• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Inne Maja i jej perypetie cz. 1

mateusz1989

Nowicjusz
Zwykły dzień,
niezwykła impreza,
nowe pragnienia​

Dzień zaczął się zupełnie normalnie. Oczywiście była to normalność typowa dla mnie...
Wstałam chwile po 6 rano. Sięgnęłam po laptopa i włączyłam moją ulubioną stronę z filmami. Przyciągnęłam stoliczek bliżej łóżka i ustawiłam sobie idealnie ekran. Wgramoliłam się jeszcze pod kołdrę. Dźwięki filmu zagłuszane były szmerem moich wygibasów pod kołdrą towarzyszącym ściąganiu nocnej bielizny. Obudziłam się mokra, co było dla mnie typowe. Moje obie dłonie od razu wzięły się za to co prosiło się o pieszczoty. Wręcz uwielbiałam bawić się dwiema dłońmi. Nie czekając długo zsunęłam z siebie kołdrę akurat w momencie kiedy w załączonym na laptopie porno zaczęła się właściwa akcja.
Swoje zabawki trzymam w szafce nocnej zamykanej na klucz, więc wystarczyło tylko sięgnąć i wyciągnąć pierwszą lepszą zabawkę. Zabawkę !? O nie... Kilka zabawek ! Dwa wibratory, jeden smuklejszy od drugiego.
Gdy oba już były we mnie, ustawione na wibracje, które najbardziej lubię momentalnie zaczęłam dochodzić. Raz, drugi i trzeci... Na całe szczęście współlokatorów nie było już od paru dni, więc mogłam sobie pozwolić na głośniejsze „o *****”, „o tak” niż zwykle.
I tak upłynęło moje pierwsze dwadzieścia minut tego dnia. Prysznic brałam razem ze swoim świeżo użytymi zabawkami – to taka moja tradycja od lat...
Po prysznicu mogłam zacząć dzień.

Na piątkowy wieczór czekałam długo. Był to dla mnie wolny dzień od pracy, dzień który poświęciłam cała sobie. Na osiedlu, nieopodal wynajmowanego mieszkania była kosmetyczka, fryzjerka i malutkie spa.
Dla młodej kobiety, która świeżo zaczęła pracę i to pracę do pozazdroszczenia, dzień wolny jest czymś wyjątkowym. Mojej pracy zazdrościli mi koledzy i koleżanki ze studiów, jak również niektórzy inni znajomi. Wśród wielu planów, które mogłam zrealizować tego dnia wybrała te chyba najbardziej oczywiste dla kobiety. Paznokcie, włoski i odrobina relaksu dla skóry. A zakupy...? Jedną z typowych dla kobiety rzeczą, z której zrezygnowałam były właśnie zakupy...
Ha ! Bo zakupy zrobiłam dzień wcześniej!

Piątkowy wieczór zapowiadał się wspaniale - nieoficjalna impreza grupy świeżych znajomych z pracy. Do oficjalnej imprezy zakładu pracy trzeba było poczekać jeszcze dwa bite tygodnie, więc ktoś bliżej jeszcze nieokreślony z mojego działu rozwiązał ten problem w genialny sposób. Chyba po całej firmie rozpuścił wici w postaci listów z propozycją terminu i miejsca imprezy. Po trzech dniach w biurze wrzało zaś czwartego dnia została utworzona wspólna konwersacja na pewnym znanym komunikatorze. Stało się to dzięki chytremu zabiegowi przeprowadzonemu przez organizatora. Otóż ten ktoś w następnym liściku napisał tylko swój numer identyfikujący oraz nazwę komunikatora. Później to już zadziałała ciekawość. Wszyscy zainteresowani wydarzeniem napisali do niego, a on utworzył wspólną konwersację i w trymiga dogadaliśmy termin i miejsce wspólnej zabawy.
Została zarezerwowana wielka loża w jednym z Poznańskich klubów. Przez kilkanaście dni wszyscy oczekiwali umówionego piątku. Oczywiście, siłą rzeczy osoby, które wybierały się na imprezę skumały się w zarówno w biurze jak i na tym komunikatorze. Z perspektywy czasu uważam, iż był to bardzo dobry pomysł i dzięki temu zaczęłam poznawać masę nowych ludzi z pracy.
To nie to żebym nie umiała nawiązywać kontaktu w życiu codziennym, nie – nie – nie ! Nic z tych rzeczy. Gdy mnie lepiej poznacie dostrzeżecie, iż przeważnie to inni ludzie do mnie ciągnęli a ja lubiłam poznawać nowych ludzi.

Nie owijając w bawełnę napiszę raz, krótko i szczerze. Pewne rzeczy muszę zmienić, przeinaczyć imiona i miejsca, zastąpić pewne szczegóły innymi zmyślonymi szczegółami.
Pracując w dużej branżowej firmie, zaraz po zakończeniu studiów, można śmiało stwierdzić, iż zostałam rzucona na głęboką wodę. Firma prowadziła nabór a ja złożyłam swoją aplikację i po dwóch rozmowach kwalifikacyjnych zadzwonił telefon. Myślałam, że zwariuję ze szczęścia. Z tego zwariowania poleciałam na zakupy i kupiłam sobie cztery komplety nowych ubrań do pracy – oczywiście wraz z butami... Pierwsze dni były naprawdę ciężkie i strasznie stresujące. Po zakończonej pracy, w domowym zaciszu siedziałam godzinami i przeglądałam odpowiednie strony, które przybliżały mi praktykę i specyfikę pracy, przypominając sobie również teorię.

W każdym razie wreszcie nastał długo oczekiwany piątek. O godzinie 10 kosmetyczka, później fryzjer i na koniec trzygodzinny relaks w przytulnym spa. Nie zamierzałam rezygnować ze swej codziennej rutyny to jest treningu. Po przyjemnościach dla ciała przyszła pora na rozciąganie i tamtego dnia tylko i wyłącznie bieganie.
Szukając swojego lokum natrafiłam na obrzeża Poznania. Bliskość lasu wraz z dobrym połączeniem komunikacyjnym sprawiły, że zakochałam się w tym miejscu. Moje osiedle jak i okoliczne osiedla oferowały wszystko czego mi było trzeba.
Będąc nabuzowaną pozytywną energią biegałam wyjątkowo długo. Zawędrowałam w rejony, w których wcześniej nie miałam przyjemności bywać. Wróciwszy do domu, będąc cała zgrzana pierwsze co zawitało do mojej głowy to „wanna!”. Mając całe mieszkanie tylko dla siebie i będąc pewną tego, że nikt nie zakłóci mojego spokoju już w przedpokoju zrzuciłam z siebie wszystko co miała na sobie. Duże lustro przytwierdzone do dobrze spasowanej szafy na wymiar w połączeniu z drugim lustrem na końcu korytarza zawsze pozwalało mi, jak i moim współlokatorką, dobrze obejrzeć się przed wyjściem z domu. Tym razem miałam okazję przyjrzeć się samej sobie...
„Jest dobrze” stwierdziłam. To nie to żebyście odbierali mnie w jako narcystyczną wariatkę zakochaną w swoim ciele i życiu. Po prostu całe życie coś tam trenowałam, dobrze się odżywiałam, no i co bardzo ważne - po mamie odziedziczyłam sylwetkę, która po prostu się podobała płci przeciwnej. Dzięki treningom szlifowałam ją, zaś dzięki swojej wytrwałości mogłam sobie mówić „jest dobrze”.

Tak naprawdę to dopiero tego dnia odkryłam jak bardzo lubię... Jak bardzo lubię chodzić nago po mieszkaniu. Czy to w porządku, że tak prozaiczna rzecz mnie kręci ? Wodę do wanny zaczęłam nalewać dopiero gdy w się w niej znalazłam. Domyślacie się czemu ? Myślę, że co niektóre panie się domyślają. Dobrze, że od kliku lat regularnie przed treningiem i czasem po stosuję stretching, gdyż podsunięcie swojego krocza pod kran w wynajmowanym mieszkaniu było dość trudne. Uwielbiałam szczytować po treningu... Odczucia są wzmożone, a wytrenowane partie mięśni potęgowały przyjemność – często prawie do omdlenia...

Pachnąca i ciepła kąpiel była kojąca. Miałam czas na drzemkę i skorzystałam z niej. Około godziny 16 zaczęłam się pindrzyć przed lustrem. Oczywiście wszystko odbywało się nago... Mój ulubiony zespół z gracją rozbrzmiał w całym mieszkaniu. W moim pokoju włączyłam wszystkie możliwe źródła światła, gdyż okna mieszkania były szczelnie zasłonięte roletami. No wiecie, chodzenie nago za dnia w mieszkaniu znajdującym się w blokowisku ułożonym w taki sposób, iż każdy każdemu może śmiało zajrzeć do środka... Gdy wyprostowałam swe kasztanowe włosy i dorowadziłam do stanu pozwalającego na stwierdzenie „jest dobrze” zabrałam się za makijaż... I to pojawił się problem. Potrzebowałam naturalnego światła...

W pokoju meble miałam tak rozstawione by moja toaletka znajdowała się na ścianie z oknami, więc zawsze gdy się malowałam mogłam to zrobić w świetle dziennym. Jednak w tamtej chwili nie chciałam by sąsiedzi gapili się na moje dwie blade siostry „B”.
„B” od rozmiaru, siostry bo spokrewnione – w końcu mają jedną wspólną rzecz: mnie! Praktycznie nigdy nie byłam smutna z powodu moich piersi. Wydawało mi się, że idealnie wkomponowują się w moją figurę i przede wszystkim są kształtne. Zresztą... Wszyscy moi byli chłopacy się nimi zachwycali. Co prawda było ich trzech no ale w połączeniu z trzema przygodnymi „chłopakami” dawało to już szóstkę zachwycających się nimi chłopów.
Zarzuciłam na siebie pierwszą lepszą koszulkę – za dużą i wynoszoną. Po swoim ex... No cóż, koszulkę sam zostawił. W każdym razie koszulka pozwalała mi nie zakładać majtek, więc powoli odsłoniłam rolety w pokoju. Spojrzałam po kilku oknach jedną dłonią przytrzymując dół koszulki. Pamiętam jak dziś co pomyślałam: „ale ekstra uczucie...”.

Nie było dla mnie wielkim dylematem co dziś na siebie zarzucić. Kupiłam sobie specjalnie na dzisiejszy wieczór sukienkę. Nie była mega wyzywająca jednak całkiem nieźle podkreślała moją figurę i w skromny acz zauważalny sposób eksponowała moją pupę. Przymierzyłam cały komplet wyjściowy w przedpokoju praktycznie mogąc obejrzeć się cała.

Najgorsze było to czekanie. Dobrze, że nie paliłam papierosów bo przysięgam, ze spaliłabym całą paczkę czekając na godzinę 19:40, kiedy to miała podjechać taksówka.
Na miejscu o godzinie 20:20 miałam spotkać się z dwoma dziewczynami, z którymi pracowałam w dziale handlowym oraz z ich koleżanką z innego działu, której nie miałam okazji poznać. Co było całkiem ciekawe – wszystkie byłyśmy świeżymi pracownikami, więc podejrzewam, że wszystkie miałyśmy nadzieję na bycie „cukiereczkami” na imprezie.

Wreszcie ! Szybki look, ostatnie poprawki, jeszcze jeden look w lustrze i jak strzała na dół a tam prosto do taksówki. Na miejscu byłam punktualnie. Dziewczyny już czekały.
Po krótkim przywitaniu się z Karoliną i Magdą oraz nowo poznaną Kamilą wymieniłyśmy się jeszcze uprzejmości typu „ale żeś się odjebała” , „świetnie wyglądasz”, „no ty to chyba dziś sama nie wyjdziesz do domu”. Czuć było, że się skumałyśmy.
Nie czekając na resztę weszłyśmy do środka. Zajęłyśmy miejsca w naszej loży no i zaczęło się. Pierwsze drinki. Miałyśmy trochę czasu dla siebie, ponieważ „ekipa” zjawiła się przed 21. Pięciu kolegów i dwie koleżanki z firmy. Pozostali przychodzili pojedynczo lub dwójkami. Po pewnym czasie gdy okazało się, że są już wszyscy ktoś wpadł na pomysł przyniesienia ze sobą białych karteczek samoprzylepnych. Każdy z nas nakleił sobie swoje imię w widocznym miejscu, gdyż oczywistym było, że się nie zapamiętamy.

Ja tu Wam teraz opisuję całą otoczkę jednak muszę stanowczo zaznaczyć, że był jeden facet, który od razu wpadł mi w oko. Ciut wyższy ode mnie szatyn, nie za szczupły lecz nie gruby, elegancko ubrany i opanowany w swych ruchach. Imienia zupełnie nie zapamiętałam i czekałam z niecierpliwością aż naklei swoje imię na klatę.

Na mojej karteczce widniało mocno poprawione, bo chyba z siedem razy Maja zapisane w charakterystyczny dla mnie sposób.

Od początku zauważyłam, że ten ktoś spogląda na mnie zza swoich okularów uzbrojonych w czarne masywne oprawki. Dodało mi to animuszu i niecierpliwie czekałam na moment, w którym nasze spojrzenia się spotkają. A spojrzenia te miały kawałek drogi do przebycia ponieważ siedzieliśmy na dwóch przeciwległych końcach loży.

Michał miał na imię Michał ! Gdy przykleił na swojej klaty karteczkę zamienił z kimś siedzącym po jego prawej stronie dwa słowa i spojrzał na mnie. Na mnie – nie na moją karteczkę. Spojrzał mi prosto w twarz. A ja patrzyłam na niego od dłuższej chwili i gdy zawiesił na mnie swe spojrzenie speszyłam się lecz wiem, że panicznie na niego zerkałam ile tylko mogłam. I zawsze, zawsze natrafiałam na jego spojrzenie wymierzone w moim kierunku. Gdy odszedł od wielkiego stołu, bodajże do baru, zagadała do mnie niejaka Nastka.

„Nastka !? Co jest do cholery?” pomyślałam z początku ignorując napis na jej karteczce. Po chwili jednak zapytałam dlaczego „Nastka”. I tego dnia dowiedziałam się, iż jest to zdrobnienie od imienia Anastazja. Z początku dobrze nam się gawędziło. Było można z łatwością dostrzec, że ona również jest świeżynką w tej pracy. Po wypiciu drugiego drinka, a między trzecim, część dziewczyn jak i paru panów poszli na parkiet. Za także zostałam zaciągnięta w moc baletu... Na całe szczęście zdążyła mnie chwycić za przedramię Kamila i to z nią z początku tańczyłam. Panowie wygłupiali się a część pań reagowała na to ... Jak to na imprezie: albo zabawowo lub z kijem w dupie. No i wtedy mi się przypomniało coś co przez dłuższy czas nie dawało mi spokoju...

Tańcząc wypatrywałam Michała, którego moje oczy dorwały wracającego do loży w towarzystwie paru kumpli i jakichś kobiet. Każdy z facetów niósł albo wiaderko z wódką i kieliszkami lub tacę z gotowymi szotami.
Ludzi w klubie przybywało a na parkiecie robiło się coraz więcej ludzi. Kamila rozejrzała się to w lewo to w prawo i chwyciwszy mnie znów za dłoń przyciągnęła do siebie sugerując misję „kibel”. Misja „kibel” nie była wcale złą misją zważywszy na jeszcze nie przepełniony klub.

Kolejka była mała. Kamila wydawała się dość fajną babką ewidentnie starszą ode mnie, jednak zupełnie to nam nie przeszkadzało. Do kabiny weszłam pierwsza. Sikając grzebałam w torebce w poszukiwaniu chusteczek z oczywistej przyczyny – w kabinie nie było papieru. Pamiętacie jak pisałam o tym, iż część pań na parkiecie zachowywało się jakby miały kije w dupie ? Jak nagle o czymś mi się przypomniało ? Otóż zboczona ja, chwytająca wielkomiejskie życie garściami wreszcie odważyłam się zapakować na imprezę swój malutki koreczek analny... Dużo czytałam o różnych dewiacjach. Kuleczki parę razy już miałam w sobie, raz nawet szczytowałam na środku parkietu przytulona do swojego ex... Ale tego nie miałam jeszcze okazji zrobić. I wiecie co...?

Zabrakło czasu. Słyszałam już jęki niezadowolenia bliżej nieokreślonych kobiet z kolejki.
Wróciłyśmy do loży. Usiadłyśmy a ku naszemu miłemu zaskoczeniu czekały na nas szoty tak zwanego kamikadze. Mi trafił się żółty. Okazało się, że wszyscy czekali aż wrócimy z toalety by wznieść toast. Gdy to nastąpiło i przechylałam kieliszek spojrzałam w kierunku Michała. A jego oczy znów mierzyły prosto w moje. Po wypiciu zarówno ja jak i on się uśmiechnęliśmy do siebie.

Raz i drugi znów byłyśmy albo na parkiecie albo przy barze zamówić drinki. Impreza rozkręcała się w najlepsze. Aż w końcu doszło do tego na co liczyłam cały czas.

No dobrze nie było to „to” na co liczyłam ale to już był krok bliżej poznania Michała...

Otóż Michał zapytał się mnie czy idę zapalić. A ja odpowiedziałam, że idę. No *****... Nie paliłam już dobrych parę lat. Miałam tylko nadzieję, że chodziło mu o zwykłego papierosa a nie o coś bardziej „wyskokowego”.

Na palarni było już kilka innych osób z naszego towarzystwa jednak z Michałem stałam nico dalej. Mogliśmy swobodnie porozmawiać. Udawałam, że palę poczęstowana papierosem, aż w końcu faktycznie go paliłam ale powoli i spokojnie. I wiedziałam, że źle się to skończy...

Michał pracował w firmie już przeszło cztery lata. Był zastępcą kierownika działu windykacji. Czułam jego lekkie zdziwienie, bez protestu, bliskością mojego ciała. Starałam się mu dać jasno do zrozumienia, że... Chętnie mu „dam”. Dam mu dziś, nawet teraz. Miałam wielką ochotę na chłopa
a nie na samotne zabawy. Chociaż zarzekałam się, iż nie będę się tak zachowywać w stosunku do ludzi z pracy, w szczególności nowej pracy i nowo poznanych ludzi to jednak zwykła i naturalna chcica z domieszką alkoholu spowodowała taką decyzję. Na tym papierosie poprosił mnie o numer telefonu. Dostał a ja dostałam jego numer.

Schodząc w dół do klubu poczułam jego dłoń na moich plecach w chwili gdy zrobiło się wąsko przez wychodzących ludzi. „Aj, to jest to” pomyślałam, a w majtkach - typowo dla mnie - poczułam wilgoć...

Drink i loża. Myślałam, że teraz znów będzie okazja do rozmowy i małego flirtu jednak Michał oznajmił, że zaraz wróci. Zobaczyłam tylko, że sięga po telefon i odchodzi.

Trochę trwała jego nieobecność więc siłą rzeczy rozmawiałam ze wszystkimi dookoła. Dowiedziałam się paru interesujących rzeczy o tym kto z kim w biurze ma romans, kto w kim potajemnie się kocha a kto kogo zdradza. O Michale słowa nie usłyszałam i przymierzałam się do zadania pytania lecz wtedy nagle wytrzeźwiałam. Zobaczyłam Michała idącego w kierunku naszej loży trzymającego za rękę jakąś kobietę. No *****, laskę. Naprawdę możecie mi uwierzyć, że ta kobieta ubrana w przykrótką bluzeczkę odsłaniającą jej brzuch i obcisłe białe spodnie idąc w pięknych czarnych butach ze sporym cieniutkim obcasem wyglądała jak milion dolarów. Piękna, szczupła i zjawiskowa blondynka.

A ja ? Przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok starając się ignorować Michała i ... I jego dziewczynę! Muszę przyznać, że dziwnie się poczułam. Dziwnie i głupio. Tego wieczoru wraz z dziewczynami poszłam jeszcze raz zapalić jednak o dziwo nie czułam się źle. Tańczyłam, tańczyłam i tańczyłam. A z kim ? Z kim popadnie ! Grubo po 2 w nocy poszłam sama do baru po drinka dla siebie i zestaw kamikadze dla dziewczyn. Pchnęła mnie barkiem dość lekko lecz wyraźnie specjalnie ona. Blondynka. Zagadała. Odgadałam do niej starając się by nie wyczuła broń boże czegoś w moim głosie. Gdy składałam zamówienie przy barze ona, a na imię jej było Marta, poprosiła od razu barmana o to samo. I wiecie jak to z babkami... Jak w kalejdoskopie. „Skumałyśmy się” przez ten ... 10 minut ? Sympatyczna kobieta. Do końca imprezy siedziałyśmy razem. Również z Michałem. Pod koniec zostałyśmy już tylko Karolina, Magda, Kamila, ja, pewien Marek oraz Marta i jej Michał.

Unikałam spojrzenia Michała. A on w sposób perfidny starał się wyłowić mój wzrok. Rozmawiałam z Martą na złość jemu. Koniec końców Kamila mieszkała dosłownie blok obok mnie, więc wzięłyśmy razem taksówkę.
Było już bliżej piątej rano gdy dojechałyśmy na osiedle. Chwilę rozmawiałyśmy, Kamila zapaliła papierosa. I stwierdziłyśmy, że robimy dwudniową imprezę. Poszłyśmy do mnie... No, imprezą tego nie można było nazwać jednak pół butelki wina jeszcze wypiłyśmy. Co dopiero później zauważyłam to to, że Kamila pomimo 35 lat na karku potrafiła zupełnie inaczej zachowywać się w naszym towarzystwie niż w pracy. W pracy była niczym pani prezes zaś z nami była sobą.

Zbyt późno, bo przed zaśnięciem zobaczyłam, trzy wiadomości od Michała...

„Ja pierdolę” krzyknęłam tak, aż Kamila się wzdrygnęła. Zapytała co się stało a ja pijacko odpowiedziałam, że jutro jej odpowiem.


Spałam mocno. Chyba dlatego, że dawno tak dużo nie wypiłam. Kamila spała nawet dłużej, obudziły ją dopiero dźwięki dochodzące z mojej kuchni.

Kac.

I przypomniałam sobie i smsach od Michała...



ps. Przepraszam ale nie było jeszcze korekt.
ps2 Jestem w połowie II części. Wieczorem zamieszczę.

Sugestie i uwagi tu albo na prv.

: -) Pozdrawiam
 
Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry