• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

2,5 letni związek i brak zdecydowania

Status
Zamknięty.

kozka

Cichy Podglądacz
Mam 20 lat.Z moim chlopakiem jestem [bylam?] 2,5 roku.Rok temu przez ok.6 miesiecy mialam watpliwosci czy go kocham.Chcialam z nim zerwac,ale nie zrobilam tego,bo wierzylam,ze wszystko sie jeszcze ulozy i bedzie dobrze...No i bylo dobrze,watpliwosci minely...Myslalam,ze wszystko co najgorsze juz za nami.Jednak tydzien temu moj chlopak oznajmil mi,ze przez kilka dni nie powinnismy sie widywac,bo musi cos przemyslec.Powodem tego [tak mi sie wtedy wydawalo] byla moja reakcja na to,ze nie moze pojsc ze mna na mature.Obrazilam sie na niego i nie chcialam sluchac jego wyjasnien...Nastepnego dnia napisalam mu smsa,ze ma mnie w dupie...Strasznie sie na mnie wkurzyl i powiedzial,ze nigdy by sie po mnie tego nie spodziewal...Powiedzial,ze dobrze,ze zauwazyl jaka jestem...To byla nie pierwsza sytuacja kiedy zachowalam sie jak rozkapryszona egoista myslaca tylko o sobie Kilka razy tez go oklamalam choc za kazdym razem obiecywalam,ze to juz ostatni raz...On nie oklamal mnie nigdy...
Zgodzilam sie na kilka dni rozlaki...Myslalam,ze bedzie ok.Niestety gdy przyszedl do mnie powiedzial mi,ze ma takie same watpliwosci jak ja rok temu,ze nie wie czy mnie kocha...Postanowilismy,ze przystopujemy ze spotkaniami,bo moze za czesto sie widzimy [tzn.codziennie].Powiedzial mi,ze czasem sa teki dni,ze poprostu musi mnie zobaczyc i wtedy bedzie przychodzil.Zgodzilam sie.Bylam dobrej mysli.W niedziele zadzwonil do mnie i zapytal czy moze do mnie przyjsc w poniedzialek po pracy,bo strasznie sie czuje i calkowicie sie pogubil.Oczywiscie zgodzilam sie.Cieszylam sie,ze sie zobaczymy...Niestety tego samego dnia gadalismy wieczorem na gg...Powiedzial,ze mysli o mnie,ale nie wie co czuje,ze musi pobyc teraz w samotnosci,pomyslec i ,ze nikt nie moze mu pomoc.Zalamalam sie calkowicie.Stracilam go na zawsze,to koniec-myslalam.Tego samego dnia schowalam wszystkie jego zdjecia,prezenty.Juz nie bylismy przeciez razem...Czulam,ze caly moj sie legl w gruzach,myslalam,ze umre.BYlam na niego zla,ze tak szybko sie poddal.Ja walczylam z watpliwosciami 6 miesiecy i udalo mi sie je pokonac,a on??
Nastepnego dnia zadzwonilam do niego.Ustalilsmy,ze odezwiemy sie do siebie za miesiac i zobaczymy jak bedzie.Zapytalam sie czy mysli o mnie,powiedzial,ze ciagle...mialam nadzieje.Przedwczoraj dostalam od niego 2 smsy-co u mnie?on caly czas pracuje po godzinach[bo tak chce] i spi.Wczoraj zadzwonilam do niego,chcialam sie zobaczyc.Powiedzial,ze bede cierpiec jeszcze bardziej.Mowil,ze musi sam sobie z tym poradzaic i,ze nic nie rozumiem.Jakos udalo mi sie go namowic na spotkanie.Gadalismy ponad godzine.Powiedzial,ze na dzien dzisiejszy nic jeszcze nie wiem.Prosilam,zeby ze mna zerwal jesli tego chce.Nie chcial...Wiem,ze nie ma innej dziewczyny,ciagle pracuje,czasem po 12-13 godzin dziennie.Chcialam,zebysmy znowu zaczeli sie spotykac...Obiecalam,ze sie zmienie i nie bede taka egoista.Mowilam,ze takie czekanie mnie wykonczy.Powiedzial mi,ze do 2 tygodni da mi odpowiedz...Zgodzialam sie.Rozmawiajac z nim powiedzial mi,ze boi sie co teraz mysli o nim moja rodzina i gdzie bedziemy sie widywac...Gdy wracalam do domu z przystanku,bo go odprowadzilam napisal mi smsa-nie powiedzialem,ze to koniec na amen.
Siostra wyciagnela mnie wczoraj na dyskoteke,ale przed tym zadzwonilam do niego,aby powiedziec,ze sie tam wybieral.Powiedzial,ze ok.Ustalilismy,ze codziennie na dobranoc bedziemy pisac sobie smsy na dobranoc.Nie wzielam tel na dyskoteke.MIalam nadzieje,ze gdy wroce bedzie na mnie czekal sms od niego.Myliam sie.Ja napisalam mu smsa-wrocilam.dobranoc.Bylo to ok 2 w nocy.Nie odpisal...Dlaczego?Wkurzyl sie ,ze poszlam na dysokoteke?[nigdy wczesniej nie chodzialam] Nie wiem czy powinnam napisac mu dzisiaj smsa na dobranoc?
Ehh,ale moj problem polega glownie na tym,ze nie wiem czy powinnam miec nadal nadzieje,ze bedziemy razem...Nie chce sie rozczarowac ;( Czy mamy jakas szanse?Mam wierzyc w ten zwiazek czy przyzwyczajac sie do mysli,ze to koniec?Aha,dowiedzialam sie,ze on nie schowal moich zdjec,nadal chodzi w ubraniach,ktore ode mnie dostal.Ja wszystko pochowalam,przemeblowalam pokoj,zeby mi go nie przypominal.Co mam zrobic??Wierzyc ,ze bedzie dobrze czy nie??
 

Młody18

Biegły Uwodziciel
Moim zdaniem, powinnaś z nim się spotkać i z nim szczerze porozmawiać, może nawet opisać mu te wszystkie swoje wątpliwości i zmartwienia tak jak nam to tu przedstawiłaś. Mnie one poruszyły, bo widać, że Ci na nim zależy. Po takiej szczerej rozmowie będziesz już przynajmniej wiedziała na czym stoisz. Życzę powodzenia :wink:
 
Status
Zamknięty.

Podobne tematy

Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry