• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Teatr z kolacją na mieście.

Kobieta

PaniTrycholog

Nowicjusz
Powszechnie wiadomo, że twórca z czasem dojrzewa do swojego debiutu. Tak też było i w moim skromnym przypadku. Opowiadanie pisane było do szuflady. Pokazane tylko nielicznym, gdyż w założeniu nie miało ono ujrzeć światła forumowego. Tekst ten pierwotnie był tylko kilkunastoma jałowymi zdaniami. Jednak w miarę jak zamykałam oczy, rozbudzając (dzięki niektórym z Was) swoje erotyczne fantazje, zdania te ewoluowały do tej ostatecznej wersji. I tą właśnie wersją swoich pragnień, doświadczeń i fantazji chciałabym się z Wami dziś podzielić. Czynie to nie licząc na Wasze komplementy, a raczej na konstruktywną krytykę i obiektywną opinię, która mam nadzieję pomoże mi w ocenie czy zmierzam w dobrym kierunku. :)


"Teatr z kolacją na mieście"

Czas zdawał się stać w miejscu. Marek siedział za masywnym, mahoniowym biurkiem w swoim przestronnym gabinecie i odliczał w myślach długie minuty, które dzieliły go od końca pracy. Gapił się tępym wzrokiem na ekran monitora, który jakiś czas temu zdążył się wygasić i wyświetlał już tylko zmieniającą kolory godzinę: 15: 42: 38 …39…40…41… Z zamyślenia wyrwał go głuchy odgłos pukania do drzwi gabinetu.

-Przepraszam Panie dyrektorze, przyniosłam dokumenty. Było by dobrze gdyby je Pan podpisał jeszcze przed wyjściem. W poniedziałek rano przyjedzie po nie kurier. – Usłyszał kobiecy głos.

-A tak… wejdź Agato bardzo Ci dziękuje, zaraz się tym zajmę, jak będę wychodził to zaniosę Ci to na biurko. A… czy te raporty, o które prosiłem są już zestawione? – Zapytał uprzejmym tonem wstając po dokumenty, które kobieta trzymała w dłoni.

- Tak, mam je u siebie, mogę je zaraz przynieść. Chyba, że woli Pan to zabrać do domu na weekend i na spokojnie się z nimi zapoznać? Naszykuję je dla Pana, albo prześle mailem, jeśli Pan woli? – Oznajmiła asystentka.

- Nie! –Odparł stanowczo – Nie, nie Agato, nie ma takiej potrzeby. Weekend i tak mam już zaplanowany. Raporty i zestawienia będą musiały zaczekać, zostaw je na moim biurku, zapoznam się z nimi w poniedziałek rano. Dziś będę się zaraz zbierał, tylko to podpisze i już mnie nie ma. – Wziął papiery od asystentki i zasiadł ponownie za biurkiem.

-Dobrze to w takim razie idę do siebie, gdyby jeszcze… - kobieta nie zdążyła dokończyć zdania, bo wszedł jej w słowo.

-Nie martw się. Na dziś to już wszystko Agato. Dziękuje Ci bardzo. Bez Ciebie i tak bym pewnie zginął. – Powiedział.

Kobieta uśmiechnęła się dyskretnie w podziękowaniu za uprzejmy komplement. Złapała za klamkę, otworzyła drzwi gabinetu i wyszła cichuteńko.

Marek rozsiadł się wygodnie na swoim fotelu i rozłożył kartki na blacie biurka. Sprawdził zgodność wszystkich danych oraz treść dokumentów dotyczących umów z klientami. Złożył schludny podpis w trzech miejscach tuż nad wykropkowaną linią, pod którą widniał napis „Dyrektor ds. marketingu”. Zgarnął wszystkie papiery i postukał nimi o blat tak by ułożyły się w równiutki plik. Po czym odkładając je na bok znów pogrążył się w swych kosmatych myślach. Jego spojrzenie mimowolnie powędrowało na sam skraj dostojnego mebla, za którym siedział. Stał tam niewielki gadżet, jakich pełno w dyrektorskich gabinetach, ale ten był inny, wyjątkowy, miał dla niego szczególne znaczenie. Klasyczna w swej prostej formie kołyska newtona przypominała mu o jego zamiłowaniu do nauk ścisłych i astrofizyki. Jednak lubił ją z zupełnie innego powodu. To był prezent. Dostał go od Niej na ich trzecim albo czwartym spotkaniu. Za każdym razem, kiedy spoglądał w miejsce gdzie stało wahadełko wracał myślami do swoich wspomnień. Do dziś pamiętał, co powiedziała wręczając mu pudełko przepasane zieloną wstążką.

- Marku mam coś dla Ciebie. Chciałam, by coś Ci mnie przypominało – pamiętał jak uśmiechając się nieśmiało, wręczała mu wtedy podarek.

Odpakowywał go bacznie jej się przyglądając, jednak jej twarz jak zawsze nic nie zdradzała. Zerknął najpierw na gadżet, a później na nią pytającym spojrzeniem.

- Niech ten rytmiczny stukot kulek budzi w Tobie równie pozytywne skojarzenia jak we mnie po wczorajszej nocy. – Odpowiedziała na jego nieme pytanie.

Pamiętał jak się wtedy zarumieniła jednocześnie puszczając do niego oczko. Zawsze potrafiła go czymś zaskoczyć. Należała do kobiet, które na pozór były zwyczajne wręcz nijakie, ale nic w niej zwyczajnego nie było. Z urody była nienachalna jak pisała w swojej książce Maria Czubaszek. Włosy miała długie typowo słowiańskiej urody, w kolorze ciemnego blondu, który przywodził na myśl pola pełne żniwowanej słomy. Długością sięgały za łopatki i choćby nie wiadomo jak je układała to po jakimś czasie i tak zawsze były proste jak druty. Nie przejmowała się wiec tym zbytnio i jako kobieta pragmatyczna pozwalała im żyć własnym życiem. W dotyku były delikatne i jedwabiście śliskie, lubił jak przelewały się gładko miedzy jego palcami. Zwłaszcza wtedy, gdy wplatał dłonie z tyłu jej głowy za każdym razem, kiedy całował ją w czoło na pożegnanie. Brał wtedy długi, głęboki wdech by poczuć ich zapach próbując jednocześnie zatrzymać go na jakiś czas w swej pamięci. Była to przedziwna kompozycja akacji, irysów i lekkiej cytrusowej nuty na pograniczu geranium i bergamotki. Jej włosy, w których promienie słońca zdawały się tańczyć niczym rozchichotane zabawą dzieci, stanowiły wraz z jej jasna karnacją i piegami czarującą mieszankę. Lekko rudawe, różnokształtne kropeczki, rozsypane były delikatnie na kościach policzkowych, tuz pod oczami i na szerokim u podstawy, okrągłym nosie, co sprawiało, że wyglądała bardzo naturalnie. Oczy miała zawsze lekko przymrużone, wyglądały na trochę smutne albo czymś znudzone jakby zaspane. Dodatkowo zasłaniały je ciemno-bordowe oprawki, całkiem sporych, kocich okularów. Przez co znacznie trudniej było rozpoznać ich prawdziwy kolor, ni to zielonkawy, ni niebieski pomieszany z szarością. Zaskakujące było to ile jej oczy były w stanie dostrzec, czasem zdawały się spoglądać znacznie dalej i głębiej. Jakby dostrzegały rzeczy schowane na dnie ludzkiej duszy, których nikt inny nie był by w stanie dostrzec. Na jej okrągłej twarzy rzadko, kiedy gościł uśmiech nie, dlatego że brakowało jej poczucia humoru, było to raczej spowodowane kształtem jej drobnych ust, których górna warga bardziej przypominała wąską, zaciśnięta linię niż ładne uwypuklone serduszko. Można by powiedzieć, że jej uśmiechem przywodził na myśl Mona Lise Leonarda da Vinci. Uśmiechała się równie enigmatycznie jak kobieta z obrazu, unosząc tylko nieznacznie kąciki ust za to rozpromieniając oczy. Ktoś, kto widział ją po raz pierwszy miał wrażenie, że jest bardzo niedostępną wręcz nieprzyjazną osobą, a ona była po prostu ostrożna. Nigdy nie robiła pierwszego kroku. Należała do tych osób, które najpierw obserwują i oceniają sytuacje. Kiedy jednak już zdecydowała, że warto dać się komuś poznać to zazwyczaj uświadamiała tej osobie w jak wielkim błędzie była, oceniając ją tylko na podstawie jej oblicza tak pochopnie.

Marek odruchowo wyciągnął rękę w kierunku zabawki. Złapał skrajną kulkę pomiędzy kciuk i palec wskazujący, uniósł ja nieznacznie do góry, przytrzymał przez ułamek sekundy, po czym swobodnie puścił. Do jego uszu dobiegł charakterystyczny dźwięk: pyk… pyk… pyk… pyk… pyk… Rytmiczny stukot kulek zdawał się odmierzać czas do ich spotkania. Z każdym pyknięciem wahadełka czuł narastające podniecenie mieszające się z radością i zniecierpliwieniem zarazem. Upajał się myślą, że wreszcie będzie ją miał przy sobie przez niemal cały weekend.

Wstał od biurka, obszedł je i skierował swoje kroki w kierunku stojącej w rogu gabinetu sporej szafy. Przesunął jedno skrzydło otwierając tą część, w której za zwyczaj odkładał prywatne rzeczy. Sięgnął po wiszącą w niej casualową, granatową marynarkę w kratę. Zdjął ją energicznym ruchem z wieszaka, po czym założył na siebie poprawiając jej poły oraz kołnierzyk błękitnej koszuli. Z półki zabrał skórzaną aktówkę oraz torbę z laptopem i z powrotem podszedł do biurka. Schował telefon do bocznej kieszeni torby, wziął z blatu dokumentny i kluczyki do auta, po czym delikatnie zatrzymał rytmicznie bujające się kulki. Kiedy dźwięk stukania ucichł w jego głowie pojawiła się jedna niespokojna myśl.

-Jak ja bym Cię dziś pukał… bylibyśmy jak te cholerne kulki… - pomyślał z nieskrywanym rozżaleniem.

Od ostatniego spotkania minęły prawie trzy tygodnie i zaczynał odczuwać z tego powodu pewną frustrację. Myśli o niej stawały się coraz bardziej natarczywe, a wyobraźnia podsuwała mu w podświadomości wyuzdane projekcje jego fantazji. Zauważył, że ciało miał nawet jakieś nie swoje. Nad wyraz spięte i niespokojne jakby zestresowane. Brak pieszczot jej kobiecych dłoni zaczynał sprawiać mu całkiem dotkliwy dyskomfort. Odczuwał coraz większy niedosyt obecności i dotyku miękkiego, kobiecego ciała. Pragnął szeptu jej urywanego głosu, ciepłego oddechu, upajającego zapachu. Pragnął spełnienia. Zaczynał żałować, że obiecał jej normalny weekend z kolacją na mieście i teatrem. Najchętniej, zaraz po powrocie do domu, zamknąłby się z nią w sypialni i w ogóle stamtąd nie wychodził, spełniając wszystkie jej erotyczne zachcianki dla swojej własnej uciechy. Kiedy do świadomości dotarła jego własna zachłanność, skarcił się za swoje brudne myśli.

- Nie idź tym torem samolubny egoisto… dałeś jej słowo do cholery… chyba możesz na jeden wieczór powstrzymać swoje sexualne żądze! Trzeba mieć jakieś zasady, kur… ! –Pomyślał, czując mały niesmak sam do siebie za brak silnej woli.

-Tak, zdecydowanie jak przestaniesz myśleć fiutem, to może wreszcie dziś spędzimy po prostu miły wieczór na mieście, jak dwoje normalnych ludzi… - Myśląc w ten sposób wyszedł z gabinetu i udał się w stronę swojej asystentki.

-Agato, proszę bardzo, podpisane, wszystko się zgadza - Mówiąc to wręczył jej plik papierów.

- Życzę Ci przyjemnego weekendu i nie siedź w pracy za długo – Powiedział żegnając się jednocześnie.

- Dziękuję bardzo. Do widzenia Panie Dyrektorze – Odpowiedziała kobieta.

Po krótkiej wymianie uprzejmości z asystentką jego myśli powróciły ze zdwojona siłą. Szedł na parking z kluczykami naszykowanymi w ręku. Otworzył z pilota centralny zamek, podniósł klapę bagażnika i wstawił do niego torby. Wsiadł do samochodu i odjechał z firmowego parkingu. Przez całą drogę toczył swój wewnętrzny dylemat wiedząc, że jego Pani pewnie już na niego czeka.

- Kogo ty stary oszukujesz? Jeszcze dobrze nie wyjdziecie na miasto, a ty już nie będziesz mógł wytrzymać. Cudem będzie jak jej nie zerżniesz na progu zaraz po wejściu do domu. Jezu… trzy tygodnie bez bzykania to zdecydowanie za długo… nawet jak na mnie. –Jadąc autem na zmianę się ganił za swoje żądze, to wmawiał sobie, że z powodzeniem wytrzyma, bo cóż znaczy jeden miły wieczór. Przecież będą razem, spędzą wspólnie czas, nie samym sexem człowiek żyje. Poza tym nie będą na mieście do białego rana, kto wie jak się potoczy reszta wieczoru.

Przeważnie przyjeżdżała do niego w soboty, lecz od jakiegoś czasu uważał to jednak za jego niebywałą stratę, bo przecież mogliby zaczynać weekendy już w piątki. Kiedy udało mu się ją wreszcie przekonać do tego pomysłu podarował jej klucz, który postanowił dla niej dorobić żeby nie musiała na niego czekać w samochodzie na podjeździe. Znali się już wystarczająco długo i oboje wiedzieli, że o wspólnym życiu, na co dzień nie może być mowy. Ona miała swoje życie i obowiązki. On z kolei pracę i pozycje, z której nie chciał rezygnować. Widywali się w miarę regularnie głównie w weekendy i jakieś wolniejsze dni. Żadne z nich nie miało pretensji, roszczeń ani złudzeń, co do drugiej osoby. Dawno postanowili wspólnie o takim układzie i oboje czuli się w nim swobodnie i komfortowo. Spotykali się dla przyjemności i z chęci spędzenia czasu w swoim towarzystwie, bez robienia czegokolwiek na siłę.

Marek zajechał pod dom. Widząc jej stojące na podjeździe auto poczuł podekscytowanie. Zaparkował tuż obok i wysiadł z samochodu.

- Cześć, już jestem - powiedział przekraczając próg domu. Zdjął buty i nie czekając na odpowiedź poszedł do niewielkiego pokoju, który pełnił funkcję prywatnego gabinetu. Marek często tu przesiadywał w samotne wieczory. Przeważnie nadganiał prace, czasem relaksował się przy dobrej lekturze, sporadycznie też zdarzało mu się zostać tu na noc. Zamykał się wtedy sam na sam ze swoją chandrą, raczył się szklaneczką dymnej, dębowej whisky i słuchając melancholijnej muzyki zatapiał się w przygnębiających go myślach, które czasem nie dawały mu spokoju. Dziś jednak wszedł tu tylko po to by zostawić w nim torbę z laptopem i aktówkę. Ściągnął marynarkę i przewiesił ją przez oparcie fotela. Odpinając jednocześnie pasek od beżowych spodni, wyszedł z pomieszczenia, kierując się na piętro by jak najszybciej skorzystać z głównej łazienki.



- Idę pod prysznic. Ogarnę się i możemy wychodzić! - Krzyknął oznajmiając swoje zamiary. - O której jest ta sztuka? - Rzucił lakoniczne pytanie.

- O 18: 30 - Odpowiedziała szukając czegoś w przepastnej torbie, jednocześnie przewracając oczami z niedowierzaniem, że znów o to pytał. - Przecież sam robiłeś rezerwację półtora miesiąca temu - dodała z rozbawieniem.

- Tak, tak, przecież pamiętam, nie zapomniałbym. – Mówiąc to, bardziej chciał przekonać chyba samego siebie.

Marek odruchowo spojrzał na zegarek, który wskazywał 16:25. – Z powodzeniem zdążymy –pomyślał wchodząc do łazienki.

Wyskoczył z ciuchów w piorunującym tempie. Stanął przed lustrem w lekkim rozkroku, zupełnie nagi. Ogólnie był zadowolony z tego jak wyglądał. Wysoki, postawny i barczysty szatyn o średniej karnacji i piwnych oczach. Rysy twarzy, jak na mężczyznę w średnim wieku, miał dość wyraźne z dobrze zaznaczoną linią żuchwy, jednak nie wyglądały one na zbyt surowe. Jego męska sylwetka odznaczała się całkiem przyzwoitą tężyzną. Był dobrze i proporcjonalnie zbudowany, a co ważniejsze wszystko miał na swoim miejscu. Należał do tego typu mężczyzn, którzy w jakiś nieokreślony sposób górują nad otoczeniem, wypełniając przy tym przestrzeń całym sobą. Budzących jednocześnie powszechny respekt i uznanie wśród osób znajdujących się obok. Jednym słowem można by go określić, jako typowego samca alfa. Jednak nie była by to obiektywna ocena. Ona znała jego prawdziwą naturę i doskonale wiedziała, że były to tylko pozory. Owszem był mężczyzną, który miał swoje zasady i jasno stawiał granice. Jednak, kiedy chodziło o ich relacje to miał wrażenie, że cały jego żelazny charakter i dyscyplinę po prostu diabli biorą. Starał się zawsze myśleć trzeźwo i postępować racjonalnie jednak ona zdawała się być tym wyjątkiem, co do którego prawie żadne reguły nie miały zastosowania. Zawsze, kiedy się spotykali, rozmawiali przez telefon czy gdy tylko o niej myślał dłuższy czas to prędzej czy później do głosu dochodziły jego pierwotne instynkty, których zaspokojenie zdawało się być silniejsze niż jakiekolwiek zasady, które był skłonny nagiąć byle tylko osiągnąć cel.

Przez chwilę stał tak i bacznie przyglądał się na swoje odbicie w lustrze. Szybki rzut oka, krótka analiza i ocena sytuacji sprawiły, że wymamrotał coś pod nosem jakby do samego siebie. Zdawał się być przy tym niebywale ukontentowany takim obrotem sprawy.

- No dobra szybki prysznic, może golenie, jakiś luźny fryz i będzie git. Zerkając na swojego bohatera mruknął porozumiewawczo... A ty, co kolego? Może nie będzie tak źle i jednak ci się dziś poszczęści? Kto wie, może nawet rozbijesz bank? Wymamrotał z nieskrywanym szelmowskim uśmiechem wchodząc pod natrysk.

20 minut później usłyszał pukanie do drzwi łazienki...

- Marku wychodzisz już? Mogę na sekundę, potrzebuję kawałek lusterka? - Jej pytanie dobiegło za drzwi.

- Możesz... Już prawie kończę...Wejdź.

Uchyliła drzwi i zobaczyła jak stoi boso tuż nad umywalką, przepasany tylko ręcznikiem luźno zawiniętym na biodrze, gotów do golenia. Był taki świeży. Fryzurę miał zmierzwioną i jeszcze mokrą jak to po prysznicu. Na torsie, pomiędzy jego gęstymi włosami, które schodziły się w wąska ścieżynkę biegnącą przez brzuch, okalającą pępek i niknącą pod krawędzią ręcznika, dostrzegła kropelki wody. W chwili, kiedy uruchomiła swoją wyobraźnię, zaczęła śledzić wzrokiem jedną ze spływających po jego bicepsie mokrych perełek, leniwie łączącą się z sąsiednią i powoli tworzącą delikatną stróżkę wody biegnącą do umięśnionego przedramienia.

- A gdyby tak dotknąć tej kropli ustami, móc śledzić ją bardzo powoli swoim przyjemnie ciepłym i lepkim koniuszkiem języka… rozgrzać swym oddechem przyjemnie chłodną pod spodem skórę... Scałować ją z niego, coraz niżej i niżej i niżej… Wiedziała, że był tam całkiem nagi – pomyślała, więc łapczywie o jego niebagatelnej męskości, co sprawiło, że jej policzki lekko się zaróżowiły.

W tym samym czasie spojrzeli na siebie i oboje na ułamek sekundy, kiedy ich oczy wreszcie się spotkały po raz pierwszy od prawie trzech tygodni, poczuli iskrę wzajemnego pożądania. Marek zdębiał nieco zdezorientowany, bo była już prawie gotowa do wyjścia a do tego wyglądała tak cholernie sexi, że ledwo powstrzymał wzwód opierając się o wolnostojącą na blacie szafki umywalkę.

Na nogach miała szpilki, ołówkowa czarna spódnica sięgająca za kolano ślicznie opinała uda jednocześnie podkreślając krągłości jej pełnej pupy. Czarna na wpół przezroczysta szyfonowa bluzka z długim rękawem i wiązaną kokardą przy szyi była tak delikatna i zwiewna jak mgiełka, a prześwitujący przez nią stanik wręcz krzyczał żeby go z niej zerwać. Uwielbiał jej miękkie, ciepłe ciało, które przywodziło na myśl postacie Venus z obrazów Rubensa. Była dojrzałą kobietą o pełnych i krągłych kształtach. W niczym nie przypominała dziewczyn z kolorowych rozkładówek podrasowanych w programach graficznych. Była proporcjonalna, może miała kilka nadmiarowych kilogramów, ale za to jak dobrze ulokowanych w obfitym biuście. Doskonale zdawała sobie sprawę z walorów, jakie jej ciało mogło oferować mężczyźnie i choć miała świadomość, że nie było ono doskonałe to wiedziała, że jest przez nią dopieszczone, zadbane, i naturalne. Dlatego tak wspaniale się z nim czuła pomimo jego niedoskonałości, a to tak naprawdę dodawało jej tylko seksapilu.

Marek chcąc coś powiedzieć zmrużył lekko oczy, ściągając jednocześnie brwi i kiedy już otwierał usta Ona, wyrwana z zamyślenia przez jego nagłe spojrzenie, opuściła szybko łapczywy wzrok i powiedziała:

- Przepraszam Cię potrzebuję tylko to zapiąć i już wychodzę.- Zrobiła w jego kierunku trzy zdecydowane kroki zbliżając się do lustra. Pochyliła się ku niemu odchylając szyję i zręcznymi, smukłymi palcami zaczęła wpinać w ucho długie, czarne, wiszące kolczyki. Czuł jej zmysłowy, kobiecy zapach, urzekająco subtelny i delikatny, ale zarazem zaskakująco świeży i rześki. Była to upojnie egzotyczna i tajemnicza kompozycja tuberozy, jaśminu i cytrusów z wyrazistą nutą zielonej herbaty. Mieszanka nader zniewalająca zmysły jak i pobudzająca męskie żądze. Marek bacznie obserwował każdy jej najdrobniejszy ruch coraz mocniej napierając na umywalkę. Śledził uważnym wzrokiem kosmyk włosów, który niesfornie wydostał się z koka, aby zmysłowo opleść jej szyję. Już planował jak przypuścić na nią fizyczny atak, kiedy jej delikatny głos przeszył powietrze pytaniem niczym ostrze noża.

- Będziesz się teraz golił?

Ich oczy spotkały się w odbiciu lustra. Marek patrząc jednocześnie na siebie i na nią odpowiedział bardziej szorstkim głosem niż zamierzał.

-Planowałem to zrobić zanim weszłaś…- Nim skończył zdanie poczuł, że ton jego głosu był zbyt surowy. Opuściła wzrok czując jak ją beszta, odczekała ułamek sekundy, odwróciła się w jego kierunku i stając na przeciwko położyła dłonie na jego jeszcze wilgotnej klatce piersiowej. Wplatając opuszki palców w gęstwinę włosów jego torsu, poczuła pobudzającą wszystkie receptory czuciowe, siłę tej subtelnej pieszczoty. Podniosła głowę i z zamglonym, rozczulającym, spojrzeniem z nad okularów, wyszeptała w jego stronę pełne nadziei, cichuteńkie pytanie.

- Marku, czy mogę ja to zrobić? Proszę...- Zawstydzona, przygryzając wargę znów opuściła wzrok.

W tym samym momencie, w którym wyszeptała jego imię, dostrzegł na jej policzkach lekki rumieniec, który zdradzał jej podniecenie. Wiedział już, że przepadł, nie potrafił jej odmówić, jednocześnie nie mógł się powstrzymać żeby się z nią nie podroczyć.

- No nie wiem… Nie wiem - pokręcił głową. Ale skoro aż tak Ci na tym zależy to proszę bardzo. – Powiedział trzymając maszynkę.

- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz?- Wyciągnęła ku niemu dłoń by złapać za rączkę, lecz on dalej się z nią droczył cofając gest.

- Tylko ostrożnie z tym sprzętem, żebym nie wyglądał przez Ciebie jak Frankenstein. Inaczej mnie popamiętasz kobieto! - Mówiąc to uśmiechnął się szelmowsko puścił do niej oczko i odpuścił dalsze przekomarzania.

- Poczekaj tu chwilkę.- Powiedziała zadowolona i z nieskrywaną radością przyniosła z sypialni krzesło. Stawiając je plecami do szafki z umywalką i rzekła całkiem profesjonalnie wskazując na nie teatralnym gestem.

- Zapraszam Pana serdecznie.

Marek usiadł posłusznie i czekał spokojnie na rozwój wydarzeń.

- Odchyl głowę do tyłu - poprosiła, podkładając pomiędzy krawędź umywalki, a jego kark zwinięty ręcznik.

Jego wzrok mimowolni zatrzymał się na wysokości jej obfitego biustu, który prześwitywał przez delikatny materiał bluzki. Kilka razy, bardzo subtelnie i prawie niezauważalnie otarła się o jego twarz swoimi piersiami, kiedy szykowała maszynkę i kosmetyki do golenia, miała już wycisnąć piankę na dłonie, ale jednak Marek nie wytrzymał...

- Czy Ty musisz mi to robić? – Powiedział.

- Ale co, robić? - Udała, że nie zrozumiała jego pytania.

- Ty już dobrze wiesz, co… - pokręcił lekko głową.

- Poważnie zamierzasz wyjść dziś w tej bluzce? Wszystko przez nią widać - dodał z nieukrywaną dezaprobatą.

- Uważam, że przesadzasz. Przecież mam pod nią stanik- powiedziała jak gdyby nigdy nic.

-Który widać! - Dodał stanowczo.

By uciąć jego bezzasadne komentarze wreszcie złapała za piankę i wycisnęła z opakowania niewielka porcję produktu. Rozsmarowała ją nieco w dłoniach i delikatnie przyłożyła ręce do jego policzków tak, aby rozprowadzić puszysty kosmetyk po całym zaroście.

- Ktoś jest tu chyba zazdrosny? Powiedziała uśmiechając się pod nosem.

-Nie jestem zazdrosny tylko nie lubię, być dręczony takimi widokami w miejscach publicznych zwłaszcza, gdy inni faceci również się na Ciebie gapią! - Wycedził przez zęby zamykając jednocześnie oczy tylko po to żeby jakoś odgrodzić się od tych pięknych, ponętnych, cycuszków tuż przed jego nosem. Czuł, że jeśli tego nie zrobi to zaraz się na nie rzuci z całą swą nagromadzoną zachłannością.

Karcąc się w myślach, powtarzał sobie - Ochłoń chłopie...Ochłoń...

-Cóż… Czeka Cię w takim razie trening silnej woli, dziś wieczorem. – Uśmiechając się, rzekła prowokacyjnie i powróciła do dalszej realizacji swojego celu.

Delikatnym ruchem dłoni, opierając palec wskazujący i kciuk na jego podbródku, uniosła jego głowę lekko ku górze odchylając ją odrobinę do tyłu i jednocześnie nieznacznie odwracając w lewą stronę po to by napiąć nieco mięśnie szyi. Pewnym, zdecydowanym ruchem przytknęła maszynkę do skóry i z niewielkim naciskiem przesunęła ją wzdłuż w kierunku linii żuchwy pozostawiając gładki pasek ogolonej skóry.

-Nie ruszaj się i siedź grzecznie! – Powiedziała stanowczo nie znosząc żadnego sprzeciwu.

Nie wiedzieć, czemu to zdanie podziałało na niego jak płachta na byka. Jej zdecydowany, surowy ton głosu w połączeniu z trzymanym przez nią ostrzem tuż przy jego szyi, brak kontroli i uczucie, że wszystko jest zależne tylko od jej „widzi mi się” sprawiały mu nieopisaną przyjemność. Prawdę mówiąc lubił zabawy gdzie to ona kontrolowała sytuacje. Wyczuwał, że była bardzo skupiona na zadaniu i ogromnie się stara, aby nie zrobić mu krzywdy. Kiedy zdołał się przyzwyczaić do jej dotyku i udało mu się odrobinę wyciszyć emocje, poczuł nagle jak jej udo napiera na jego nogę, a ona nachylając się nad nim jest coraz bliżej. Ta magnetyczna bliskość w połączeniu z ryzykiem, że może go w każdej chwili zranić, jeszcze bardziej go podniecała. Jednak, kiedy przyszedł czas na ogolenie lewej strony twarzy wyczuł jej wahanie.

Otworzył szeroko oczy i spytał nieco zdezorientowany i zaniepokojony.

- Coś nie tak?

- Nie. Nie wiem. Po prostu jest mi tak nie wygodnie, a nie chcę Cię skaleczyć.

Nim zdołał coś powiedzieć, zobaczył jak zrzuca szpilki, podciąga do góry ołówkową spódnicę i siada na nim okrakiem, aby mieć lepszy dostęp do jego lewego policzka.

Marek w dosłownie jednej sekundzie spiął wszystkie mięśnie i wycedził przez zęby:

- Igrasz z ogniem. Ostrzegam Cię! W myślach wciąż powtarzając jak mantrę - Ochłoń chłopie...Ochłoń...

Doskonale wiedziała, co robi i do czego zmierza. Zaplanowała to przecież od samego początku. Miała świadomość, że finał tej zabawy jest już tylko kwestią czasu. Pytanie nie brzmiało, więc czy Marek jej się oprze, tylko jak długo wytrzyma? Wodzenie go na pokuszenie miała opanowane do perfekcji, a jego samodyscyplina była jak afrodyzjak, który jeszcze bardziej ją nakręcał.

- Przestań już prawie kończę - próbowała zbagatelizować sytuację. Odchyliła stanowczo jego głowę w prawą stronę i kontynuowała z pełnym profesjonalizmem to, co zaczęła. Ponownie przyłożyła maszynkę do szyi, ale tym razem chcąc przywołać go do porządku zwiększyła nieco naciski i przesunęła ostrze znacznie wolniej. Czuła jak jego szyja mimowolnie się wyciąga i poddaje w obawie przed zranieniem. Niemal słyszała jak jego zarost zaczyna chrzęścić pod przesuwanym ostrzem maszynki. Im wolniejsze i dłuższe wykonywała ruchy tym większy odczuwał dyskomfort i coraz bardziej go to drażniło. Chciał żeby już skończyła, bo nie mógł dłużej wytrzymać tych „tortur”. Prawdę mówiąc ledwo się powstrzymywał. Spojrzał ukradkiem na podciągniętą spódnicę, która odsłaniała niemal całe jej uda. Tuż nad prawym kolanem, nieco po wewnętrznej stronie miała najseksowniejszy pieprzyk na świecie. Jej nogi nie były może najzgrabniejsze, lecz on je uwielbiał, a to znamię było jak wisienka na torcie. Nie chciał się już dłużej hamować i kiedy ta myśl do niego dotarła jego penis zaczął boleśnie pulsować domagając się spełnienia. Wyczuła, że wzbiera w nim podniecenie i że był na granicy.

- Marku. Proszę poczekaj sekundę. Jeszcze tylko dwa pociągnięcia. - Kiedy to powiedziała zacisnął zaborczo dłonie na jej udach i przesunął spódnicę jeszcze wyżej odsłaniając w całości koronkowe zakończenie pończoch, które wyzwoliło w nim tylko większe pożądanie. Zamknął oczy i westchnął głęboko, lecz kiedy usłyszał jej głos otworzył je szeroko. Były tak dzikie i ciemne jak dwa czarne onyksy.

- Skończyłam. Myślę, że taka niewielka bródka Ci się spodoba. – Powiedziała, spoglądając z uśmiechem i zadowoleniem na swoje dzieło. Usłyszał jak odkłada maszynkę i nim zdążyła wyciągnąć mu z pod karku ręcznik, aby obetrzeć jego twarz, bezczelnie wtulił się w jej piersi, wycierając resztki pianki pozostałe po goleniu w jej delikatną bluzkę.

- Chyba jednak będziesz musiała zmienić ją na mniej wyzywającą – uśmiechnął się do niej szelmowsko

-Marek! Zwariowałeś! Przecież wiesz, że nie zabieram nie wiadomo ile ciuchów na weekendy.

Natychmiast wstała z jego kolan i z na wpół udawanym oburzeniem zaczęła energicznym ruchem rozwiązywać kokardę bluzki. Miała przy tym minę małej, naburmuszonej dziewczynki, której ktoś właśnie zabrał zabawkę. Z taką udawana złością było jej nawet do twarzy. Miała lekko ściągnięte brwi, a przymarszczony nos jeszcze bardziej uwydatniał ułożone w delikatny dziubek usta. Wyglądały tak uwodzicielsko, wręcz zapraszająco do namiętnego pocałunku, który niemalże obiecywały swoim kuszącym, pełnym wyglądem.

-Zrobiłeś to celowo! Byłam już prawie gotowa do wyjścia, a teraz muszę się przebierać. Mamy niecałą godzinę – cisnęła brudną bluzka o podłogę. Ostentacyjnie odwróciła się w kierunku drzwi łazienki i chwyciła za klamkę. Jednak nie zdążyła ich otworzyć. Marek był od niej szybszy. W mgnieniu oka zerwał się z krzesła by zatarasować jej drogę ucieczki.

-A Ty, dokąd? Mamy jeszcze sporo czasu. Jestem jednak na Ciebie tak napalony, że nie zajmę Ci więcej niż 10 minut - Złapał ją za nadgarstek i jednym zdecydowanym ruchem pociągnął w swoją stronę. Dosłownie na ułamek sekundy straciła równowagę, jednak on nie pozostawił jej miejsca na najdrobniejszy manewr. Przyparł ją ciałem do drzwi łazienki. Stała przed nim bosa i na wpół naga w samym staniku z zadartą spódnicą odsłaniającą uda i koronkowe wykończenie czarnych pończoch. Zlustrował ją swoim łapczywym wzrokiem, był przy tym tak rozjuszony dziką żądzą jej ciała, że prawie nad sobą nie panował.

- Sama się o to prosiłaś. Zobaczmy czy ta broda na coś mi się przyda? – Mówiąc to złapał ją w silnym uścisku i przyciągnął do siebie.

Opadł twarzą w załamanie jej szyi i zaczął subtelnie całować delikatną skórę tuż przy zagłębieniu obojczyka. Kiedy tylko musnął zarostem jej wrażliwą szyję tuż przy uchu, zaczęła cichuteńko pojękiwać, jej oddech przyspieszył a ciało poddawało się każdemu dotykowi. Był szczerze zdumiony jej ochoczą reakcją. Zachęcony zaproszeniem rozpalonego ciała napierał wymownie biodrami na jej brzuch, tak by mogła poczuć jego nabrzmiałą i sztywną z podniecenia męskość. Czuł Jej przyspieszający puls pod swoim delikatnym językiem, co tylko wzmagało jego chuć i sprawiało, że jeszcze bardziej zaborczo osaczał swoja ofiarę. Nie mógł się powstrzymać od złapania jej piersi, których brodawki sterczały zachęcająco uwypuklając czarny materiał stanika. Kiedy przesunął dłonią po jej krągłościach wyczuł pod palcami twardy jak paciorek sutek. Jęknął wymownie, jednocześnie drażniąc go swoim kciukiem. Starał się odchylić miseczki stanika, który stanowił dla niego niemal bolesną barierę, odgradzającą go od fizycznego spełnienia.

Wiedziała, że już nic go nie powstrzyma. Jeśli do tej pory jakoś balansował na krawędzi swojego pożądania, to właśnie skoczył w przepaść a ona wiedziała, że pociągnie ją za sobą. Jego wzrok był tak chciwy, że nawet nie próbowała się opierać. Poczuła jak zbliżył się twarzą w zagłębienie jej szyi zasypując ją w tym miejscu czułymi pocałunkami, które stawały się coraz bardziej intensywne. Nagle przeszył ją dreszcz, który przetoczył się przez całe ciało. Była tak spragniona zbliżenia, że miała wrażenie iż mógłby ją doprowadzić do orgazmu tylko samymi pieszczotami. Kiedy leciuteńko dotknął jej wrażliwej skóry swoim szorstkim zarostem, który sama tak pieczołowicie wystylizowała, aż pisnęła z rozkoszy. Doznanie było nieziemskie, zupełnie jakby tysiące igiełek przeszywało całe jej ciało, a fala gorąca ogarnęła wnętrze. Znajomy dreszcz „gęsiej skórki” zapowiadał narastające podniecenie, którego nie zamierzała w sobie dłużej tłumić. W zduszonym pomruku przyjemności odchyliła mocniej głowę i wypchnęła piersi tak by całkowicie wypełniły jego dłonie. Chciała, aby mógł poczuć jej nabrzmiałe pożądaniem sutki. Jednocześnie wysunęła biodra na spotkanie z jego sterczącym penisem, dając tym samym do zrozumienia, że pragnie czegoś znacznie więcej niż tylko pieszczot.

W niekontrolowanym odruchu dzikiej, seksualnej żądzy napierał na nią zsuwając się z pocałunkami coraz niżej, aż dotarł wreszcie do jej okazałych piersi. Wyłuskał je ze stanika tak by nie musiał go odpinać. Jej uwrażliwione sterczące cycuszki dopraszały się oralnego spełnienia. Delikatnie zassał ustami jeden z twardych paciorków, ugniatając ręką drugą pierś. Jęknęła w odpowiedzi zduszonym głosem na te zmysłową pieszczotę. Marek zatracał się coraz bardziej, z pasją miętosił jej wspaniale miękkie piersi, co rusz całował je lekko przygryzając. Oplótł mokrym językiem wianuszek brodawki, zassał go na krótko, a kiedy puścił obrzmiały sutek z podniecającym mlaśnięciem, podniósł wzrok by spojrzeć na jej reakcję. Dostrzegł jak przygryzała wargę a oczami błagała o jeszcze więcej. Z pełną aprobatą i zadowoleniem z jej wyrazu twarzy pożegnał wilgotny groszek ciepłym oddechem i kontynuował wędrówkę po jej wyposzczonym dotyku ciele.

Wychodząc mu naprzeciw poczuła, że natychmiast skorzystał z jej zaproszenia. Pieścił jej ciało z wyrafinowaną intensywnością. Jego dotyk stawał się bardziej wyrazisty i stanowczy. Coraz to zachłanniej sobie z nią poczynał, podbijając kolejne erogenne strefy na mapie jej ciała. Z nieskrywaną pieczołowitością zadbał o kobiece krągłości piersi. Początkowo masował je delikatnie drażniąc brodawki, by po chwili zwiększyć nacisk, który miał na celu zintensyfikować jej doznania. Nim dotarło do niej, że zaczęła delikatnie wić się z rozkoszy pod jego dotykiem poczuła na sobie jego miękkie i ciepłe usta oraz szorstki zarost. Słodko-gorzkie połączenie delikatnej pieszczoty i tępego, umiarkowanego, kującego bólu było tak przejmujące, że aż przygryzła wargę by zdusić w sobie prośbę o to by przestał. Jednocześnie patrzyła błagalnie by nie odrywał od niej swych ust, które zapewniały rozkosz nie do opisania. Nic nie mogło się równać z tym podniecającym doznaniem i narastającym napięciem wywołanym tak skrajnymi bodźcami. Czuła jak Marek wytrwale zmierzał coraz niżej, osuwał się pieszcząc jej brzuch, kołysząc jednocześnie krzywizną bioder. Spojrzała w dół i zobaczyła jak klęczy przed jej kobiecością. Zatrzymał się na chwilę żeby zebrać myśli, podniósł wzrok i wtedy poczuła jak zdecydowanie złapał ją za uda tuż poniżej krawędzi spódnicy. Pilnowała go śledząc każdy jego ruch. Wiedziała, że celowo przesuwa dłonie bardzo powoli, aby wreszcie odsłonić koronkową krawędź skąpych majteczek, które skrywały jej płeć. Dotknął twarzą delikatnego materiału, przez który ucałował wzgórek jej kobiecości. Poczuła jego gorący i wilgotny oddech, który sprawił, że różowe płatki jej kwiatu pokryły się wilgotnym nektarem jej podniecenia. Zapragnęła poczuć go w sobie, by wreszcie ugasił pożar, który rozpętał w jej wnętrzu swoimi zuchwałymi pieszczotami.

Wędrował coraz niżej, zmierzając wytrwale do celu, gdzie czekała go obietnica niebywałej rozkoszy. Obsypując pocałunkami jej brzuch i biodra zbliżał się do granicy, której przekroczenie było tylko kwestia czasu i dobrze o tym wiedział. W rzeczywistości wziąłby ją już dawno. Zaraz po tym, jak usiadła na nim okrakiem, kiedy goliła mu twarz. Pomyślał jednak, że odrobina gry wstępnej nie zaszkodzi. Musiał przyznać jednak sam przed sobą, że taka gotowość z jej strony przerosła jego oczekiwania. Uklęknął na wysokości jej bramy rozkoszy, spojrzał w górę cierpliwie wytrzymując jej badawcze spojrzenie. Bardzo powolnym, a za razem zdecydowanym ruchem unosił spódnicę do góry, aż do momentu, kiedy od jej powabnej cipki dzielił go tylko cieniuteńki skrawek czarnej koronkowej bielizny. Wtulił twarz w kuszące połączenie ud, wyczuwając przez skąpy materiał schludnie przycięty trójkąt ponętnych pukli jej kwiatu. Westchnął z rozkoszy, otulając ciepłym oddechem jej nabrzmiałą brzoskwinkę, kiedy nagle uderzył go uwodzicielsko wilgotny zapach soczystego owocu. Był już o włos by odchylić rąbek majteczek i skosztować tego słodkiego smaku swoimi ustami, kiedy nagle usłyszał Jej chrapliwy głos przesycony namiętnością.

-Marek… Błagam… Proszę wejdź we mnie… Zanim oszaleję… Chcę Cię poczuć... Tam… Całego… Proszę…- powiedziała łamiącym się urywanym z pożądania głosem. Patrzyła na niego z niemą prośbą w oczach, chciała żeby zabrał ją wreszcie na sam szczyt. Wiedziała, że długo nie wytrzyma bez fizycznego spełnienia. Czuła jak niemal każdy dotyk zaczynał z przyjemności przeradzać się w erotyczne tortury.

Poczuł jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. Nie chciał przerywać tej rozkoszy, uwielbiał smak jej podniecenia, mógłby przecież lizać ją tam godzinami. Delikatnie językiem rozchylać płatki jej kwiatu, spijać tą wspaniale wypływającą z niego ambrozję. Marzył, aby zatracać się w tej słodyczy dając jej jednocześnie spełnienie i przyjemność. Sprawić by cała jej piękna cipka nabrzmiała podnieceniem tak by nawet muśnięcie jego oddechu było dla niej jak trzęsienie ziemi. Chciał jej dać to wszystko jednak wiedział, że nie ma na to aż tyle czasu. Poderwał się, więc nagle z kolan. Ręcznik, którym był opasany opadł na podłogę odkrywając jego całkiem nagie ciało. Jego kutas prężył się dumnie w swej drapieżnej chwale domagając się erotycznego spełnienia.

- Tego chcesz? - Spytał stanowczo przyciskając do jej ciała swojego naprężonego fallusa. Złapała go delikatnie ręką, poczuła jak przyjemnie i obiecująco zaciążył w jej dłoni swoją erekcją. Zsunęła z niego napletek delikatnym ruchem smukłych palców i poczuła jak niewielka kropelka ejakulatu wydostaje się z obiecującej ekstazę męskości.

- Mmmyhhh – nie zdążyła wypowiedzieć nic więcej poza pomrukiem, który Marek natychmiast zdusił w namiętnym pocałunku.

-Jeśli tego właśnie chcesz, to chodź! - Powiedział stanowczo.

Przesunął ją o trzy kroki i zwrócił w stronę lustra, a sam ukucnął, aby zdjąć jej czarne koronkowe figi. Robił to z nieskrywaną satysfakcją, obserwując jej grzeczną współpracę. Kiedy pozbył się już niewygodnej przeszkody, złapał mocno jej pełne pośladki. Nie umiał odmówić sobie odrobiny rozkoszy, więc rozchylił je lekko i wtulił twarz by ucałować jej ślicznego motylka. Rozłożył szeroko język i przeciągnął go najwolniej jak tylko potrafił rozpoczynając od samego wzgórka. Rozchylił delikatnie płatki jej warg i zatopił się w rozkosznie słodkim i odurzającym nektarze jej piwonii. Zanurzył w niej swój języczek jak w beczułce miodu by wylizać ją do samego dna. Bardziej gotowa już być nie mogła. Kiedy bezgranicznie zatracał się w upajającej przyjemności usłyszał jej błagalne wołanie.

- Marek! Nie dręcz mnie… Proszę… - ledwie zdołała wymamrotać zdanie. Wstał z kolan i stanął tuż za nią tak by mogła poczuć na swych nagich pośladkach, z czym będzie miała zaraz do czynienia. Delikatnie ocierał swojego penisa o wejście do jej wilgotnej muszelki. Jednocześnie szepcząc jej do ucha:

-Spójrz w lustro. Popatrz na siebie skarbie. Zobacz, jaka jesteś śliczna … Uniósł jej majteczki do swojej twarzy tak by dostrzegła, co zamierza z nimi zrobić. Zatopił w nich nos i wziął głęboki wdech by poczuć zmysłowy zapach jej cipki.

- Mmmyyy a jak pięknie pachniesz, tak rozkosznie.- Powiedział zawieszając jej ponętną bieliznę na swoim penisie, jednocześnie nie przestając pieścić żołędźą jej kwiatu.

- Pochyl się do przodu i oprzyj się rękoma o szafkę – wydał polecenie przysuwając jednocześnie stojące obok krzesło.

- Chcę abyś cały czas na siebie patrzyła, rozumiesz? –Zapytał, a ona skinęła porozumiewawczo głową.

-Chcę żebyś widziała, jaka jesteś piękna, kiedy Cię posuwam. Jak bardzo Cię wtedy pragnę?- Mówiąc to coraz bardziej napierał kutasem na jej srom.

-Czujesz jak bardzo mnie podniecasz? - Kiedy to powiedział zawstydzona lekko opuściła wzrok, co nie umknęło jego uwadze. Wszedł w jej gorącą, mokrą i przyjemnie ciasną cipkę jednym długim, płynnym mocnym i powolnym ruchem.

Kiedy wycofywał się z niej, ugięła nieświadomie kolana i jęknęła wymownie zadowolona. Pochylił się nad nią i delikatnie uniósł jej twarz w stronę lustra.

-Patrz! Powiedziałem… chcę byś to widziała… spójrz na nas proszę… – przytrzymał lekko Jej głowę by nie mogła tym razem odwrócić wzroku od lustra. Wdarł się w jej szparkę jeszcze głębiej i znacznie bardziej stanowczo sprawiając, że zaskomlała jak kotka podczas rui. Dostrzegł na jej twarzy mieszankę niebywałej rozkoszy połączonej z przeszywającym jej muszelkę rozpierającym bólem.

- Oooo tak… Właśnie tak skarbie! Patrz na nas… Właśnie tak... – Mówiąc to wdzierał się w jej słodkie wnętrze z coraz większą intensywnością. Czuł jak ta przyjemnie ciepła szparka dopasowuje się do jego kutasa, jak mu ulega, jak otwiera się na niego zapraszająco. To wszystko sprawiało, że zaczynał coraz rytmiczniej ją pieprzyć. Przyspieszając tempo złapał jej piersi, które falowały delikatnie, zachęcając tym samym do pieszczot i zabaw. Marek pracował miarowo i niestrudzenie jak tłok w wysokoprężnym silniku wydobywając z niej prawdziwą kakofonię rozkosznych jęków i westchnięć. Czuł, że ich obopólne spełnienie jest już bardzo blisko.

Nie sądziła, że widok, który zobaczy w odbiciu lustra aż tak ją podnieci. Na początku była speszona, ale gdy tylko dotarło do niej ze sprawia tym jemu przyjemność, postanowiła, że wytrzyma jego żelazne spojrzenie odbijające się w lustrze i do samego finiszu nie odwróci wzroku. Podniecał ją nie tylko widok siebie samej, ale i widok Marka w ekstazie, który dostarczał jej również niebywałej satysfakcji. Myśl o tym, że potrafi wywołać w nim aż takie emocje podczas sexu była równie podniecająca, co wyraz błogiego zadowolenia malujący się na jego twarzy, a to tylko potęgowało jej doznania fizyczne. Czuła w sobie narastający orgazm. Miarowe i silne uderzenia, które dotkliwie czuła na swych pośladkach sprawiały, że chciała czuć w swoim wnętrzu jego fallusa coraz mocniej… głębiej… intensywniej… szybciej… więcej…

- Marek!… Nie wiem czy dam radę… Proszę nie przestawaj… O Tak… Marku… Proszę… Nie prze-sta-waj! ... - Nie mogła się powstrzymać, zacisnęła mocno dłonie na umywalce, była na samej granicy rozkoszy, każde pchnięcie, każdy miarowy ruch jego członka czuła coraz dotkliwiej, zbliżająca się kumulacja energii czekała na imponującą eksplozję.

Usłyszał jej błaganie. To jak go prosiła. To, w jaki sposób wymawiała jego imię i żeby nie przestawał, wszystko to sprawiło, że chciał skończyć razem z nią, chciał skończyć w jej wnętrzu, zalać jej rozkoszną waginę. Chciał, aby poczuła tą samą, wspólnie przeszywającą ich fale orgazmu. Podniósł, więc jej nogę i postawił ją na stojącym obok krześle, tak by sprawić jej jak największą przyjemność, by móc wejść do środka najgłębiej jak to było tylko możliwe dla maximum przyjemności. Tak by sięgnąć jej jestestwa całym sobą, by sparować z nią nie tylko ciało, ale również wzajemne doznania. Zobaczył jak z wrażenia zacisnęła ręce na umywalce i postanowił zabrać ją na sam szczyt. Przyśpieszył wiec tempo, a po kilku szybkich ruchach poczuł jak płatki jej kwiatu zaczęły powoli się na nim zaciskać i delikatnie pulsować. Jego kutas zareagował na skurcze jej cipki niemal natychmiast. Zrobił się nabrzmiały od wzbierającej w nim do granic możliwości spermy. Orgazm był nieunikniony wiedział, że dzieli ich od przyjemności tylko kilka jego pchnięć, wycofał się i wszedł nieco wolniej do samego końca. Przytrzymał w niej swojego kutasa dosłownie na ułamek sekundy, aby na powrót się wycofać i wejść w jej soczystą pulsującą cipkę jeszcze wolniej i dobitniej. Wszedł ponownie, słysząc przeciągły, rozkoszny jęk satysfakcji i znów się wycofał, kiedy już zbliżał się do kolejnego pchnięcia, nie wytrzymał i objął swojego pęczniejącego fallusa własną ręką, a przez jego ciało przetoczyła się pierwsza fala nagromadzonego wytrysku. Spuścił się zupełnie niezamierzenie na jej krągłą pupę, kiedy zobaczył jak strużka jego nasienia spływa pomiędzy jej pośladkami widok ten tak go podniecił, że wytrysnął po raz drugi. Wzbierała w nim już trzecia fala, kiedy wreszcie zdołał trafić kutasem do jej rozpalonej i cudownie miękkiej szparki, wszedł w nią bezceremonialnie i wytrysnął resztą gorącego nasienia prosto do jej wnętrza targany spazmami orgazmu. Poruszał się w niej coraz delikatniej jeszcze przez jakiś czas by upewnić się ze wypełnił całym sobą każdy jej zakamarek. Chciał jakby instynktownie w niezrozumiały sposób naznaczyć ją, jako swoją. Chciał żeby czuła go jeszcze na długo jak z niej wyjdzie, dopóty dopóki znów jej nie weźmie dziś wieczorem. Czuł, że oboje nie mają już złudzeń, co do tego iż było to tylko preludium do ich wspólnej nocy.

Poczuła jak jego lepka sperma rozchodzi się w jej wnętrzu oraz spływa między pośladkami na jego penisa, którym tak delikatnie jeszcze się w niej poruszał. Odczuwała niebywałe spełnienie i satysfakcję ze wspólnego orgazmu. Podniosła zamglony wzrok by zerknąć na ich odbicie w lustrze. Oboje byli pozytywnie zaskoczeni tak dużą przyjemnością z tak krótkiego stosunku. Marek wycofał się delikatnie i zdjął z penisa przewieszone przez niego koronkowe figi. Uśmiechnął się do niej i dając jej lekkiego klapsa w pupę powiedział:

- Szykuj się mała, bo nie mamy za wiele czasu do wyjścia. I pamiętaj żeby zmienić bluzkę na mniej wyzywającą, bo widzisz, do czego to prowadzi.- Mówiąc to dał jej buziaka w czoło i szybko wyszedł z łazienki.

15 minut później stał ubrany w jasno grafitowy garnitur i błękitną koszulę, która zresztą świetnie pasowała do brązowych butów i paska od spodni. Zapinając zegarek zawołał:

-Jesteś gotowa? Choć bo się spóźnimy…

Wyszła z pokoju uprzednio zmieniwszy swoją skromną garderobę. Wciąż miała na sobie pończochy oraz czarne szpilki, jednak ołówkową spódnice zastąpiła klasyczna małą czarną równie seksowną sukienką. Jej łódeczkowaty luźny dekolt układał się w delikatne opadające kaskady nie odsłaniając zbyt wiele z przodu. Zrezygnowała z wiszących kolczyków na korzyść minimalistycznego łańcuszka z niewielka celebrytka w kształcie delikatnego piórka, z którego zapięciem starała się sobie właśnie jakoś poradzić. Marek zdawał się tym razem aprobować jej wybór.

- Już, już kotku… zapniesz mi tylko łańcuszek? Nie mogę sobie dać rady. – Spytała odwracając się plecami w jego stronę. Marek mimowolnie wyciągnął ręce po delikatne zapięcie, lecz kiedy tylko zobaczył ją z tyłu wycedził przez zęby pytanie.

- A możesz mi skarbie powiedzieć gdzie ta sukienka ma plecy?

- Nie ma. – Odpowiedziała całkiem spokojnie - tym razem nie narzekaj, tak jak chciałeś nie widać stanika- dodała.

- Bo go nie masz pragnę zauważyć! – Powiedział stanowczo.

- Skarbie… Pokazywać plecy to chyba żaden grzech, a swoją drogą czy mógłbyś mi oddać majtki? – Spytała. Próbując odciągnąć jego uwagę od braku biustonosza.

-Nie ma problemu. – Powiedział wyjmując jej figi z kieszeni spodni, unosząc je w wymownym geście. - Jak tylko założysz stanik moja droga. – Powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Spojrzała na niego z niedowierzaniem. Cóż za prymitywny szantaż – pomyślała. Uśmiechając się pod nosem. Niewiele myśląc zdjęła z wieszaka swój płaszczyk sięgnęła szal oraz niewielką, kopertową torebkę i odparła ze stoickim spokojem.

-Chyba nie powinieneś mnie szantażować? To poniżej Twojej godności i przecież wiesz, że nic tym nie wskórasz. Jestem gotowa. – Oznajmiła rozkładając ręce jakby w geście prezentacji i otwierając drzwi przekroczyła próg domu.

-Zaraz jak to… gotowa?- Zapytał, wychodząc za nią w pośpiechu.

-Tak gotowa! Skoro idę bez stanika, to równie dobrze mogę iść do teatru bez majtek. – Odpowiedziała zadziornie odwracając się do niego, pokazując mu język.

Spojrzał na nią zszokowany i sekundzie poczuł ogarniającą go falę furii.


C.D.N.


Drogi czytelniku, jeśli przykułam Twoją uwaga na tyle byś dotarł aż do tego momentu, proszę podziel się ze mną swoja opinią, bym mogła szlifować swój warsztat i tworzyć dla Ciebie kolejne teksty.

Dziękuję :)
 
Mężczyzna

col.Greg

Dominujący
Moje pierwsze wrażenie to podejście do męskiej cielesnośći. Obszerne i ujmujące jej wiele aspektów. Mam na myśli między innymi wrażenia jakie ciało męskie robi na kobiecie. Dotychczas mielismy do czynienia z zachwytami na temat pań. Przeczytałem zaciekawiony przebiegiem akcji i erotycznie pobudzony. Piszę to dosłownie po zakończeniu lektury i są to wrażenia na szybko. Gratuluję debiutu. Odnośnie warsztatu pisarskiego nie zabieram głosu, w każdym razie nie jestem zmeczony czytaniem. Dziekuje.:)
 
Mężczyzna

Vi.

Nowicjusz
Cześć, Trycholożko! Gratuluję odwagi :)

Na początek zaznaczam, że komentuję tylko ze względu na Twoją chęć poprawienia warsztatu. Tematyka całkiem mi odpowiada, a Twój język jest naprawdę niezły i o ile wytykanie byków przyjemności mi nie sprawia, to Ty chyba masz szansę wznieść się na dobry poziom.
Generalnie jestem z osób, które nie lubią, ale potrafią znieść dywizy zamiast półpauz, ścierpią zaimki osobowe pisane wielką literą (tylko w korespondencji!) czy zdania rozpoczynane cyframi. Tekstu nie udało mi się jednak przeczytać do końca, ponieważ przez bardzo nieudany zapis dialogów momentami nie wiadomo co się dzieje. Tekst musi płynąć! Oczywiście zdarzają się niedoskonałości, ale tutaj kwestie dialogowe są niczym sudoku. Przykład:
- A gdyby tak dotknąć tej kropli ustami, móc śledzić ją bardzo powoli swoim przyjemnie ciepłym i lepkim koniuszkiem języka… rozgrzać swym oddechem przyjemnie chłodną pod spodem skórę... Scałować ją z niego, coraz niżej i niżej i niżej… Wiedziała, że był tam całkiem nagi – pomyślała, więc łapczywie o jego niebagatelnej męskości, co sprawiło, że jej policzki lekko się zaróżowiły.
Bohaterka wypowiada to w myślach, a zapis sugeruje, że ona te słowa wypowiada. Potem, dalej jako wypowiedź, pojawia się "wiedziała, że był tam całkiem nagi" a wtedy komentarz narratora informuje, że ona to pomyślała. Pomyślała, że wiedziała. Ewentualnie drugi wariant, to zbędny przecinek po "pomyślała" i rozumiemy to jako ciąg logiczny, że skoro wiedziała, że jest nagi, to pomyślała o jego penisie. Takich przykładów jest bardzo dużo.

Moim zdaniem powinnaś poświęcić z godzinkę lub dwie na poczytanie samouczków o zapisie dialogów i przepuszczać gotowy tekst przez Sentence Checkera. Ten program opanuje Ci większość przecinków. Wydaje mi się, że to najkrótsza droga do sprawienia, żeby tekst był czytalny.

Jako osoba, która znacznie częściej pisze niż komentuje wiem, że kiepsko jest zostawiać komentarz bez odniesienia do fabuły, ale po prostu nie udało mi się dokończyć tekstu. Bez szydery wierzę, że do samego końca jest fajna i życzę powodzenia ;)
 
Kobieta

PaniTrycholog

Nowicjusz
@Vi. Bardzo dziękuję za opinię i pozostawiony komentarz. Jako osoba, która praktycznie w ogóle nie pisze takich tekstów (opowiadań) widzę, że muszę się jeszcze sporo nauczyć 😉 Ja też bez szydery bardzo dziękuję Ci za wszystkie rady i wskazówki z których chętnie skorzystam by kolejny tekst był bardziej czytelny i przystępny. Faktycznie dopiero po Twoim komentarzu uświadomiłam sobie zawiłość dialogów. Super merytoryczna i cenna krytyka, przynajmiej wiem nad czym powinnam popracować. Jeśli chodzi o Twój brak odniesienia się do fabuły opowiadania to jest to dla mnie kwestia drugoplanowa i dyskusyjna. Jednym będzie się ona podobać innym nie. Absolutnie nie odbieram tego w negatywny sposób. Znacznie bardziej zależało mi na technicznych wskazówkach niż ocenianiu fabułu, dlatego też komentarz uważam jako bardzo pozytywny i pomocny.
Pozdrawiam i jeszcze raz bardzo dziękuję za opinię 🙂
 
Mężczyzna

Indragor

Podrywacz
Potrafisz malować słowem. Momentami wręcz czuć unoszące się zapachy towarzyszące parze. Widać, że masz talent, ale niestety robisz dużo błędów.

Przerywanie w środku akcji literkami „CDN”, jest zabiegiem godnym kiepskiej telenoweli. W przypadku opowiadań, szczególnie tych lepszych, tylko irytuje. A chyba nie o taki efekt Autorko ci chodziło?

Podtrzymuję w całości to, co napisał @col.Greg i @Vi., a od siebie dorzucam więcej szczegółowych uwag drogą PW, bo jako że są to szczegóły techniczne, nie muszą interesować czytelników.
 
Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry