N
notaga100
Guest
Afrodyta -bogini piękności narodziła się tysiące lat temu ze strzępów piany morskiej targanych falami niespokojnego morza .Ktoś ze starożytnych był tego świadkiem ale rzecz jasna nie ja.
Narodziła się pełnoletnia i naga .Skromna rączkami próbowała ukryć swe dziewicze wdzięki przed oczami zachwyconego świata .
Kilka dni temu !!-w równie niecodzienny sposób - narodziła się Domina .
W chwili narodzin już zdeflorowana , przez lata masochistka . - Zrządzeniem opatrzności tej chwili poczuła w sobie moc .
Niczym tamta sprzed wieków wypróbowała swe rączki tym razem na karabinie ,ale tym raze byłem przy tym.
Jeśli was to ciekawi to posłuchajcie ..
Co to jest ? zapytała Elwira wskazując paluszkiem mój karabin który wisiał na ścianie i wyglądał groźnie niczym prawdziwa broń snajperska .
To jest - Uprzejmie zaspokoiłem jej ciekawość - zabawka dla dzieci której używam w czasie zawodów jakie organizujemy sobie od czasu do czasu z kolegami .
Kupiłem go kiedyś w prezencie dla mojego małego siostrzeńca ale zorientowałem się ,że sprężyna tego gadżetu jest zbyt mocna więc dla dziecka i byłaby bardziej zagrożeniem niż zabawką dlatego teraz ja się nim bawię .
Musisz wiedzieć - kontynuowałem - ,że każdy z naszej paczki ma podobną broń z której strzelanie opanował do perfekcji, dzięki czemu możemy , powrócić do dziecięcej zabawy w strzelaninę .
Niestety tutaj pozostają autentyczne siniaki, i słychać prawdziwe jęki trafionych .
Można ! - zapytał Adam biorąc z zaciekawieniem pukawkę do ręki .
Jasne! - odparłem - pobaw się, pozwoliłem zajęty dziewczyną .-
Nie zauważyłem chwili w której Adam zarepetował broń , nie zareagowałem kiedy oderwał z ołówka gumkę do gumowania i tak spraparowany pocisk załadował w lufę .
"Ustaw się ", mruknął od niechcenia .
Na te słowa Elwira odeszła w najdalszy kąt korytarza jaki był do osiągnięcia , tam błyskawicznie wykroczyła z majteczek i usiadła po turecku na podłodze wystawiając ku nam jasną i krągłą niczym bułeczka - cipeńkę .
Zafascynowany wpatrywałem się pod sukienkę ,tymczasem Adam błyskawicznie wycelował i nim zdążyłem mu przeszkodzić wystrzelił .
Suchy trzask sprężyny stopił się w jedno z wrzaskiem Elwiry .
Trafiona w dzyndzel zwinęła się w kulkę i porażona cierpieniem rozrzuciła nogi tak gwałtownie ,że z prostowanej nogi bucik poszybował jak rakieta ku sufitowi w który wbił się cieńką szpilką i zadyndał tam jak przyklejony .
Dziewczyna wykonywała ku memu zdumieniu niemożliwe do wykonania w normalnych warunkach figury gimnastyczne a mimo tego gumka łyskała do nas co chwila różowym punktem nie wypadając z cipy.
Ten fenomen zdumiewał mnie jeszcze chwilę aż przypomniałem sobie ,że ołówkiem z którego pochodziła gumka kruszyłem niedawno bryłkę soli i prawdopodobnie teraz jej resztki zapaliły cipkę ogniem.
Zdumiony Adam spoglądał z niedowierzaniem to na mnie ,to na zabawkę , to na wijącą się z bólu żonę i nie mógł uwierzyć że strzał oddany z dziecięcej broni mógł mieć taką dużą siłę . Wyrwałem mu broń z ręki . " Mówiłem ci przecież - wrzeszczałem - ,że ta zabawka wali w punkt na dziesięć metrów , a ty strzelałeś do niej z pięciu i to jeszcze w krok , równie dobrze mógłbyś jej lufę przyłożyć bezpośrednio do skóry .
Pobladły Adam nie zaprotestował słowem.
Próbował ukoić kobietę stawiając ją na nogi jednak wysiłki były daremne bo Elwira leciała mu przez ręce.
W porwanych resztkach ubrania wyglądała niczym branka zgwałcona przez pluton wojska
Piersi podniesione stanikiem który wrolował się pod spód uniosły się pod brodę . Strzępy
bluzeczki wiszące na jednym guziku malowniczo podkreślały urodę biustu a polarna biel materiału pięknie harmonizowała z bladością zszokowanego ciała.
Plama krwi barwiąca cipkę z bielą bluzki, stworzyły jedyny w swoim rodzaju patriotyczny akcent barw ale władza w nogach to nie było wszystko co Elwira utraciła.
Smrodek jaki mnie doszedł , świadczył że z bólu nie zapanowała także nad zwieraczem.
Cóż było robić, zanieśliśmy pojękującą kobietkę do łazienki by jak niemowlęciu umyć skalane doły .
Rozpuściłem w misce altacet i delikatnie posadowiliśmy nieszczęsną aby leczyła uderzone miejsce ,
Na misce wyglądała niczym spełniająca macierzyństwo kwoka .
Przykucnąłem naprzeciw i wiedziony współczuciem zanurzyłem dłoń w płynie aby delikatnie przemywać sponiewieraną bruzdkę a ,że włożyłem w tę robotę serce, to prawie zaraz Elwirce rączki opadły , oczy się zamgliły ,gardełko zamruczało , ciałko sprężyło się . Delikatnie ugryzła mnie w małżowinę, skurczyła brzuch jak turecka tancerka i... rzuciła cipką na palce .
Ruch był szybki ,inna sprawa ,że nie zamierzałem uciekać . Cipka niczym paszcza tygrysa łyknęła paluchy i wyrażnie się nimi onanizowała .
Co było robić! . Wepchnąłem łapę jak najmocniej, zmusiłem dziewczynę do powstania a kiedy to zrobiła parłem ku górze dopóty aż postawiłem ją na baczność . Wtedy dla pogłębienia efektu zacząłem kręcić półobroty aż zmusiłem ją by stanęła na koniuszkach palców , wtedy dłoń zwinąłem w kułak , i wydało mi się ,że Elwira na milimetry zadyndała w powietrzu.
Pozostało jej jedynie wzlecieć gdy wtem spojrzała na mnie przytomnie z góry i zdecydowanie oznajmiła :
"To było cudowne - dawno już tak nie oberwałam , koniecznie musimy wykorzystać ten twój karabin . Postanowiłam ,że będziesz nas z Adasiem rozstrzeliwał i to od zaraz .
Adaś ochoczo poparł żonkę , Ja też nie byłem od tego żeby nie zatrzymali się u mnie jeszcze na tę jedną dobę .
Przed nami niedziela .
Najwyżej - powiedzieli - pojadą w poniedziałek ode mnie prosto do pracy.
Na roboczo , wymyśliliśmy ,że będziemy jedno z nich mocować do koła reńskiego i w trakcie kiedy drugie będzie je przetaczać ja będę do nich strzelał usiłując trafić którekolwiek jak najczęściej i jak najboleśniej .
Koło reńskie mieliśmy w naszej salce tortur , i używaliśmy go w sposób którego wynalazca chyba nie przewidywał.
Od lat stanowiliśmy uzupełniającą się grupkę fascynatów sodo – maso.
Osobiście byłem sodo oraz fetyszystą.
Uwielbiałem onanizm który uprawiałem w damskim przebraniu , wewnątrz specjalnie zbudowanego kręgu luster które otaczały mnie ze wszystkich możliwych stron.
Biłem tak konia latami a mimo to za każdym razem od nowa podniecały mnie moje własne nogi smuklejące po włożeniu w szpilki ,i nieodmiennie napalał penis wystający spod uniesionej dłonią mini spódniczki .
Jak Narcyz z uwielbieniem podpatrywałem odbijaną w zwierciadłach grę pośladków ,mięśni ud .
Podniecony kurczyłem coraz szybciej i coraz mocniej dłoń doprowadzając się prędko do ostatecznego wytrysku .
Ale bywały dni ,że ręka była mi wstrętną.
Wówczas penisa wsadzałem w opaskę z naszytymi magnesami , podchodziłem do zamocowanego w ścianie solenoidu ze zmiennym polem magnetycznym zbliżałem kutasa do urządzenia i... co za cudowne uczucie . Siły magnetyczne brutalnie wsysały palanta do środka cewki po czym w akompaniamencie nieustannych wibracji zawieszały na go magnetycznej poduszce ,
Opaska magnetyczna na prąciu wibrowała z częstotliwością 50 Hz na sekundę, słodycz której ten układ mi dostarczał nie ma sobie równych.
Na każde drgnięcie brzucha ,na każdy ruch pośladków pole magnetyczne odpowiadało brutalnym rozciąganiem delikatnego organu , albo wprawiało go we wściekły ruch obrotowy. Penis latał po wewnętrznej karkasa jak gdyby układ zamierzał ukręcić mi klejnot.
Wytrysk którego skala przyjemności w dziesięciostopniowej skali wynosi dziesięć następował piorunem.
W ten sposób zaspokajałem się samotnie -natomiast w czasie w którym przebywaliśmy razem stosowałem perwersyjny onanizm po którym kutas stał mi twardo całymi godzinami i
mogłem rżnąć jak chciałem tak Elwirę jak Adama .
Metoda była niecodzienna . Elwira z Adasiem zapinali mnie w koło następnie stawiali do góry nogami i po wtłoczeniu w tyłek przez specjalnie przygotowany kranik tylu litrów wody ile było potrzebne do utwardzenia brzucha zamykali zawór i włączali napięcie .
Pozostawałem z kranikiem ściśniętym pośladkami i dostawałem pierwsze uderzenia prądu na tyłek oraz na miękkiego jeszcze penisa którego zawiązywano w woreczku z żelatyną .
Obwód stanowiła samochodowa cewka wysokiego napięcia , przerywacz kierunkowskazów oraz prostownik , dzięki czemu układ pulsował w cyklu 60 +/- 30 cykli na minutę podając około 18 tyś voltów na jajka przez żelatynę i na dupę bezpośrednio.
W tym samym cyklu wszystkie moje flaki i brzuch kurczyły się gwałtownie niczym olbrzymie serce a żelatyna wnikała w kutasa.
Czułem jak woda w kichach kotłuje się wściekle i rwie na zewnątrz , gazy które nie mają gdzie ujść rozsadzają wnętrzności w porażającym bólu , czułem jak odpadają ze mnie tam wewnątrz jakieś śmiecie i przemieszczają się ku odbytowi by pierwsze wytrysnąć po ustąpieniu blokady,
Walczyłem z napierającym gównem i powstrzymywałem je w sobie jak najdłużej ,wtedy rażony penis przyjmował malinową barwę, pił żelatynę, urastał do wymiaru maczugi i twardości stali , lał śluzem i bolał jak cholera ale co bym potem z nim nie robił nie opadał przez parę godzin,.
Partnerzy kontrolowali ten proces i kiedy oceniali twardość na wystarczającą elektroda kondensatora trafiała bezpośrednio w mosznę wywołując mocny ostry ból po którym traciłem kontrole nad gruczołami .
Uwolniony kranik wystrzeliwał z dupy jak pocisk a za nim leciały fontanny gówna , które potem przylegając płasko do podłogi zmywała Elwira .
Adam był typowym maso , wręcz uwielbiał jeśli ktoś go bezlitośnie katował . W takich chwilach przeżywał kilka następujących po sobie orgazmów w czasie których wystrzeliwał nieprawdopodobne ilości spermy .
W czasie większych spotkań uwielbiał być dzwonkiem u drzwi .
Miałem taki stary przedwojenny mechaniczny dzwonek który uruchamiało się z zewnątrz pociągając ku dołowi rączkę .
W mieszkaniu uruchamiało to takie zębate koło które brzdąkało po mosiężnym talerzu dając efekt dzwonka rowerowego .
Adamowi wiązaliśmy dłonie razem z kostkami nóg i wieszaliśmy go jak na rożnie pod talerzem dzwonka .
Następnie odpinaliśmy koło i cięgno mocowaliśmy Adasiowi do jąder .
Pociągnięcie z zewnątrz podciągało Adama za jądra w górę i zmuszało go do wydania wrzasku tym mocniejszego im bliżej było do przekroczenia granicy sprężystości ciała ,
Przychodzący wrzasku nie słyszał ,dlatego jeżeli z wewnątrz nikt nie otwierał a przyznaję ,że często specjalnie tak robiliśmy, to dzwoniący zaczynał szarpać dzwignią coraz mocniej i w końcu Adam podnoszony za jaja do góry już nie ryczał lecz wył ,
Wreszcie zniecierpliwiony brakiem reakcji przybysz walił w drzwi ciężką kołatką która po drugiej stronie była prosta dzwignią penetrującą Adamowi tyłek . Nieszczęsny rzucał się wtedy straszliwie, walił czerepem w stalową patelnię i wywoływał tym raban który postawiłby nieboszczyka na nogi ,
W naszych kameralnych zabawach we troje, Adi miał największą przyjemność kiedy Elwira zapiętego w koło okładała deską do mięsa gdzie popadło a najlepiej pomiędzy nogi , lub kantem prosto w odbyt.
Przyznam ,że próbowałem zmienić ten ich model masoseksu który uważałem za prymitywny i niebezpieczny, dlatego zorganizowałem kiedyś kasety na których seksownie ubrane w skóry dziewczyny ćwiczyły facetów pejczami , wiązały łańcuchami itd.itp, ale zarówno Elwira jak Adam pokładali się ze śmiechu na widok takich infantylnych fidrygałek .
Adam wyjaśnił mi powód ich wesołości w krótkich żołnierskich słowach,
Chłopie! jak ktoś jest prawdziwy maso to on ma orgazm tylko po takim bólu po którym normalny by wykitował , a to co ty nam pokazałeś to nie jest żadne sodo - maso tylko program podniecający dla nadobnych dziewic lub raczej onanistów , którzy własną fantazję zastępują takimi historyjkami ot i tyle.
Elwira uwielbiała scenę z przygód Wilhelma Tella,. Ten znany wszystkim motyw - z jabłkiem na głowie pierworodnego - tyle że dla naszych potrzeb przerobiliśmy go nieco i wieszaliśmy dziewczynę za nogi w pozycji V a na cipkę kładliśmy jabłko do którego grzaliśmy z kuszy wykonanej z drewnianego wieszaka na ubrania.
Aby nie doszło do nieszczęścia cały dół Elwirki osłanialiśmy grubym parawanem z drewna ale sama cipka i nóżki od czasu do czasu obrywały tępą strzałką co Elwira kwitowała rozkosznym kwileniem .
Kusza nie raziła tak mocno jak mój karabinek ale po takich zawodach wzgórek łonowy ogolony do gołej skóry bywał czarny , tak jak zwykle czarne bywają siniaki .
Elwirka naprawdę była wtedy w siódmym niebie . Co ciekawe jeśli strzałka trafiała tak że dostawała się pomiędzy cipkę a jabłko to dziewczyna kwitowała to tryskając moczem niczym mała fontanna .
Trzeba przyznać , opanowała to sikanie w pozycji nogami do góry tak perfekcyjnie, że zawsze płynące strużki moczu płynęły jej poprzez brzuszek ,spadały między cycuszkami dalej jednolitą strużką omywały szyję ,następnie lądowały na brodzie aby po paru centymatrach trafić dokładnie do nosa .
Elwira rozkosznie się wtedy krztusiła , parskała i podtapiała z własnego zródła, po czym wypryskiwała całość ustami w formie mgiełki wodnej , prosto w twarz Adama który podczołgiwał się ku niej na kolanach i autentycznie brał głębokie oddechy w tym aerozolu.
Są ludzie którzy nie wierzą w urynoterapię jak ja ,albo ich to jedynie brzydzi ,ale sam potwierdzam ,że Elwirka z Adamem co najmniej raz w tygodniu miali na twarzy okład z moczu przez parę minut i gdybyście widzieli tę ich skórę to wszelkie kosmetyki mogą się schować .
Dodatkowo Elwira moczem smarowała swoje sińce oraz rany ,bo te także się zdarzały i nigdy żaden siniak nie gościł na niej dłużej niż dwa dni a blizny nie miała ani jednej pomimo ,że nieraz kończyła zabawę mocno poraniona .
Adam który tego już nie robił dupę i nogi nosił pokancerowane.
Koniec cz. I
Narodziła się pełnoletnia i naga .Skromna rączkami próbowała ukryć swe dziewicze wdzięki przed oczami zachwyconego świata .
Kilka dni temu !!-w równie niecodzienny sposób - narodziła się Domina .
W chwili narodzin już zdeflorowana , przez lata masochistka . - Zrządzeniem opatrzności tej chwili poczuła w sobie moc .
Niczym tamta sprzed wieków wypróbowała swe rączki tym razem na karabinie ,ale tym raze byłem przy tym.
Jeśli was to ciekawi to posłuchajcie ..
Co to jest ? zapytała Elwira wskazując paluszkiem mój karabin który wisiał na ścianie i wyglądał groźnie niczym prawdziwa broń snajperska .
To jest - Uprzejmie zaspokoiłem jej ciekawość - zabawka dla dzieci której używam w czasie zawodów jakie organizujemy sobie od czasu do czasu z kolegami .
Kupiłem go kiedyś w prezencie dla mojego małego siostrzeńca ale zorientowałem się ,że sprężyna tego gadżetu jest zbyt mocna więc dla dziecka i byłaby bardziej zagrożeniem niż zabawką dlatego teraz ja się nim bawię .
Musisz wiedzieć - kontynuowałem - ,że każdy z naszej paczki ma podobną broń z której strzelanie opanował do perfekcji, dzięki czemu możemy , powrócić do dziecięcej zabawy w strzelaninę .
Niestety tutaj pozostają autentyczne siniaki, i słychać prawdziwe jęki trafionych .
Można ! - zapytał Adam biorąc z zaciekawieniem pukawkę do ręki .
Jasne! - odparłem - pobaw się, pozwoliłem zajęty dziewczyną .-
Nie zauważyłem chwili w której Adam zarepetował broń , nie zareagowałem kiedy oderwał z ołówka gumkę do gumowania i tak spraparowany pocisk załadował w lufę .
"Ustaw się ", mruknął od niechcenia .
Na te słowa Elwira odeszła w najdalszy kąt korytarza jaki był do osiągnięcia , tam błyskawicznie wykroczyła z majteczek i usiadła po turecku na podłodze wystawiając ku nam jasną i krągłą niczym bułeczka - cipeńkę .
Zafascynowany wpatrywałem się pod sukienkę ,tymczasem Adam błyskawicznie wycelował i nim zdążyłem mu przeszkodzić wystrzelił .
Suchy trzask sprężyny stopił się w jedno z wrzaskiem Elwiry .
Trafiona w dzyndzel zwinęła się w kulkę i porażona cierpieniem rozrzuciła nogi tak gwałtownie ,że z prostowanej nogi bucik poszybował jak rakieta ku sufitowi w który wbił się cieńką szpilką i zadyndał tam jak przyklejony .
Dziewczyna wykonywała ku memu zdumieniu niemożliwe do wykonania w normalnych warunkach figury gimnastyczne a mimo tego gumka łyskała do nas co chwila różowym punktem nie wypadając z cipy.
Ten fenomen zdumiewał mnie jeszcze chwilę aż przypomniałem sobie ,że ołówkiem z którego pochodziła gumka kruszyłem niedawno bryłkę soli i prawdopodobnie teraz jej resztki zapaliły cipkę ogniem.
Zdumiony Adam spoglądał z niedowierzaniem to na mnie ,to na zabawkę , to na wijącą się z bólu żonę i nie mógł uwierzyć że strzał oddany z dziecięcej broni mógł mieć taką dużą siłę . Wyrwałem mu broń z ręki . " Mówiłem ci przecież - wrzeszczałem - ,że ta zabawka wali w punkt na dziesięć metrów , a ty strzelałeś do niej z pięciu i to jeszcze w krok , równie dobrze mógłbyś jej lufę przyłożyć bezpośrednio do skóry .
Pobladły Adam nie zaprotestował słowem.
Próbował ukoić kobietę stawiając ją na nogi jednak wysiłki były daremne bo Elwira leciała mu przez ręce.
W porwanych resztkach ubrania wyglądała niczym branka zgwałcona przez pluton wojska
Piersi podniesione stanikiem który wrolował się pod spód uniosły się pod brodę . Strzępy
bluzeczki wiszące na jednym guziku malowniczo podkreślały urodę biustu a polarna biel materiału pięknie harmonizowała z bladością zszokowanego ciała.
Plama krwi barwiąca cipkę z bielą bluzki, stworzyły jedyny w swoim rodzaju patriotyczny akcent barw ale władza w nogach to nie było wszystko co Elwira utraciła.
Smrodek jaki mnie doszedł , świadczył że z bólu nie zapanowała także nad zwieraczem.
Cóż było robić, zanieśliśmy pojękującą kobietkę do łazienki by jak niemowlęciu umyć skalane doły .
Rozpuściłem w misce altacet i delikatnie posadowiliśmy nieszczęsną aby leczyła uderzone miejsce ,
Na misce wyglądała niczym spełniająca macierzyństwo kwoka .
Przykucnąłem naprzeciw i wiedziony współczuciem zanurzyłem dłoń w płynie aby delikatnie przemywać sponiewieraną bruzdkę a ,że włożyłem w tę robotę serce, to prawie zaraz Elwirce rączki opadły , oczy się zamgliły ,gardełko zamruczało , ciałko sprężyło się . Delikatnie ugryzła mnie w małżowinę, skurczyła brzuch jak turecka tancerka i... rzuciła cipką na palce .
Ruch był szybki ,inna sprawa ,że nie zamierzałem uciekać . Cipka niczym paszcza tygrysa łyknęła paluchy i wyrażnie się nimi onanizowała .
Co było robić! . Wepchnąłem łapę jak najmocniej, zmusiłem dziewczynę do powstania a kiedy to zrobiła parłem ku górze dopóty aż postawiłem ją na baczność . Wtedy dla pogłębienia efektu zacząłem kręcić półobroty aż zmusiłem ją by stanęła na koniuszkach palców , wtedy dłoń zwinąłem w kułak , i wydało mi się ,że Elwira na milimetry zadyndała w powietrzu.
Pozostało jej jedynie wzlecieć gdy wtem spojrzała na mnie przytomnie z góry i zdecydowanie oznajmiła :
"To było cudowne - dawno już tak nie oberwałam , koniecznie musimy wykorzystać ten twój karabin . Postanowiłam ,że będziesz nas z Adasiem rozstrzeliwał i to od zaraz .
Adaś ochoczo poparł żonkę , Ja też nie byłem od tego żeby nie zatrzymali się u mnie jeszcze na tę jedną dobę .
Przed nami niedziela .
Najwyżej - powiedzieli - pojadą w poniedziałek ode mnie prosto do pracy.
Na roboczo , wymyśliliśmy ,że będziemy jedno z nich mocować do koła reńskiego i w trakcie kiedy drugie będzie je przetaczać ja będę do nich strzelał usiłując trafić którekolwiek jak najczęściej i jak najboleśniej .
Koło reńskie mieliśmy w naszej salce tortur , i używaliśmy go w sposób którego wynalazca chyba nie przewidywał.
Od lat stanowiliśmy uzupełniającą się grupkę fascynatów sodo – maso.
Osobiście byłem sodo oraz fetyszystą.
Uwielbiałem onanizm który uprawiałem w damskim przebraniu , wewnątrz specjalnie zbudowanego kręgu luster które otaczały mnie ze wszystkich możliwych stron.
Biłem tak konia latami a mimo to za każdym razem od nowa podniecały mnie moje własne nogi smuklejące po włożeniu w szpilki ,i nieodmiennie napalał penis wystający spod uniesionej dłonią mini spódniczki .
Jak Narcyz z uwielbieniem podpatrywałem odbijaną w zwierciadłach grę pośladków ,mięśni ud .
Podniecony kurczyłem coraz szybciej i coraz mocniej dłoń doprowadzając się prędko do ostatecznego wytrysku .
Ale bywały dni ,że ręka była mi wstrętną.
Wówczas penisa wsadzałem w opaskę z naszytymi magnesami , podchodziłem do zamocowanego w ścianie solenoidu ze zmiennym polem magnetycznym zbliżałem kutasa do urządzenia i... co za cudowne uczucie . Siły magnetyczne brutalnie wsysały palanta do środka cewki po czym w akompaniamencie nieustannych wibracji zawieszały na go magnetycznej poduszce ,
Opaska magnetyczna na prąciu wibrowała z częstotliwością 50 Hz na sekundę, słodycz której ten układ mi dostarczał nie ma sobie równych.
Na każde drgnięcie brzucha ,na każdy ruch pośladków pole magnetyczne odpowiadało brutalnym rozciąganiem delikatnego organu , albo wprawiało go we wściekły ruch obrotowy. Penis latał po wewnętrznej karkasa jak gdyby układ zamierzał ukręcić mi klejnot.
Wytrysk którego skala przyjemności w dziesięciostopniowej skali wynosi dziesięć następował piorunem.
W ten sposób zaspokajałem się samotnie -natomiast w czasie w którym przebywaliśmy razem stosowałem perwersyjny onanizm po którym kutas stał mi twardo całymi godzinami i
mogłem rżnąć jak chciałem tak Elwirę jak Adama .
Metoda była niecodzienna . Elwira z Adasiem zapinali mnie w koło następnie stawiali do góry nogami i po wtłoczeniu w tyłek przez specjalnie przygotowany kranik tylu litrów wody ile było potrzebne do utwardzenia brzucha zamykali zawór i włączali napięcie .
Pozostawałem z kranikiem ściśniętym pośladkami i dostawałem pierwsze uderzenia prądu na tyłek oraz na miękkiego jeszcze penisa którego zawiązywano w woreczku z żelatyną .
Obwód stanowiła samochodowa cewka wysokiego napięcia , przerywacz kierunkowskazów oraz prostownik , dzięki czemu układ pulsował w cyklu 60 +/- 30 cykli na minutę podając około 18 tyś voltów na jajka przez żelatynę i na dupę bezpośrednio.
W tym samym cyklu wszystkie moje flaki i brzuch kurczyły się gwałtownie niczym olbrzymie serce a żelatyna wnikała w kutasa.
Czułem jak woda w kichach kotłuje się wściekle i rwie na zewnątrz , gazy które nie mają gdzie ujść rozsadzają wnętrzności w porażającym bólu , czułem jak odpadają ze mnie tam wewnątrz jakieś śmiecie i przemieszczają się ku odbytowi by pierwsze wytrysnąć po ustąpieniu blokady,
Walczyłem z napierającym gównem i powstrzymywałem je w sobie jak najdłużej ,wtedy rażony penis przyjmował malinową barwę, pił żelatynę, urastał do wymiaru maczugi i twardości stali , lał śluzem i bolał jak cholera ale co bym potem z nim nie robił nie opadał przez parę godzin,.
Partnerzy kontrolowali ten proces i kiedy oceniali twardość na wystarczającą elektroda kondensatora trafiała bezpośrednio w mosznę wywołując mocny ostry ból po którym traciłem kontrole nad gruczołami .
Uwolniony kranik wystrzeliwał z dupy jak pocisk a za nim leciały fontanny gówna , które potem przylegając płasko do podłogi zmywała Elwira .
Adam był typowym maso , wręcz uwielbiał jeśli ktoś go bezlitośnie katował . W takich chwilach przeżywał kilka następujących po sobie orgazmów w czasie których wystrzeliwał nieprawdopodobne ilości spermy .
W czasie większych spotkań uwielbiał być dzwonkiem u drzwi .
Miałem taki stary przedwojenny mechaniczny dzwonek który uruchamiało się z zewnątrz pociągając ku dołowi rączkę .
W mieszkaniu uruchamiało to takie zębate koło które brzdąkało po mosiężnym talerzu dając efekt dzwonka rowerowego .
Adamowi wiązaliśmy dłonie razem z kostkami nóg i wieszaliśmy go jak na rożnie pod talerzem dzwonka .
Następnie odpinaliśmy koło i cięgno mocowaliśmy Adasiowi do jąder .
Pociągnięcie z zewnątrz podciągało Adama za jądra w górę i zmuszało go do wydania wrzasku tym mocniejszego im bliżej było do przekroczenia granicy sprężystości ciała ,
Przychodzący wrzasku nie słyszał ,dlatego jeżeli z wewnątrz nikt nie otwierał a przyznaję ,że często specjalnie tak robiliśmy, to dzwoniący zaczynał szarpać dzwignią coraz mocniej i w końcu Adam podnoszony za jaja do góry już nie ryczał lecz wył ,
Wreszcie zniecierpliwiony brakiem reakcji przybysz walił w drzwi ciężką kołatką która po drugiej stronie była prosta dzwignią penetrującą Adamowi tyłek . Nieszczęsny rzucał się wtedy straszliwie, walił czerepem w stalową patelnię i wywoływał tym raban który postawiłby nieboszczyka na nogi ,
W naszych kameralnych zabawach we troje, Adi miał największą przyjemność kiedy Elwira zapiętego w koło okładała deską do mięsa gdzie popadło a najlepiej pomiędzy nogi , lub kantem prosto w odbyt.
Przyznam ,że próbowałem zmienić ten ich model masoseksu który uważałem za prymitywny i niebezpieczny, dlatego zorganizowałem kiedyś kasety na których seksownie ubrane w skóry dziewczyny ćwiczyły facetów pejczami , wiązały łańcuchami itd.itp, ale zarówno Elwira jak Adam pokładali się ze śmiechu na widok takich infantylnych fidrygałek .
Adam wyjaśnił mi powód ich wesołości w krótkich żołnierskich słowach,
Chłopie! jak ktoś jest prawdziwy maso to on ma orgazm tylko po takim bólu po którym normalny by wykitował , a to co ty nam pokazałeś to nie jest żadne sodo - maso tylko program podniecający dla nadobnych dziewic lub raczej onanistów , którzy własną fantazję zastępują takimi historyjkami ot i tyle.
Elwira uwielbiała scenę z przygód Wilhelma Tella,. Ten znany wszystkim motyw - z jabłkiem na głowie pierworodnego - tyle że dla naszych potrzeb przerobiliśmy go nieco i wieszaliśmy dziewczynę za nogi w pozycji V a na cipkę kładliśmy jabłko do którego grzaliśmy z kuszy wykonanej z drewnianego wieszaka na ubrania.
Aby nie doszło do nieszczęścia cały dół Elwirki osłanialiśmy grubym parawanem z drewna ale sama cipka i nóżki od czasu do czasu obrywały tępą strzałką co Elwira kwitowała rozkosznym kwileniem .
Kusza nie raziła tak mocno jak mój karabinek ale po takich zawodach wzgórek łonowy ogolony do gołej skóry bywał czarny , tak jak zwykle czarne bywają siniaki .
Elwirka naprawdę była wtedy w siódmym niebie . Co ciekawe jeśli strzałka trafiała tak że dostawała się pomiędzy cipkę a jabłko to dziewczyna kwitowała to tryskając moczem niczym mała fontanna .
Trzeba przyznać , opanowała to sikanie w pozycji nogami do góry tak perfekcyjnie, że zawsze płynące strużki moczu płynęły jej poprzez brzuszek ,spadały między cycuszkami dalej jednolitą strużką omywały szyję ,następnie lądowały na brodzie aby po paru centymatrach trafić dokładnie do nosa .
Elwira rozkosznie się wtedy krztusiła , parskała i podtapiała z własnego zródła, po czym wypryskiwała całość ustami w formie mgiełki wodnej , prosto w twarz Adama który podczołgiwał się ku niej na kolanach i autentycznie brał głębokie oddechy w tym aerozolu.
Są ludzie którzy nie wierzą w urynoterapię jak ja ,albo ich to jedynie brzydzi ,ale sam potwierdzam ,że Elwirka z Adamem co najmniej raz w tygodniu miali na twarzy okład z moczu przez parę minut i gdybyście widzieli tę ich skórę to wszelkie kosmetyki mogą się schować .
Dodatkowo Elwira moczem smarowała swoje sińce oraz rany ,bo te także się zdarzały i nigdy żaden siniak nie gościł na niej dłużej niż dwa dni a blizny nie miała ani jednej pomimo ,że nieraz kończyła zabawę mocno poraniona .
Adam który tego już nie robił dupę i nogi nosił pokancerowane.
Koniec cz. I