku dawnej epoki, mijając co nóż otaczających cię ćpunów i pomniejszą degrengoladę, stale bacząc na to, czy aby żaden z nich - mimo swej żałosnej aparycji - nie jest dla ciebie żadnym zagrożeniem. Idziesz długo, wzdłuż korytarza, dopiero mijając pierwszy winkiel trafiasz na dziedziniec. Udając się na lewo, a więc na południe od podwórka dochodzisz do metalowych, zwalistych drzwi, które nic a nic nie ruszą, jeśli nie znasz kodu z ostatniej tygodniowej sekwencji. Są rzeczy sprawdzone, tak jak na przykład te prozaiczne zabezpieczenia, które za nic w świecie nie muszą się zmieniać.
Świat po cudownym odkryciu Terry, dał znamiona nowego życia. Czy lepszego? - zdecydowanie nie. Wielkie k-boom, którego nie sposób było zatrzymać, wyznaczyło świeży trend i wścibski nurt postępu cywilizacyjnego. Nowe możliwości i technologia mająca już wtedy solidne fundamentum, znalazła swe ujście w kaprysach oligarchów i ważkich celebrytów. Broń, robotyka, militaryzacja korporacji, a co za tym idzie, także i wyzysk - teraz z racji wydobycia większy niż kiedykolwiek można było sobie wyobrazić. Państwa i organizację mające za wzór obronę praw ludzkich, teraz klęczące w cieniu dawnej chwały podtrzymują jeszcze filar dawnych ustrojów, które pamiętam z czasów podręczników historii. Czy teraz znajdziesz choć jeden egzemplarz? Wątpie, zresztą chuj z tym.
Splunąłem pod drzwi zamykając je za sobą. Startery świetlówek dawno się przepaliły, a te które wciąż pracowały, jarzyły zimnym światłem rzucając półmrok na mechaniczne bele podtrzymujące masę starego inwentarzu. Ubrania i kombinezony zawieszone na hakach przy ścianie, filtry wody i powietrza bez których w pewne rejony po prostu nie wejdziesz. Znaczy wejdziesz, ale bezpowrotnie. Paralizatory, Mikrotole - przybierające formę uniwersalnych narzędzi naprawczych, przeterminowane apteczki i lekarstwa - przydatne jedynie do nieszczęsnych, prostych ekstrakcji alchemicznych . Kilka noży, oraz syf, którym wzgardzam szczególnie, a co do którego wypada mieć szacunek, bowiem - odpowiednio użyty - może ratować życie. Psychoreaktory ADAK i Inhibitory Metaboliczne - leżące niedbale na najniższym regale. Przeznaczone na wypadek sytuacji, tych, z rodzaju kryzysowych. Zaraz po wynalezieniu broni palnej i trynitrotoluenu to gówno klasyfikuje się na trzecim miejscu największych pomyłek ludzkości. Tanie, powszechnie dostępne, a do tego cholernie uzależniające. Dość powiedzieć, że wystarczy kilka regularnych dawek i stajesz się ściekiem ciągnącym innych na dno. Wyniosła, klasyczna idea najcięższego narkotyku tejże epoki.
Podszedłem do metalowej etażerki stającej na środku pomieszczenia. Sięgnąwszy po pilot, uruchomiłem Zwierciadło. Rzutniki zawieszone pod sufitem i w rogach pomieszczania rozświetlały magazyn, wyświetlając pod różnym kątem - proste projekcje linearne, dającą w efekcie trójwymiarową pod-przestrzeń. Sprzęt na tyle stary, że zadziwiał każdym razem, gdy skutecznie się uruchomił. Usiadłem na stęchłym fotelu stojącym tuż obok etażerki, zarzuciłem nogi na półkę w miejsce lężącego tam wcześniej pilota, pozwalając sobie tym samym na chwilę relaksu.

Możliwość wsłuchiwania się w stłumiony miejski skwer to domena tych, którzy jeszcze nie topią się. Choć ledwo wynurzasz głowę znad bagna, zauważasz przywilej, jaki nigdy nie był dany innym - śmierdzi, cuchnie, czujesz ciągłą adrenalinę, walczysz usilnie o każdy haust powietrza, myśląc, że każdy z nich będzie twoim ostatnim, a mimo to wciąż żyjesz... czego nie można powiedzieć o wielu...

Panel projekcji wyświetlał dwie nieodczytane wiadomości głosowe i rząd dziesiątek ikon, których znaczenie przestało mnie już dawno interesować.
Rysując w powietrzu dłonią wyraźny znak stuknięcia, wybrałem to co jeszcze miało znacznie.
- Pierwsza wiadomość - mechaniczny głos kobiety zgrabnie wyartykułował komendę odczytu:
Przesterowanie, szmer, po czym z głośników głównego projektowa wydobyło się siarczyste i jakże ludzkie:
- Ty kurwa skończony chuju! - tak... to był Gareth
- Prosiłem cię, żebyś nic poza tym co mówiłem nie robił, a Ty?! A ty, po prostu P O M O G Ł E Ś tym Dragom! Narażasz mnie i teraz mam przez to przejebane. To był ostatni raz! Spierdalaj!

Szmer ustał i dało słyszeć się kilkusekundową ciszę, przerywaną przez stłumione, głośne ryki syren agencji i ludzkich krzyków wydobywających się z północnej przecznicy. Padał deszcz.
Może faktycznie trochę przesadziłem - widząc krzywdę, cierpienie i nędzę ludzi, którzy nigdy nie zaznali normalnego życia. Zwykły podrzucony pistolet, mógł pomóc chociaż jednej osobie, może kilku... w zależności od czasu reakcji straży. Tu nie chodziło o bohaterstwo, ale o godność i akt łaski. Kto chciał, mógł z niej skorzystać. Samobójczy strzał w głowę uwalniał od wszystkich problemów obozu pracy.

image1.jpg


- Druga wiadomość - znowu szmer i zakłócenia. Wystartowała ścieżka audio, tym razem z obrazem:
- Shhhhhh... Kiedy się zobaczymy?? Co?! - zimny, surowy głos kobiety wbił się w moje uszy i przeszył tak mocno, że mimowolnie poprawiłem swoje siedzenie w fotelu. Projektory cały czas przetwarzały obraz, by po chwili przedstawić twarz wystrzyżonej na krótko kobiety. Jej bystre spojrzenie i zaciekłość, wbiły mnie frasobliwie w konsternacje. Czegoż tym razem mogła chcieć Janet?
- Dlaczego jak zawsze to robimy, to potem nie odzywasz się tydzień albo dwa? Znalazłeś inną? Żyjesz? Bo mam dla ciebie... propozycję! Myślę, że może cię zainteresować - wycedziła niedbale przez zęby...
- Poza tym pewnie się stęskniłeś, więc na zachętę przesyłam zdjęcie mojej dupy - mrhaha!
Śmiech urwał dalszy kontakt. Bezpośredniość jeszcze ujdzie, jednak to jej rechot ryje banie bardziej niż syreny alarmowe agencji i jedno koniecznie należałoby sprostować - gdyby żaba miała śmiech, nazywałaby się Janet.
Obraz nie był dostatecznie synchronizowany z dźwiękiem toteż zdjęcie dupy otrzymałem w trakcie rechotu, co też obrzydziło i zabiło jakiekolwiek fantazje z nią związane.

Krople drenujące wężyk odbioru z chłodnicy aparatury destylacyjnej, dawały znak, że alkoholowe delirium zbliża się nieubłaganie. Wstałem, sięgnąwszy po zakurzoną szklankę i podszedłem do prymitywnej aparatury, która zdaje się, za nic miała problemy świata. Niezmiennie robiła swoje. Jak zawsze. Kap, Kap. Ta zbierająca się kropla po którą sięga prędzej czy później każdy wirtuoz, kryminalista, myśliciel i straceniec. Zdecydowanie można rzec, że byłem tym ostatnim zresztą... na własne życzenie.

image2.jpg
 
Ostatnia edycja:
Mężczyzna

Indragor

Podrywacz
Bardzo ciekawie się zapowiada. Obyś w dalszych częściach utrzymał poziom. Doskonale oddana atmosfera, mroczny klimat otoczenia i jak się wydaje bohaterów. Czytając, można się poczuć, jakby się było w opisywanym świecie, a nawet było częścią tego mrocznego świata.
 
Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry