Mam 19 lat i nigdy nie byłem w związku. Trochę mnie to martwi, bo już parę razy było blisko, ale wtedy albo ja coś spieprzyłem albo ona nie grała do końca fair, że się tak wyrażę. W końcu dałem sobie spokój z szukaniem dziewczyny na siłę i tak minął prawie rok i znowu przed wakacjami dopadło mnie lekkie poczucie beznadzieji. Ostatnio nawet się trochę zmieniłem bo "odnowiłem" niektóre znajomości z ludźmi których nie wiedziałem od końca gimnazjum, bo nigdy nie byłem towarzyski i wógle tak wyszło że kontakt się urwał. Nie chodzę po imprezach, przez co mam niechęć również do teraźniejszej mojej klasy, którym w piątek jest w głowie tylko najebanie się najtańszym kosztem, gdzie ją nawet piwa prawie w ogóle nie pije, o wódce itp nie wspominając, a co tym idzie byłbym automatycznie kierowcą, a tego chce uniknąć. Więc nawet z nimi nie utrzymuje kontaktu poza szkołą. Jestem samotnikiem i najlepiej czuje się wprowadzając się w pewien stan medytacji, ale smutno nieraz jest być samemu. Co może być ze mną nie tak i co mógłbym chociaż spróbować zmienić, aby kogoś znaleźć? Mieszkam na wsi (około 1500 mieszkańców), w okolicy niewielkiego miasta (około 10k mieszkańców).