• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Część dziesiąta: Małgosia part 2

Mężczyzna

michal.story

Nowicjusz
Ciąg dalszy tego wątku:


Z biegiem czasu okazało się, że wybór Małgośki na sekretarkę to był strzał w dziesiątkę. Pisząc "sekretarka" w sumie ją obrażam, jest bardziej asystentką. Po pierwszym spotkaniu i zgodzie na podwójną stawkę naszły mnie wątpliwości czy nie będzie po prostu seksowną dziunią z zerową wiedzą. Nie była. Obowiązki służbowe wypełniała sumiennie, często uprzedzając to, czego było akurat potrzeba.

Dodatkowym bonusem póki co była jej prezencja. Moja firma składa się w dziewięćdziesięciu procentach z mężczyzn, taki profil działalności. Pozostałe dziesięć procent nie licząc Moniki z księgowości i "mojej" Małgosi to szare myszki, bez jakiejkolwiek siły przebicia, a właśnie taka zaleta mnie w kobietach kręci. Gośka emanowała takim właśnie blaskiem, co podkreślała świetnym ubiorem. "Wiem po co tu jestem, czego chcę i nie jest pytaniem czy to dostanę tylko kiedy". Zresztą - dała mi to dobitnie odczuć (i mojemu portfelowi na moje nieszczęście) przy rekrutacji.
Męska część załogi patrzyła na nią śliniąc się, żeńska najchętniej by ją zakatrupiła na miejscu. Tylko wyżej wspomniana Monika miała ją totalnie w dupie, ot kolejna pusta lala, kręcąca dupą i świecąca cyckami, takie miała o niej zdanie. Monika w ogóle jest niezbadanym umysłem jak dla mnie - ładna i zgrabna, niegłupia, ale nosząca się z zerowym sex appealem - jakieś jeansy za duże, dziwne swetry, tragiczne buty, zero makijażu. Ale łeb do cyferek musiał mi to rekompensować.
Co do kręcenia dupą i świecenia cyckami przez Gośkę to się zgodzę, często przesadzała ku uciesze załogi i mojemu utrapieniu, ale absolutnie nie mogę zgodzić się z poglądem, że jest pustą lalą. Jak pisałem - służbowo właściwa osoba na właściwym miejscu.

Jak już zahaczyłem o świecenie cyckami czy innymi częściami ciała... Gosia miała chyba własną fabrykę ubrań, albo jakieś układy u jakiegoś projektanta. Codziennie ubrana zupełnie inaczej, czasem mnie to doprowadzało do szewskiej pasji, bo umówione spotkanie z kontrahentem w firmie a ta ubrana jak jakieś żeńskie wydanie hipstera. Innym razem kreacja a'la Julia Roberts w pierwszych scenach w Pretty Woman i ewidentnie ją to bawiło. Na szczęście zazwyczaj hołdowała ubiorowi "na sekretarkę" ciągle innym ale jednak w akceptowalnych dress codem granicach.

Przyłapałem się pewnego dnia, że zależnie od tego jak jest ubrana wymyślam jej pracę. Dzisiaj niefajny ubiór - siedź w sekretariacie i się nie wychylaj. Masz fajne i seksowne ciuchy - ależ zapraszam do siebie, trzeba zrobić porządek w dokumentach, leżą u mnie na stole konferencyjnym, do boju laseczko.

Tego dnia obudziłem się i poczułem, że Beata się do mnie przytula. Spojrzałem na nią i okazało się, że nie śpi.
- A ty co? Dlaczego nie śpisz?
- Jakoś nie mogę - zorientowałem się, że mój członek jest w jej doni - nie tylko ja nie śpię.
No tak, mój członek jak co rano budził się do życia a jej dotyk spowodował przyśpieszony wzwód. Spojrzałem na zegarek. Miałem w planie szybciej wyjść do pracy ale nawet biorąc pod uwagę ten plan czasu na baraszkowanie było aż nadto.
Sięgnąłem dłonią do jej wygolonej cipki, posłusznie rozchyliła uda i poczułem, że jest wilgotna.
- A tu co się wydarzyło?
- Jak sobie go trzymałam to sobie pofantazjowałam no i tak to się skończyło.
- Nic się jeszcze nie skończyło, a o czym fantazjowałaś?
- A o Grześku z pracy - wiedziałem, że nie ma u niej w pracy żadnego Grześka, mogła sobie pozwolić na taki żart.
- O tym leszczu? Ale masz fantazje... - udałem wzgardę. Ścisnęła mi członka tak jak lubię.
- O nim w moich ustach i cipce fantazjowałam głupolu.
- A po co fantazjować - pocałowałem ją i podniosłem się w łóżku tak, że teraz klęczałem przy jej głowie. Mój członek momentalnie znalazł się w jej ustach.
- Mmmmmm - mruczała pochłaniając raz za razem moje przyrodzenie. Jedną ręką objąłem jej głowę, aby jej ułatwić zadanie a drugą pieściłem mocno piersi. Ona tak lubi, delikatne pieszczoty owszem też, ale mocne ściskanie to jest to co ją podkręca. Po chwili moja dłoń wzdłuż ciała podążyła do jej cipki, rozchyliłem palcami płatki warg sromowych i środkowym lekko muskałem łechtaczkę. Beata ma problem z synchronizacją robienia mi laski i przyjmowania pieszczot, więc po chwili wyszeptała "chodź", przyjęła pozycję na czworaka i wypięła dupkę. Pochyliłem się nisko i przywarłem ustami do jej mokrej cipki, nawilżając ją jeszcze bardziej. Na zmianę lizałem jej cipkę, trącałem koniuszkiem języka łechtaczkę i zatapiałem go jak najgłębiej dałem radę. Po chwili zbliżyłem swoje biodra do jej tyłeczka, wycelowałem członka w cipkę i wolnym ruchem wszedłem w wilgotną i śliską grotę. Z ust Beaty wydobył się cichy jęk a ja zacząłem ją systematycznie, bez pośpiechu posuwać. Taki powolny poranny seks, bez szaleństwa, dla relaksu. Trzymałem ją za pośladki, widziałem swojego prostego twardego kutasa pokrytego jej śluzem znikającego w jej gorącej cipce raz za razem.
Beata oparła się jedną ręką o zagłówek łóżka, głowę oparła na prześcieradle a wolną ręką zaczęła pieścić łechtaczkę. Wiedziałem, że to u niej oznaka zbliżającego się orgazmu więc nie zmieniając tempa skupiłem się na sobie. Przywołałem w głowie obraz kasjerki Izy. Ostatnio fantazjuję o niej, choć nie pamiętam jak dokładnie wygląda, ale kręci mnie jej niewinny wygląd i to, że potrafiła przemóc swoje zażenowanie. Tuż przed finałem moje ruchy wgłąb stały się mocniejsze i Bea doszła jęcząc w prześcieradło i zaciskając dłoń w pięść. Poczułem napływ wilgoci na fole i chwilę później błyskawicznym ruchem wyszedłem z niej tylko po to aby skończyć jej na plecy białą długą strużką. Beata od razu opadła dysząc na brzuch.
- O jaka ciepła - wysapała.
- No, ciepła - mocny klaps wylądował na jej pośladku natychmiast załagodzony pocałunkiem w bolące miejsce.
- Ała, a to za co?
- A za to, że cię kocham. Muszę spadać. - odgarnąłem jej włosy i pocałowałem w policzek.
- I co, tak zostawisz - odgięła rękę i palec wskazujący wycelowała w swoje mokre plecy.
- Poradzisz sobie - udałem brutala i poszedłem pod prysznic, po chwili dołączyła do mnie Beata.


Jak planowałem, przyjechałem do pracy wcześniej, miałem po południu spotkanie z klientem i musiałem jednak trochę tematów ogarnąć, nie dopuszczałem myśli, że mogę się spotkać biznesowo nie przygotowanym w stu procentach. Zatopiłem się w pierwszej kolejności w zapoznaniu się z treścią nowych e-maili. Odhaczałem jako przeczytane jeden po drugim. Od jakiegoś czasu nie było wśród nich nic od Iwony. Po ostatnim e-mailu, który niemal doprowadził do katastrofy ustawiłem sobie maile od niej jako spam. Niestety - zakładka "spam" również była pusta. Sam nie chciałem do niej pisać, czułem, że ma jakąś tajemnicę, której nie chce mi ujawniać więc dałem jej szansę pociągnięcia tematu. Ale nie ukrywam, że tęskniłem. Również stukanie obcasów rzadziej było słyszalne w domu... Na swój dziwny, pokrętny, może zły sposób, ale tęskniłem.

Zostało mi kilka wiadomości do przeczytania, gdy dało się słyszeć pojedyncze stuknięcie w drzwi, które następnie lekko się uchyliły i ukazała się głowa Gośki.
- Cześć szefie, kawa na dzień dobry? - uśmiechnęła się szeroko, jedyne co dostrzegłem to włosy zaplecione w długi czarny warkocz i białą koszulę.
- Cześć, poproszę - rzuciłem zdając sobie sprawę, jak bardzo mam ochotę na kawę.

Dwie minuty później drzwi się otworzyły, tym razem bez pukania i weszła Gośka niosąc kawę. Teraz mogłem zobaczyć ją w całej krasie - koszula była śnieżnobiała, obszerna, wręcz sprawiała wrażenie męskiej. Nie wiem jak Wam ale mi podoba się widok kobiety w męskiej koszuli, zwłaszcza jeśli akcja dzieje się rano i jest to moja koszula...
Niemniej całości ubioru dopełniała czarna wąska spódnica za kolana, oraz szpilki na wysokim obcasie. Przemknęło mi przez myśl, że to musi być katorga dla kobiet chodzić tak osiem godzin w pracy. Koszula kontrastowała ostro z czernią jej włosów. Lekka opalenizna dopełniała całości elegancji, której nie złamały nawet odpięte trzy górne guziki koszuli odsłaniające piękny dekolt podkreślony złotym łańcuszkiem z wisiorkiem w kształcie, jak mi się w pierwszej chwili wydawało, głowy słonia.
- Zrób sobie też, mamy sporo pracy, zapraszam tutaj.
- Już zrobiłam, przyniosę. Coś jeszcze wziąć, dokumenty klienta mam przygotowane.
No jak mówiłem - zawsze przygotowana.
- Też przynieś - rzuciłem krótko i Gośka odwróciła się na pięcie i skierowała do drzwi. Miałem moment na lubieżne przyjrzenie się jej od tyłu, piękne nogi znikały w spódnicy z długaśnym rozcięciem z tyłu, wąska talia podkreślona szeroką koszulą wyglądała na jeszcze węższą. Gośka odwróciła się, wiedząc, że się gapię.
- I co? - spytała
- Co co? - zapytałem głupio, ale wiedziałem, że nie wybrnę.
- Napatrzyłeś się?
- Nie. - odpowiedziałem bezczelnie - majtki chociaż masz?
To było ciut chamskie, ale ona nawet okiem nie mrugnęła, uśmiechnęła się lekko.
- A co to za różnica? - po czym wyszła zostawiając mnie z rozkminką - ma te majtki czy nie ma?

Kilka minut później wróciła z powrotem. W jednym ręku kubek z kawą, pod pachą segregator z dokumentami. To były dokładnie te same dokumenty, które miałem w tej chwili przed sobą na ekranie laptopa.
- Rzuć to na stół, mam małe wątpliwości co do treści warunków - wskazałem palcem w ekran.
Sekretarka posłusznie położyła segregator na stole konferencyjnym i okrążyła moje biurko ciągle z kawą w ręku i popatrzyła w ekran.
- Jakie?
- Trochę się podkładamy z gwarancją, nie uważasz?
Oparła się o krawędź biurka i popatrzyła w okno. Kątem oka widziałem jej zgrabny profil i długie, wyprostowane teraz nogi. Ma te majtki czy nie? Materiał spódnicy nijak nie zdradzał tej tajemnicy.
- Może trochę, ale wystarczy, że dopiszemy klauzulę o wygaśnięciu gwarancji jeśli nie zamówi odpłatnego przeglądu i pozamiatane. Kto za pięć lat będzie pamiętał aby zrobić przegląd? Zresztą za pięć lat jego firma legnie w gruzach, słabo mu idzie.
"Dopiszemy". My. Śmiało sobie poczyna, szelma. Ale co do reszty miała rację. Nasze zlecenie miało uratować mu dupę, ale słabemu biznesmenowi nawet tona złota nie pomoże.
- No niegłupie - pochyliłem się nad klawiaturą a Gosia pochyliła się w moją stronę patrząc co piszę. Poczułem zapach perfum, nie znam się na nich, ale mam wrażenie, że używała codzienne innych.
W pół zdania poczułem, że mam jej rękę na udzie. A po chwili wyżej. I wyżej. I wyżej. Członek jak z automatu zareagował i zaczął rosnąć.
Złapałem ją za nadgarstek i zabrałem jej rękę. Obróciłem się w fotelu w jej stronę, co w sumie było manewrem pozwalającym ułożyć się wygodniej penisowi w bokserkach.
- Hola hola, tu się pracuje.
- No właśnie tak się zastanawiam kiedy będę miała okazję zapracować na swoją pensję - przybrała minę niewiniątka, brakowało tylko, żeby włożyła sobie palec do ust.
- Pracujesz uczciwie na swoją wypłatę - to była najszczersza prawda.
Nawet nie zauważyłem kiedy pozbyła się buta ze stopy, ale właśnie poczułem miękki ucisk na swoim kroczu. Siedziała teraz bokiem na biurku z jedną nogą na podłodze a drugą na moim kroczu. Wąska spódnica dzięki rozcięciu z tyłu pozwalała unieść tak nogę, jednocześnie dzięki swojemu wąskiemu krojowi broniła dostępu przed moim wzrokiem. Ma majtki czy nie ma, no do cholery!
- Umowa była inna a ja dotrzymuję umów - mruknęła a palce jej stopy zaczęły tańczyć na moim rozporku. Spojrzałem w nadziei na białe pazurki. Niestety, dzisiaj mogłem zapomnieć - jej paznokcie były tak czarne jak jej buty, spódnica, włosy i dusza.
Złapałem delikatnie jej stopę, skórę miała delikatną jak jedwab. Przycisnąłem do niej krocze, kutas pionowo sygnalizował, że jest w siódmym niebie.
- To się chwali, ale teraz nie pora na takie wybryki - rzuciłem niby oschle ale z wielkim żalem. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli teraz ktoś wszedłby do mojego gabinetu sytuacja byłaby jednoznaczna. A na to pozwolić sobie nie mogłem. Lekko ale stanowczo odepchnąłem jej stopę, która zniknęła w bucie. Gosia zrobiła nadąsaną minę, ale przytrzymałem jej łydkę i patrząc jej w oczy zacząłem sunąć dłonią w górę. Dotarłem do brzegu spódnicy, kolana i brnąłem dalej, ale po kolejnych kilkunastu centymetrach Gośka patrząc mi wyzywająco w oczy wyswobodziła się z mojej ręki. No i ciągle nie wiem co z tymi majtkami!
- No właśnie, nie czas. Pisz dalej, czas nagli.
Spojrzałem na zegarek - co prawda mieliśmy jeszcze sporo czasu, ale fakt - trzeba zejść na ziemię.
Poprawiłem co trzeba, rzuciłem zmienione strony na drukarkę i kazałem je Gośce wymienić w dokumentacji.
- Przejrzyj to jeszcze swoim okiem, wydrukuj i zbinduj dwie kopie i przejrzymy budżet projektu.

Godzinę później Gosia skończyła przeglądać papiery, wyszła na chwilę i wróciła z dwoma segregatorami z dokumentacją.
- Przeglądamy budżet - rzuciła siadając przy stole.
- Jasne.
Usiadłem koło niej, ponownie poczułem ciepły zapach jej perfum, mocniejszy niż poprzednio, widać "uzupełniła braki".
Tabelki z excela to nigdy nie był mój konik, ot - konieczna sprawa. Za to Gośka poruszała się w nich jak ryba w wodzie.
Pochłaniała wiersz za wierszem zaznaczając istotne pozycje markerem.
Nie mogłem się powstrzymać i moja dłoń trafiła na jej plecy delikatnie się po nich przesuwając. Nawet nie drgnęła, ale zauważyłem, że lekko się uśmiechnęła.
Kilka wierszy w tabelce dalej przełożyła marker do lewej dłoni, a jej prawa sięgnęła do mojego krocza. Przez moment nieporadnie próbowała sobie poradzić z zamkiem po czym spojrzała z wyrzutem.
- Może byś pomógł?
Poczułem się zbesztany, odchyliłem się do tyłu i rozpiąłem rozporek. Co ona planuje?
Stół stał tak, że rozpięty rozporek nie pozostałby zauważony przez kogoś kto by wszedł. Ale już robienie mi loda nie umknęłoby niczyjej uwadze. Gosia póki co nie planowała loda, zręcznie długimi palcami wyłuskała z bokserek sterczącego już penisa.
- No, i to rozumiem - skomentowała.
Pochyliłem się do stołu aby w razie co ukryć co nieco.
Gosia masowała mi członka nie przerywając analizy tabelek. Zapragnąłem wziąć ją na tym stole, ale wiedziałem, że szanse na wpadkę są za duże. Próbowałem nie myśleć o tym co się dzieje pod stołem, skupić się na tabelkach, ale nie było sposobu. Ciepła dłoń Gosi zręcznie obracała się na członku. W pewnym momencie przestała i zabrała rękę, myślałem, że to koniec. Ale nie - Gośka ostentacyjnie napluła na otwartą dłoń i wróciła do masturbowania mnie. Teraz oprócz ciepła dłoni czułem wilgoć jej śliny. Próbowałem sięgnąć do jej ud, ale na darmo. Obcisła spódnica skutecznie broniła dostępu. Czułem, że podniecenie rośnie, może jeszcze ze dwie minuty i byłby finał.
Gośka chyba też to wyczuła, bo bezczelnie spojrzała mi w oczy i zabrała rękę.
- No no no, nie zapędzaj się zanadto. Czas na nas.
Spojrzałem na zegarek - no faktycznie, trzeba jechać do klienta, ale come on - dwie minuty by cię nie zbawiły, laska...
Niezręcznie upchałem kutasa w spodnie starając się nie dać po sobie, że żal miesza się z wkurwieniem. Tak podniecić i zostawić?

Godzinę później stawiliśmy się na spotkaniu z klientem. Znów okazało się, że moja sekretarka to skarb. Mogliśmy wpisać w umowę, że gość przekazuje nam cały majątek włącznie z dziećmi i żoną a by się nie zorientował. Gosia włączyła od razu na wejściu tryb "patrz jaka jestem petarda" i od tego momentu gość nie mógł oderwać od niej wzroku. Ja w sumie też, ale on mógł tylko patrzeć. Ja patrzyłem i już wiedziałem, jak ten dzień się skończy.
Gosia bawiła się włosami, kokietowała wzrokiem, bawiła się seksownie rąbkiem kołnierzyka albo spódnicy, przeciągała rękoma po łydkach jakby poprawiając niewidzialne rajstopy, bawiła się butem dyndającym na czubku stopy, wychodziła "przypudrować nosek" defilując wzdłuż lokalu z gracją modelki, robiła wszystko, żeby podnieść ciśnienie. I zdecydowanie jej się to udało. Gdy gość patrzył to mizdrzyła się pod niego. Ale kiedy nie patrzył posyłała mi wyuzdane sygnały. Ja byłem napalony, klient też nie sprawiał wrażenia obojętnego.

Zbliżał się wieczór, spotkanie skończyło się później niż zaplanowałem. Klient wyszedł zadowolony, dobre jedzenie, kilka drogich drinków i Małgosia zmiękczyły tego palanta elegancko. Małgosia też się zmiękczyła kilkoma kieliszkami wina. Ale nie miałem jej tego za złe, spisała się.
Musieliśmy jeszcze wrócić do firmy, zostawiliśmy tam swoje rzeczy.
Po drodze Gosia nie mogła się powstrzymać aby mnie nie poszczuć. Rozpięła jeden guzik koszuli więcej, odsłaniając rąbek czarnego staniczka i ostentacyjnie wodząc dłonią po skórze dekoltu. Potem podciągnęła lekko spódnicę odsłaniając smukłe uda. No teraz powinno udać się sprawdzić czy ma te majtki czy nie. Wsadziłem dłoń między jej uda, w duchu chwaląc wynalazcę automatycznej skrzyni biegów. Rozchyliła uda, spojrzała na mnie a jej palec powędrował do ust. Spojrzałem i ujrzałem jak bawi się wargami i językiem. Kutas momentalnie zameldował się w pozycji bojowej. Gosia jednak sama z siebie nie planowała nic w moją stronę. Wiedziałem jednak, że Rubikon został przekroczony i jak nie odda mi się dzisiaj to będzie cud.

Dojeżdżaliśmy do firmy, Gosia się ogarnęła momentalnie aby nie wzbudzać podejrzeń wartownika.
Nikogo już w firmie nie było, otworzyłem drzwi wejściowe i skierowaliśmy się do mojego biura.
Ledwie tylko zniknęliśmy za rogiem korytarza i staliśmy się niewidoczni z zewnątrz budynku, pchnąłem Gośkę stanowczym ruchem na ścianę i przywarłem do niej ciałem. Nie protestowała.
- Spisałaś się dzisiaj, wiesz? Przytuliłem się do niej a moje usta znalazły się o milimetry od jej szyi.
- To może byś mi podziękował?
- Płacę ci pensję, niewystarczające podziękowanie?
- To daj mi premię - mocno ścisnęła moje krocze dając do zrozumienia jaką premię ma na myśli.
- Marzę o tym od rana - odwróciłem ją twarzą do ściany, opuściła ręce pozwalając płaszczykowi opaść na ziemię. Odrzuciłem go nogą, jednocześnie zrzucając w kąt marynarkę.
Sięgnąłem do guzików jej koszuli i rozpiąłem dwa z nich. Gosia oparła się o ścianę jakby sygnalizując czego chce i rozchyliła lekko nogi, na tyle, na ile pozwalała spódnica. Sięgnąłem w dół i moja ręka zniknęła w rozcięciu tej części garderoby, skóra dłoni poczuła gładkość wnętrza jej uda. Jednak rozcięcie nie było na tyle wysokie, aby dotrzeć do celu, więc złapałem końce jej spódnicy i materiał po gładkich udach powędrował do góry. Wypięte pośladki stawiły lekki opór, ale mocniejsze pociągnięcie i moim oczom ukazał się zgrabny tyłeczek. Po majtkach ani śladu.
- A gdzie masz majtki - spytałem oskarżycielskim tonem.
- W torebce - zachichotała - od rana tam są.
- A ty niegrzeczna... - sięgnąłem do spodki i szybko rozpiąłem pasek i rozporek. Zsunąłem lekko spodnie na uda i dotknąłem członkiem rowka między jej pośladkami. Zazwyczaj lubię grę wstępną, może oral, ale tera zwyczajnie chciałem ją posiąść jak najszybciej, bez ceregieli, nawet tak jak teraz - ze spuszczonymi spodniami.
- Ale gorący, wsadź go - zaskakująco stanowczo rozkazała Gosia.
- A zabezpieczasz się? - zapytałem czysto kurtuazyjnie. W temacie ciąży nie mam obaw bo jestem po wazektomii. Jedyne w temacie chorób się zabezpieczam ale Gosia absolutnie nie pasuje do wizerunku osoby, która się stuka na prawo i lewo.
- Jasne, weź mnie! - to już był ton prawie rozkazujący. No dobra, na dziecko i tak mnie nie złapiesz, więc twoja wola.
Nogą rozstawiłem jej uda szerzej, w szpilkach była wysoka, teraz jej cipka znalazła się na wysokości mojego kutasa, wycelowałem więc i wszedłem w nią, nie poczułem oporu, więc pchałem dopóty, dopóki nie musiała się unieść na czubkach palców.
Wycofałem się i znów pchnąłem. I tak raz za razem. Gośka przyklejona głową i piersiami do ściany dyszała ciężko, nogi jej drżały. Wysupłałem jej koszulę ze spódnicy, złapałem ją dłońmi w pasie, pod palcami czułem wysportowane mięśnie talii.
- Gosia, chodź do biura, chcę na ciebie patrzeć. - nie przestawałem jej posuwać, bo nie wiedziałem czy przystanie na ten scenariusz.
- Chodź, tylko szybko - zgodziła się, zanim zmieniliśmy miejsce jeszcze chwilę pozostałem w niej, ręce z talii uciekły na tyłeczek. W świetle korytarza widziałem dokładnie jej pośladki, rowek między nimi wyglądał obłędnie a niezbadany jeszcze przeze mnie drugi otworek wyglądał bardzo kusząco. Może kiedyś?
Jeszcze ruszając się delikatnie w cipce Gosi podciągnąłem spodnie do ich normalnego położenia. Dopiero wtedy opuściłem jej ciało. Obróciła się do mnie, pocałowała niespodziewanie w usta. Głęboko, z językiem, rzekłbym nawet, że czule. Jej palce objęły mokrego członka, przeszło mi przez myśl, że będę miał spodnie w kleksach.
- To wszytko moje? - spytała Gosia patrząc mi niewinnie w oczy. Nie wiem co miała na myśli - kutasa czy śluz na nim, ale nie dała mi pomyśleć, bo kucnęła i oblizała mi członka po czym wzięła go do ust.
- Twoje, twoje - szybko wyrzuciłem z siebie i podciągnąłem Gosię do pionu - chodź.
Szybko znaleźliśmy się w moim gabinecie, odsunąłem dwa krzesła i Gosia znalazła się na stole.
Przywarłem członkiem do jej cipki, w końcu mogłem ją zobaczyć - gładko wygolona, spore wargi sromowe, jedna może trochę większa od drugiej, ale jakie drapieżne, zresztą - kto by wnikał w takie szczegóły?
Moja sekretarka leżąc na stole podciągnęła spódnicę na biodra, uniosła nogi wysoko i sięgnęła do krocza kierując kutasa prosto do swojej cipki.
- Premię poproszę, do samego końca - wyszeptała.
- Jesteś pewna, że to ty tę premię dostajesz?
- Nie, ale chcę cię, pociągasz mnie, zwłaszcza jak jesteś skupiony na pracy - spoważniała.
- Teraz to przyjemność, żadna praca. - wślizgnąłem się w nią pomalutku do samego końca aż lekko się spięła.
- Nie za głęboko? - udałem zatroskanie.
- Nie, jest dobrze, nie przestawaj.
Jak najbardziej nie zamierzałem przestawać, wchodziłem w jej gorące ciało raz za razem, moje dłonie błądziły po udach, łydkach. Rozpiąłem jej koszulę do końca odsłaniając brzuch, aż żal, że ciągle mam zwiniętą spódnicę w pasie, zakłócającą ogląd całej sytuacji.
Czarny stanik okazał się mieć zapięcie z przodu, sięgnąłem do niego i po krótkiej acz wygranej walce oczom moim ukazały się jej duże opalone piersi. Opięte stanikiem czy na stojąco (bo ta łobuziara czasem "zapominała" stanika) były duże i okrągłe. Teraz straciły trochę uroku opadając pod własnym ciężarem na boki, ale ich falowanie pod wpływem moich pchnięć i sterczące sutki wynagrodziły wszelkie braki w jędrności. Dodatkowych bodźców dostarczyła sama Gosia gdy zaczęła się bawić swoimi cyckami nie wykazując przy okazji absolutnie żadnego zawstydzenia.
Panna zarzuciła mi jedną nogę na ramię, dając możliwość całowania wnętrza jej łydki, penetrowałem jej cipkę coraz szybciej, obserwowałem uważnie reakcje dziewczyny leżącej przede mną na stole i starałem się do nich dopasować.
Gosia pieściła swoje piersi od czasu do czasu przymykając oczy. Normalnie patrzyła mi prosto w oczy, chyba ją taki kontakt wzrokowy kręcił. Sięgnęła jedną ręką do krocza, oderwałem wzrok od jej oczu i spojrzałem w dół. Zrobiła coś, co spowodowało u mnie jeszcze większe podniecenie. Mianowicie rozstawiła palce wskazujący i środkowy, mój kutas znalazł się między nimi po czym je mocno próbowała ścisnąć, ten ucisk spowodował kumulację podniecenia i jeszcze większą twardość. Wiedziała co robi.
- Zaraz dojdę, nie zmieniaj tempa - wyszeptała.
Podniosła biodra odrobinę wyżej, ścisnęła pierś mocniej, wygięła się w pałąk, plecy oderwały od stołu, po czym opadły z powrotem z cichym westchnieniem.
- Już, już... - wyszeptała. Poczułem wyraźnie większą wilgoć i większy luz tam na dole. Wyszedłem niemal do końca z niej i szybkimi ruchami drażniłem żołądź o wejście do jej cipki, w ten sposób szybko "na zawołanie" dochodzę. I tak było tym razem, kilkadziesiąt sekund później poczułem napływającą falę rozkoszy, ciało zaczęło drżeć, co zostało wychwycone przez Gosię.
- Skończ na mnie.
Nie widziałem problemu, dwie laski na które kończę tego samego dnia - dlaczego nie?
Cofnąłem biodra o kilka centymetrów uwalniając końcówkę kutasa z jej ciała i strużka gorącej spermy strzeliła na jej podbrzusze i udo.
Sięgnęła ręką do członka ale ją powstrzymałem.
- Nie jesteś przedstawicielką tych co to mają wyraźny orgazm, co? - wyprostowałem się.
- No nie, u mnie to przebiega leciutko - jakby się usprawiedliwiała.
Opadłem na krzesło a Gosia się podniosła na stole. Sięgnąłem do biurka po chusteczki i podałem jej.
- Nabrudziłeś to posprzątaj - spojrzała na mnie wyzywająco. Poprzednio to ona mnie wycierała, teraz grała inne tony.
Wszedłem w tę tonację, wyciągnąłem kilka chusteczek i najpierw skrupulatnie wytarłem spermę z jej ciała a potem wysuszyłem swojego kutasa z jej soków. Zapiąłem spodnie z satysfakcją stwierdzając, że nie ma na nich śladu przestępstwa.
Gosia zapięła stanik i wzięła się za koszulę. Pomogłem jej, wykorzystałem sytuację i pocałowałem mocno w usta.
- Wszystko OK? - zapytałem w sumie nie wiedząc jakiej odpowiedzi oczekuję.
- Jasne, premia zawsze jest OK.
Zmusiłem ją aby popatrzyła mi w oczy.
- Jeśli kiedykolwiek zechcesz innej premii daj mi znać. Nie krępuj się.
- A jaka premia wchodzi w grę? - przesunęła mi grzbietem dłoni po policzku.
- Każda poza stałym związkiem, musiałabyś ustawić się w kolejce - palnąłem zanim pomyślałem, po orgazmie ciężko się czasem myśli.
- Co znaczy "w kolejce"? - w jej oczach zagrały złe ogniki.
- Źle mnie zrozumiałaś, chodzi mi o to, że możesz chcieć ode mnie wszystkiego poza stałym związkiem. Mam partnerkę - próbowałem wybrnąć.
- Wszystkiego? Taki jesteś kozak? Zobaczymy...
- To groźba czy obietnica? - próbowałem ciągle rozmowę przekuć w żart, bo widziałem, że zmierza w złym kierunku.
- Groźba - uśmiechnęła się dając do zrozumienia, że żartuje i pocałowała mnie w policzek - kończymy na dzisiaj, do domu.
Już byliśmy przy drzwiach wyjściowych gdy rzuciła:
- Zapomniałam torebki, zaczekaj - i pobiegła na tych swoich obcasach wgłąb korytarza, zniknęła za zakrętem. 20 sekund później wróciła z torebką. Ma te majtki dalej w torebce, czy założyła?


Po drodze do samochodu zebraliśmy okrycia z podłogi korytarza. Zajrzałem do telefonu, który został w marynarce - 3 nieodebrane od Beaty, fuck! Podwiozłem Gosię do domu, to prawie po drodze do mojego. Po drodze niemal nie zamieniliśmy słowa. Ciągle w głowie kołatały mi się moje słowa "poza stałym związkiem". Czy aby na pewno? Gośka mimo swojego profesjonalizmu i wyniosłości była ciepła i pomyślałem, że mógłbym z nią spędzić część życia.

W domu Beata od razu skoczyła mi do oczu.
- Dzwoniłam do ciebie, nie odbierałeś!
- Kochanie, wiesz, że zapinałem kontrakt?
Celowo użyłem takich słów, zapiąłem nie tylko kontrakt.
- No wiem, i co? - jej złość jakby opadła.
Rzuciłem spięte kartki kontraktu na stół.
- A to, że to ci da co najmniej rok wygodnego życia.
- No wiem, wiem, przepraszam - złagodniała, a to ja powinienem ją przepraszać.
Ale nagła zmiana jej podejścia gdy pojawiły się pieniądze dała mi do myślenia.
Wziąłem prysznic, nie śpieszyłem się z wyjściem spod niego, musiałem się zregenerować, wiedziałem, że Bea będzie chciała odkupić swoje "winy" zazdrości w łóżku.
Kochaliśmy się godzinę później. Przed oczami miałem Gosię, ale czułem, że to nie to. Ciało Beaty jakkolwiek dobre nie dźwigało same z siebie tematu, wizja sekretarki z rozłożonymi nogami też nie dawała dodatkowych bodźców, zapewne dlatego, że dziś miałem więcej niż fantazję. W pewnym momencie powtórzyłem manewr z poranka - pod powiekami zmaterializował się obraz Izy, tej niezbadanej jeszcze młodej dziewczyny. Podziałało jak najlepszy afrodyzjak, orgazm przyszedł szybko.
Przed zaśnięciem postanowiłem sprawdzić w końcu Izę, co ma być to będzie.


Następnego dnia rano przyszedłem do pracy, otworzyłem swój gabinet. Podszedłem do biurka i oniemiałem. Centralnie na blacie leżały rozpostarte czarne stringi.
 

Podobne tematy

Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry