• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Małżeństwo przeżywa kryzys, rozważam zdradę - co wy na to?

Status
Zamknięty.

fizyk

Nowicjusz
Temat zdrady pewno był tu rozpatrywany z różnych stron.Mnie interesuje taka sytuacja...

Otóż poznałem bardzo atrakcyjna kobietę (przez internet).Nie chodzi tylko o
zewnętrznosć ,ale także o wnętrze tej kobiety....
Tylko był jeden problem Ona była mężatką i miała dziecko...
Jej małżeństwo było w poważnym kryzysie (jak pisała czuła się samotna w związku)...Ona była w jakims kryzysie (chodziła na terapię)...
zrezygnowałem z jakiegoś zaangażowania się ,ale mam dzis wątpliwość..

Ja uważałem się za raczej moralnego człowieka ,ale dowiedziałem się wtedy ,że byłbym w stanie złamać swój kodeks moralny ...choć wtedy było to dla mnie absurdalne,że mógłbym byc z mężatką (jeszcze w jakims kryzysie) i to z dzieckiem....

Mieliście coś podobnego ...?
I co myslicei o tej całej sytuacji...
pytanie nie tylko do facetów...

pozdro
tia
 

fizyk

Nowicjusz
Kobieta jak widziałem intuicyjnie dusiła sie w tym związku z swoim mężem...
Sytuacja jest oczywiscie skomplikowana, bo ma te dziecko... sytuacja materialna (choć oczywiście była zaradna i pracuje) itp.

Z tego co ja wiem ,jej mąż zdradzał ją - ona też szukała bliskości w kilku pozamałżeńskich związkach... obydwoje się niejednokrotnie zdradzali
 

aprilmoon

Biegły Uwodziciel
To siebie warci. Każdy odpłacił drugiemu tą samą kartą. A tak na poważnie, wątpie czy bym zaufał kobiecie o której wiem, że zdradzała męża i to parokrotnie.
 

aprilmoon

Biegły Uwodziciel
To chyba gorzej niż z obcym chłopem. Bo obcy jest raz na noc a potem sobie znika z życia. A przyjaciel jest w nim stale, nie wiem czy to przejaw kryzysu czy poprostu skorzystała z takiej przykrywki żeby pujść z przyjacielem do łóżka bo miała na to poprostu ochotę, a zżucając winę na kryzys poprostu prubowala umniejszyć w swoich oczach znaczenie tej zdrady

PS. Nie oceniam jej, przedstawiam tylko możliwe drogi, a i to nie wszystkie
 

fizyk

Nowicjusz
trochę schodzimy z tematu...

aprilmoon...
ta osoba nie należy do tego schematu...;)
nie chce szczegółowo wyjaśniac ,bo to nie jest główny temat tego wątku...

btw.
PS. Nie oceniam jej,
:D :D

w tym wątku raczej chodzi mi, czy jesteście w stanie złamać swój kodeks jakiś moralny dla kobiety (np. pójście do łóżka z mężatką ,która ma jeszcze dziecko)...czy kiedyś tak się czuliście (pisałem to w 1 poście) ...a ta kobieta to raczej pretekstem do tego tematu...

pozdro
 

aprilmoon

Biegły Uwodziciel
Jeśli jest pewne, że się rozwodzi ze swoim mężem to czemu nie? To wtedy nie jest łamanie zasad moralnych (jestem przedstawicielem nurtu relatywistyki w moralności). Wkońcu nie liczy się to czy jest jego żoną na papierku tylko to czy jest nią ciągle w sercu. A co to za argument to dziecko? Matka nie ma prawa znaleźć sobie nowego faceta? O ile nie jest skurwy*&^em dla dziecka i traktuje je dobrze to nie mam nic przeciw. Sam uważam, że swoich zasad moralnych nie należy łamać bo to, przynajmniej u mnie, jest najbardziej pierwotna i esencjonalna część mojej osoby (przy okazji najbardziej okrojona ;P). Może przekażę to bardziej obrazowo. Jeśli każdy człowiek jest budynkiem to jego moralność jest fundamentem tego budynku (ale to górnolotne). Więc tak. Możesz rozebrać piętro lub je dobudować, Możesz zmienić w budynku wszystko i budynek dalej będzie stał. Ale zacznij dobierać się do fundamentów to i jednopiętrowiec może się zawalić. Są żeczy których nie można ruszać i są takie z którymi można robić co się komu żywnie podoba
 

fizyk

Nowicjusz
masz rację,że tu ociera się o etykę seksualną...

nie jest pewne,że sie rozwodzi to raz...

drugiei -mi raczej nie chodziło o powazny związek z nia,ale o zwykły seks...
długotrwały związek raczej nie był ze mną mozliwy (z wielu nieistotnych powodów)-chyba jedynie czasowy...

trzeci raz : wiesz w pewnym sensie to jest jakies rozbijanie rodziny ...
jakby nie było...(zwłaszcza,że nie wiadomo ,że się rozwodzi) a rodzina to dla mnie jest jakaś świętość ...

pozdrawiam
 

Słonko11

Nowicjusz
Nad czym się tu zastanawiac... Nie chcesz sie z Nią zwiazac na stałe, nie chcesz dodatkowo wpływac na rozpad jej małżeństwa itd... Jedyne czego chcesz to sexu... Sądze, że nie warto się mieszac w takie "bagno" dla samego sexu... W Polsce nie brakuje samotnych, pięknych, chętnych na krotkotrwały zwiazek, zadowolonych z życia kobiet... :roll:
 

fizyk

Nowicjusz
dz
nie skumaliście trochę tematu....ja wycofałem sie z tego oczywiscie...


napisałem to w 1 poscie...
zrezygnowałem z jakiegoś zaangażowania się ,ale mam dzis wątpliwość..

To była kobieta bardzo fascynująca -bardzo uwodzicielska...nie chodziło tylko o seks ...z pewnością zaangażowałbym się emocjonlanie ,ale np. ta sprawa z dzieckiem to nie dla mnie (+ kilka innych powodów)...

tylko po prostu poczułem,że mógłbym złamac swoje zasady...i to mnie wystraszyło...
resztę odsyłam do 1 postu...
 

aprilmoon

Biegły Uwodziciel
No i dobrze fizyk. Napewno możesz znaleźć dla siebie inną kobietę obdarzoną tymi samymi cechami a posiadającą jedną, ale jakże ważną cechę...wolną
 

fizyk

Nowicjusz
dz
dobrze mi życzycie ...


ale ja pytam, czy mieliście kiedyś taką sytuację,że uświadomilście sobie,że moglibyście pójść (a nawet chcielibyście tego-a nawet pragnęliście tego) do łózka z żonatą kobie (która ma jeszcze dziecko)...

to trochę traumatyczne przeżycie ;)
 

Słonko11

Nowicjusz
Ja miałam raz taką sytuacje, <co prawda nie była to kobieta z dzieckiem>, że byłabym w stanie zdradzic i tym samym złamac swoją żelazną zasade... :oops:

Faktycznie traumatyczne przeżycie...
 

Słonko11

Nowicjusz
Do niczego nie doszło... ale i tak miałam wyrzuty sumienia, że tak daleko to zabrnęło...jak to sie mówi co mnie nie zabije to mnie wzmocni... Teraz już wiem, że nie warto komplikowac sobie życia krzywdzic ludzi i pakowac sie w kłopoty... :wink:
 

aprilmoon

Biegły Uwodziciel
Ja miałem okazję już parę razy na skok w bok, ale ani razu na powarznie nie myślałem, że mógłbym to zrobić. Poprostu zawsze myślałe: Czy jestem gotów na stratę mojego szczęścia (o dziewczynę chodzi-dla niekumatych)?, co zrobię jeśli się czymś zarażę? Przecież nie mogę wystawiać jej na takie niebezpieczęństwo (patrz nawias wyżej) i ostatecznie czy jestem wstanie dla jakiejś obcej mi kobiety zaryzykować cały ten czas który poświęciłem na budowę i wzmocnienie związku. Odpowiedź była jedna. Nie! I zapewne zawsze tak będzie dopuki będę kochał moją dziewczynę bo jestem zimnym skurwy*&^nem i zawsze kalkuluje czy coś mi się opłaca (co prawda moja dziewczyna całkowicie rozwala mi ten system, ale wyjątek potwierdza regułę)

PS.Czy ktoś zauważył, że dażę jakimś chorym uczuciem nawiasy jakbym nie mógł zrobić z drugiej myśli zdania podrzędnego... Jakiś dziwny jestem :p
 
Status
Zamknięty.

Podobne tematy

Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry