A co byście powiedzieli na prostytutkę jako dodatek (zabawka) do seksu z ukochaną?
Ale skąd ten (mało oryginalny) pomysł?
W zasadzie od kilku lat z moją żoną planujemy zaprosić do wspólnej zabawy drugą kobietę.
Dwukrotnie zdarzyło nam się poszaleć z koleżanką żony (niech to będzie Sandra), ale za każdym razem to był spontan, bez określonych zasad. Przez to często mój udział we wszystkim kończył się na głaskaniu, całowaniu ust i piersi (co prawda zarówno mojej żony, jak i Sandry), ale zabawa nie zaszła nigdy dalej niż ocieranie się o siebie w majtkach. Nie chodzi o to, że chciałbym koniecznie wejść w koleżankę, ale bardziej o to, że w pewnym momencie rodziła się bariera obaw. I może nawet były momenty, w których każde z nas chciało ją przekroczyć, ale nikt nie chciał wziąć na siebie tej odpowiedzialności.
Dodam, że te zbliżenia wpłynęły na nasze relacje raczej na plus niż na minus. Potrafimy o tym żartować, wszystko jest jak wcześniej, a nawet lepiej.
Chciałbym jednak podejść do tego inaczej. Określić reguły gry, żeby nikt nie musiał się martwić, że go poniosło.
Wiadomo jednak, że spontan to spontan, a regulamin poza tym, że może zabić ducha seksu, jest po prostu trudny do wspólnego opracowania/zaproponowania.
My chcielibyśmy posunąć się znacznie dalej. Owszem - zasady, ale nasze. Wolelibyśmy nie pytać Sandry w "normalnych" warunkach, czy byłoby ok, gdyby zajęły się mną jednocześnie. Albo, czy nie przeszkadzałoby jej, gdybym na chwilę w nią wszedł.
Fora, Internet są wypełnione mało wyszukanymi zaczepkami w stylu: "ja 25 lat, ona 24 lata, szukamy fajnej dupeczki do trójkąta".
Posty te często już od samego początku odrzucają prostotą i wulgarnością, a pomimo tego ostatnio przeszła mnie myśl, czy istnieje choć promil szansy, że ktoś w ten sposób znajduje to trzecie koło.
Raczej nie, raczej nie na tych warunkach, raczej nie w tym stylu. Raczej - kto po prostu się odezwie? Jaka dziewczyna zdecyduje się na spotkanie z parą, której nie zna, w miejscu którego nie zna.
Po co? Co mogłoby ją do tego skusić? Mocna fascynacja strachem, poczuciem niebezpieczeństwa?
Może jestem zbyt ograniczony i przez to trudno znaleźć mi racjonalny, "normalny" powód. Jeśli Wy go znacie - proszę uświadomcie mnie.
Czy to nie byłoby idealnym rozwiązaniem, gdybyśmy do zrealizowania tej fantazji wynajęli ciało kogoś, kto chce je sprzedać?
Z usług prostytutek nigdy nie korzystałem\liśmy, więc z trudem przychodzi mi postrzeganie ciała kobiety jako towaru, ale jestem przekonany, że dla wielu dziewczyn byłaby to atrakcyjna oferta.
Jakie są Wasze przemyślenia na ten temat? Czy ktoś z Was rozważał podobne rozwiązanie i je zrealizował? A może ktoś nadal się waha?
Ale skąd ten (mało oryginalny) pomysł?
W zasadzie od kilku lat z moją żoną planujemy zaprosić do wspólnej zabawy drugą kobietę.
Dwukrotnie zdarzyło nam się poszaleć z koleżanką żony (niech to będzie Sandra), ale za każdym razem to był spontan, bez określonych zasad. Przez to często mój udział we wszystkim kończył się na głaskaniu, całowaniu ust i piersi (co prawda zarówno mojej żony, jak i Sandry), ale zabawa nie zaszła nigdy dalej niż ocieranie się o siebie w majtkach. Nie chodzi o to, że chciałbym koniecznie wejść w koleżankę, ale bardziej o to, że w pewnym momencie rodziła się bariera obaw. I może nawet były momenty, w których każde z nas chciało ją przekroczyć, ale nikt nie chciał wziąć na siebie tej odpowiedzialności.
Dodam, że te zbliżenia wpłynęły na nasze relacje raczej na plus niż na minus. Potrafimy o tym żartować, wszystko jest jak wcześniej, a nawet lepiej.
Chciałbym jednak podejść do tego inaczej. Określić reguły gry, żeby nikt nie musiał się martwić, że go poniosło.
Wiadomo jednak, że spontan to spontan, a regulamin poza tym, że może zabić ducha seksu, jest po prostu trudny do wspólnego opracowania/zaproponowania.
My chcielibyśmy posunąć się znacznie dalej. Owszem - zasady, ale nasze. Wolelibyśmy nie pytać Sandry w "normalnych" warunkach, czy byłoby ok, gdyby zajęły się mną jednocześnie. Albo, czy nie przeszkadzałoby jej, gdybym na chwilę w nią wszedł.
Fora, Internet są wypełnione mało wyszukanymi zaczepkami w stylu: "ja 25 lat, ona 24 lata, szukamy fajnej dupeczki do trójkąta".
Posty te często już od samego początku odrzucają prostotą i wulgarnością, a pomimo tego ostatnio przeszła mnie myśl, czy istnieje choć promil szansy, że ktoś w ten sposób znajduje to trzecie koło.
Raczej nie, raczej nie na tych warunkach, raczej nie w tym stylu. Raczej - kto po prostu się odezwie? Jaka dziewczyna zdecyduje się na spotkanie z parą, której nie zna, w miejscu którego nie zna.
Po co? Co mogłoby ją do tego skusić? Mocna fascynacja strachem, poczuciem niebezpieczeństwa?
Może jestem zbyt ograniczony i przez to trudno znaleźć mi racjonalny, "normalny" powód. Jeśli Wy go znacie - proszę uświadomcie mnie.
Czy to nie byłoby idealnym rozwiązaniem, gdybyśmy do zrealizowania tej fantazji wynajęli ciało kogoś, kto chce je sprzedać?
Z usług prostytutek nigdy nie korzystałem\liśmy, więc z trudem przychodzi mi postrzeganie ciała kobiety jako towaru, ale jestem przekonany, że dla wielu dziewczyn byłaby to atrakcyjna oferta.
Jakie są Wasze przemyślenia na ten temat? Czy ktoś z Was rozważał podobne rozwiązanie i je zrealizował? A może ktoś nadal się waha?