• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Chciałbym żeby partner był moim tatą

Mężczyzna

SzukamTaty

Cichy Podglądacz
Nie wiem gdzie mam zacząć... jestem młodym facetem, nie mam jeszcze 30 lat. W życiu niby mi się układa: mam dobrą pracę, czas zarówno na produktywne hobby jak i napicie się w weekend, prawie zero obowiązków. Ale nie potrafię z tego korzystać i jestem głęboko nieszczęśliwy z powodu mojej samotności. Cały czas 24/7 myślę o tym, że chciałbym poznać faceta. Ale nie byle jakiego, tylko bardzo konkretnego. Podobają mi się tylko i wyłącznie znacznie starsi panowie z dużym brzuchem piwnym i wyjątkowo gęstym owłosieniem, a takich wcale wbrew pozorom tak dużo nie ma. Dlaczego szukam kogoś takiego? Chciałbym mieć kogoś, kto byłby moim tatą.

Jak byłem dzieckiem to przeszedłem przez istne piekło. W szkole wszyscy ciągle mnie wyśmiewali. W domu ojciec okazywał mi zero zainteresowania, poza chwilami gdy się wkurwił i musiał odreagować, to wtedy wszczynał awantury i mnie bił. Ciągle czułem się odtrącony i niechciany. Stąd zrodziło się we mnie marzenie, że chciałbym poznać kogoś, kto dałby mi chociaż trochę rodzicielskiej miłości. Z drugiej strony... jest coś pociągającego w powrocie do bolesnych wspomnień. Lubię być bity i poniżany. Dźwięk sprzączki od pasa od razu mnie podnieca, bo wychodzą wspomnienia które mózg postarał się głęboko zaszyć.

Niedaleko nas mieszkał wujek. Wujek był prosty chłop, ale naprawdę w porządku: miły, uczynny, szczery, bardzo zabawny. Naprawdę nie da się wyrazić jak bardzo zazdroszczę moim kuzynom, że wychowywali się w normalnej, kochającej rodzinie. Nie musieli się zastanawiać czy bardziej boją się iść do szkoły czy wracać do domu. Dlatego lubię widok właśnie prostego chłopa. Kojarzy mi się z wzorcem poprawnie funkcjonującej rodziny.

Jakiś czas temu poznałem Zygmunta. Zygmunt jest lekko po sześćdziesiątce, i jest absolutnie najbardziej seksownym mężczyzną jakiego kiedykolwiek widziałem. Wysoki, duży. Pracuje fizycznie, więc zbudowany. Lubi dużo jeść, więc jest do czego się przytulić. Zarośnięty na całym ciele że hej. Przeważnie chodzi w starych, łatanych ubraniach skórzanych. Lubi grzebać przy samochodzie, więc ma na sobie ten charakterystyczny smar którego nie da się domyć. O ile próbuje, bo myje się jak mu się przypomni, więc zajebiście pachnie i jest ciągle spocony.

Gdy go poznałem i się pierwszy raz przytuliliśmy, poczułem się wspaniale. Poczułem, że w jakiś sposób jesteśmy podobni. On był tak samo samotny jak ja. Też czuł się odrzucony. W pewnym momencie na naszym pierwszym spotkaniu powiedział "kocham cię". Początkowo byłem zaskoczony, bo to jest absurdalne coś takiego usłyszeć na samym początku znajomości, ale jakoś tak... przez chwilę poczułem się faktycznie chciany, i to było zajebiste, więc odpowiedziałem "ja ciebie też".

Zygmunt jest człowiekiem bardzo otwartym, uczciwym, miłym. Niestety, wynika to z faktu, że ma lekkie upośledzenie umysłowe, i po prostu nie rozumie zasad społecznych oraz nie jest zdolny do chytrości. Przez to, pomimo wyjątkowych chwil, nasza znajomość nie przetrwała. Rzeczywistość relacji z nim jest taka, że ciągle trzeba się nim zajmować, że nie potrafi się zachować w miejscach publicznych, że nie można na nim polegać bo on sam swojego życia nie ogarnia, że nie jest absolutnie żadnym partnerem do rozmowy bo ma proste i ograniczone postrzeganie świata.

Z bólem serca musiałem zakończyć znajomość. Przez długi czas zastanawiałem się, czy można było to wszystko poprowadzić inaczej. Ale chyba niestety nie.

Poza Zygmuntem spotykałem się też z innymi starszymi panami. Jak tylko przekroczyłem granicę 20 lat poznałem faceta w wieku lat 50. Nasza znajomość była krótka ale intensywna. Był to ktoś przy kim czułem się rozumiany, ale niestety, nie miał ochoty brać udziału w rozwiązywaniu moich problemów psychologicznych.

Jeszcze wcześniej, za czasów liceum, był mężczyzna po czterdziestce. To była dosyć zabawna znajomość, bo z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że główny powód dla którego się dogadywaliśmy był taki, że on był na podobnym poziomie rozwoju emocjonalnego co ja.

Spędzam ogromne ilości czasu i energii przeglądając portale randkowe oraz chodząc na imprezy gdzie mógłbym poznać mojego wymarzonego tatę. Ale coraz bardziej dociera do mnie, że to się po prostu nie wydarzy, co jest przerażające, bo... bo zawsze będzie we mnie ta kurewsko boląca, niespełniona potrzeba.

Kompletnie sobie nie radzę z tą sytuacją. Nie ma nikogo z kim mógłbym na ten temat porozmawiać, kto by rozumiał. Jedyne wyjście z sytuacji jakie widzę to poznać tatę, ale to jest statystycznie po prostu nieprawdopodobne.

Czasem, gdy jestem pod wpływem alkoholu lub narkotyków potrafię przez chwilę zgasić tę potrzebę i pomyśleć że mógłbym być chociaż trochę normalniejszy, ale zdecydowaną większość czasu ciągle dzwoni mi w głowie że zgubiłem tatę. Takiego dużego, z brzuszkiem, i mocno zarośniętego.

Gdy przeglądam zachodnie serwisy widzę, że istnieją ludzie w podobnej sytuacji co ja. Ale trudno stworzyć tutaj jakąś społeczność z tego powodu, że to wszystko sprowadza się do konkursu piękności, co tylko jeszcze bardziej pogarsza moją samoocenę. Chociaż być może nie powininenem na to narzekać, skoro sam stawiam dosyć konkretne wymagania dotyczące wyglądu.
 
Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry