• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Ślub - czy cokolwiek zmienia?

eibon

Cichy Podglądacz
Taki temat przyszedł mi do głowy, bo znajomek bierze ślub i tyle o tym się gada teraz, takie wielkie to wydarzenie.

Ale czy rzeczywiście ślub cokolwiek zmienia?

Nie, nie jestem buntowniczym nastolatkiem, który woli na kocią łapę bo tak jest modnie i nowocześnie. Całą przyszłość wiążę z jedną osobą. Nic by to nie zmieniło w uczuciu, sposobie traktowania się, za to podejście rodziny zmieniłoby się znacznie, bo nagle po podpisaniu jakiegoś świstka paru ludzi trzeba inaczej traktować "bo przecież teraz to rodzina".

Nie mówię, że to bez sensu, ciekawi mnie tylko zdanie innych. Niektórzy zapewne w tej kwestii mają więcej do powiedzenia, dla większości (jak dla mnie) póki co to tylko czysta teoria...
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Shihan

Cichy Podglądacz
Ja dokladnie tak samo uwazam. Slub nie zmienia w moim zyciu kompletnie nic. Dalej moge sobie byc gdzie bylem, czuc co czulem, mieszkac gdzie mieszkalem, robic co robilem. Ale koledzy prawie wszyscy z ktorymi o tym gadalem uwazaja ze sie zmienia ze po slubie to co innego. Najwazniejszym argumentem tych zagorzalych wielbicieli slubow jest to ze po slubie nie mozna tak latwo odejsc od tej drugiej osoby. Ale ja nie widze roznicy oprocz sprawy w sadzie. natomiest odejscie od kogos to nie sad tylko wlasna potrzeba i czy po slubie, rozwodzie czy bez nich zawsze tak samo mozna od kogos odejsc. Skolei ja uwazam ze jesli ktos uwaza ze slub cos zmienia i to na lepsze ze juz nie mozna opuscic malzonka i ze sie kocha bardziej to takie osoby sa obludne nawet nie zdajac sobie z tego sprawy, bo papier i obraczki niczego nie zmieniaja, a jesli jednak sie cos zmieni to znaczy ze wczesniej nie bylo to to co mialo by byc i nie zawsze to jest zmiana na lepsze.
 

Jing

Seks Praktykant
Wiec ja wam powiem o co chodzi w tym całym ślubie :D
Chodzi wiec o to, że teściowa sie burzy że ślubu nie ma i że żyją razem bez tego dowodu miłości........osobiście uważam za totalną głupotę ale to moje zdanie. Po drugie co już nie jest głupotą to to, że jeśli chce mieć sie dziecko to trzeba wziąść ślub bo inaczej narobi się prawna kaszana no problemy ze chrzcinami itp.
Ot to cała prawda :D
Pozdrawiam
 

fraszka

Podrywacz
Ślub zmienia podejście psychiczne do związku. Nie chodzi o to że ktos od kogos tak łatwo nie odejdzie, bo przecież nie z tą myśla bierzemy ślub.Nie wiem jak to jest u panów, ale ja mam teraz większe poczucie bezpieczeństwa.

jest jeszcze taki aspekt małżeństwa. Żyjemy w społeczeństwie gdzie nie przez wszystkich jest akceptowane życie na kocia łapę, i nieco inaczej sprawa ma się z facetami, a zupełnie inacej ma się z kobietami. Dziewczyny mieszkajace bez ślubu sa zupełnie inaczej postrzegane. Poza tym krzywe spojrzenia niektórych sąsiadów, czasem nawet jakieś niewybredne docinki... wsztystko to raczej spotyka panie, niestety.

Jeśli chodzi o dziecko, to z chrzcinami problemu nie ma. jak nie w jednym kościele to w drugim... ale potem dziecię takie ma zadawane w szkole kłopotliwe pytania, czasem też spotyka się z docinkami.

Tak właśnie sprawa wygląda w wielu miejscach w Polsce, bo jeszcze mamy właśnie takie czasy i takich ludzi dookoła siebie.

Poza tym ślub jest czyms w rodzaju ukoronowania miłości. (A przynajmniej powinien być). Trzeba byc pewnym że to z ta osoba chcemy sie zestarzeć, bo te słowa, które wypowiadamy, nie są tylko oklepaną formułką, one maja głębsze znaczenie. Niestety nie wszyscy to rozumieja i często decyzje o ślubie podejmowane sa pochopnie.

I jeszcze takie pytanie. Skoro ślub waszym zdaniem nic nie zmieia to skąd takie nerwy przed i podczas całej ceremonii, dlaczego łzy w oczach drżące i łamiące się głosy, miękkie kolana albo i omdlenia?
 

kasiulla

Biegły Uwodziciel
Także kwestia prawna, finansowa. Dla małżeństw istnieje wiele ulg, odliczeń od podatku itp. Dziedziczenie. Wspólny majątek.

Mi do szczęścia ślub nie jest potrzebny. A bo i po co, jeśli można żyć ze sobą bez niego? I tak mam w d.. to co inni o mnie myślą :wink:

Chociaż wesele fajna impreza... :roll:
 

Szarka

Erotoman
Dla mnie i mojego mężą przysięga przed Bogiem była czymś bardzo ważnym i pięknym. Poza tym mam podobne zdanie do Fraszki ( mam nadzieję, że nie pomyliłam nicka ) Jestem dumna z bycia żoną, jestem dumna z tego, że mam męża, który jest wspaniałym tatą :)
 

kasiulla

Biegły Uwodziciel
dla mnie. tym razem na poważnie. ślub nie byłby przysięgą przed Bogiem- bo nie jestem dobrą katoliczką... która w pełni wierzy. Ślub byłby przysięgą daną sobie i mojemu przyszłemu mężowi.

Sama mam takie dziewczyńskie marzenie.. biała suknia.. on.. wesele... obrączki.. romantyka..

Nie wiem czy zdecydujemy się na ślub. Także ze względów finansowych- wesele droga sprawa. Po anszych rozmowach- myślę, że jeśli ślub to po mieszkaniu ze sobą spory czas oraz może być nawet po dziecku. Nie kupuję kota w worku.
 

Serenity

Seks Praktykant
Dla mnie slub jest chyba wazny. Na pewno wezme go, znaczy sie jesli spotkam ta osobe. Mam nadzieje, ze bede mial zone, ktore bedzie o mnie mowila tak jak wy panie :)

"Nie czuje sie odpowiedzialny za slowa bo i tak nikt mnie nie slucha". <-- to jakby co to jest podpis ale jakos na tym forum podpisy sie nie wyswietlaja
 

Szarka

Erotoman
Kasiullu, my nie mieliśmy wesela, bo go nie chcieliśmy :)
byli rodzice, dziadkowie, rodzeństwo i świadkowie i był to jeden z najcudowniejszych dni w naszym życiu.
 

kasiulla

Biegły Uwodziciel
jak to fajnie brzmi Kasiullu :)

Aeh... Jeszcze mamy czas z moim ukochanym na wesela, śluby itp. Ale Szarka zazdroszczę Tobie rodziny! Tylko nie rozpieszczaj zbytnio bachorka :wink:
 

rose

Biegły Uwodziciel
ja w zasadzie nie jestem dobra katoliczka.. wierze w Boga. ale nie toleruje kosciola jako instutucji a w szczegolnosci naszego proboszcza wrr.. ale slub kiedys chcialabym wziąć.. chcialabym miec suknie.. skromne wesele z rodzina i przyjaciółmi.. ale najpierw chciałabym pomieszkać z moim kochanym.. a slub to daleka przyszlosc i na razie nie mysle o tym jakos na serio :wink:
 

kasiulla

Biegły Uwodziciel
nie toleruje kosciola jako instutucji

normalka. prawie każdy tak ma :wink: a ja mam do tego ten problem że wierzę w Coś i nie wiem czy To jest tym Bogiem... eh...

a proboszcz u nas to młody przystojniak hyhyh :p
 

ted

Biegły Uwodziciel
Hmm ja jestem niewierzacy a co do slubu, to jak bedzie trzeba to do kosciola pojde, ale wolal bym slub na lace, badz na polance, wsrod zieleni, odglosow natury, niekoniecznei w ubraniu ala pingwin a panna mloda w bialej sukni.
 

Serenity

Seks Praktykant
Ja tez niewierzacy jestem. Do kosciola jak bedzie trzeba rowniez pojde. Ale suknia panny mlodej tego niedaruje :) Nie wiem czemu ale to jest cos dla mnie magicznego :)
 

Velvet Heart

Cichy Podglądacz
a ja wierze w Boga, ale do kosciola chodze rzadko.a co do slubu, to pewnie ze bym chciala miec, takie wielkie piekne wesele,moze z tego powodu,ze nigdy nie bylam na weselu ;) ale swoja droga to uwazam ze slub umacnia zwiazek,nadaje mu takiegoo specyficznego charakteru, z reszta nawet jesli chodzi o kłótnie, to po slubie zmusza nas to do refleksji, czy wart rzeczywiscie sie rozchodzic.przeciez przysiegalismy, sami przed soba i przed Bogiem. a predzej na "kocia łapę" nie chciałabym mieszkać. uwazam że po dłuzszym czasie znamy sie juz dobrze, jestem teraz juz 1.5 roku z moim chlopakiem i bardzo go kocham i wiem ze nie musialabym sprawdzac jego i milosci poprzez mieszkanie z nim przed slubem.bo to jest tak, ze im dluzej zwlekasz tym bardziej sie odechcewa calego zamieszania, bo i po co skoro jest dobrze tak jak jest??? wartosc tego dnia spada, bo kazdy dzien przed slubem staje sie taki jak po nim, a chc zdobycia tej jednej jedynak kobiety na zawsze sie zmniejsza, bo nie trzeba nic zdobywac, skoro juz sie to ma. takie jest moje zdanie. Ja chce slubu, pieknego prawdziwego slubu, ale to jeszcze za jakis czaj. i caly czas chce czuc, ze dopiero tego dnia osiagne w pelni to co kocham, na zawsze bedziemy dla siebie...
 

rose

Biegły Uwodziciel
z tą kwintesencją to bez przesady.. nie sądze ze urodzilam sie po to aby być żoną.. nie jest to dla mnie priorytetem
 
A

Anika

Guest
Ale czy rzeczywiście ślub cokolwiek zmienia?
Nie, nie jestem buntowniczym nastolatkiem, który woli na kocią łapę bo tak jest modnie i nowocześnie. Całą przyszłość wiążę z jedną osobą. Nic by to nie zmieniło w uczuciu, sposobie traktowania się, za to podejście rodziny zmieniłoby się znacznie, bo nagle po podpisaniu jakiegoś świstka paru ludzi trzeba inaczej traktować "bo przecież teraz to rodzina".

Oczywiście że ślub zmienia wiele rzeczy i mówienie, że jest inaczej świadczy o tym, że mówiący jeszcze niejedno ma przed sobą. Uczucie uczuciem, a rzeczywistość rzeczywistością. Ów świstek jest bardzo ważny i trzeba się porządnie zastanowić, zanim się zgodzi cokolwiek podpisać, aby potem nie było płaczu i zgrzytania zębów jak przyjdzie co do czego.
 

BadAgnes

Nowicjusz
W naszym przypadku kompletnie nic nie zmienił. Może dlatego, że przez zawarciem sakramentalnego "tak" mieszkalismy cztery lata razem. Więc u nas to była zwykła formalność. Ale moim zdaniem, należy ze sobą wpierw zamieszkać i się poznać na poważnie, by nie bylo później rozczarowań. Bo bycie ze sobą nawet sześć lat i spotykanie się wieczorami i w weekendy, lecz nie mieszkając ze sobą to nie da pewności, że takie małżeństwo przetrwa nawet rok. Oczywiście nawet super małżeństwa sie rozpadają po wielu latachb ale myślę, że to zupełnie inny temat.
 

Podobne tematy

Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry